farolwebad1

A+ A A-

Przegląd tygodnia. Piątek, 21 czerwca 2013

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

lcbo

W ubiegłym roku piliśmy jak smoki

Toronto

Sprzedaż w ontaryjskich LCBO wzrosła o 3,9 proc. do 4,892 miliarda dolarów w roku fiskalnym 2012–2013, dzięki czemu rząd uzyskał rekordowe dywidendy w wysokości 1,7 miliarda dolarów. Wzrósł także dochód netto – o 3,2 proc. – do 1,711 miliarda dolarów.

Liquor Control Board of Ontario podało, że w ubiegłym roku fiskalnym otwarto 12 nowych sklepów, 16 przeniesiono, a w dwóch wprowadzono szereg usprawnień. Szacuje się, że dzięki tym inwestycjom do kasy rządu wpłynęło dodatkowo 30,5 miliona dolarów ze sprzedaży. Zdaniem LCBO, nie bez znaczenia są też staranne zarządzanie wydatkami i kontrole jakości produktów.

Bardzo duży przyrost sprzedaży odnotowano w odniesieniu do piwa warzonego lokalnie. Sprzedaż wzrosła aż o jedną trzecią. Win ontaryjskich sprzedano o 5,4 proc. więcej niż w zeszłym roku.

Ogólnie powodzeniem cieszyły się wszystkie rodzaje produktów oferowanych przez LCBO. Sprzedaż mocnych alkoholi wzrosła o 2,3 proc. do 1,97 miliona dolarów (importowanych o 4,4 proc.), wina o 5,2 proc. do 1,75 miliarda (białych o 5,9 proc., czerwonych o 4,1 proc.), piwa o 3,9 proc. do 923 milionów. Ekskluzywnych mocnych alkoholi i win sprzedano 3,5 proc. więcej niż rok temu. Dochód z ich sprzedaży wyniósł 434 miliony dolarów. 
Więcej osób było też zainteresowanych kartami podarunkowymi – sprzedano je na kwotę 62,9 miliona dolarów.



Zorro nie da już rady

Ottawa

Wkrótce wejdzie w życie ustawa C-309 – prywatna inicjatywa posła konserwatystów Blake'a Richardsa. Ustawa przeszła trzecie czytanie w Senacie i została włączona do obowiązującego prawa.

Znalazły się w niej zapisy o zakazie noszenia zasłon twarzy podczas protestów. Dzięki temu policja zyskała nowe narzędzie zabezpieczające przed przeradzaniem się demonstracji w niekontrolowane zamieszki. Ma być też łatwiej, jeśli chodzi o identyfikację wandali.

Krytycy twierdzą jednak, że zapisy godzą w wolność wypowiedzi i prywatność. Poza tym utrzymują, że jest to powtórzenie w stosunku do przepisów Kodeksu karnego, w którym znalazł się rozdział o stroju podczas popełniania przestępstwa.

 

 

Koniec kariery politycznej Boba Rae

Ottawa

Bob Rae, który był liderem liberałów przed 2011 rokiem i premierem Ontario, zrezygnował z mandatu posła federalnego. Poinformował o tym swoich kolegów z partii podczas zjazdu konserwatystów w środę. Jego decyzję przyjęto z żalem, ale też z aprobatą i szacunkiem.

Rae został ostatnio głównym negocjatorem w sprawach ludności rdzennej podczas rozmów z rządem o rozwoju Ring of Fire. W najbliższym czasie ma odwiedzić dziewięć społeczności Matawa na północy Ontario – w rejonie bogatym w złoża bogactw naturalnych.

Podczas konferencji prasowej w Izbie Gmin z udziałem Justina Trudeau Bob Rae powiedział, że praca prawnika i mediatora zabiera mu coraz więcej czasu i chce jej poświęcić należytą uwagę. Nie podał, kiedy dokładnie wygaśnie jego mandat poselski. Podziękował swoim kolegom-posłom i liderowi partii. Dodał, że jego współpraca z Justinem Trudeau układała się bardzo dobrze i wcześniej razem rozważyli jego decyzję o odejściu z parlamentu.

 

 

Jest szansa na zwycięstwo z rakiem

Toronto

Grupa naukowców z Kanady i USA opracowała lek, który może stanowić przełom w leczeniu nowotworów. Substancja oznaczona jako CFI-400945 jest lekiem nowej generacji, który uderza w enzym uczestniczący w rozwoju m.in. raka piersi, jajników, jelita grubego, prostaty i trzustki.

Testy prowadzone na myszach z wszczepionym ludzkim nowotworem piersi i jajników wykazały, że po podaniu CFI-400945 guzy znacznie zmniejszyły się, mówi dr Tak Mak z Princess Margaret Cancer Centre. Naukowiec zaznacza jednak, że są to na razie efekty obserwowane u myszy – u człowieka nowotwory są bardziej złożone. Podczas konferencji prasowej zwołanej w torontońskim szpitalu we wtorek Mak powiedział, że zespół badaczy nie chce póki co mówić o lekarstwie na raka, bo byłoby to z jego strony lekkomyślne.

Oprócz grupy naukowców z Toronto w prace zaangażował się zespół dr. Dennisa Slamona z University of California w Los Angeles. Slamon znany jest z opracowania leku stosowanego w terapii nowotworów piersi – Herceptinu.

Naukowcy zwrócili się do U.S. Food and Drug Administration (FDA) i Health Canada z prośbą o pozwolenie na przeprowadzenie testów na małej grupie pacjentów, aby wykazać, czy lek jest bezpieczny i czy podawanie go przynosi efekty u ludzi.

Mechanizm działania CFI-400945 jest inny niż w przypadku innych kuracji. Tradycyjna chemoterapia polega na atakowaniu komórek rakowych, które ulegają szybkim podziałom. Skutkiem ubocznym jest zabijanie także zdrowych komórek, które dzielą się szybko. Zawsze też istnieje ryzyko nawrotu choroby.

Dr Slamon mówi, że jak to często bywa, terapia pozornie uniwersalna nie działa na wszystkie rodzaje nowotworów. Opracowując nowy lek, naukowcy skupili się na tym, by atakować tylko komórki chore, zamiast czynić w organizmie spustoszenie w nadziei, że zniszczy się więcej komórek chorych niż zdrowych. Należało więc wyodrębnić jakąś cechę chorych komórek, która zdecydowanie je odróżnia.

W ten sposób trafiono na enzym PLK4, który odgrywa kluczową rolę podczas podziałów komórek. Podczas rozwoju niektórych "niestabilnych genetycznie" nowotworów występują komórki posiadające więcej niż 46 chromosomów. Właśnie dzięki enzymowi PLK4 komórki te mogą się powielać i proces ten umyka spod kontroli.

