Miniony tydzień zaowocował wyrokami w sprawie krzyża. Sam fakt, że to sądy wypowiadają się na ten temat, świadczy o upadku europejskich obyczajów. Ale niech tam.
Powtórzę tylko, bo już o tym pisałem, że krzyż w polskim Sejmie mnie razi. Nie, nie dlatego, że jest – bo być powinien – nie ma co do tego dwóch zdań. Jednak za każdym razem jak patrzę na sejmowe zdjęcia czy relacje – razi mnie pozycja tego krzyża!
W budynku parlamentarnym bardzo ważna jest symbolika – nie jest to chłopska chata, by krzyż wisiał nad framugą. Krzyżowi należny jest szacunek. Krzyż jest elementem porządku świata.
Dlatego w polskim Sejmie, gdyby Polska była Polską, krzyż winien wisieć nad godłem narodowym. Porządek świata, w czasach gdy jeszcze nie byliśmy całkiem głupi, pokazywała każda katedra. Na wawelskiej na samym zwieńczeniu jest krzyż, a dopiero pod nim jest jabłko królewskie.
Tak więc orzekanie sądu w takiej sprawie jak obecność krzyża w sali polskiego Sejmu jest rzeczą karygodną. Krzyż powinien się był znaleźć w sali sejmowej zaraz po wyzwoleniu się z rąk czerwonych kacapów, po odzyskaniu niepodległości, na samej górze frontowej ściany nad godłem państwowym. I mam wielką nadzieję, że jeszcze się tam znajdzie!
•••
WOŚP-owy aktywizm zaczyna drażnić coraz więcej ludzi. Powiedzmy, że moje stanowisko jest takie, że nie przeszkadzam i nie pomagam.
Drażni mnie moralny "przymus" dawania na "Orkiestrę" i od wielu lat nie daję. Podobnie jak nie daję na różnego rodzaju akcje United Way, gdzie z każdego zebranego dolara na rzeczywistą pomoc idzie 12 centów; jak nie daję na fundację szpitala dziecięcego w Toronto, bo kiedyś znajoma była tam księgową...
Co nie znaczy, że nie powinniśmy wspomagać ludzi w potrzebie. Tylko nie po to, by zastępować polskie Ministerstwo Zdrowia, tylko tam, gdzie jest rzeczywista bieda. Jest w Polsce wiele fundacji, które pomagają tym maluczkim, moją ulubioną jest Fundacja Brata Alberta. Jest wiele miejsc, gdzie trzeba pomóc.
Dlatego apeluję do wszystkich tych, którzy – z różnych powodów – odmówili pieniędzy podczas kwesty WOŚP-u, by potraktowali tę odmowę jako zobowiązanie do "wrzucenia" pieniędzy – komuś innemu – i to jak najszybciej. Może na Caritas, może na kogoś konkretnego – nie wiem. Byle szybko. Obowiązek jałmużny spoczywa na każdym z nas.
Czas "grania" WOŚP daje dobrą okazję, by sobie o tym przypomnieć i rzecz przemyśleć niezależnie od tego, co sądzimy o inicjatywie Owsiaka. Dla mnie w każdym razie z pewnością Owsiak nie jest drugim Kotańskim. Nie dajmy się szantażować jedną formą pomocy, ale też przy tej okazji pamiętajmy, że pomoc to codzienny obowiązek, a nie akcja.
•••
Polska, ratując budżet, usiłuje opodatkować fotoradarami kierowców. Mam lepsze rozwiązanie. Fotoradary to za mało i za rzadko. W końcu nie pokryjemy siecią fotoradarową każdego kilometra i nie ma gwarancji, że jakaś część ruchu pozostanie niestety bez obserwacji radarowej. Dlatego trzeba do zagadnienia podejść "od drugiej strony".
O wiele lepszym rozwiązaniem jest montowanie w samochodach rejestratorów prędkości. Takie GPS-owie ustrojstwa z aktualizowaną ogólnokrajową mapą ograniczeń prędkości będą wiedziały, jaki jest obowiązujący limit na odcinku, po którym porusza się samochód, i porównywały to z aktualną prędkością, a następnie obliczały mandat za każdy kilometr jazdy ponad prawo – myślę, że jest to najlepsze możliwe rozwiązanie budżetowe. Należność mandatowa byłaby uiszczana automatycznie z karty kredytowej lub innego rachunku właściciela pojazdu.
