Człowiek ma naturalną tendencję, aby wierzyć, nawet gdy wcześniej go okłamali. Chcemy mieć nadzieję, nie można cały czas żyć w depresji, poczuciu porażki. Czy zatem opisywanie prawdziwej, ale depresyjnej rzeczywistości nie jest czarnowidztwem, łamaniem ducha i odbieraniem sił?
Jak tu skomentować wynik polskich wyborów? Władzę ma niby partia patriotów, niby jest czas na mobilizację i odbudowę. Tymczasem są to przecież ci sami ludzie układu władzy, nierzadko o pookrągłostołowych korzeniach. Czy można wykrzesać nowego ducha ze skorumpowanych regionalnych watażków i obrosłych w pióra członków "klasy politycznej"? Mimo głosów, że wreszcie wybuchła Polska, z tyłu wyziera stary układ.
Czy można mieć nadzieję?
Toronto, 25.10.2015
"A kiedy przyjdzie ta niedziela
to urządzimy sobie relaks..."
Plotki, żarty i slogany
Ostatnio w numerze 43. "Gońca" napisałem pół żartem, pół serio o tym, że plotka lubi zmieniać fakty. Posłużyłem się starą anegdotą o bogatym kupcu, któremu ukradziono zegarek. Ponieważ pokrzywdzony robił wokół tej sprawy wiele hałasu, mądry rabin (a czy są inni?) poradził mu, żeby siedział cicho, bo zguby i tak nie odzyska, a pozostanie wrażenie, że był zamieszany w jakąś kradzież.
Ta historyjka była mottem do bardziej współczesnego wydarzenia. Otóż redaktor popularnej wśród tzw. elyt "Gazety Wybiórczej", zacietrzewiony gorączką przedwyborczą i jak zwykle pewny swego, błysnął humorem (dobry żart tynfa wart), stwierdzając, że urzędujący Prezydent B. Komorowski ma wygraną w kieszeni. Przegrać wybory mógłby tylko chyba, gdyby popełnił coś nieprawdopodobnego, np. gdyby pijany na przejściu dla pieszych przejechał zakonnicę w ciąży.
Przypomniałem tę kolorową wypowiedź, bo jest rzeczywiście zabawna i niesłusznie jakby uległa zapomnieniu z wielką szkodą dla historii tegorocznych wyborów.
Jak wiemy, Jowialny Bredzisław nikogo swoim Bronkobusem nie rozjechał, a wybory wbrew opinii tak zawsze opiniotwórczego redaktora, zasłużenie przegrał.
Ponieważ polityczno-publicystyczne zacietrzewienie A.M. po tym tak nieoczekiwanym dla niego fakcie nie opadło, ale jeszcze się wzmogło, ww. pogroził nowo wybranemu Prezydentowi Polski Andrzejowi Dudzie, pouczając – a ty słuchaj mądrzejszych! Kogóż to miał na myśli jąkała? Nie ulega wątpliwości (powiedziała stara niania), że oczywiście tzw. salon i samozwańcze elyty narodu. Ale karawana idzie dalej (how, how!). Na kanwie tej błyskotliwej wypowiedzi dot.
przekroczenia przepisów o ruchu drogowym, pozwolę sobie i ja skromnie pogrozić palcem zacietrzewionemu, przypominając, że plotka przeinacza i może powstać przekonanie, iż – moja pani, proszę pani – ten Michnik podobno to pirat drogowy! Zamieszany był w wypadek – moja pani – z zakonnicą! A jeszcze do tego próbował zwalić winę na naszego, no tego jak mu tam – wąsatego. Zgolił te wąsy, ale mu to nie pomogło. No ale żeby zakonnicę? W ciąży?
Tak, tak, ludzie są skłonni do zapamiętania wydarzeń, ale mylą osoby. Z mojego poprzedniego felietoniku umknęła zasadnicza uwaga, że Michnik fikcyjny wypadek przypisywał Komorowskiemu. A to była esencja mego żartu o Bulu. Mea culpa – jak mawiali starożytni, a raczej mojego "komputera", który słabo drukuje, więc by mu dodać animuszu, wleję gdzie trzeba czarnego (jak habit zakonnicy) tuszu. I czytelność poprawię. Git?
Kiedyś z kwiecistych powiedzonek znany był Winston Churchill. Po pogromie A.K. (Africa Korps oczywiście!) przez gen. Montgomery'ego, co było pierwszym tak długo oczekiwanym zwycięstwem Anglików nad Niemcami, Churchill powiedział: "This is not the end, this is not even begining of the end, this is only end of the begining!". Także i to, że so many – tak liczni... zawdzięczają tak wiele tak nielicznym. To dotyczy bitwy o Anglię, w której wsławili się polscy lotnicy. Premier Wielkiej Brytanii ukuł również określenie – żelazna kurtyna. Kuł żelazo polityczne.
Miło jest stwierdzić, że w tym ustępie mamy też wielu złotoustych oratorów. Proszę – w tym temacie powstały określenia, że: nie chcem, ale muszem, plusy dodatnie i ujemne, temu panu to ja mogę podać nogę! Niesłuszne jest oczywiście powiedzenie, że Polska to nienormalność. To chyba właśnie UE czasem od normalności odbiega. Po prostu taki mamy klimat i kamieni też kupę. Zaliczyłbym tu także – słuchaj mądrzejszych (Adasiu)!
Spotykam się czasem z zarzutem, że krytykując Adama Michnika, ujmuję mu zasług, na które zasłużył, m.in. więziony za próby obalenia jedynie słusznego ustroju PRL. To są fakty. Lecz nie ma takich, do których nie można by dodać słówka "ale". Będąc wieku dojrzałego, pamiętam, czego część czytelników nie pamięta – mianowicie za co Michnik, Modzelewski, Kuroń i ich ideowi towarzysze pobratymcy byli w czasach słusznie minionych tak tępieni. Otóż oni atakowali ówczesne ustrojstwo z lewa (jak nie przymierzając Trocki Stalina). "Żadni z was socjaliści – komuniści! Jesteście zbiurokratyzowanymi aparatczykami. Niby PZPR ma w nazwie – robotnicza, a trzeba przeciw wam organizować KOR-y w obronie robotników!" Hasłami naszych wywrotowców było: Socjalizm tak, wypaczenia nie!
Chcemy socjalizmu z ludzką twarzą itp. Ba, oni bronili socjalizmu (komunizmu?), w który wierzyli. Czerwone harcerstwo Kuronia, a nie tylko zupki. Czym skorupka za młodu nasiąknie... Ciekawostką jest, że przeciw aresztowaniu Michnika protestował, narażając się, Antoni Macierewicz. Nie bez znaczenia był fakt, że w łonie PZPR rozgorzała wtedy walka między frakcjami tzw. chamów i żydów. Ta ostatnia przegrała i niektórzy opozycjoniści – chciał, nie chciał – np. oddany PZPR-owiec Geremek (syn rabina) – zostali wzięci za kołnierz i wystawieni za drzwi. Zdolni, inteligentni, a jak? – mający tzw. żyłkę polityczną ci różowo-czerwoni internacjonaliści nadali potem, w 1989, w pewnym stopniu ton układom, ugodzie w Magdalence. Teraz się ówczesne porozumienia krytykuje, jako zbyt bojaźliwe i miękkie, właśnie "różowe" ze strony części Solidarności. Teraz to wiemy, że można było pójść dalej, ale rozumieć też trzeba fakt, iż po 40 latach wszechwładzy Partii, wojskach rosyjskich w Legnicy i NRD "bano się iść na całość". Kiszczak (sławny toast z Michnikiem) i Jaruzelski wymanewrowali dla siebie, co mogli. Teraz, ale to teraz, wiemy, że porozumienie było ugodą czerwonych z różowymi właśnie. Chcę powiedzieć jasno, że mimo plusów ujemnych w działaniu A. Michnika i towarzyszy są także plusy dodatnie. A mniej poważnie dodam, że Adaś (wg mojej rady) nie może chyba słuchać mądrzejszych – bo takich sam wokół nie znajduje! Ot i zagwozdka dla nieomylnych autorytetów moralnych.