W przypadku uzyskania zgody na badania kliniczne naukowcy planują zacząć od badań na około 30 wolontariuszkach z rakiem piersi i jajnika. Chcą sprawdzić, jaka dawka leku jest tolerowana przez ludzki organizm. Wtedy powstanie pytanie, czy CFI-400945 przyjmowane raz dziennie w tak określonej dawce jest w stanie oddziaływać na komórki rakowe. Grupy dr. Maka i dr. Slamona mają nadzieję na uzyskanie pozytywnej decyzji FDA jesienią i zaczęcie badań jeszcze w tym roku.

Mak mówi, że jeśli wszystko wypadnie pomyślnie, to i tak trzeba będzie poczekać około 10 lat, zanim lek zostanie wdrożony do użytku. Podkreśla, że zespół ciągle pracuje i z roku na rok chce udoskonalać opracowywane leki.

W pracach brało udział około 100 naukowców z Toronto, Los Angeles i Chin. Koszt realizacji projektu wyniósł 40 milionów dolarów. Dokumentacja złożona do FDA zawiera 4300 stron. Pieniądze pochodziły ze źródeł pozarządowych, zbierano je przez 10 lat podczas różnych akcji, a także od sponsorów prywatnych i korporacji. Jedną z osób zaangażowanych w zbieranie pieniędzy jest Randy Mellon z Toronto, której w ciągu 10 lat udało się zgromadzić 250 000 dolarów na rzecz Princess Margaret Cancer Foundation. Kobieta organizowała co roku marsze i inne przedsięwzięcia. Jej ojciec zmarł na białaczkę, a matka została wyleczona z raka piersi. U Randy w lutym tego roku wykryto złośliwy nowotwór piersi. Za kilka tygodni rozpocznie kurację Herceptinem oraz chemo- i radioterapię. Dlatego tegoroczny marsz będzie miał dla niej szczególne osobiste znaczenie.

 

 

Zniszczyli obciążające mejle

Toronto

Były premier Ontario Dalton McGuinty we wtorek odpierał zarzuty dotyczące podejrzeń, że urzędnicy otrzymywali polecenia, by kasować korespondencję związaną z przeniesieniem budowy elektrowni w Mississaudze i Oakville. Miałoby to na celu ukrycie prawdziwych kosztów operacji, które wyniosły 585 milionów dolarów. Liberałowie utrzymywali, że były znacznie mniejsze. McGuinty przyznał, że przeniesienie obu inwestycji było jego decyzją.

Szef kancelarii byłego premiera, Chris Morley, zeznał przed komisją sprawiedliwości, że istnieją dziesiątki powodów, dla których usuwa się dokumentację. Obecna debata wprowadza ludzi w błąd i tworzy fałszywe przekonanie, że dokumentów nie wolno niszczyć nigdy. OPP na wniosek partii torysów wszczęło śledztwo w tej sprawie.

Morley powiedział, że dokumenty i nagrania określane przez Library and Archives Canada jako"przejściowe i nietrwałe" mają być przechowywane tylko czasowo. Jest to element efektywnego zarządzania. Tak mówi ontaryjskie prawo. Morley przekazał do archiwów ponad 300 stron dokumentacji, nie dotyczy ona jednak sprawy elektrowni.

Podczas gorącej wymiany zdań poseł NDP Peter Tabuns bezpośrednio nazwał to sprzątaniem swojego bałaganu.

Ontaryjski komisarz ds. informacji niejawnych stwierdził, że urzędnicy z biura premiera i ministra energetyki złamali prawo, kasując konta e-mail ze świadomością, że komisja sprawiedliwości będzie żądała przedstawienia korespondencji wchodzącej i wychodzącej. Zawartość konta pocztowego Morleya i innych pracowników została usunięta, gdy odszedł z pracy.

 

 

Kanada globalnym graczem

Londyn

Podczas szczytu G8 w Lough Erne Resort w Enniskillen (Irlandia Północna) odbyło się nieformalne spotkanie premiera Stephena Harpera z prezydentem USA Barackiem Obamą. Nie wiadomo, o czym rozmawiali politycy, wielu jednak przypuszcza, że chodziło zarówno o sprawę konfliktu w Syrii, jak i problemu "bliżej domu". Być może w rozmowie pojawił się temat rurociągu Keystone. Prezydent Obama w tym roku będzie musiał zdecydować, czy da zielone światło inwestycji, dzięki której ropa popłynie z Alberty do Teksasu. Dzień wcześniej wszyscy przywódcy biorący udział w szczycie spotkali się na obiedzie w Lough Erne.

Przed szczytem Harper twierdził, że rozumie, dlaczego Obama zdecydował się wesprzeć siły rebeliantów. Było to niedługo po tym, jak Stany Zjednoczone podały, że mają dowód na użycie przez Syrię broni chemicznej.

W poniedziałek Obama rozmawiał też z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Spotkanie określane jest jako pełne napięcia. Potem obaj dyplomatycznie stwierdzili, że opowiadają się za pokojem w Syrii. Prasa brytyjska pisze, że tamtego dnia podczas obiadu liderzy G8 próbowali wywierać nacisk na prezydenta Putina, by podpisał się pod oświadczeniem zawierającym stwierdzenie o użyciu broni chemicznej przez reżim prezydenta Asada. Rosja konsekwentnie odmawiała. Stany Zjednoczone twierdzą, że użyto m.in. sarinu podrażniającego układ nerwowy.

Konflikt syryjski był głównym tematem we wtorek – ostatniego dnia szczytu. Prezydent Putin jako jedyny popierał rząd Asada. Wielka Brytania, Japonia, Kanada, Stany Zjednoczone, Francja, Niemcy i Włochy stanęły po stronie rebeliantów.

Przywódcy państw poruszyli też problem porwań pracowników zagranicznych w Afryce. Premier Wielkiej Brytanii David Cameron stwierdził, że należy przestać płacić okupy. Jego zdaniem, tylko w ten sposób porywacze otrzymają jednoznaczny sygnał, że takie praktyki nie są akceptowane. Cameron przywołał krwawe zajęcie zakładu gazowego w Algierii przez oddziały związane z Al-Kaidą w styczniu tego roku. Podczas odbijania obiektu śmierć poniosło 10 Japończyków, 5 Brytyjczyków, 3 Amerykanów i Francuz. Premier Wielkiej Brytanii zaprosił też do rozmów przywódców Libii i Unii Afrykańskiej.

Kolejnym tematem rozmów było unikanie opodatkowania przez międzynarodowe firmy. Kompanie tego rodzaju unikają płacenia podatków, tworząc fikcyjne przedsiębiorstwa lub stosując inne triki, by ukryć dochody. Wiele z tych firm inwestuje w Wielkiej Brytanii i jej terytoriach zamorskich, takich jak Anguilla czy Gibraltar. W spotkaniu wziął udział brytyjski szef skarbu George Osborne, który przedstawił nowe przepisy mówiące o ujawnianiu informacji dotyczących inwestycji i kont firm zagranicznych.