Powiedzmy za przekroczenie prędkości o 10 km/h pobieralibyśmy 1 złoty od kilometra. Myślę, że stawka nie jest wygórowana, a w przeliczeniu na liczbę samochodów na drogach i liczbę kilometrów dróg przyniosłaby o wiele większe wpływy niż urządzenia fotoradarowe. Na domiar złego urządzenia fotoradarowe wymagają większej obsługi administracyjnej.
Czyż nie jest to genialny pomysł? Myślę, że niedługo doczeka się realizacji, i to nie tylko w Polsce. Państwo potrzebuje pieniędzy, a one przecież leżą na ulicy – czy też, jak w tym wypadku – na szosie.
•••
Francuzi najwyraźniej zaskoczyli medialne małpy informacyjne i w wielu polskich przekaziorach wiadomości o milionowym marszu w obronie tradycyjnej rodziny pokazały się z tytułami, że to w obronie... homoseksualistów.
– No bo – panie kochany – kto to widział takie rzeczy we Francji?!!! – kolebce nowoczesności i progresywizmu. No w głowie się nie mieści, ileż tych kołtunów do Paryża najechało – to przecież muszą być sami przyjezdni, to przecież niemożliwe, żeby takie rzeczy w Paryżu...
Andrzej Kumor
Mississauga
Polska jest wszędzie tam, gdzie jest polskie serce...
poniedziałek, 14 styczeń 2013 19:50 Opublikowano w Fotoreportaż
http://www.goniec24.com/prawo-kanada/itemlist/user/64-andrzejkumor?start=2094#sigProIdd2f81ef403
Opłatek Rodziny Radia Maryja w Kanadzie
W niedzielę, 13 stycznia, w Centrum Jana Pawła II w Mississaudze miał miejsce doroczny opłatek kanadyjskiej Rodziny Radia Maryja. Poprzedziła go uroczysta Msza św. za Radio Maryja i Telewizję Trwam celebrowana przez licznych kapłanów, w tym gospodarza parafii, o. proboszcza Janusza Błażejaka. Przybyli goście z Polski, m.in. o. Janusz Sok, prowincjał warszawskiej prowincji redemptorystów, oraz o. Tadeusz Rydzyk, dyrektor Radia, i o. Jan Król z Torunia. Był też oczywiście duchowy opiekun kanadyjskiej rodziny Radia Maryja w Kanadzie, o. Jacek Cydzik.
W wypełnionej po brzegi sali zebrani połamali się opłatkiem. Następnie wysłuchali koncertu kolęd i pieśni patriotycznych pp. Lecha i Bożeny Makowieckich z zespołu Zayazd. Ojcowie Tadeusz Rydzyk i Jan Król opowiedzieli o problemach radia, Telewizji Trwam, uczelni i działalności redemptorystów, którzy budują w Toruniu świątynię wotum wdzięczności za pontyfikat bł. Jana Pawła II, a także zespół basenów geotermalnych.
Podczas kazania wygłoszonego w kościele Maksymiliana Kolbego o. Tadeusz Rydzyk powiedział m.in.: patrzę na Was i myślę o Polsce, bo wszyscy jesteśmy Polakami i wszyscy tworzymy Polskę, która od chrztu jest chrześcijańska; Kardynał Wyszyński, bez którego nie mielibyśmy papieża Polaka, bez którego nie wiadomo, czy mówilibyśmy po polsku. On mówił, po Bogu najbardziej kocham Polskę, Polskę kocham bardziej niż własne serce. Jak patrzą na Polskę, to mówię, że ona nie tylko jest tam nad Wisłą, Odrą i Bugiem czy Sanem, ale jest wszędzie tam, gdzie jest polskie serce. Polska ma dwie komory, tak jak serce ma dwie komory, ci na emigracji w różnych stronach świata to jedna komora i ci tam nad Wisłą. Dziękuję Panu Bogu, że możemy się spotkać, komunikować i jednoczyć dzięki falom eteru.
Korzystając z okazji, jak co roku "Goniec" przeprowadził wywiad z o. Tadeuszem Rydzykiem.
– Ojcze, czy w Polsce ma miejsce odrodzenie, widzimy Marsz Niepodległości, nawet w Orszaku Trzech Króli było dużo młodych ludzi z rodzinami.
– I oni już inaczej myślą, widać, że jest to obudzenie, ale myślę, że trzeba się bardzo spieszyć, bo jest też bardzo szybkie niszczenie. Tak to widzę, ale jest jakaś nadzieja. Nie tylko 11 listopada, ale też spotykam studentów, różnych młodych ludzi, którzy mają bardzo dobre poglądy. Mimo że taki walec idzie, a jednak...
– Czy ten układ zaczyna się ich bać, czy młodzi wymykają im się spod kontroli?
