farolwebad1

A+ A A-

Czas sadzenia drzew

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

Pierwszy dobry czas, by zasadzić drzewo, był jakieś dwadzieścia lat temu. Byłoby teraz potężne, rozłożyste, piękne. Drugi dobry czas, by zasadzić drzewo, jest właśnie teraz. 

Niektórzy powiedzą, że teraz już za późno, bo drzewa nie zdążą urosnąć, zanim oni się zestarzeją, a może nawet tego nie dożyją, by cieszyć się ich owocami. Stwierdzą, że przegapili dobry moment i już nie ma sensu sadzić drzew. Będą żałowali straconych szans i martwili się nieuchronnym upływem czasu. Będą gorzknieć, odsuwać się od ludzi i ludzi od siebie. Będą nieszczęśliwi. Chociaż w duchu pragnący szczęścia.

Krótkotrwałego stanu szczęścia można doznać w wielu sytuacjach – intymnej bliskości z drugą osobą, sukcesu w pracy czy w szkole, polepszenia stanu materialnego, na przykład w wyniku wygranej na loterii. Zagadką dla wielu pozostaje, jak być stale szczęśliwym, czyli cieszyć się życiem i widzieć w nim sens na co dzień, nawet gdy nie ma ku temu tych wyjątkowych powodów. I czy to jest w ogóle możliwe?

Wielu ludziom wydaje się, że szczęście się zdarza, że jedni mają szczęście, a inni są pechowcami albo w najlepszym razie ludźmi pozbawionymi tych magicznych umiejętności przyciągania tego pożądanego stanu. Tak naprawdę jednak na szczęście trzeba pracować. Nie zapracować, tylko właśnie pracować. Konsekwentnie, wytrwale i stale. Szczęście jest jak piękny, ale delikatny kwiat – zaniedbane – zwiędnie, uschnie, zniknie.

Pracować na szczęście to znaczy każdego dnia robić to, co należy. Tylko tyle i aż tyle. Warto przypomnieć tutaj historię św. Dominika Savio, który już jako dziecko bardzo chciał osiągnąć szczęście duchowe, umartwiał się, nie bawił się z innymi dziećmi, ale wcale nie był szczęśliwy. Jego opiekun, ks. Jan Bosko, poradził chłopcu, by robił to, co przynależy jego wiekowi – niech się uczy, bawi, przyjmuje opiekę od dorosłych i zachowuje przy tym życzliwość. Dominik posłuchał nauczyciela i swoim postępowaniem nie tylko osiągnął szczęście, ale nawet wszedł do grona świętych.

Większość z nas nie ma aż takich ambicji – bycia świętymi, ale chcielibyśmy być szczęśliwi. W tym również pomogą wskazówki św. Jana Bosko. Róbmy to wszystko, co przynależy naszej roli społecznej. Małżonkowie niech wypełniają obowiązki męża i żony, tworząc wspólnie środowisko do wzajemnego rozwoju i satysfakcji. Rodzice niech będą serdecznymi opiekunami i nauczycielami swoich córek i synów, dorosłe dzieci niech otaczają troską i wsparciem swoich starszych rodziców, a przyjaciele życzliwością i uczciwością wspierają swoich przyjaciół. To takie proste.

To czemu takie trudne? Co druga para małżeńska rozwodzi się, dzieci, dorastając, radzą sobie z bolesnymi emocjami, wikłając się w różne niebezpieczne aktywności czy uzależniają się od alkoholu, narkotyków, seksu itd. Starzy, niedołężni rodzice miesiącami czekają na odwiedziny w domach opieki, które stały się ostatnim już schronieniem w ich życiu.

Czemu w założeniach prosta droga do szczęścia w rzeczywistości bywa tak trudna? Często przyczyną jest poddanie się, uznanie, że już za późno, że czas sadzenia drzew minął. Skonfliktowani małżonkowie, którzy kiedyś, jeszcze pełni zapału, nie posadzili drzewa wsparcia, odpowiedzialności, wspólnoty, teraz nie wierzą, że można jeszcze to zrobić. Rozczarowani trudnymi dziećmi rodzice, którzy nie posadzili kiedyś drzewa mądrej rodzicielskiej miłości, przyjmują gorzką porażkę, wysyłając na odwyk kolejny raz syna czy córkę, dorosłe dzieci, które nie chciały podjąć wysiłku, by zaopiekować się chorą matką, teraz tłumacząc sobie, że stara kobieta przecież i tak rzadko ich poznaje, nie odwiedzają jej w domu "spokojnej" starości. Wszyscy ci ludzie, którzy nie zasadzili kiedyś drzew, nie sadzą ich i teraz. I – nie czują się szczęśliwi.

Próbujmy – zwykłe wypełnianie przyjętych ról społecznych i życzliwość może być drogą do szczęścia. Takie podejście jest najbliższe filozofii Arystotelesa, który upatrywał szczęścia człowieka w sumiennym wypełnianiu swoich obowiązków w grupie społecznej. Tylko w grupie – mówił – człowiek może realizować swój cel życiowy i wyrażać prawdziwą naturę, która ma charakter społeczny.

Zwykle chcemy dobrze wypełniać swoje role, chcemy być dobrym mężem, dobrą żoną, dzieckiem, rodzicem, pracodawcą czy pracownikiem. Bardzo często nam się to nie udaje. Nawet jeśli sadzimy drzewa, to one usychają lub rosną jakieś karłowate. Czasem wewnętrzne nieuświadamiane konflikty, stałe nieprawidłowe sposoby myślenia, odczuwania czy zachowania stanowią bariery nie do przebycia na drodze do szczęścia. Można wtedy, i należy, szukać wszelkich form pomocy – w tym profesjonalnej psychoterapii. Jeśli ominęliśmy kiedyś pierwszy dobry czas na sadzenie drzew, mamy drugi, i jest on właśnie teraz.

Psychoterapeutka Anna Wolańczyk zaprasza na konsultacje telefoniczne w każdy poniedziałek w godz. 16.00–18.00. Tel. 647-712-4848.

Artykuły powiązane

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.