Szczyt zakończył się konferencjami prasowymi przywódców poszczególnych państw. Prezydent USA kontynuował następnie podróż po Europie. Z Irlandii Północnej udał się do Niemiec.

 

 

Czas poselskiej kanikuły

Ottawa

Zakończyła się najdłuższa sesja parlamentu od czasu przejęcia władzy przez konserwatystów siedem lat temu. Późno w nocy we wtorek przedstawiciele wszystkich partii zgodzili się, że zawieszają obrady na czas wakacji. Prace w parlamencie trwały prawie miesiąc, a posiedzenia przeciągały się do późnych godzin nocnych. Zgodnie z kalendarzem Izby Gmin posłowie mają zostać w Ottawie do końca tygodnia.

Wciąż głośno jest o sprawie czeku na 90 000 dolarów, który został wystawiony senatorowi Mike'owi Duffy'emu przez szefa kancelarii premiera, mimo iż senator źle deklarował wydatki mieszkaniowe. Konserwatyści odpierają ataki, przywołując wątpliwości związane z opłacaniem wystąpień publicznych lidera liberałów Justina Trudeau czy nawykami w prowadzeniu samochodu przez Toma Mulcaira, przewodniczącego NDP.

Premier Harper uniknął gradu pytań, jaki spadłby na niego w Izbie Gmin – brał w tym czasie udział w szczycie G8. Wrócił do Ottawy w środę rano. Obecnie przygotowuje się do zjazdu Partii Konserwatywnej w Calgary, który ma się odbyć pod koniec miesiąca.

 

 

W jednej szpiegowskiej ferajnie

Ottawa

Pochodzące z przecieku dokumenty świadczą o tym, że Kanada pomagała amerykańskim i brytyjskim szpiegom w prowadzeniu działań podczas londyńskiego szczytu G20, który odbył się przed czterema laty. Brytyjska gazeta "Guardian" podała, że szpiedzy włamywali się do komputerów i podsłuchiwali rozmowy telefoniczne uczestników szczytu podczas dwóch spotkań. W czasie zbliżonym do rzeczywistego sprawdzano m.in. e-maile wysyłane z telefonów BlackBerry należących do delegatów oraz prowadzone rozmowy. Guardian opublikował prezentację dotyczącą operacji. Na jednym ze slajdów znalazło się logo Communications Security Establishment – kanadyjskiej agencji zajmującej się kontrolą połączeń i przepływu danych. Obok widniały symbole amerykańskiej agencji bezpieczeństwa i brytyjskiego odpowiednika CSE.

Przedstawicielstwo BlackBerry w Kanadzie stwierdziło w tym tygodniu w pisemnym oświadczeniu, że jest pewne co do bezpieczeństwa używania smartfonów. Koncern jest znany ze szczególnie dobrych zabezpieczeń, dlatego z jego produktów często korzystają prawnicy, bankierzy i pracownicy rządowi.

 

 

Kolejny burmistrz usunięty za korupcję

Montreal

Po szeregu oskarżeń, m.in. o korupcję, burmistrz Montrealu Michael Applebaum podał się do dymisji. Twierdzi jednak, że jest niewinny. W wydanym oświadczeniu stwierdził, że pełnienie obowiązków burmistrza miasta nie może odbywać się, gdy trzeba walczyć z tego rodzaju zarzutami. Applebaumowi postawiono 14 zarzutów.

Urzędujący od 16 listopada 2012 roku burmistrz powiedział, że nigdy nie wziął od nikogo ani pensa. Dodał, że rozumie frustrację mieszkańców Montrealu i ich cynizm w odniesieniu do polityki. Ponadto obiecał zrobić wszystko, by dowieść, że oskarżenia są wyssane z palca. Teraz będzie się koncentrował na obronie zarówno siebie, jak i swojej rodziny.

Szef miejskiego komitetu wykonawczego Laurent Blanchard powiedział, że burmistrz przed złożeniem rezygnacji i wystąpieniem publicznym konsultował się z prawnikami. Applebaum sam płaci za usługi prawników, nie korzysta z prawników zatrudnionych przez miasto.

Jean-Franćois Lisée, minister ds. Montrealu, przyjął rezygnację burmistrza. Przyznał, ze wiedział, iż trwa postępowanie w sprawie korupcji, nie wiedział jednak, że Applebaum jest też w tę sprawę zamieszany.

Radni Montrealu są zdania, że władzę w mieście powinien objąć burmistrz "tymczasowy", którego wyłonią między sobą. Uważają to za lepsze rozwiązanie niż powoływanie rady powierników lub przyspieszanie wyborów. Taki "zastępczy" burmistrz pełniłby swoją funkcję do czasu najbliższych wyborów miejskich, które przypadają na listopad. Premier Quebecu Pauline Marois uznała, że nikt z rządu nie wiedział o łamaniu prawa przez burmistrza.

Applebaum został aresztowany w poniedziałek wcześnie rano. Postawiono mu 14 zarzutów kryminalnych. Jest oskarżony m.in. o oszustwa wobec rządu, sprzeniewierzenie się zaufaniu publicznemu i korupcję.

Applebaum opuścił komendę główną policji w Montrealu w poniedziałek 10 godzin po zatrzymaniu go. Nie wygłosił żadnego oświadczenia. Oprócz niego zostały aresztowane jeszcze dwie osoby. Zarzuty postawione burmistrzowi ogłoszono podczas konferencji prasowej zorganizowanej kilka godzin po aresztowaniu. Sprawa dotyczy przyznania dwóch projektów budowlanych w montrealskim Côte-des-Neiges-Notre-Dame-de-GrČce. Oszustwa miały miejsce między 2006 i 2011 rokiem. Policja nie podała więcej szczegółów ze względu na dobro śledztwa.

Applebaum został zaprzysiężony na 42. burmistrza Montrealu w listopadzie. Zastąpił Géralda Tremblaya, który zrezygnował w związku z podejrzeniami o korupcję.

 

 

Też skorzystamy na F-35

Ottawa

Zgodnie z przewidywaniami rządu, amerykański producent samolotów Lockheed Martin, realizujący projekt myśliwca F-35, zawarł umowę z kanadyjskim producentem symulatorów CAE. Kontrakt został podpisany w poniedziałek podczas Paris Air Show i ogłoszony, gdy minister Kerry-Lynne Findlay powiedział w Izbie Gmin, że nie podjęto żadnej decyzji w sprawie wymiany floty CF-18.

Zgodnie z zawartym porozumieniem, CAE ma zapewnić amerykańskiemu partnerowi system szkoleń i inne usługi z nim związane. W pisemnym oświadczeniu Lockheed Martin podkreśla, że kanadyjski przemysł lotniczy pełnił ważną rolę w projekcie F-35 przez ponad dekadę. Zawarta umowa jest znakiem, że długoterminowa współpraca dopiero się zaczyna. Zarysowuje się perspektywa czasowa obejmująca 30 lat, a nawet więcej.

