farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Numer 50/2015 (11 - 20 grudnia 2015)

piątek, 11 grudzień 2015 13:17 Opublikowano w Okładki

Prenumerata internetowa 

pełnego wydania "Gońca" w formacie pdf

przesyłanego przez e-mail w każdy piątek rano

tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST 
razem $56.50

Płatność przez paypal, 
Visa, MasterCard lub czek

Kontakt  r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t  (bez przerw między literami)

Tak działa prasa

piątek, 04 grudzień 2015 15:04 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorMożna w skrócie powiedzieć, że prócz środowiska z WSI (WSW) polską transformację wygrały dla siebie szeroko rozumiane środowiska "puławskie"; różnej maści stalinięta, które z mocy sowieckiego planu polskiego dostały Warszawę pod but.

Drugie, a często trzecie pokolenie tej plugawej peerelowskiej oligarchii wygodnie przeszło przez instytucje, przywłaszczając co bardziej lukratywne kąski rozdrapywanego państwa. Mówiąc prosto, przyssały się do żłobu.

Dzisiaj, w obliczu zmian, jakie z werwą zaczął wprowadzać PiS, poczuły się niepewnie i piszczą. Środowiska te są od dawna umocowane medialnie u kuzynów za granicą, nie tylko w Izraelu, ale przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych.

Stąd też pierwszy cyngiel, jaki pociągnięto, to amerykańskie media, gdzie Polsce dorobić przaśną gębę jest bajecznie prosto. Potem zaś łatwo jest przez polskie pudła rezonansowe rzucić w Polaków przekazem, że "Zachód znów widzi, jak to nam słoma z butów wychodzi".

Dzisiaj jednak sytuacja jest ciut inna, bo coraz więcej Polaków na takie propagandowe akcje via USA czy RFN jest mniej czułych.

Kuriozalny tekst "Washington Post" jednego z wiodących publicystów Jacksona Diehla to jedna z takich operacji polskiego środowiska "puławskiego". Pozwolę sobie nie omawiać kabaretowych passusów artykułu "Poland's disturbing tilt to the right", szeroko cytowanego przez polskie gadzinówki. Pan Diehl określa tam na przykład Antoniego Macierewicza mianem outspoken antisemite, co ma takie pokrycie w faktach, jak to, że właśnie wylądowali Marsjanie. Tekst wygląda zresztą jak napisany żywcem na podstawie doniesień "Gazety Wyborczej". I jest to właściwy trop.

Otóż Jackson Diehl jest z pochodzenia Żydem aszkenazyjskim, czyli naszym, a jego związki z Polską bynajmniej nie są małe, ponieważ w latach 1982–1992, a więc w okresie jaruzelsko-wałęsowym bywał m.in. szefem warszawskiego biura gazety i miał z tego powodu rozległe kontakty z michnikowo-geremkowo-kuroniową opozycją. A rok temu podczas obchodów Święta Niepodległości w Waszyngtonie, ambasador Polski w USA Ryszard Sznepf (członek reaktywowanej polskiej loży masońskiej Synów Przymierza) wręczył mu Order Zasługi Rzeczpospolitej, przyznany przez prezydenta Komorowskiego.

I tak właśnie "działa prasa", proszę Państwa.

Generalnie rzecz biorąc, historię tworzą ludzie i warto jest mieć dobrze "u"-sytuowanych znajomych. Atak na Antoniego Macierewicza, za rzekomy antysemityzm, można czytać przede wszystkim przez pryzmat zapowiedzi repolonizacji kontraktów zbrojeniowych (prócz pieniędzy płynących z UE, tu przecież są największe kwoty do podziału). Do tej pory polski przemysł obronny był jak popychany pijaną ręką. Zapowiedź zmiany rodzi więc gwałtowne reakcje tych, którzy na tym korzystali.