Z innej beczki chcę dodać (jeśli na łamach się zmieści), iż moje zdjęcie ozdabiające felietonik-list z nr 43. "Gońca" jest trochę niestety, ach szkoda, zdezaktualizowane. Pochodzi bowiem z początku lat 60. ub. wieku. Wtedy dzisiejsze VIP-y w krótkich spodenkach biegali za piłką po szkolnych boiskach i ciągnęli koleżanki za warkocze (Kopaczówną i Szydłowiankę też?). Zdjęcie moje, już uniwersyteckie, przesłałem razem z felietonem wspomnieniowym, w ramach gdzie byłeś, co robiłeś, gdy Oswald (?) strzelał w Dallas do Prezydenta Kennedy'ego.
Hej, łza się w oku kręci, przypominając sobie czasy młodości, no i też po śmierci energicznego, przystojnego (zwłaszcza w zestawieniu z Chruszczowem), lubianego w Polsce Prezydenta USA. Złe fatum go dotknęło. Za liczne grzechy cudzołóstwa być może? Gdyby Pan Redaktor Kumor mógł mi przywrócić mój wizerunek w rzeczywistości, a nie tylko na zdjęciu! Bo jeśli nie (plastic surgery?), to proponuję powrót do zdjęcia nagłówkowego, które się poprzednio wiele razy ukazywało, bardziej przypominającego oryginał.
Poprzednio użyłem popularnego określenia niemieckiego: Kurtz und bundich – krótko i węzłowato. Wydrukowało się z błędem, na co na pewno zwróci uwagę Pani Wanda R. – nasz człowiek za Odrą, jeśli czyta moje felietony, wzbogacając swoją wiedzę o meandrach wielkiej i mniejszej polityki. Ja od ww. uczę się, jak przyrządzać smaczne potrawy tanim kosztem i jak również tanio a modnie się ubierać. Tak oboje (i nie tylko my) zyskujemy na wszechstronności informacyjnej "Gońca". Teraz zgodnie z poprawnością polityczną Pani Wando – nie wypada powiedzieć – zbrzydłeś cny nieboraku, ale – teraz jesteś za to przystojny inaczej!
Wszak nie? Wszak tak! Trochę inaczej przystojny. Gdzie mi się tam porównywać z Justinem Trudeau, ale ja też jak dziecię byłem ładny. To wina rodziców, nie moja. Ale czy to dyskwalifikuje? Może, bo przewrócić w głowie może! Ostrożnie, Panie Redaktorze, z określeniem naszego brain new P.M. Justynka jako seksownego! Chłop do chłopa (to mój drobny żarcik)? Uroczy?
Generalnie nie zgadzam się z poglądami Korwin-Mikkego. Za dużo w nich nieodpowiedzialnego przesadyzmu. Ale w jednym punkcie uważa słusznie, że w tłumie więcej jest głupich niż mądrych (Internet for example), a w demokracji większość decyduje. Harper powiedział: "Naród ma zawsze rację" – a co miał powiedzieć?
A propos: Żona pyta męża – Czemu mówisz, że ożeniłeś się ze mną dla pieniędzy? Przecież ja nie miałam żadnych pieniędzy. – A co mam powiedzieć?
Przypomnę też, bo wielu czytelników jeszcze wtedy nie rosło w dobrobyt w Kanadzie, że zimą 1981 w kilka autobusów z Toronto pojechaliśmy protestować do Ottawy. Demonstrację zorganizował śp. Leszek Prusiński. Tata Trudeau wtedy oświadczył w Ottawie oficjalnie, że stan wojenny w Polsce jest dobry, bo zaprowadzi porządek! Przed siedzibą parlamentu wznosiliśmy protestujące okrzyki i nieśliśmy transparenty "Trudeu do Moskwy!". To ogromnie oburzyło... zasiedziałych tu polonusów, którzy od zawsze kochali liberałów i soc.milionera za jego aparycję, bon moty (powiedzonka) i wygląd. Też był podobno seksy! Ja tam nie wiem, ale jego żona Margaret, dużo młodsza – wtedy seksy była (choć jak mówiono, była też trochę trzepnięta). Papa Trudeau długo grał młodzieńca. Ujeżdżał po Montrealu na motorze "Merecedes". Kiedy ruszył z karierą, dziennikarze pytali go – Now you have to give up your "Mercedes"? Kobieciarz miał też girlfriendę o imieniu Mercedes i pytał – Which one? Przesiadł się do limuzyny i ożenił z Margaret. Ale to dawne dzieje, które może pamiętać tylko mój druh z harcerstwa (wilczków) Graf P. buszujący tu na długo przede mną. Ony celnie też odpowiedział dziennikarzowi głównego (za rządów PO) nurtu, oświadczając mu, że "nie oddamy Polski!".
