Drogi Andrzeju.
Jak zapewne wiesz, był na mnie atak w „Gazecie Warszawskiej”, na który piszę następujący list do tej redakcji.
Jeśli Ty i czytelnicy „Gońca” stracili do mnie zaufanie, to z przykrością uznaję tę decyzję i zakończenie ze mną współpracy.
Trzymaj się mocno.
Aleksander Pruszyński
***
Redaktor Naczelny Gazety Warszawskiej
Szanowny Panie Redaktorze
Dziękuje Panu, dr. Markowi Ciesielczykowi i pani Aldonie Zaorskiej za zajęcie się tym, co robiłem w latach 1959–1972.
Gdy dostałem w 2015 r. me akta z IPN, stwierdziłem, że były „dziurawe”. Teraz widzę, że dr Ciesielczyk miał dostęp do tego, czego w IPN-ie mi nie dano. Chętnie bym się dowiedział, jak je dostał, i je sam obejrzał.
Pani A. Zaorska pisze w „GW”, że donosiłem na brata Stanisława. Ciekawe, od 1955 r. był poza PRL, co można łatwo sprawdzić, bo mieszka dziś Warszawie. Dopiero po przyjeździe do Montrealu 9 X 1972 r. byłem z nim w kontakcie, a już wtedy z kontrwywiadem PRL nie współpracowałem.
Od maja 1981 r. byłem w Toronto nie redaktorem naczelnym, a właścicielem dwutygodnika „Słowo-Solidarność”. Jedynego pisma na Zachodzie, które przedrukowywało w całości „Tygodnik Solidarność”. Nie w 1992 r., a w 1993 zmieniłem nazwę pisma na „Express Polski”.
W latach 1981–1992 w mych pismach popierałem Leszka Moczulskiego i Andrzeja Gwiazdę, który z żoną był mym gościem w Kanadzie.
W sierpniu 1990 r. w 10. rocznicę powstania „S” na mój wniosek Prezydent RP Kaczorowski odznaczył Orderem Polonia Restituta 33 jej twórców.
Co do reszty informacji podanych przez dr. M. Ciesielczyka, to ustosunkuję się do nich po przejrzeniu materiałów, jakie on dostał.
Zarazem „GW” nie „zauważyła” wydania w ostatnich latach przeze mnie po polsku i angielsku książki byłego dyrektora Żydowskiego Instytutu Historycznego śp. Szymona Datnera pt. „Las sprawiedliwych”, w której opisuje, jak Polacy ratowali Żydów, książki panów Arczyńskiego i Balcerka pt. „Kryptonim Żegota” oraz mej własnej zatytułowanej ostatnio „Ile Żydzi zawdzięczają Polakom”.
Aleksander graf Pruszyński
Odpowiedź redakcji: Nasze stanowisko publikowaliśmy już wielokrotnie, szanujemy stanowiska innych redakcji, mamy własne.
***
Witam,
Mnóstwo krytyki wylewa się na Ojca Tadeusza Rydzyka – a co ten duchowny takiego złego robi, oprócz tego, że jego media są konkurencją dla mediów lewicowych?
Gdyby był nieuczciwy, brał pieniądze do kieszeni i wydawał na luksusy (nie miał maybacha, wbrew temu co podawały media), nie stworzyłby tylu wartościowych dzieł – telewizji, radia, gazety, portalu internetowego, świątyni, szkoły wyższej, nie budowałby potrzebnej obywatelom geotermii (która produkować może czystą energię).
Inny zarzut, to że miesza się w politykę – ale co w tym dziwnego, że popiera partię, która jest przeciw aborcji, tzw. małżeństwom homoseksualnym i co za tym później przyjdzie, adopcji dzieci przez homoseksualistów, powodującej choroby wielu (sztucznie stworzonych) dzieci metody in vitro, eutanazji starszych ludzi (tylko dlatego, że osiągnęli swój wiek i nie pracują)? Kościół musi walczyć o te sprawy i środkiem do celu jest popieranie polityków, którzy będą walczyć ze złem.
Nie można (jak robi to opozycja i część lewicowych mediów) twierdzić jednocześnie, że Kościół nie ma się mieszać do polityki, a za chwilę jak dwóch czy trzech biskupów powie coś o uchodźcach czy imigrantach (zresztą bardzo ogólnie), powoływać się na to stanowisko w debacie publicznej. Albo głos Kościoła jest nieistotny w każdej kwestii, albo jest istotny w każdej kwestii. Nie krytykowało się też – do czasu ujawnienia kompromitujących taśm z jego udziałem – tak bardzo księdza Kazimierza Sowy, choć mieszał się w politykę i angażował się w biznesie. To pokazuje, że mediom nie chodzi o krytykę wynikającą z dobrej woli, ale o zwalczanie konkurencyjnych mediów o prawicowym światopoglądzie.