Być może jeszcze dziesięć lat temu można było Polaków "zawstydzać" "cytatami z prasy zagranicznej"; można było im grać na kompleksach, wpędzać w ostrą lemingozę; dzisiaj dyskurs publiczny coraz bardziej kształtuje nowe pokolenie i stara metoda jest mniej skuteczna.

Mimo krajowych pudeł rezonansowych, coraz więcej ludzi porównuje informacje z tym, co widzą na ulicy, co czytają i oglądają na Fb czy YouTube, stąd też i propaganda, jaką w Polsce robią od zarania popezetpeerowskiej transformacji "puławianie", traci oddech, a oni sami czują się mniej pewnie.

Tempo zmian, jakie narzucił PiS w pierwszych tygodniach, musi takie być, w przeciwnym razie "krewni i znajomi królika" będą mieli wystarczająco czasu, by chwycić, oblać błotem i zabetonować. Dzisiaj zaś mogą jedynie kąsać nogawki.

Tylko szybko można coś zrobić – rzeczywiście odbić choć trochę kraj z rąk tych, którzy uznali Polskę za swoją własność.

I jeszcze jedno; jakoś tak przyjęło się być może za sprawą peerelowskiego zabetonowania sceny politycznej i społecznej – że mówienie o kimś, iż jest polskim Żydem, Ukraińcem czy Niemcem, odbierane jest jako faux pas. Tymczasem te rzeczy trzeba wiedzieć, te rzeczy są ważne, bo mogą (choć nie muszą) oznaczać podwójną lojalność. Druga lojalność wpływa na sposób patrzenia nie tylko na przeszłość; film o żołnierzach wyklętych zrealizowany przez polskiego Żyda będzie zupełnie inny niż zrealizowany przez Polaka.

Dlatego Panie, Panowie, nie wstydźmy się pochodzenia, pokażmy się! Życie społeczności polega na uzgadnianiu interesów, ale po to by żyć spokojnie, trzeba te interesy artykułować, a nie gdzieś tam burczeć po kątach, dzwoniąc do zagranicznych kolegów po wsparcie.

Paradoksalnie, Jackson Diehl, który ostrzega przed "skrętem Polski na prawo", wiele razy, tak w doniesieniach z Ameryki Południowej, gdzie kierował biurem w Buenos Aires, jak Izraela, gdzie był szefem jerozolimskiej redakcji "Washington Post", dał się poznać jako "prawicowy jastrząb".

Tak to już jest na tej ziemi, że "prawica", "lewica" to tylko epitety, a ważne jest...

... "ważne to je, co je moje"; ważne kto jest nasz, a kto nie nasz...

I jak tu budować globalny świat – panie kochany – kiedy na każdym kroku męczą plemienne atawizmy...

Andrzej Kumor

Listy z nr. 49/2015

piątek, 04 grudzień 2015 14:46 Opublikowano w Poczta Gońca

Gdańsk, 27.11.2015

Czy Nowoczesna Petru nie podzieli losu Ruchu Palikota?

Biznesmen i bardzo wpływowy były członek Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi utworzył nową partię pod nazwą Ruch Palikota, głosząc oczekiwane zmiany, tj. likwidację nadmiernej biurokracji i swobodę gospodarczą. Na tym zbił duży kapitał polityczny, wprowadzając do poprzedniego Sejmu kilkudziesięciu posłów.

Z biegiem czasu pod rządami PO biurokracja zwiększyła się, a J. Palikot, obok walki z Kościołem, rozpoczął starania dotyczące swobodnego handlu marihuaną i innymi miękkimi narkotykami. Znakiem wizerunkowym J. Palikota stało się publiczne palenie papierosów z marihuaną i słynny penis. Nic też dziwnego, że po pewnym czasie Ruch Palikota rozpadł się. Do ostatnich wyborów parlamentarnych J. Palikot przystąpił, łącząc się z SLD pod nazwą Zjednoczona Lewica, która nie uzyskała wymaganego minimum 8 procent, przez co nie dostała się do Sejmu.

