farolwebad1

A+ A A-

Opowieści z aresztu imigracyjnego: Matka

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

matkaJak dotychczas każdy człowiek rodzi się z łona matki. Może w przyszłości zastąpione ono zostanie urządzeniem technicznym, ale jak dotychczas, aby dziecko przyszło na świat, musi przeciętnie dziewięć miesięcy rozwijać się w organizmie kobiety. Nastąpił postęp w sprawie leczenia bezpłodności czy metod sztucznych zapłodnień, a nawet, już zapłodnione jajo kobiety jest umieszczane w łonie zastępczych kobiet, gdzie dalej się rozwija. Pozostańmy jednak przy najbardziej naturalnym stosunku matki do swoich dzieci.
Zdecydowana większość matek wykazuje cechy naturalne w działaniu dla dobra swoich dzieci. Wiele z nich potrafi nawet poświęcić własne szczęście, aby zapewnić lepszy rozwój dla własnych dzieci. Wiemy to choćby na przykładzie imigrantów, gdzie często właśnie los dzieci był głównym powodem opuszczenia rodzinnego kraju, w którym matki miały lepsze warunki pracy i rozwoju niż, szczególnie w pierwszym okresie, w nowym kraju, do którego zabrały swoje dzieci.


Maria urodziła się jako jedna z pięciorga córek i dwojga chłopców, w średnio zamożnej rodzinie kolumbijskiej. Rodzice jej prowadzili małą restauracyjkę przy jednej z bardziej atrakcyjnych ulic Bogoty. Kiedy dzieci dorastały, pomagały im, nie zaniedbując przy tym obowiązków szkolnych. Maria była najmłodszą córką, a więc najdłużej pozostała przy rodzicach, kiedy starsze siostry i bracia wyfrunęli już w świat: zawarli związki małżeńskie, uzyskali prace w swoich zawodach, doczekali się dzieci. Najpierw wszyscy mieszkali w Bogocie, ale po latach niektórzy z nich przenieśli się w dalsze strony, a nawet za granicę.
Rodzice, będący już w wieku emerytalnym, w coraz większym stopniu zdawali się na Marię w prowadzeniu biznesu. Któregoś wieczora na kolację do tej restauracji przybył Pedro, świeżo upieczony adwokat. Kręcąca się po lokalu Maria wpadła mu od razu w oko. Tak się zaczął ich romans, który zakończył się ślubem i hucznym weselem.


Po tym rodzice sprzedali biznes. Tym bardziej, że Pedro życzył sobie, aby młoda, atrakcyjna żona była ciągle w jego pobliżu. Zarabiał wystarczająco, aby zapewnić im byt. Po dwóch latach od zawarcia związku małżeńskiego urodził się syn Juan, a dwa lata później córeczka Angelika. Tak więc rodzina była w komplecie. Przez dalsze lata Maria była wyłączną opiekunką dla swoich dzieci, choć dwa razy w tygodniu przychodziła dziewczyna do pomocy, jak również, kiedy państwo wychodzili, spędzała wieczory w ich domu, opiekując się dziećmi.
Kiedy jednak Angelika poszła do szkoły, Maria uznała, że powinna skończyć z pozycją "kury domowej". Skłoniła męża do zgody, aby otworzyli wspólnie restaurację. I tak się stało. Miała trochę doświadczenia, korzystała z porad doświadczonych rodziców, choć jej restauracja była na wyższym poziomie niż ich dawna. Mąż zapewnił finansowanie wszystkiego i to był jego wkład, a ona wszystko organizowała i kierowała całością. Sielanki ciąg dalszy trwał.


Aż najpierw cienkim strumyczkiem, a później coraz wyraźniej zaczęły docierać do Marii sygnały, że jest przez męża zdradzana. Był popularnym adwokatem i przystojnym mężczyzną. Którejś nocy wrócił do domu podpity, z wyraźnym zapachem kobiecych perfum. Kiedy Maria zapytała, gdzie tak długo był, to oświadczył, że u kolejnej kochanki. Doszło do karczemnej awantury. Na drugi dzień Maria przeprowadziła się z dziećmi do swoich rodziców. Kilka dni trwały ciche dni. Potem mąż Marii przyszedł do niej do pracy do ich wspólnej restauracji. Oświadczył jej, że chce się z nią rozwieść. Spytał, co zamierza zrobić z restauracją, bo on chce się z tego interesu wycofać. Postanowili, że ją sprzedadzą, a uzyskana kwota będzie stanowiła (w połowie) alimenty Pedra na dzieci. Tak też się stało.
Starsza siostra Marii przed kilkoma laty przeniosła się wraz z rodziną do Kanady, gdzie cała rodzina uzyskała statut stałych rezydentów. Trudno powiedzieć, jakich argumentów użyli, być może fakt, że Kolumbia była postrzegana jako kraj bezprawia, rządzących gangów narkotykowych, wystarczało.


