Podczas akcji Łańcuch Życia mężczyźni i kobiety stoją na rogach ulic w ponad 200 miejscach w Kanadzie i trzymają plakaty z hasłami “Abortion Hurts Women”, “Abortion Kills Children”, “Adoption, the Loving Option” czy "Life, We Stand On Guard For Thee". Akcja ma charakter pokojowy, jej uczestnicy nie zaczepiają przechodniów, nie są agresywni, nie pokazują zdjęć ofiar aborcji.
Marie-Claire Bissonnette, koordynatorka młodzieży w Campaign Life Coalition, podczas tegorocznej akcji, która odbyła się 30 września, organizowała Łańcuch Życia przy skrzyżowaniu Bloor i Keele. Rozdawała plakaty i liczyła uczestników.Między 2 a 3 po południu na rogach stało 76 osób z plakatami nawołującymi do obrony życia oraz jedna dwudziestokilkuletnia kobieta z plakatem z hasłem “My body, my choice, my right”. Wszystko przebiegało spokojnie, aż do 2:30.
Wtedy to mężczyzna w wieku około 30 lat podszedł do obrońców życia i dwoma mazakami zaczął pisać po ich plakatach. Potem zaczął gonić pięć osób, w tym 10-letnią dziewczynkę, i mażąc im po ubraniach na plecach. Następnie podszedł do demonstrantki opowiadającej się za aborcją, widocznie szukając jej aprobaty. Kobieta jednak go nie poparła.
Wtedy Bissonnette zaczęła nagrywać całą scenę. Powiedziała przy tym mężczyźnie, że zniszczył prywatną własność, a to jest sprzeczne z prawem. On zapytał, czy zgwałcona 16-latka, która zaszła w ciążę, powinna urodzić to dziecko. Bissonnette starała się wytłumaczyć, że poczęte dziecko powinno być traktowane tak, jak trzyletnie dziecko, które może też poczęło się podczas gwałtu. Wtedy mężczyzna kopnął ją w rękę, tak że upuściła telefon. Krzyknęła, by ktoś wezwał policję. Mężczyzna powiedział, że chciał kopnąć telefon, szarpnął za taśmę, którą Bissonnette miała na szyi, i uciekł.
Policja przyjechała po 5-10 minutach. Funkcjonariusz tylko opuścił okno, nie wysiadł z samochodu. Bissonnette podeszła i wyjaśniła, co się stało. Policjant zapytał, co w takim razie chce zrobić, a ona spytała, co może zrobić. Usłyszała, że może złożyć skargę, ale będzie musiała pójść do sądu, jeśli oczywiście sprawca zostanie złapany. Funkcjonariusz zaznaczył jednak, że to nie była żadna poważna sprawa.
Wtedy Bissonnette dała spokój, ale po powrocie do domu zaczęło ją boleć ramię, więc znów zadzwoniła na policję i złożyła zeznanie. Tym razem trafiła na innych policjantów, którzy potraktowali ją poważniej.
Tego samego dnia mężczyzna uczestniczący w Łańcuchu Życia na rogu Confederation i Queensway w Mississaudze został oblany farbą.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!