Znany ekonomista Ryszard Petru wymyślił chwytliwą nazwę swojej partii Nowoczesna.pl, co można porównać do nazw dopalaczy, które robią furorę wśród młodzieży. Mimo krótkiego stażu Nowoczesnej udało się wprowadzić do Sejmu dwudziestu ośmiu posłów.

Niepohamowana pogoń za zyskiem doprowadziła do tego, że Nowoczesna nawet na działalności teatralnej i seksie chce zbić kapitał. Wiadome bowiem jest nie tylko ekonomistom, iż istnieje liczna rzesza zboczeńców seksualnych, o czym można przekonać się podczas marszów wolnościowych.

Prawdopodobnie R. Petru liczy na tych wyborców. Świat cywilizowany przez wieki pracował nad zasadami moralnymi, do których zalicza się życie seksualne ludzi.

Seks jest ważną sferą życia ludzkiego i nieprzypadkowo powszechnie jest uznawane prawo do tzw. prywatności, o czym niektórzy zapominają, wydając różne brukowce, w których zamieszczane są często zdjęcia robione podstępnie. Niekiedy można odnieść wrażenie, iż nowocześni Europejczycy głoszący nieograniczoną wolność chcą przykładnego karania za gwałty tylko zboczeńców w sutannach.

Nowocześni ekonomiści powinni zastanowić się nad tym, dlaczego kobiety muzułmanki bez zachęt, jakie są w Europie i w Polsce, rodzą dzieci masowo. Teraz nadarza się okazja i uzasadnienie (między innymi przez działanie Rosji putinowskiej), aby dla nich znaleźć opiekę i byt w zasobnej i starzejącej się Europie, która chwieje się i drży pod naporem imigrantów, wśród których znajdują się niebezpieczni islamscy terroryści, w co nie wszyscy Europejczycy chcą wierzyć. Komuszki i nowoczesne Europejki chcą darmowej aborcji i finansowania zapłodnień in vitro. Chciałoby się zapytać zwolenników Petru, gdzie tu logika.

Z poważaniem i pozdrowieniami
W. Łęcki

Od redakcji: W polityce politycznej poprawności trudno szukać logiki.

•••

JANUSZ WOY

KANADA USKRZYDLONA POLSKOŚCIĄ

Każdy człowiek jest wyjątkowy. Może nie wydaje się tak w pierwszej chwili, ale jak mówi przysłowie: "Nie oceniaj książki po okładce".

Ja też na początku nie dostrzegałem tej "wyjątkowości". Jednak kilka dni temu uznałem inaczej! Olśniło mnie podczas czytania książki "KANADA USKRZYDLONA POLSKOŚCIĄ" autorstwa Krystyny Starczak–Kozłowskiej, znanej pisarki, dziennikarki, publicystki.

Autorka tej pięknej książki przedstawiła nam środowisko Polonii kanadyjskiej w tak prosty sposób, że aż oniemiałem. Teraz ja postaram się w przystępny sposób wytłumaczyć, na czym ta niezwykłość polega i na czym polega ta wyjątkowość.

Książka napisana została z pasją. Oparta na niezwykle szerokiej wiedzy i doświadczeniu autorki w umiejętności komunikowania się z ludźmi. Bardzo dużo czasu i pracy pochłonęło autorce dopracowanie szczegółów z życia poszczególnych osób, aby w końcu książka znalazła się w księgarniach i w ręku każdego z nas.

Chcę wyrazić moje podziękowanie autorce, która poświęciła dużo wysiłku na żmudne sprawdzanie i korekty kolejnych wersji życiorysów osób zamieszczonych w książce. Czyta się ją doskonale. Zawiera bardzo dużo kolorowych zdjęć, zdecydowanie ułatwiających zrozumienie, kogo dotyczą poszczególne rozdziały. Jestem przekonany, że książka będzie bardzo przydatna dla młodego polonijnego pokolenia oraz entuzjastów zajmujących się badaniem losów naszej Polonii.