Kiedy Maria zadzwoniła do siostry i poinformowała ją, co zaszło, ta zaproponowała jej pomoc w osiedleniu się w Kanadzie. Po kilku tygodniach Maria wraz z dziećmi już była u niej. Siostra zaangażowała agenta imigracyjnego, który złożył do władz imigracyjnych odpowiednie dokumenty i wnioski. Maria dostała pozwolenie na pracę. Nie znała prawie angielskiego. Siostra załatwiła jej pracę kelnerki na bankietach. Właścicielem lokalu był Kolumbijczyk. Dzieci poszły do szkoły. Po jakimś czasie, za zgodą właściciela, Maria zaczęła zabierać dzieci ze sobą do pracy. Nie chodziło tylko o pieniądze, bo Maria je miała po sprzedaży restauracji, ale o włączanie dzieci do życia kanadyjskiego i praktyczną naukę języka angielskiego. Po pół roku Maria, która mieszkała najpierw u siostry, przeniosła się z dziećmi do samodzielnego dwusypialniowego mieszkania. Po dalszych sześciu miesiącach siostra wraz z rodziną przeniosła się do Alberty, bo mąż siostry dostał tam bardzo dobrą pracę. Tak więc Maria musiała od tego czasu radzić sobie sama.


Bardzo pomocne były dzieci, które w mig poznały język angielski. Uczyły się dobrze. Problemem był status rodziny w Kanadzie. Po roku Maria dostała pismo z urzędu imigracyjnego oddalające jej wniosek o uzyskanie wraz z dziećmi statusu stałych rezydentów Kanady. Wprawdzie agent imigracyjny zwykłe zdrady małżeńskie Pedra nazwał znęcaniem się psychicznym i napomknął o znęcaniu fizycznym (choć dowodów na to nie było), jednak to nie wystarczyło. Odwołanie nic nie dało, zapadła decyzja odmowna. Maria miała dość.
Chciała, jak dobra matka, wybrać swoim dzieciom jak najlepsze miejsce do życia. Zazdrościła siostrze i każdemu przechodniowi, że może żyć w kraju spokojnym, bezpiecznym, gdzie sama się wyciszyła, a dzieci były z dala od problemów między rodzicami. Tutaj miały matkę, która je bezgranicznie kochała i godziła się poświęcić swoje nadzieje na szczęście, dla ich dobra. Była bardzo ładną kobietą, szczupłą szatynką. Typową Kreolką hiszpańskiego pochodzenia. Dzieci były wyższe od niej. Syn zachował jaśniejszą karnację, ale córka, mimo podobieństwa na twarzy do matki, była pulchna i miała odrobinę cech indiańskich, po którymś z przodków ojca.
Maria radziła się rodziców, co robić. Tęsknili oni za nią i wnukami. Z nimi byli najbliżej, kiedy mieszkali w Bogocie. Mieli obszerny dom i zapewniali, że miejsca tam dla wszystkich wystarczy. Maria też skontaktowała się z byłym mężem, bo już byli po rozwodzie. Oświadczył, że będzie łożył na utrzymanie dzieci. Syn bowiem, po ukończeniu w Kanadzie szkoły średniej, chciał studiować prawo. Córka miała jeszcze dwa lata nauki w szkole średniej.


Maria, mając za sobą doświadczenie zawodowe ze swojego rodzinnego kraju i podpatrując branżę restauracyjno-bankietową w Kanadzie, wiedziała, że nie zginie. Część pieniędzy ze sprzedaży restauracji jeszcze miała w banku. Mogła też liczyć na pożyczkę w tym banku, jako długoletnia dobra klientka. Pożyczkę oferowała też siostra, której dobrze się wiodło w Calgary.
Na koniec Maria z dziećmi przeżyła ciekawą historię. Kupiła bilety powrotne ze swojego miejsca zamieszkania do Toronto i dalej do Bogoty. Między lądowaniem z rana w Toronto a odlotem do Kolumbii była tylko godzina. Samolot spóźnił się do Toronto. Ten do Bogoty już odleciał. Co robić? Maria poszła z dziećmi do pracownicy Air Kanada i oświadczyła, że przecież nie z jej winy nie mogła polecieć dalej i teraz musi spędzić dwa dni w Toronto. Skierowano ją do hotelu, gdzie miała z dziećmi zapewnione za darmo dwa noclegi i całodzienne wyżywienie. Wykorzystali oni te dwa dni na zwiedzenie Toronto. Była piękna pogoda, więc spędzili całe dwa dni, przemierzając to największe kanadyjskie miasto wzdłuż i wszerz.
Maria nie uznała za stracony okres półtora roku, przez który zamieszkiwała w Ontario. Wiedziała, że dzieci na tym dużo skorzystały. Zobaczyły lepszy świat. Z tym ładunkiem doświadczeń, nawet po powrocie do niezupełnie uporządkowanego swojego rodzinnego kraju, miały łatwiejszą możliwość wyboru, w którym kierunku podążać.


Aleksander Łoś
Toronto

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.