Tymczasem program F-35 jest wstrzymany. Sprawą zakupu myśliwców zajął się audytor generalny Michael Ferguson. Ponad rok temu przedstawił raport, w którym wykazał szereg nieprawidłowości popełnionych przez departamenty obrony i zamówień publicznych związanych z zamawianiem samolotu wykonanego w technologii stealth. Ponadto okazuje się, że F-35 jest niekompatybilny z posiadanymi przez Kanadę samolotami-cysternami do tankowania w powietrzu.

Rząd musi więc jeszcze raz wrócić do sprawy i dokładnie przyjrzeć się innym możliwościom. Raport z przeglądu potencjalnych rywali F-35 ma być gotowy na jesieni. W tym wypadku współpraca między Lockheed Martin i CAE będzie działała na plus tego pierwszego.

 

 

Ile płacą w związkach?

Ottawa

Liberałowie w Senacie domagają się zmiany ustawy o ujawnianiu zarobków członków związków zawodowych tak, aby odpowiadała ustawie o ujawnianiu płac pracowników sektora publicznego. Druga z ustaw była popierana przez posła torysów Brenta Rathgebera, który domagał się ustanowienia progu na poziomie 188 000 dolarów rocznie. Konserwatyści podwyższyli jednak próg do 444 000. Teraz senator liberalna Pierrette Ringuette zaproponowała wprowadzenie poprawki do ustawy C-377 dotyczącej związków. Obecnie ujawniane muszą być informacje o dochodach przekraczających 100 000 rocznie. Zdaniem pani senator, pracownicy związkowi i sektora publicznego powinni podlegać tym samym wymaganiom.

Ustawa o związkach powstała w 2011 roku. Przyświecała jej myśl, że skoro wydatki na związki zawodowe mogą być odliczane od podatku, to informacje o zarobkach należy podawać do wiadomości publicznej. Izba Gmin przyjęła ją w zeszłym roku, po czym została przekazana Senatowi. Rząd miał nadzieję, że decyzja w jej sprawie zapadnie przed wakacjami. Tymczasem okazuje się, że nie tylko liberałowie mają do niej zastrzeżenia. Nad jej konstytucjonalnością zastanawiają się nawet sami konserwatyści.

 

 

Jest lato, można strajkować

Quebec City

Pracownicy sektora budowlanego w Quebecu podjęli strajk. Przez weekend nie udało się zakończyć negocjacji prowadzonych przez związki zawodowe. Mimo iż zarówno związkowcy, jak i pracodawcy twierdzili, że chcieliby jak najszybciej wznowić pracę, na najważniejszych placach budowy nikt nie pracował. Sparaliżowane były budowy dróg, budynków mieszkalnych, a nawet szpitala w Montrealu.

Minister pracy prowincji Agnes Maltais nawołuje strony do wznowienia negocjacji. Mówi, że rząd nie zamierza podejmować w tej sprawie żadnych kroków. Od 1986 roku w Quebecu nie było jeszcze strajku generalnego w budownictwie. W tamtym przypadku udało się w końcu wynegocjować porozumienie.

Główne żądania związków dotyczyły planowania pracy, płac i płatności za pracę w godzinach nadliczbowych. Zdaniem związkowców, proponowane wynagrodzenie za nadgodziny wskazywało na zupełny brak szacunku do pracowników. A pracownicy z Quebecu mają opinię jednych z najlepszych i najbardziej produktywnych na świecie. Domagano się wzrostu płac o 3 proc. w pierwszym roku kontraktu oraz o 2,75 proc. w drugim i trzecim.

Przedstawiciele rady zrzeszającej pracodawców mówią jednak, że żądania są nierealne. Wzrost płac rzędu 3 proc. nie współgra z tempem wzrostu gospodarczego. Zdaniem pracodawców, związkowcy przy stole negocjacyjnym w ogóle nie wykazali dobrej woli. Negocjacjom towarzyszyła zbyt duża uwaga mediów.

Wszyscy pracodawcy są zgodni, że opóźnienia budowy związane ze strajkiem będą mieć wpływ na gospodarkę. Do największych projektów, które zostały wstrzymane z powodu akcji protestacyjnej, należą m.in.: elektrownia La Romaine (8,5 miliarda dolarów), Centre hospitalier de l'Université de Montréal (2,1 miliarda), McGill University Health Centre (1,6 miliarda), szpital Sainte-Justine w Montrealu (995 milionów), osiedle mieszkalne "Bassins du Havre" w Montrealu (760 milionów), Quebec City Arena (400 milionów).

 

 

Enniskillen, Irlandia Północna

Premier Stephen Harper mówi, że jeśli chodzi o konflikt w Syrii, to wyraźnie zarysowuje się podział na prezydenta Rosji Władimira Putina i przywódców pozostałych państw grupy G8. Nie spodziewa się jednak, by Putin nagle zdecydował się przestać wspierać reżim Baszara Asada. Dodał, że pobudki, którymi kieruje się Rosja, są jego zdaniem nieusprawiedliwione. Dlatego więc w ramach grupy G8 nie ma szans na wypracowanie wspólnego stanowiska w sprawie sytuacji w Syrii. Uczestnicy szczytu G8 w Enniskillen zastanawiali się, co można zrobić, by zakończyć trwający od dwóch lat krwawy konflikt. Napięcie na Bliskim Wschodzie zaczęło rosnąć w zeszłym tygodniu, gdy Stany Zjednoczone oświadczyły, że będą pomagać w uzbrojeniu przeciwników prezydenta Asada. Stany wydały takie oświadczenie po doniesieniach, że w stosunku do rebeliantów została użyta broń chemiczna. Rosja, będąca członkiem G8 i zasiadająca w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, twierdzi, że nie ma na to dowodów. Jeszcze przed rozpoczęciem szczytu w Dublinie Harper spotkał się z premierem Irlandii Endą Kennym. Rozmawiali o możliwościach zakończenia konfliktu bez pomocy Rosji, tylko jako G7 i NATO. Minister spraw zagranicznych John Baird z kolei odniósł się z pewnym sceptycyzmem do decyzji USA. Powiedział, że Amerykanie powinni być ostrożni, gdy dają komuś broń. Ale Kanada też ma zbroić rebeliantów. Harper chce wysłać Jordanii 100 milionów dolarów pomocy.

Zaznacza, że ma to być pomoc humanitarna na wsparcie obozów dla uchodźców z Syrii. 75 milionów ma być przeznaczone w ciągu trzech lat na tworzenie nowych miejsc pracy i rozwój ekonomiczny. Pozostałe 25 milionów pójdzie na podniesienie poziomu bezpieczeństwa państwa, utrzymanie obozów dla uchodźców oraz ochronę przed atakami z użyciem broni chemicznej i biologicznej. Jest to ostatnia i największa kwota przekazana Jordanii od czasu wybuchu konfliktu w Syrii.

 

 

Ottawa

Tania Fiolleau, prowadząca kiedyś nielegalny dom publiczny w Vancouverze, stwierdziła, że jeśli Sąd Najwyższy zdecyduje się na legalizację tego rodzaju przybytków, w rzeczywistości korzyści czerpać będzie przestępczość zorganizowana, a nie pracownicy seks-biznesu. Przyznała, że szczerze obawia się konsekwencji takiej decyzji. W piątek w Sądzie Najwyższym zakończyły się przesłuchania w sprawie, która może zrewolucjonizować kanadyjskie przepisy dotyczące prostytucji. Spór dotyczy zgodności z konstytucją trzech części kodeksu karnego, które delegalizują domy publiczne i czerpanie zysków z prostytucji. Fiolleau stwierdziła, że legalizacja domów publicznych przyczyni się do wzrostu przestępczości, bo jakkolwiek by na to patrzeć, jest to biznes, w którym obraca się gotówką. Zwiększy to też ryzyko dla prostytutek.

 

 

Vancouver

Fraser Health podało, że we wschodnim Vancouverze jedna osoba zmarła, a trzy inne są w szpitalu w związku z przypuszczalnym zarażeniem chorobą Creutzfeldta-Jakoba. Choroba Creutzfeldta-Jakoba, zwana potocznie chorobą szalonych krów, to gąbczasta encefalopatia bydła, BSE (bovine spongiform encephalopathy). Władze twierdzą jednak, że przypadki nie są związane ze zjedzeniem zakażonej wołowiny, i uważają, że mięso z regionu jest wolne od czynników zakaźnych – prionów. Dr Perry Kendall z B.C.'s Provincial Health podał, że przypadki zostały zdiagnozowane przez neurologów w piątek, diagnoza nie jest jednak 100-procentowa, ponieważ można ją potwierdzić dopiero po śmierci osoby chorej. W Kolumbii Brytyjskiej zdarza się 5 – 6 przypadków choroby Creutzfeldta-Jakoba rocznie. W tym wypadku uwagę zwraca fakt, że aż tyle stwierdzono w jednym czasie. Przypomniał, że choroba rozprzestrzeniła się w Wielkiej Brytanii w latach 1980–1996, 250 osób uległo w tamtym czasie zarażeniu. W Kanadzie znane są tylko dwa przypadki, z 2003 i 2011 roku. Obie osoby zaraziły się jednak chorobą podczas pobytu w Wielkiej Brytanii.

 

 

Ottawa

Przedstawiciele przemysłu kosmicznego zaaprobowali wybór emerytowanego generała Walta Natanczyka na szefa Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej (Canadian Space Agency – CSA). Natanczyk przejmie obowiązki po swoim poprzedniku, byłym astronaucie Stevie MacLeanie, 6 sierpnia. Do zeszłego roku Natanczyk służył jako szef obrony. Aerospace Industries Association of Canada doceniła wybór generała. Podkreśliła, że w najbliższym czasie trzeba będzie przede wszystkim jasno wskazać kierunek, w jakim ma się rozwijać kanadyjski przemysł kosmiczny i lotniczy. Aerospace Industries Association of Canada zrzesza około setki firm lotniczych, w tym MDA, Lockheed Martin Canada Inc., Magellan Aerospace czy Telesat Canada. Z kolei Canadian Space Commerce Association przyznaje, że wybór Natanczyka był nieco zaskakujący. Nowego szefa Kanadyjskiej Agencji Kosmicznej czeka szereg wyzwań, m.in. cięcia budżetowe. Canadian Space Commerce Association ma nadzieję na bliższą współpracę z rządem i otwarcie nowych programów militarnych, a odwołując się do wojskowej przeszłości generała Natanczyka – na wprowadzenie wojskowej dyscypliny w przestrzeganiu procedur. Canadian Aeronautics and Space Institute chciałby wykorzystania technologii kosmicznych do podniesienia obronności Kanady. Natomiast szef Rideau Institute z Ottawy obawia się właśnie zbytniej militaryzacji kanadyjskiego programu kosmicznego. Przez ostatnie 40 – 50 lat nieoficjalnym założeniem programu było wykorzystywanie przestrzeni kosmicznej do celów pokojowych.

 

 

Mississauga

W sobotę, 15 czerwca, w Mississauga Valley Park odbył się 13. Bieg przeciwko rasizmowi. Jego organizatorem jest policja regionu Peel, oddział Diversity Relations. Trasa biegu miała pięć kilometrów i na starcie zebrały się setki osób. George Tudos z Peel Police powiedział, że celem organizowania biegu jest zachęcenie ludzi do spotkania się i uświadomienie im w ten sposób, jak różnorodna jest społeczność regionu. Byli więc zarówno ludzi z małymi dziećmi w wózkach, osoby z psami, jak też np. grupa sikhów, którzy dawno przekroczyli osiemdziesiątkę. Po biegu wszyscy mieli możliwość spróbowania jedzenia z różnych kręgów kulturalnych. Przygotowano też loterię i gry.

 

 

Mississauga

Burmistrz Hazel McCallion, komentując wyrok sądu uniewinniający ją w sprawie dotyczącej konfliktu interesów, stwierdziła, że zawsze przedkładała dobro mieszkańców Mississaugi ponad swoje własne. Dodała, że niczego nie żałuje. Cieszy się też, że sprawa sądowa wreszcie się skończyła. Kolejny raz potwierdziła też, że jest to jej ostatnia kadencja. Konferencja prasowa odbyła się na ratuszu. Pani burmistrz towarzyszyli jej prawnicy: Freya Kristjanson i Liz McIntyre. McCallion podała, że proces kosztował ją 500 000 dolarów. Może starać się o zwrot około 50 000 z regionu Peel z tytułu ubezpieczenia. Jej prawnicy mają się też zwrócić do sądu o zasądzenie odszkodowania, które miałby wypłacić Elias Hazineh. Hazineh zarzucał McCaillon złamanie miejskich przepisów o konflikcie interesów, gdy w 2007 roku głosowała za przyznaniem inwestycji firmie jej syna. Pani burmistrz powiedziała, że cieszy się ze słów sądu, który stwierdził, że ważniejszy był dla niej jednak interes miasta niż jej syna, mimo iż spośród przedstawionych projektów hoteli, które mogłyby powstać w centrum Mississaugi, wybrała proponowany przez jej syna Petera McCalliona.

 

 

Brampton

W niedzielę o 2.30 nad ranem w remontowanym domu przy Willow Park Dr. niedaleko Bramalea Rd. i Bovaird Dr. wybuchł pożar. Ogień szybko rozprzestrzenił się na dwie sąsiednie posesje. Strażacy walczyli z ogniem ponad dwie godziny. Ze wstępnych szacunków wynika, że straty wyrządzone przez ogień wynoszą ponad milion dolarów. W pożarze nikt nie został ranny. Sąsiedzi mówią, że obudziło ich szczekanie psa, dzięki czemu zdołali w porę uciec.