Chyba ostatni zarzut związany z duchownym to to, że instytucje państwa wspierają dzieła Ojca Tadeusza Rydzyka finansowo lub rzeczowo. Tyle że rządy po 1989 roku wspierają milionami złotych wiele różnych inicjatyw, fundacji, czy nawet poszczególnych ludzi (np. naukowców) i zdarza się, że nie są to najlepiej wydane pieniądze – tymczasem media, świątynia czy szkoła wyższa stworzone przez Ojca Tadeusza Rydzyka służą setkom tysięcy, a zapewne nawet milionom Polaków.
Zatem jeśli krytykować wydatki na dzieła stworzone przez Ojca Tadeusza Rydzyka, to powinno się krytykować wszystkie wydatki państwa na niepaństwowe inicjatywy, a nie tylko gdy środki otrzymuje Kościół czy jeden z ośrodków Kościoła. Tymczasem takiej zmasowanej krytyki w mediach i Internecie innych dofinansowań z budżetu państwa nie ma. To potwierdza moją tezę, że powodem krytyki są względy ideologiczne i obawa o utratę odbiorców przez media lewicowe, a nie względy merytoryczne.
Czy są jakieś inne zarzuty wobec księdza Tadeusza Rydzyka?
Filip Stankiewicz
PS Tekst zamieściłem na moich blogach:
http://filipstankiewicz.salon24.pl/788532,co-zlego-robi-ksiadz-tadeusz-rydzyk-w-obronie-duchownego
http://niepoprawni.pl/blog/filipstankiewicz/co-zlego-robi-ksiadz-tadeusz-rydzyk-w-obronie-duchownego
http://filip-stankiewicz.neon24.pl/post/139027,co-zlego-robi-ksiadz-tadeusz-rydzyk-w-obronie-duchownego
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, ojciec Rydzyk to polski skarb narodowy – on pokazał nam, Polakom, że nie warto narzekać a warto działać, to człowiek, który odbudowuje w Polsce elity działania, ścięte przez katastrofę II wojny światowej.
***
Brytyjskie służby ustaliły, że przyczyną pożaru wieżowca w Londynie była... lodówka.
No to wio: ustalono typ lodówki – Hotpoint FF175BP.
Ta lodówka ma tak na oko 250 – 350 litrów pojemności i była napełniona czynnikiem chłodniczym. Jedynym palnym czynnikiem chłodniczym, jaki obecnie jest w użyciu, jest R 600a – izobutan C4H10. Ciężar atomowy tego związku to 4 C 4 x 12 = 48 plus 10H 10 x 1 = 10, czyli razem 58. Tak więc jeden mol, czyli gramocząsteczka o wadze 58 G, po odgazowaniu daje 22,4 litra gazu. Ponieważ w lodówce tej wielkości znajduje się maks. 100 G czynnika (raczej jakieś 50-75G), ten po ulotnieniu się – z powodu nieszczelności układu – zająłby mniej niż 45 litrów objętości gazu palnego i wybuchowego. Przyjmując, że kuchnia miała mikroskopijne wymiary 2 m x 2 m x 2,5 m = 10 m3 = 10 000 litrów, więc stężenie gazu wynosiło (45 litrów : 10 000 litrów) x 100% = 0,45%. Tymczasem granica zapłonu, granica wybuchowości to 1,9% i 8,5%. Tak więc w takiej kuchni można by palić świeczkę i nic nie miałoby prawa się stać.
Poniżej zdjęcie tej lodówki. Takie są i w Polsce. A dlaczego one nie wybuchają i wieżowce nie płoną? W Polsce prawie nie ma muzułmanów... i być może nasze służby lepiej znają się na chemii, fizyce, mechanice i chłodnictwie.
A może jest dokładnie odwrotnie.
Coś tu śmierdzi – z tym komunikatem brytyjskich służb.
Z poważaniem
Autor, który nie jest absolwentem współczesnego gimnazjum, a za poprzedniej komuny zdał maturę i kursa poniektóre.
Odpowiedź redakcji: Wie Pan, tak na odległość, to trudno snuć wnioski, ale jeśli mówimy o kłamstwach, to trzeba patrzeć na to, co ewentualnie byłoby użyteczne. Czy lodówka jest użyteczna – no nie wiem – ak.
***
Powstrzymaj lewicową propagandę!
Zaprotestuj i stań w obronie ks. prof. Tadeusza Guza!
Drogi Przyjacielu!