Znalazł się właściciel! Prawie jak Żydzi amerykańscy krzyczący, że przed wojną "większa połowa" warszawskich kamienic do nich należała. Jak tam się ta ich światowa organizacja nazywa? Myślę, że najtrafniej ktoś ich określił jako Gang Nowojorski. Jeden ich przewodniczący, p. Singer, nakradł i zniknął, zmyliwszy pogonie – bez wieści, a przyszedł na "ojca chrzestnego" inny Singer. Same singery – śpiewacy. Nic dziwnego, że głośni (choć fałszują).
A wracając do T(ego) Lisa, to proponuję koledze Pruszyńskiemu odszukanie i opublikowanie przepisów odnoście do popularnego angielskiego sportu dżentelmenów: "Polowanie na lisa". Notabene po ostatniej niedzieli zmiękła mu pewno kita. Chytruskowi. "Ta ostatnia niedziela, dzisiaj się rozstaniemy, dzisiaj się rozejdziemy na wieczny czas..." – jak mówiła, nuciła słowa, ale jakże wciąż aktualna piosenka popularnego przedwojennego kompozytora Petersburskiego.
Na koniec gratulacje dla Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego! I Szydło. Oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa! I skromna rada – bliżej Orbana, dalej od Majdana! Tego chce lud pracujący miast i wsi tudzież duża nawet część opiniotwórczych elyt! Litwinowskie Giedrojciowskie koncepcje (m.in. Marszałka Piłsudskiego) należy odesłać na karty historii. Teraz Dmowski dmie w żagle! Tak trzymać! Ster na prawą burtę! Ahoy! Pomyślnych wiatrów!
Ostojan
PS Ciekawe, czy A.M. strzelił jakimś bon motem odnośnie do wyborów parlamentarnych – bo do mnie żaden nie dotarł? Może ktoś czytający koszerną i "Nie" o jakimś wie? To niech się nie boczy, tylko przytoczy! Lisek przechera też milczy? Tomasz – ach gdzie ty to masz?
•••
Panie Andrzeju.
Potrzebowałem użyć kilka zwrotów po angielsku do opisu czasów Solidarności i stanu wojennego. Najprościej wejść na hasło Wałęsa w ang. Wikipedii. Przy okazji zostałem zaskoczony jeszcze jednym plusem dodatnim Lecha. Otóż Lechu ma piękny herb szlachecki. A tytuł ma a jakże, bo mu nadała królowa szwedzka wraz z Królewskim Orderem Serafinów. Wprawdzie wcześniej dostał Order Łaźni od królowej brytyjskiej. W Wikipedii pod hasłem "nobilitacje" można znaleść wiele ciekawostek na temat tytułów szlacheckich w Polsce. Podali też ciekawostkę, że taki sam Order Łaźni otrzymał Kwaśniewski. Otrzymanie tego orderu jest równoznaczne z nadaniem najniższego niedziedziczonego tytułu szlacheckiego w Wielkiej Brytanii. Niestety prawo brytyjskie co do tytułu obowiązuje tylko w chwili, gdy cudzoziemiec zostaje rezydentem i obywatelem królestwa. Tytuł szwedzki upoważnia jednak do posługiwania się tytułem poza granicami Szwecji.
