A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Forum z nr. 49/2013: Narodziny gwiazdy

piątek, 06 grudzień 2013 14:15 Opublikowano w Poczta Gońca

Komunikat KPK zawiadomił czytelników o "narodzinach" nowej organizacji, mającej być "gwiazdą pomyślności", prowadzącej polonijną społeczność z całego świata ku lepszej przyszłości.

Rada Polonii Świata, to właśnie nowa organizacja, powołana do życia w dniach 9-10 listopada tego roku w Pułtusku na zjeździe delegatów organizacji polonijnych z wielu krajów. Kanadę reprezentowała dziewięcioosobowa delegacja (nomen omen tylko z Toronto), składająca się z osób zajmujących najwyższe stanowiska w KPK oraz osób w hierarchii nieco niższej, tworząc silną grupę pod wezwaniem delegacji Polonii kanadyjskiej.

Z komunikatu KPK, zamieszczonego w "Merkuriuszu" nr 46, dowiadujemy się, że liczebność torontońskiej reprezentacji wynikała z wymagań statutu Rady Polonii Świata. No, jeśli tak, to nie ma zmiłuj się, chcesz – nie chcesz, jechać musisz. Tyle że ten wymagający statut Rady Polonii Świata został uchwalony dopiero w Pułtusku.

W tym statutowym wymaganiu znajduje się (jakoby) uzasadnienie przyczyny, dla której uczestnicy torontońskiej, listopadowej uroczystości Dnia Niepodległości, 10.11.2013, zostali osieroceni przez VIP-y KPK "et tout le rest".

Łącznie, w zjeździe inaugurującym to wszechświatowe przedsięwzięcie wzięło udział 67 delegatów, reprezentujących 32 kraje. Z rachunku arytmetycznego wynika, że poza liczną dziewięcioosobową delegacją Kanady, tzn. Toronto, było 58 delegatów reprezentujących 31 pozostałych krajów pochodzenia, czyli średnio statystycznie przypadało mniej niż dwóch delegatów na każdy z 31 reprezentowanych krajów. Górą "nasi"!
Obszernym uzupełnieniem, "suchego" z natury rzeczy, komunikatu KPK jest wywiad świeżo obranego Przewodniczącego Rady Polonii Świata, zamieszczony we wspomnianym "Merkuriuszu". Wywiad, jakiego udzielił Przewodniczący Rady Polonii Świata, uświadamia czytelnikom, z jakim rozmachem postanowił on zmierzyć się z ogromem zadań, odpowiedzialnością i przedsięwzięciami, jak ma zamiar uchwycić w swe ręce nowo narodzoną, organizacyjną gwiazdę pomyślności.

Cóż więc będzie czynić Rada Polonii Świata? Ma ona: reprezentować, koordynować, protestować, integrować, promować, propagować, organizować, współpracować, bronić, wspierać oraz zbierać się co cztery lata "in corpore", czyli w całości, zapewne w różnych miejscach świata, zamieszkanych przez polonijną społeczność, natomiast wyłonione, dwunastoosobowe Prezydium będzie spotykało się minimum raz w roku.

Po odsączeniu "wody" z tekstu wywiadu odnoszę wrażenie powstania organizacji polonijnego towarzystwa turystyczno-krajoznawczego dla VIP-ów.

Ani komunikat KPK, ani wspomniany wywiad nie zawierają informacji na temat budżetu RPŚ, który niewątpliwie jest konieczny dla funkcjonowania tej wszechświatowej organizacji. Jak mówi przysłowie: diabeł kryje się w szczegółach.

Należałoby ten szczegół podać do publicznej wiadomości. Wymienione powyżej hasła, których realizację zapowiada Przewodniczący, wymagają znacznych środków, nie mówiąc o kosztach grupowych podróży.

Odnosząc się do niektórych, najważniejszych, jak sądzę, hasłowo podanych zadań, to ciekaw jestem, jak p. Przewodniczący wyobraża sobie skuteczną obronę praw Polaków zamieszkałych na przykład na Wileńszczyźnie, dyskryminowanych i prześladowanych za polskość, bo jeśli nie w drodze prawnej skargi do Trybunału w Strasburgu lub w Hadze, to nie mówmy o obronie, tylko o jej pozorowaniu. To samo dotyczy sytuacji Polaków w Niemczech, którym odmawia się tam statusu mniejszości narodowej, kiedy niemieckie Jugendraty ingerują w polskość młodego pokolenia, urodzonego w Niemczech.

Jeśli mówi Pan Przewodniczący o publikacjach zniesławiających Polskę i Polaków, to niech Pan, jako Przewodniczący organizacji o wielkich zamierzeniach, zaangażuje dobrego adwokata, który z upoważnienia Rady Polonii Świata będzie procesowo domagał się np. miliona USD odszkodowań od każdej redakcji gazety czy wytwórni filmowej, zniesławiającej nas. Sądy amerykańskie lub kanadyjskie jeszcze nie są całkowicie sparaliżowane poprawnością polityczną. Każda inna forma pańskich domniemanych protestów to pisanie na Berdyczów.

Notabene, czy Rada Polonii Świata posiada osobowość prawną?

Inne hasła, jak: koordynowanie współpracy, protestów, integracja środowisk polonijnych czy promowanie osiągnięć Polski, traktuję jako pustosłowie.

wtk

PS Pan Przewodniczący, jako długoletni aktywista KPK, winien wiedzieć, że Tadeusz Brzeziński nigdy nie był doradcą prez. J. Cartera. Doradcą był syn Tadeusza, Zbigniew.
Być może nadmiar zaszczytów i obowiązków, jakie nagle spłynęły na Pana Przewodniczącego, wywołały pamięciowe zamieszanie.

Spis treści numeru 49 (6 - 12 grudnia 2013)

piątek, 06 grudzień 2013 13:15 Opublikowano w Okładki

Listy z nr. 48/2013

sobota, 30 listopad 2013 22:07 Opublikowano w Poczta Gońca

11 LISTOPADA – NIE MA NAS NA "NEWS", A WIDZĄ TYLKO NA CHWILĘ PASAