Jesteśmy małżeństwem z 20-letnim stażem. Mamy dwóch synów: 8- i 17-letniego. Oboje z mężem jesteśmy wierzący i staraliśmy się jak najlepiej przekazać wiarę naszym dzieciom. Było to ważne szczególnie dla mnie jako matki. Mąż co prawda stał trochę z boku, ale nigdy mi w tym nie przeszkadzał. Dzisiaj nasz starszy syn ma 17 lat i rok temu powiedział nam, że jest niewierzący, że nie będzie robić "cyrku" i do kościoła więcej nie pójdzie. Na pytanie dlaczego, odpowiada tylko, że jest to dla niego głupie i nudne. Zaczął też podważać podstawy naszej wiary. Najgorsze jednak jest to, że młodszy syn jest w niego wpatrzony i we wszystkim bierze z niego przykład. Boję się, że niedługo powie to samo co starszy brat. (...) Jestem zrozpaczona. Wiem, że zrobiliśmy trochę błędów, ale kto ich nie popełnia. Jak postępować z młodszym synem, żeby nie doszło do tego, co nas spotkało ze starszym dzieckiem. Mirka
Rodzice są zawsze pierwszymi opiekunami, wychowawcami i nauczycielami dziecka, i to na nich spoczywa przywilej i obowiązek kierowania jego rozwojem religijnym. Nie jest to łatwe zadanie i jak wszystko, co jest wartościowe, wymaga wielkiego zaangażowania i pracy. Wielką pomocą w przekazywaniu wiary dzieciom są:
Własny przykład:
– Nikt nikomu nie da czegoś, czego sam nie posiada. Podobnie jest z wiarą. Jeśli rodzice chcą ją przekazać dzieciom, powinni najpierw sami zadbać o własną więź z Bogiem. Muszą ją stale pogłębiać, dbać o nią, żyć w zgodzie z jej zasadami. Dobrze jest, gdy dziecko chodzi z rodzicami na Mszę, widzi, jak się modlą, jak swoją postawą wyrażają szacunek, jak zachowują milczenie, wykonują określone gesty. Dziecko, mając taki przykład, w sposób naturalny uczestniczy w tym, co jest ważne dla jego rodziców i ich wiarę przyjmuje jako coś oczywistego. Pamiętajmy, że w przekazywaniu wiary nikt i nic nie zastąpi osobistego świadectwa rodziców.
Przykład ojca:
– Dla młodych chłopców najważniejsza jest postawa ojca. Jest taka zasada: mężczyzna będzie się modlił wtedy, gdy zobaczy modlącego się innego mężczyznę. A więc jeśli ojciec modli się i głęboko przeżywa swoją wiarę, to jego syn prawdopodobnie też się będzie modlił, i nawet jeśli kiedyś będzie przechodził kryzys wiary, to prędzej czy później do niej powróci. Nie ma takiej możliwości, żeby wspaniały przykład ojca nie promieniował na syna. Bardzo dobrze widać to w historii nawrócenia świętego Augustyna. Miał wierzącą, świętą matkę i niewierzącego ojca. Matka przez całe życie modliła się o jego nawrócenie. Augustyn był świadkiem jej wiary, ale nawrócił się dopiero wtedy, kiedy spotkał modlącego się mężczyznę – ówczesnego biskupa Mediolanu. Zachwycił się tym, co zobaczył, i dzięki temu mamy dziś wielkiego doktora Kościoła.
Klimat domu pełen bezpieczeństwa i miłości:
– Ponieważ rozwój wiary zależy też od warunków, w jakich żyje dziecko, dlatego ważna jest atmosfera panująca w domu, bliskość, szczerość i zaufanie w rodzinie. Ważne jest, w jaki sposób rodzice odnoszą się do siebie, czy się szanują i kochają, bo to oni jako pierwsi pokazują dziecku, jaki jest Bóg. Jeśli zależy ci na tym, żeby przekazać dzieciom, że Bóg jest miłością, to pokaż im, jak Jego miłość płynie przez ciebie!
Modlitwa jako codzienny, wieczorny rytuał:
– Dzieci modlących się rodziców raczej też w przyszłości będą się modliły. Dlatego regularna modlitwa w specjalnym, przeznaczonym do tego miejscu jest bardzo ważna. Powinna ona odbywać się w miłej atmosferze, a po niej powinny mieć miejsce: znak krzyża zrobiony przez mamę i tatę, buziaki i przytulanie na dobranoc. Takie wieczorne spotkania na modlitwie są bardzo ważne. Oczyszczają relacje rodzinne, jednają pokłóconych. A wspólna modlitwa ocaliła już niejedną rodzinę. Amerykańska socjolog M. Wilson przeprowadziła badania na temat trwałości różnych związków małżeńskich. Oto jej wyniki: związek cywilny – rozchodzi się jedna para na dwie (50 proc.), po ślubie kościelnym, bez praktyk religijnych – jedna para na trzy (33 proc.), po ślubie kościelnym i przy coniedzielnej Mszy świętej – jedna na pięćdziesiąt (2 proc.), po ślubie kościelnym, coniedzielnej Mszy świętej i codziennej modlitwie małżonków zaledwie jedna na 1429 par, a więc 0,7 promila!
Czego unikać:
– Przekazywania dziecku własnych wątpliwości dotyczących wiary. Jeżeli nosimy w sobie jakieś rozterki, to nie zagłuszajmy ich, tylko sami poszukujmy odpowiedzi na dręczące nas pytania.
– Niekonsekwencji, bo wiara to nie przymus i źle jest, jeśli rodzic każe dziecku chodzić na Mszę, a sam zostaje w domu. Takie zachowanie spowoduje, że wszystko co chcemy dziecku przekazać, stanie się dla niego nieautentyczne.
– Używania infantylnych zwrotów typu: "bozia". Od początku mówmy o Panu Bogu,Jezusie, Aniele Stróżu itd.
– Straszenia dzieci Bogiem, diabłem itp. mówiąc np. "Uważaj, bo Pan Bóg widzi wszystko, co robisz! Ukarze cię, jak będziesz niegrzeczny!"
– Szantażu typu: "Jeśli nie pójdziesz do kościoła, to...", "Idź, bo inaczej...". Pamiętajmy, że naprawdę lepszy skutek przyniosą komunikaty w stylu: "Chodźmy do kościoła", niż "Idź do kościoła", czy: "Pomódlmy się" niż: "Pomódl się".
Pamiętajmy, że dzieci mają tajemniczy instynkt otwierania się na to, co w ich rodzicach jest prawdziwe, i odrzucania tego wszystkiego, co jest w nich fałszywe. Jeżeli chcemy dzieciom przekazać wiarę, musimy sami starać się naprawdę nią żyć.
B. Drozd - psycholog
Mississauga