Ostatnio sporo słyszę o tym, że wielu ludzi przypomina sobie swoje tytuły szlacheckie i dumnie o tym mówią. Osobiście bardzo to popieram. Jest to w końcu nasza historia i duma narodowa. Okazuje się jednak, że coraz więcej ludzi przypomina sobie swoje tytuły szlacheckie, do których nigdy nie mieli uprawnień. Przed wojną i wcześniej sprawy tytułów regulowały przepisy i instytucje do przestrzegania prawidłowości i ścigania oszustw. Bezpodstawne używanie było ścigane i karane. Następna ciekawostkę jeszcze w Polsce uświadomił mi jeden zubożały szlachcic (o co postarała sie władza komunistyczna, żeby tylko taka szlacha pozostała przy życiu). Postanowił wydrukować heraldykę, czyli zbiór polskich herbów szlacheckich ze stosownymi opisami. Zapytałem go w jakim celu ma to opublikować. Odpowiedział, żeby wszyscy mogli odróżnić prawdziwe herby polskie od tych nadanych przez zaborców. Czyli żeby można było odróżnić prawdziwych patriotów od przebierańców, oszustów, sługusów i na końcu zdrajców. Patrząc na wszystko z dystansu i przez historie dziejów wszystkich wielkich i małych państw, zawsze była biedota i te swery wyższe, czyli szlachta, elity i kacyki. W dziejach mocarstw, często odbywały się wojny domowe, czy rewolucje. I stara prawdziwa szlachta i arystokracja była usuwana i w najlepszym razie musieli oddać lwią cześć swojego pola tym nowym, co to im jeszcze słoma wystawała z butów. Jesteśmy świadkami, że te "nowe elity" właśnie zaczynaja się panoszyć i naturalnym biegiem rzeczy dążą do uznania swoich przywilejów i namaszczenia swojej "boskiej" władzy. Pewnie niedługo wprowadzą jakieś nowe prawo, żeby to usankcjonować. Zdaje się, że chwilowo roboczo nazywamy ich "nowymi elitami", albo oligarchami. Przykład dał Napoleon. Nie wypadało mu użyć tytuł "król", to mianował się imperatorem.
Serdecznie pozdrawiam
L. Krawczyk
Herb przydzielony Lechowi Wałęsie przez Urząd Heraldyczny Królestwa Szwecji z okazji nadania Królewskiego Orderu Serafinów. Według intencji projektanta, Adama Heymowskiego, nawiązuje do polskich barw narodowych i do herbu Gdańska. Jeden z krzyży zastąpiony został lilią, symbolizującą Matkę Boską Częstochowską.
•••
INFORMACJA JAK DEZINFORMACJA
Wydano mnóstwo pieniędzy na rzekome usprawnienie dla turystów. Mianowicie ponumerowano linie kolejki metra, aby rzekomo usprawnić poruszanie się po mieście. Moim zdaniem, taka numeracja powoduje tylko zamęt, bo zaciera przestrzenną orientację. Przed chwilą usłyszałam komunikat, że na linii nr 2 nie jeżdżą pociągi i... po tym, że to między Jane a Kipling. Kiedy słyszę numerację, i to w mieście, w którym ulice mają nazwy i operuje się kierunkami świata i np. wiadomo, że ul. Yonge dzieli miasto na wschód i zachód, denerwuję się, bo zawsze staram się umiejscowić informację, tak jak to kiedyś czyniłam, stawiając pierwsze kroki w Toronto z mapą zawierającą nazwy ulic i zadziwiając wielu moją orientacją.
Rozumiem, że plan z kolorem uzmysławiającym połączenia kolejki jest graficznym ułatwieniem, ALE posługiwanie się w komunikatach tylko lub głównie numeracją irytuje mnie, jako że zamiast informować... może konfundować, a do tego przypomina numery nadawane w Auschwitz, które odbierają osobowość i charakter, w tym wypadku metropolii mającej, jak wspomniałam, nazwy, a nie numery ulic.