Czy wiesz o paskudnym kłamstwie, jakie wypuściła „Gazeta Wyborcza” na temat ks. prof. Tadeusza Guza?
Dnia 13 maja 2017 roku w Toruniu prof. Guz wygłosił prelekcję naukową pt. „Filozoficzna analiza ideologicznych podstaw animalizacji człowieka i humanizacji zwierząt i drzew”, w której zawarł wiele trafnych spostrzeżeń na temat niebezpiecznej ideologii politycznej, jaką jest ekologizm.
„Dziennikarze” z ulicy Czerskiej, przygnieceni merytorycznymi argumentami filozofa, postanowili zaatakować najlepiej znaną im bronią – kłamstwem i manipulacją.
Artykuł opublikowany w GW nie tylko obnaża u jego autorów braki w elementarnej wiedzy z zakresu filozofii, ale również „wkłada” w usta ks. profesora słowa o ekologii jako „zielonej odmianie nazizmu”, których nigdy nie wypowiedział!
Oczywiste jest, że cała nagonka na ks. Guza wywołana przez „Gazetę Wyborczą” ma charakter czysto ideologiczny. Taktyka kłamstw i manipulacji służy jedynie po to, aby pozbawić głosu i usunąć z publicznej debaty wszystkich tych, którzy sprzeciwiają się lewackiej propagandzie.
Drogi Przyjacielu, po tym artykule wydarzyło się coś zdumiewającego.
O ile media koncernu „Agora” przyzwyczaiły nas już do używania wszelkich – nawet najbardziej nieprzyzwoitych – środków, by szerzyć swoje lewicowe idee, o tyle druzgocący jest fakt, że ramię w ramię z „Gazetą Wyborczą” stanęły władze Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Nie dając swojemu wykładowcy szansy na złożenie wyjaśnień, rzecznik rektora KUL zapowiedział, że ksiądz Tadeusz Guz zostanie „zobowiązany do przeproszenia osób, które poczuły się urażone jego wypowiedziami”.
To niedopuszczalne, by kłamstwa „okrętu flagowego” lewicowej rewolucji pod nazwą „Gazeta Wyborcza” miały realny wpływ na personalne decyzje w tak ważnej instytucji, jaką jest KUL.
Dlatego jako portal Protestuj.pl przygotowaliśmy protest mający na celu przywrócenie dobrego imienia ks. prof. Tadeusza Guza. Kliknij w link na naszej stronie internetowej i zaprotestuj w obronie kapłana, którego niezłomna postawa budzi wściekłość „Gazety Wyborczej”!
Protestując w tej sprawie, nie tylko pomagasz księdzu profesorowi, ale również dajesz wyraźne świadectwo, że nie zgadzasz się na dyktaturę lewicowego lobby i na wpływ, jaki wywiera ono na instytucje nauki i kultury. Dlatego nie zwlekaj! Zaprotestuj teraz i powstrzymaj lewicową propagandę!
Z pozdrowieniami,
Zespół Protestuj.pl
Odpowiedź redakcji: Petycje niewiele zmieniają, lepiej się pomodlić.
Czytaj pierwszy!
Goniec na tablet w formacie pdf
przesyłany przez e-mail w każdy piątek rano
tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST
razem $56.50
Płatność przez paypal,
Visa, MasterCard lub czek
Kontakt r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t
(bez przerw między literami)
lub telefon: 905-629-9738
Przeżyliśmy w Toronto kolejną paradę homoseksualistów. Jak zawsze, było „wesoło”, czyli przy okazji mówienia o „równości”, „miłości” i prawach mniejszości rzucano nam na oczy wyuzdaną seksualność. Oczywiście, można tego nie oglądać, można wyjechać z miasta, niektórzy jednak mieszkają w centrum i trudno im to omijać.
Jak co roku, były przypadki obnażania się, eksponowania genitaliów, symulowania seksu, i to wszystko na oczach zwykłych przechodniów, w tym również dzieci.
Główna kanadyjska agencja informacyjna posunęła się nawet do stwierdzenia, że może to być dobre dla najmłodszych, ponieważ... pobudza do dyskusji na temat seksualności. Nie wiem, jak trzyletnie dziecko, oglądając majtającego penisem homoseksualistę, ma być „pobudzone do dyskusji”. Według wszystkiego, co wiemy o psychologii dziecka, jest to rodzaj molestowania seksualnego. I nagle w naszym społeczeństwie, które szczyci się, że chroni prawa wszystkich, nawet tych najmniejszych, wzruszamy na takie molestowania ramionami; słyszymy rzeczy, które są oczywistymi bzdurami, i wszyscy przechodzimy obok nich obojętnie.