 

 

Toronto

Policja w Toronto zatrzymała kobietę, która w sobotę rzuciła w burmistrza Roba Forda kubkiem soku pomarańczowego. Burmistrz akurat uczestniczył w festiwalu ulicznym we włoskiej dzielnicy. Policja nic więcej nie ujawnia, nie wiadomo, czy zdarzenie miało związek z negatywną prasą burmistrza przez ostatnie kilka tygodni. 27-letnia Shannon Everett jest oskarżona o napaść. Stanie przed sądem 23 lipca.

 

 

Bradford

Dziesiątki, a możliwe nawet że setki kilometrów kwadratowych ziemi uprawnej w Bradford znalazło się pod wodą. Ponownie po 25 maja pękły wały ochronne. Burmistrz Doug White mówi, że straty są tak olbrzymie, że na razie trudno je oszacować. 10 czerwca wystąpił do rządu prowincji o nadanie zalanym terenom statusu obszaru klęski żywiołowej i zaapelował o przyznanie pomocy na mocy Ontario Disaster Relief Assistance Program. Farmerzy są zdruzgotani. Powódź dotknęła wiele rodzin, które w tym roku nie mają szans na osiągnięcie dochodów.

 

 

Toronto

Radny Doug Ford powiedział, że po sobotnim incydencie, gdy jego brat został zaatakowany kubkiem soku podczas festiwalu we włoskiej dzielnicy, burmistrz powinien mieć indywidualną ochronę. Rob Ford ma to rozważyć, ale na razie nie zdecydował się na wynajęcie ochroniarzy. Tymczasem radny obawia się, że po pozornie niewinnym zdarzeniu może przyjść kolej na coś bardziej poważnego. Indywidualna ochrona zapewniłaby bezpieczeństwo zarówno burmistrzowi, jak i osobom przebywającym w jego towarzystwie. Podczas aktów przemocy skierowanych przeciwko Fordowi mogą bowiem ucierpieć też inni.

 

 

Ottawa

Okazuje się, że statystyki dotyczące kanadyjskich żołnierzy poległych w Afganistanie mogły być zawyżone. W rzeczywistości miało zginąć mniej Kanadyjczyków biorących udział w operacjach, niż było to podawane. Po wybuchu bomby, która zabiła sześciu Kanadyjczyków w 2007 roku, premier Harper otrzymał krótką notatkę stwierdzającą, że 2 proc. żołnierzy wchodzących w skład kontyngentu kanadyjskiego od 2003 roku, poniosło śmierć. Jest to dwa razy tyle co Amerykanów czy Brytyjczyków. Tymczasem utrzymywano, że liczba ofiar wśród żołnierzy kanadyjskich była dziesięciokrotnie większa niż wśród przedstawicieli innych państw. Do memorandum, które otrzymał Harper, dołączony był nawet wykres ilustrujący nieprawdziwe dane.

 

 

Ottawa

Połowa dzieci posiadających status rdzennych mieszkańców Kanady żyje w biedzie. Tak wynika z raportu przedstawionego przez Canadian Centre for Policy Alternatives i Save the Children Canada. Jego autorzy mówią otwarcie, że skala biedy jest zatrważająca i żadnej innej grupy nie dotyka ona tak jak właśnie Indian. Liczba dzieci w rezerwatach, które cierpią biedę, jest trzy razy większa niż innych. Najgorzej jest w Manitobie i Saskatchewan, gdzie odpowiednio 62 i 64 proc. dzieci żyje poniżej granicy ubóstwa. Liczby te rosną systematycznie z roku na rok. Dla porównania jeśli chodzi o dzieci bez statusu First Nations, problem biedy dotyczy 15-16 proc.

 

 

Odra przyszła do Burlington

Burlington

Wydział ochrony zdrowia regionu Halton potwierdził trzy przypadki odry w Burlington. Wszystkie trzy dotyczą rozpoznania choroby u dzieci z jednej rodziny, które zaraziły się najprawdopodobniej podczas wyjazdu do innej prowincji. W wydanym ostrzeżeniu wskazano trzy miejsca, gdzie w poniedziałek mogło dojść do kolejnych zarażeń. Są to: Sport Check w Burlington Mall (Guelph Line and Fairview Street, między 1 a 4 po południu), The Collector's Vault niedaleko skrzyżowania New Street i Guelph Line (od 10 rano do 1 po południu) i Al's Source for Sports (3485 Fairview St., od 1 do 4 po południu).

Dr Bob Nosal z wydziału ochrony zdrowia regionu Halton mówi, że rozwojowi choroby można zapobiec, przyjmując dwie dawki szczepionki. Osoby, u których stwierdzi się chorobę, muszą być izolowane przez cztery doby od momentu pojawienia się wysypki.

WHO podaje, że odra jest jedną z głównych przyczyn śmierci dzieci na świecie, mimo dostępności szczepionki. W 2011 roku około 158 000 ludzi zmarło na tę chorobę. Najczęściej były to dzieci poniżej 5. roku życia.

Do pierwszych oznak odry należą kaszel, nieżyt nosa, gorączka i zaczerwienione, szkliste oczy. Po około czterech dniach pojawia się wysypka – najpierw na twarzy, a następnie coraz niżej na kolejnych częściach ciała. Mogą pojawiać się też białe krosty w jamie ustnej. Do powikłań należą infekcje ucha środkowego, zapalenie płuc czy zapalenie opon mózgowych.

Władze regionu radzą osobom, które podejrzewają u siebie chorobę, by natychmiast udały się do lekarza lub do szpitala.

Więcej informacji udziela wydział ochrony zdrowia regionu Halton pod numerem telefonu 905-825-6000 i bezpłatnym numerem 1-866-442-5866. Warto też zajrzeć na stronę www.halton.ca.

 

 

Ulice jak w Trzecim Świecie

Toronto

Canadian Automobile Association (CAA) podało, że Dufferin Street w Toronto zwyciężyła w rankingu najgorszych ulic w Ontario. W głosowaniu brali udział kierowcy. Dufferin miała przyjemność zająć pierwsze miejsce drugi raz z rzędu. 80 proc. ankietowanych, którzy wskazali na nią, skarżyło się na dziury i kruszący się asfalt.

Głosowanie trwało przez miesiąc, przez cały maj, i wzięło w nim udział 10 000 osób. W pierwszej dziesiątce znalazły się aż cztery torontońskie ulice. Jest to nieco lepiej niż w zeszłym roku (było pięć ulic). Pierwsze dziesięć miejsc zajmują:

1. Dufferin Street (Toronto),
2. Burlington Street East (Hamilton),
3. Finch Avenue (Toronto),
4. Kraft Creek Road (Timmins),
5. Bayview Avenue (Toronto),
6. Lawrence Avenue (Toronto),
7. Wharncliffe Road South (London),
8. Bouvier Road (Clarence-Rockland),
9. Carling Avenue (Ottawa),
10. Stanley Avenue (Niagara Falls).