Numeracja ma ułatwiać i stąd mamy numery domów, ale nie w celu określania kierunku w Toronto – w Toronto, gdzie CNTower wskazuje, gdzie południe. Przed chwilą powtórzono ten sam komunikat, ale tym razem dodano (!) nazwę Bloor-Danford, tak jak to powinno wyglądać, by nie trzeba tracić czasu na domyślanie się, co to za nr 2 i czy to wschód/zachód czy północ/południe. Uważam, że w komunikatach podawanie tej numeracji jest tylko dezinformacją, zwłaszcza że już wielokrotnie słyszałam komunikaty zawierające tylko i wyłącznie numer.
Małgorzata Kossowska
Od redakcji: Ma Pani rację!
•••
Dzień dobry Państwu,
W związku z otwarciem nowego Punktu Obsługi Wniosków Wizowych w Warszawie, który pomaga zarówno Polakom, jak i Kanadyjczykom, chcielibyśmy przesłać tę cenną wiadomość do jak największego grona odbiorców w Polsce i Kanadzie.
W załączniku pragnę przesłać Państwu komunikat prasowy na temat nowego punktu CVAC, który otworzyła firma VFS Global w Warszawie w ramach porozumienia z rządem Kanady (wersja polska i angielska). Z usług Punktu mogą korzystać osoby planujące podróż do Kanady, które pragną złożyć wniosek o wizę na pobyt czasowy we wszystkich kategoriach (wizy wjazdowe na pobyt czasowy, pozwolenia na naukę i pozwolenia na pracę). Punkt ten jest również upoważniony do przyjmowania wniosków o wydanie dokumentu podróży dla stałych rezydentów Kanady znajdujących się w takich państwach, jak Polska, Litwa, Estonia, Białoruś i Łotwa. Zgodnie z umową, firma VFS Global uruchomi prężną sieć o zasięgu światowym składającą się z około 130 takich punktów. CVAC jest pierwszym tego typu punktem w Polsce. Znajduje się on pod adresem: al. Jana Pawła II 23, II piętro, lok. 223, 00-854 Warszawa. Mamy nadzieję, że ta niezwykle istotna dla podróżujących informacja spotka się z Państwa zainteresowaniem i że zdecydują się opublikować jej treść. W przypadku jakichkolwiek pytań, proszę o kontakt telefoniczny lub mailowy. Chętnie doślę dodatkowe szczegóły lub odpowiem na Państwa pytania.
Z serdecznymi pozdrowieniami z Warszawy,
Aleksandra Styś
29 października 2015
Komunikat prasowy
W Warszawie uruchomiono nowy Punkt Obsługi Wniosków Wizowych dla osób mieszkających na stałe w Polsce wyjeżdżających do Kanady.
W ramach porozumienia z rządem Kanady, firma VFS Global otworzyła w Warszawie Punkt Obsługi Wniosków Wizowych (CVAC), z którego usług mogą korzystać osoby pragnące podróżować do Kanady. Zgodnie z umową, firma VFS Global uruchomi prężną sieć o zasięgu światowym składającą się z około 130 takich punktów. CVAC jest pierwszym tego typu punktem w Polsce. Znajduje się on pod adresem: al. Jana Pawła II 23, II piętro, lok. 223, 00-854 Warszawa.
Celem globalnej sieci punktów obsługi wniosków wizowych jest zapewnienie wnioskodawcom lepszego dostępu i świadczenie usług administracyjnych w rozszerzonym zakresie poprzez spójne podejście do świadczonych usług oraz wsparcie wdrażania identyfikatorów biometrycznych. Warszawski punkt został otwarty w dniu 5 października 2015 roku.
Punkt Obsługi Wniosków Wizowych świadczy usługi na rzecz rządu Kanady na zasadzie wyłączności, a także upoważniony jest do przyjmowania wniosków o wizę na pobyt czasowy we wszystkich kategoriach (wizy wjazdowe na pobyt czasowy, pozwolenia na naukę i pozwolenia na pracę) oraz wniosków o wydanie dokumentu podróży dla stałych rezydentów Kanady znajdujących się w takich państwach, jak Polska, Litwa, Estonia, Białoruś i Łotwa.