– Na pewno bardzo potężne siły pracują przeciwko nam, ale wierzę, że jest Łaska Boża, prawda. Ludzie mogą mieć jakieś zawirowania w życiu, popełniać błędy, ale bez prawdy nie można żyć.
– Jest nadzieja?
– Jest nadzieja, widzę, że jest dużo myślących ludzi. Rozmawiam, pytam się, piszą, mówią, że jest zupełnie inaczej, niż mówi propaganda. Tak samo stosunek do Radia Maryja jest...
Nie spotykam się w Polsce z jakimiś afrontami, a spotykam przeróżnych ludzi, przeróżne zawody, ostatnio byłem na pogrzebie w Krakowie. Jaka życzliwa policja! Od razu mówią, a ojciec dyrektor, prosimy, witamy w Krakowie. I to nie jeden człowiek; w różnych sytuacjach jest bardzo dużo życzliwości. Ludzie czekają też na odważnych.
– Czy te marsze poparcia dla TV Trwam nie dodały ludziom sił, że mogli się policzyć, pomimo tego, że lekceważy ich władza?
– Na pewno. To był tak podniosły duch, że nawet wrogowie mówili, co to za ludzie, jaka kultura. Szliśmy Szlakiem Królewskim, a tam pełno kawiarni, stoliki na zewnątrz. Żadnej szklanki nikt nie rozbił, I ludzie też miło nas przyjmowali. Nie było nawet śmieci – co charakterystyczne -– wielki klomb i te tysiące ludzi omijały ten klomb, nie zadeptały. To świadczy o wielkiej kulturze. Były całe rodziny, od dzieci do starszych.
– Co roku pytam się Ojca, czy Polska się budzi?
– Ja tak widzę, że tak, ale trzeba pracować. Bo ten walec niszczycielski idzie i oni mają wszystkie media, mają środki administracyjne.
– No właśnie, jak to jest, 2,5 mln podpisów i dalej gierki z multipleksem?
– I nic, ale jeżeli nie żyje się w prawdzie, nie służy narodowi, to bardzo źle się kończy. Ja bym nikomu nie życzył, żeby źle kończył, tylko jakiegoś zastanowienia, że satysfakcję będą mieli; satysfakcję, gdy będzie czynił dobro, że ludzie będą wdzięczni.
Był teraz pogrzeb Jana Mikruta, z którym razem zaczynaliśmy radio. Proszę sobie wyobrazić, przyszła masa ludzi, w kościele i na zewnątrz człowiek przy człowieku, o godz. 11 w środę – bardzo niedobry termin, a masa ludzi – to też coś mówi – i wszyscy do Komunii św. Według badań bardzo podniosła się świadomość. 18 – 19 proc. katolików ma bardzo wysoką świadomość, to też dobrze świadczy. Tak, ja widzę nadzieję i widzę też odwagę. No ten Marsz (Niepodległości) to tylko gratulować tej młodzieży. Proszę sobie wyobrazić półtorej godziny, zatrzymali i podzielili pochód, a ludzie nie dali się sprowokować. To było piękne, a byli prowokatorzy. To świadczy o świadomości.
– Tam mogły dziać się straszne rzeczy.
– Tak, to do tego zmierzało.
– Gratuluję Ojcu Dyrektorowi, bo to też zasługa Ojca to budzenie się świadomości, wszystkiego dobrego, dużo sił i zdrowia.
– Polonia jest bardzo ważna. Ludzie tu mają już większe doświadczenie, doświadczyli już tego, co powoli do Polski przychodzi. Powinniście uświadamiać, mówić, nie zniechęcać się niczym.
– Dziękuję bardzo.
– Szczęść Boże.
fot. GONIEC
Era Tuska dobiega końca – nawet salon mówi już, że czas na rozdanie nowego etapu, zaczynają się więc mniej lub bardziej gorączkowe poszukiwania marionetek, które można podpiąć do tych samych sznurków.
Uaktywniły się różne środowiska, gazety i blogosfera zapełniły przepowiedniami i ostrzeżeniami. Niektórzy zastanawiają się, czy nie można by tym razem jednak poodcinać jakieś sznurki i zrobić prawdziwą Polskę. Inni twierdzą, że jeśli nowy rząd, to tylko w wydaniu oficjalnej opozycji – tej namaszczonej, z placetem, bo tylko ona jest gotowa. Jeszcze inni "uspokajają", że układ jest wszechmocny, wszechwiedzący i – że tak powiem – nie ma bola... i Bogiem a prawdą, powinniśmy dać sobie spokój, jak mówi młodopolski poeta, daremne żale – próżny trud; skoro wyżej kijka nie podskoczysz, to lepiej rozkoszować się białymi rękami młodych panienek, co to "na jachtach myją podłogi", i zostawić zajmowanie się "dobrem wspólnym" ludziom mądrzejszym (w polskim przypadku gangsterom).