Prezydent CAA mówi, że to nie koniec nacisków wywieranych na rząd Ontario, aby przeznaczać więcej z podatku paliwowego na remont dróg i mostów. Obecnie prowincja inkasuje 14,7 centa od każdego sprzedanego litra paliwa. Daje to rocznie około 2,3 miliarda dolarów.

 

 

Życie nocne ożywia

Toronto

Wielu radnych Toronto jest zdania, że przepis przyjęty przez Toronto and East York City Community jest dokładnie tym, co ograniczyłoby ekspansję barów i klubów nocnych w mieście. We wtorek TEYCC zatwierdziło przepis, na mocy którego bary i kluby nocne w okolicy Parkdale – od Roncesvalles do Dufferin – nie mogą stanowić więcej niż 25 proc. przedsiębiorstw.

Zdaniem radnego Gorda Perksa reprezentującego Parkdale, chodzi o to, by każdy mieszkaniec miał w pobliżu wszystko, co niezbędne. Żeby mógł pójść do fryzjera, kupić śrubokręt, książkę czy warzywa. Tymczasem takie punkty są spychane dalej przez kluby i bary. Gdy jest ich coraz więcej, czynsze idą w górę i wynajmowanie lokalu dla np. sprzedawcy warzyw i owoców staje się nieopłacalne.

Jednak zdaniem restauratorów, życie nocne ożywia lokalną gospodarkę. Poza tym wciąż jest wiele pustych lokali, więc bary niekoniecznie zastępują małe sklepy z towarami codziennej potrzeby. Pojawiły się też głosy, że mnogość barów przyczyniła się do poprawy opinii o dzielnicy, którą wcześniej kojarzono z narkotykami i prostytucją.

Teraz inni radni zaczęli rozważać wprowadzenie podobnych regulacji w swoich dzielnicach. Radny okręgu Trinity-Spadina Adam Vaughan powiedział, że chętnie by zastosował takie prawo do Kensington Market. Zainteresowane są też Paula Fletcher i Ana Bailao.

Przepis musi jedynie zyskać aprobatę ratusza. Tymczasem okazuje się, że jedyną osobą, której pomysł nie do końca przypadł do gustu, jest... burmistrz Toronto Rob Ford. Ford mówi, że jest kapitalistą i opowiada się za wolnością w powstawaniu przedsiębiorstw. Jego zdaniem, nie powinno zakazywać się ludziom otwierania restauracji – to w końcu buduje gospodarkę.

 

 

Ford chce spalać śmieci

Toronto

Burmistrz Ford powiedział, że najlepszym sposobem na pozbywanie się miejskich śmieci jest ich spalanie. Stwierdził, że gdy widzi, jak ciężarówki pełne śmieci jadą autostradą 401, myśli, ile pieniędzy jest w ten sposób traconych. Toronto jest na szarym końcu w porównaniu z innymi miastami, jeśli chodzi o gospodarkę odpadami.

Radna Janet Davis zarzuciła burmistrzowi, że wygłasza nieodpowiedzialne osądy. W sprawie spalarni śmieci nie było dotychczas żadnych publicznych konsultacji.

Obecnie jest przygotowywane studium gospodarowania odpadami na okres 18 miesięcy. Ma ono zawierać także plany dotyczące budowy spalarni śmieci.

 

 

Sami lekceważą prawo

Ottawa

Kilka dni po wpadce Toma Mulcaira, lidera NDP, który nie zatrzymał się przed RCMP, posłanka konserwatystów Eve Adams została przyłapana na rozmawianiu w samochodzie przez telefon komórkowy. Po tym jak prasa doniosła o jej mandacie w wysokości 155 dolarów, Adams przyznała na Twitterze, że incydent rzeczywiście miał miejsce. Nie wspomniała jednak nic o wysokości kary.

Zaznaczyła tylko, że w przeciwieństwie do pana Mulcaira, zatrzymała się przed patrolem policji, nie próbowała zastraszyć policjanta, przyjęła mandat i zapłaciła go.

Nie była to pierwsza wpadka Adams. Posłanka okręgu Mississauga-Brampton South znana była z bardzo skrupulatnego rozliczania wydatków – raportowała do zwrotu pieniędzy wszystko, od pralni po pojedyncze cupcake.

Mulcair w zeszłym tygodniu przeprosił za swoje zachowanie – kilkakrotnie nie zatrzymał się przed znakiem stop i minął punkt kontroli bezpieczeństwa, mimo iż jechał za nim radiowóz RCMP na światłach.

 

 

Prosty sposób na ucznia

Toronto

Prowincyjny wydział praw nauczycielskich udzielił publicznej nagany Margo Fowler, która zirytowana nagminnym rozmawianiem na lekcji, zakleiła taśmą usta trojgu uczniom. Nauczycielka przyznała, że mimo wszystko postąpiła niewłaściwie.

Fowler jest nauczycielką w Sir Winston Churchill Secondary School w Vancouverze. Pracuje w zawodzie od ponad 20 lat. Na stronie internetowej, na której uczniowie mogą oceniać nauczycieli, Fowler ma dobrą opinię.

Zgodnie z decyzją wydziału, nauczycielka dała pierwszemu uczniowi (8 klasy) wybór, czy woli pójść do dyrektora, czy siedzieć z zaklejonymi ustami. Uczeń wybrał drugą opcję. Siedział z taśmą przez około 20 minut. Jego zdjęcia pojawiły się na Facebooku. O drugim przypadku komisarz Bruce Preston napisał, że Fowler powiedziała uczniowi (również 8 klasy), który rozmawiał głośno, żeby sam sobie zakleił usta. Trzeci przypadek dotyczył ucznia klasy 10. Ten usłyszał najpierw ostrzeżenie, że jeśli nie przestanie rozmawiać, skończy z taśmą na ustach.

 

 

Młodzież odnalazła zaginionych

Elliot Lake, Ont.

Grupa uczniów szkoły średniej przebywająca na obozie przetrwania w północnym Ontario natknęła się w lesie na parę, która rzeczywiście walczyła o przetrwanie.

Sharon Lachance i Valmont Fournier z Elliot Lake zgubili się, będąc na rybach na Mississagi River. Po spędzeniu nocy w lesie udało im się znaleźć domek kempingowy. Był otwarty, więc zostali w nim na kolejną noc. O ich wyprawie na ryby wiedział tylko ich syn. Jednak para często wyjeżdżała na kilka dni, więc nie liczyła na to, że syn zacznie ich szukać. Lachance i Fournier obawiali się braku jedzenia. Na dachu domku zaimprowizowali napis SOS. Wycięli też znak SOS przy szlaku w pobliżu rzeki, mając nadzieję, że ktoś go zauważy. Wiedzieli jednak, że niewiele osób chodzi po tym terenie.
Na szczęście jednak był to czas obozu przetrwania, w którym uczestniczyli uczniowie klas 11 i 12 WC Eaket Secondary School. 10 uczniów płynęło canoe, gdy zauważyli znak na brzegu. Wtedy szkolna wyprawa przekształciła się w akcję ratunkową. Dla zaginionych było to ocalenie, dla uczniów – lekcja na całe życie.