Punkt Obsługi Wniosków Wizowych jest upoważniony do świadczenia usług wsparcia administracyjnego, takich jak przyjmowanie wniosków o wydanie wizy oraz zwracanie interesantom paszportów w zaklejonych kopertach wraz z decyzją. Punkt Obsługi Wniosków Wizowych może także pomóc w imieniu Sekcji Wizowej Ambasady Kanady w umówieniu danej osoby na rozmowę w sprawie wizy.
Decyzję o wydaniu lub odmowie wydania wizy podejmują wyłącznie urzędnicy imigracyjni Ministerstwa ds. Obywatelstwa i Imigracji Kanady (CIC) zgodnie z zasadami i wytycznymi wizowymi i wjazdowymi Kanady. Punkt Obsługi Wniosków Wizowych nie odgrywa żadnej roli i nie ma żadnego wpływu na wynik rozpatrzenia wniosku, nie udziela również porad w zakresie oceny wniosku pod tym względem.
Korzystanie z usług Punktu Obsługi Wniosków Wizowych nie jest obowiązkowe. Tego rodzaju usługi oferowane są również bezpośrednio przez Ministerstwo ds. Obywatelstwa i Imigracji Kanady, gdzie wnioski należy składać, korzystając z internetowego systemu zgłaszania wniosków wizowych (E-Apps).
Nowy punkt CVAC daje wnioskodawcom możliwość dostępu do większej liczby udogodnień i usług, takich jak:
• zlokalizowane w dogodnych miejscach i łatwo dostępne punkty obsługi wniosków wizowych,
• dłuższe godziny otwarcia pozwalające wnioskodawcom na odwiedzenie punktu w dogodnych dla siebie porach,
• wygodne i przestronne poczekalnie wyposażone w nowoczesne udogodnienia,
• wykwalifikowany i oddany personel, który udzieli informacji na temat wiz i procesu składania wniosków,
• strona internetowa ułatwiająca dostęp do informacji, w tym informacji dotyczących rodzajów wiz, wymagań i list kontrolnych, należnych opłat i śledzenia statusu wniosku,
• obsługa telefoniczna i mailowa mająca na celu udzielanie odpowiedzi na pytania klientów oraz informacji na temat statusu wniosku,
• śledzenie statusu wniosku,
• bezpieczne obchodzenie się z paszportami, dokumentami i danymi osobowymi.
Więcej informacji znajduje się na stronie http://www.vfsglobal.ca/canada/Poland
•••
Czy w materiale pana "Aleksandra Łosia" słusznie pojawiła informacja: "…Hammurabi, władca Kartaginy…"?
Pozdrawiam,
Yarek Dabrowski
Od redakcji: Całkowicie niesłusznie, Hammurabi związany był z Babilonem, przepraszamy.
Przegląd tygodnia, piątek 6 listopada 2015
czwartek, 05 listopad 2015 21:33 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskieMłodzi, piękni, kompetentni?
Justin Trudeau jest pierwszym premierem, w którego gabinecie znalazło się tyle samo kobiet i mężczyzn. Nowy premier dążył również do tego, by wszystkie regiony były reprezentowane w równym stopniu. Powołał 30 ministrów. W środę w Rideau Hall zostali zaprzysiężeni:
Justin Trudeau (Quebec) – premier, minister spraw międzyrządowych i ds. młodzieży;
Ralph Goodale (Saskatchewan) – minister bezpieczeństwa publicznego i ds. działań w sytuacjach kryzysowych, od lat w polityce;
Lawrence MacAulay (Wyspa Księcia Edwarda) – minister rolnictwa i żywności;
Stéphane Dion (Quebec) – minister spraw zagranicznych, od lat w polityce;
John McCallum (Ontario) – minister imigracji, spraw obywatelskich i uchodźców;
Carolyn Bennett (Ontario) – minister ds. Północy i ludności rdzennej;
Scott Brison (Nowa Szkocja) – szef skarbu państwa;
Dominic Leblanc (Nowy Brunszwik) – lider rządu w Izbie Gmin;
Navdeep Bains (Ontario) – minister innowacji, nauki i rozwoju gospodarczego;
Bill Morneau (Ontario) – minister finansów, nowy w polityce;
Jody Wilson-Raybould (Kolumbia Brytyjska) – minister sprawiedliwości i prokurator generalny Kanady;
Judy Foote (Nowa Fundlandia i Labrador) – minister ds. służb publicznych i zamówień publicznych;
Chrystia Freeland (Ontario) – minister handlu międzynarodowego, od lat w polityce;
Jane Philpott (Ontario) – minister zdrowia, nowa w polityce;
Jean-Yves Duclos (Quebec) – minister ds. rodzin, dzieci i rozwoju społecznego;
Marc Garneau (Quebec) – minister transportu, od lat w polityce;
Marie-Claude Bibeau (Quebec) – minister ds. rozwoju międzynarodowego i frankofonii;
Jim Carr (Manitoba) – minister ds. zasobów naturalnych;
Mélanie Joly (Quebec) – minister ds. dziedzictwa narodowego, dopiero zaczyna karierę polityczną;
Diane Lebouthillier (Quebec) – minister ds. dochodu narodowego;
Kent Hehr (Alberta) – minister ds. weteranów, wiceminister obrony;
Catherine McKenna (Ontario) – minister środowiska i ds. zmian klimatycznych, nowa w polityce;
Harjit Sajjan (Kolumbia Brytyjska) – minister obrony narodowej;
MaryAnn Mihychuk (Manitoba) – minister pracy i ds. rozwoju siły roboczej;
Amarjeet Sohi (Alberta) – minister infrastruktury;
Maryam Monsef (Ontario) – minister ds. instytucji demokratycznych;
Carla Qualtrough (Kolumbia Brytyjska) – minister sportu i ds. osób niepełnosprawnych;
Hunter Tootoo (Nunavut) – minister rybołówstwa, ds. oceanów i straży przybrzeżnej;
Kirsty Duncan (Ontario) – minister nauki, nowe ministerstwo;
Patricia Hajdu (Ontario) – minister ds. statusu kobiet;
Bardish Chagger (Ontario) – minister turystyki i ds. małych przedsiębiorstw.
Ceremonia trwała półtorej godziny. Na ekranach ustawionych wokół Rideau Hall, jej przebieg śledziło 3500 osób.
Trudeau mówi, że jego rząd ma odzwierciedlać to, jaka jest Kanada – pełna ludzi różnorodnych i utalentowanych. Chce zdobyć zaufanie obywateli dobrymi decyzjami, wyrazistą wizją przyszłości i prowadzeniem zdecydowanej polityki. Pytany o to, dlaczego jego gabinet składa się z takiej samej liczby kobiet i mężczyzn, stwierdził, że "przecież mamy 2015 rok".
Zapewnił, że podczas szczytu klimatycznego w Paryżu chce przedstawić Kanadę jako "silnego i pozytywnego partnera". Chce współpracować z władzami prowincji i miast.
Nowym ministrem obrony został Harjit Sajjan – nowo wybrany poseł z okręgu Vancouver South. Sajjan (44 l.) urodził się w Pendżabie w Indiach. Przyjechał do Kanady z rodzicami w połowie lat 70. Rodzina osiedliła się w Vancouverze. Sajjan służył w Bośni i w Afganistanie (brał udział w 4 misjach). Był pierwszym dowódcą sikhijskim w kanadyjskiej armii. Ma 13 medali, w tym Order of Military Merit i Meritorious Service Medal. Przez 11 lat pracował w policji w Vancouverze.
Cena prądu zabija biznes
Toronto Nie tylko CEO Fiat Chrysler Automobiles Sergio Marchionne skarży się na wysokie ceny prądu w Ontario. Podobne wątpliwości zgłasza burmistrz Windsor Drew Dilkens.
Podczas Toronto Global Forum Marchionne stwierdził, że prowincja powinna zmienić środowisko, w którym funkcjonują przedsiębiorcy. Należy stworzyć bardziej konkurencyjne warunki, powiedział. Wcześniej podczas lunchu siedział obok pani premier Kathleen Wynne. Dodał, że prowincja chce wprowadzić swój plan emerytalny, system kontroli emisji spalin typu cap and trade, co zwiększa koszty prowadzenia firmy. I niestety nie pozostanie bez konsekwencji.