Szczęśliwie dla nas wszystkich – jak to podkreśla nieoceniony Grzegorz Braun – Pan Bóg jest królem historii i czasem choćbyś bracie nie wiem jak kombinował, kończy się według Jego planu. A zatem, nóż widelec – czasem się coś udaje.
Bez wątpienia mamy narodowe ożywienie młodzieży. Zmobilizowało to ośrodek władzy, by młodym podrzucić gotowca i ich gładko zneutralizować.
Paradoksalnie druga szkoła odwodzenia młodzieży od robienia czegokolwiek wywodzi się z ośrodków powiązanych z tzw. oficjalną opozycją i mówi, że i tak zostaniecie zneutralizowani.
Oczywiście przez razwiedkę.
Kto jest razwiedką? No to zależy, jakie kto ma teczki w ręku i jaką wyobraźnię; można o tym jedynie plotkować i eksploatować wrzutki tego czy tamtego pułkownika. Wiadomo, że środowisko razwiedkowe, jak sama nazwa wskazuje, dysponuje dobrą informacją... I ono w większości jest lub było jej dysponentem.
No więc jak się w tym wszystkim rozeznać?
Jak w tej sytuacji w cokolwiek się angażować bez narażania się na udział w kolejnej prowokacji?
Po pierwsze, czasem nawet wydarzenia prowokowane wyrywają się spod kontroli. To jedna ważna szansa.
Po drugie, nie dajmy się zwariować i wedle starego obyczaju, patrzmy na ręce i skutki działania.
Wiadomo przecież, o co w Polsce chodzi, wiadomo, co trzeba zrobić, których złodziei rozliczyć, które firmy razwiedkowe wziąć do prokuratora. Jeśli nowe, powstające "ruchy narodowe" nie dadzą ruszać "naszych", no to "Polam i wszystko jasne".
Powiem szczerze, że nieważne kto skąd przychodzi; ważne, co chce zrobić i czy pragnie silnej, zasobnej Polski. Czasem nawet oficerowie z polskiego "akwarium" mogą próbować się emancypować; czasem w miejsce zawodowo-środowiskowej sztamy może w nich kiełkować polskie sumienie.
Być może takim przypadkiem był gen. Petelicki. Pan Bóg go już ocenił.
Na Polakach przećwiczono już tyle prowokacji, że musimy żyć i działać z ich świadomością. Dlatego bądźmy też "ostrożni" wobec wszystkich tych, którzy odwodzą od działania, ostrzegając przed prowokacją. Potrzebny jest jeden front – front demontażu – jak to wdzięcznie określa Robert Winnicki z Młodzieży Wszechpolskiej – "republiki okrągłego stołu". I wcale bym się nie zdziwił, gdyby się okazało, że wiele pięknych patriotycznych haseł mają wypisane na sztandarach ludzie, którzy z tej "republiki" ciągną niezłe apanaże.
Nie dajmy się uwodzić na piękne oczy i wielkie słowa, pytajmy o konkrety, pieniądze i program. Nie dajmy się zbyć, że na konkretne programy przyjdzie pora później. Ta "pora" jest teraz.
Dlatego trzeba stawiać pytania o ordynację wyborczą, emisję pieniądza, ochronę miejsc pracy i inwestycji krajowych, zasady działania obcego kapitału i systemu finansowego. Wizję Polski w UE czy poza nią.
Program poważnej partii powinien być możliwy do streszczenia w kilku punktach.
Kwestia ordynacji wyborczej jest kluczowa dla odzyskania przez Polaków wiary w możliwość "przeczyszczenia" politycznych trzewi narodu. Tak więc, Panie, Panowie, spokojnie, zero emocji, tylko konkretne punktowanie. To jedyny sposób, aby rozpoznać i odsiać plewy od ziarna, hochsztaplerów od trybunów ludowych i agentów od uczciwych Polaków.
Polska może odrodzić się wielka. Kiedy? Nie nam to wiedzieć, dlatego zakończę cytatem z o. Tadeusza Rydzyka, jednego z największych Polaków ostatnich czasów, człowieka czynu i modlitwy: "módlmy się tak, jakby wszystko zależało od Pana Boga, a pracujmy tak, jakby wszystko zależało od nas".
Za którymś razem musi się udać.
Andrzej Kumor
Mississauga