Autorka, Pani Krystyna Starczak-Kozłowska, potrafiła przekonać wydawcę, że udało jej się stworzyć coś, co ma duży potencjał na bestseller, poświęcony życiu Polaków na emigracji w Kanadzie.

To oznacza, że książka posiada język elegancki i bardzo przystępny. Zawarty w niej jest pomysł na wymyślną stylizację. Artystycznie to ciekawa opcja, trzyma się klasycznej eleganckiej formy i używa języka prostego i przystępnego. Zawiera zrozumiałą fabułę, z wyrazistym początkiem i zakończeniem.

Intryguje czytelnika i nadaje ton reszcie tekstu, w znakomity sposób przedstawiając opowieści o życiu ludzi tych, którzy niestety już odeszli, jak i tych, którzy żyją i mają wpływ na nasze polonijne życie.

Autorka zabiera nas w podróż, na którą razem z ujętymi w niej osobami wyruszył czytelnik. Każda osoba opisana w książce przedstawia jakąś własną opowieść, na którą składa się historia jego życia. Bohaterowie zmagają się z przeciwnościami losu, przytrafiają im się zaskakujące perypetie, które budują w nas, czytelnikach, ciekawość poznania przebiegu ich życia, tutaj na kanadyjskiej ziemi. Oni mieli i mają swoje cele i dążenia, którym wyraz dają w trakcie swoich opowieści. Niektórzy bohaterowie zrobili coś nietypowego, na co zwykli, normalni ludzie się nie porywają, albo też rozmyślają ciekawie o ciekawych rzeczach.

Godne zauważenia jest to, że autorka potrafiła u swoich bohaterów odnaleźć i dostrzec pokłady wyjątkowości, którzy żyją przecież wśród tysięcy podobnych, niczym niewyróżniających się ludzi. Bezcenne w niej jest to, że we własnej ocenie nie różnicowała swojego stosunku do poziomu tych ludzi, bez względu na sposób spędzanego przez nich życia. Potrafiła pokazać ekspresję, charakter i wnętrze każdej z osób.

Wrażliwość autorki, odbieranie rzeczywistości taką, jaka ona jest, poczucie jedności z opisanymi ludźmi, wynikające po części z jej wrażliwości, są w tej książce niezastąpione.

Stąd, żeby tego dokonać, autorka musiała dobrze poznać bohaterów, którzy "zamieszkali" w jej książce. Ci bohaterowie z krwi i kości byli i są Polakami, są oni niczym innym, jak nośnikami polskości na emigracji. Autorka wiedziała, co chce powiedzieć swoją książką, zrobiła to konsekwentnie, dobierając odpowiednie postaci, i nie zawarła w niej rzeczy bez znaczenia. Dokonując wyboru i opisując historie bohaterów, zrobiła to z ogromnym szacunkiem dla tych osób.

Książka jest również o ludziach, którzy są ofiarami systemu i późniejszej transformacji. Rzetelnie przedstawia ich życiowe historie, przez pryzmat zdarzeń, zbiegów okoliczności, które doprowadziły bohaterów do konieczności dokonania wyboru i do życia w Kanadzie.

Wydana książka przez autorkę, Panią Krystynę Starczak-Kozłowską, przeszła pierwszą prezentację w Polsce, a następnie w Konsulacie Rzeczpospolitej Polskiej w Toronto, gdzie autorka w zamian za pomoc w jej napisaniu okazała ogromną wdzięczność tym, którzy przyczynili się do jej powstania. Osobiście podpisywała swoje dzieło i podziękowała z dedykacją. Książka spotkała się w obu krajach z bardzo dobrym odbiorem. Zebrała bardzo dobre recenzje.

Podstawowym celem projektu było wydanie pierwszej części książki. W planach autorki jest wydanie kolejnego tomu.

Napisana przez Panią Krystynę Starczak-Kozłowską książka "Kanada uskrzydlona polskością" jest godna polecenia.

Odpowiedź redakcji: To świetnie!

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.