 

 

Kolejni zawodowi strażacy

Mississauga

W Garry W. Morden Centre odbyła się uroczystość powołania 14 nowych strażaków. Od tej pory są oni stałymi członkami Mississauga Fire and Emergency Services. Zostali wybrani spośród grupy kandydatów i przeszli 3-miesięczne szkolenie.

Podczas uroczystości przemawiała radna Pat Saito, miejski komisarz ds. usług publicznych Paul Mitcham, szef straży pożarnej w Mississaudze John McDougall, trener strażaków Shawn Matheson i szef wyszkolonej grupy Jonathan Connerty.

 

 

Sprawczyni wypadku nadal za kierownicą

Mississauga

W MiWay w dalszym ciągu pracuje 52-letnia Luciel Lamch, która kierując autobusem 12 października 2011 roku, spowodowała wypadek. W wypadku zginęła 76-letnia Mary Murphy. Sąd w Brampton orzekł o winie Lamch w zeszłym miesiącu.

Wypadek miał miejsce tuż przed 10 rano na Erin Centre Dr., przy wejściu do Erin Mills Town Centre. Skrzyżowanie jest wyposażone w sygnalizację świetlną. Autobus skręcał w lewo, a Mary Murphy przechodziła przez ulicę. Murphy została wciągnięta pod pojazd, wydostali ją dopiero strażacy. Została przewieziona śmigłowcem do Toronto Trauma Centre, gdzie zmarła.

Lamch musi zapłacić 500 dolarów kary, otrzymała też wyrok 18 miesięcy w zawieszeniu.

 

 

Wojsko coraz bardziej globalne

Port-au-Prince

Grupa żołnierzy kanadyjskich ma wziąć udział w pokojowej operacji na Haiti pod dowództwem sił brazylijskich. O długo odwlekanej misji raczej nie mówiło się dotąd zbyt głośno. Według dokumentów departamentu bezpieczeństwa wewnętrznego, premier Harper podpisał zgodę na wysłanie żołnierzy 16 października zeszłego roku. 36 żołnierzy poleciało do Brazylii w kwietniu w celu odbycia szkolenia wraz ze zmotoryzowanym batalionem brazylijskim. Media w Brazylii co jakiś czas donosiły o Kanadyjczykach, jednak formalne ogłoszenie o misji i partnerze zostało opublikowane dopiero w środę, dzień przed lądowaniem wojsk na Haiti.

Misja ma potrwać pół roku. Siły brazylijskie stanowią najliczniejsze wojsko z krajów ONZ biorące udział w misji stabilizacyjnej na Haiti. Departament obrony narodowej Kanady od dwóch lat prowadził rozmowy na temat udziału kanadyjskich żołnierzy. W założeniu ma to wzmocnić współpracę między państwami.

Eksperci oceniają to posunięcie rządu pozytywnie i dziwią się, że nie zostało bardziej nagłośnione.

 

 

Muzykę udało się uratować

Toronto

District School Board przyjął budżet na rok 2013–2014. Nie ma w nim ograniczenia liczby etatów dla nauczycieli muzyki zatrudnianych w niepełnym wymiarze godzin ani pobierania opłat od studentów International Baccalaureate (IB). Kuratorzy spotkali się w środę, by rozważyć cięcia, które miały przynieść 27 milionów dolarów. Budżet musiał się bilansować.

Rezygnacja z 24 nauczycieli muzyki pozwoliłaby na zaoszczędzenie rocznie 2 milionów. Wprowadzenie opłaty rejestracyjnej dla studentów programu IB wniosłoby z kolei od 1200 do 1500 dol. od osoby. W sprawie nauczycieli muzyki kuratorzy otrzymali petycję, którą podpisało 10 000 osób.

Ostatecznie deficyt wyniósł 10,5 miliona dolarów. TDSB mówi, że dalej będzie szukać oszczędności. Cięcia mogą dotknąć nadgodzin, przewidywalnie szkoły dostaną też o cztery proc. mniej pieniędzy, co odbije się na wyposażeniu klas.

Kuratorium podobno rozważa też sprzedaż części posiadanych nieruchomości (mówi się o 11 nieruchomościach, zamkniętych szkołach, które obecnie są wynajmowane), co przyniosłoby w ciągu 3 lat 162 miliony dolarów na remonty i budowę nowych budynków.

 

 

Na Lisgar miasto kupi pompy

Mississauga

Miasto wyraża chęć dofinansowania mieszkańcom Lisgar zakupu pomp, które miałyby być zainstalowane w piwnicach domów. Mieszkańcy 185 domów w tej okolicy w ciągu ostatnich lat doświadczali podtopień. Nie wiadomo jednoznacznie, co było ich przyczyną. Przypuszcza się, że podniesienie poziomu wody w Sixteen Mile Creek lub wybijanie ścieków.

Dla niektórych jednak wkład miasta jest za mały, by zdecydowali się na montaż urządzenia.

Wśród nich jest Helen Ritchie, która zaapelowała do radnych o pokrycie całkowitego kosztu zakupów i instalacji pomp. Jej zdaniem, mieszkańcy już dostatecznie ucierpieli finansowo, musieli pokryć koszty usunięcia wody, utracili ubezpieczenie, zmalała także wartość domów.

W kwietniu radni zdecydowali, że miasto będzie partycypować w kosztach pomp w stosunku 50/50 do sumy 3000 dolarów. Łączny koszt dla miasta miał wynieść 277 000 dol. Jednak Susanne Thistle ze stowarzyszenia mieszkańców Lisgar uznaje to za niesprawiedliwe i przywołuje sytuację w Cooksville – tam mieszkańcy, miasto i region Peel płacili po 1/3 do kwoty 2000 dol. Ratusz tłumaczy, że w przypadku Cooksville zagrożony był system ścieków.

Radni tłumaczą, że miasto i tak stara się okazać dobrą wolę. Podejmowano próby pokrycia kosztów zakupu i instalacji pomp w całości, ale okazało się to niestety niemożliwe. Aby zapobiec dalszym podtopieniom, wykonano szereg prac nad Sixteen Mile Creek. Sprawdzono i oczyszczono też ścieki i kanalizację burzową.

Grupa mieszkańców złożyła w sądzie pozew zbiorowy przeciwko miastu, regionowi, Halton Regional Conservation Authority i Ministerstwu Środowiska. Mieszkańcy domagają się odszkodowania w wysokości 200 milionów dolarów za zniszczenie domów. Na razie sąd musi podjąć decyzję, czy przypadkowi można nadać status pozwu zbiorowego.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany piątek, 21 czerwiec 2013 18:35
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.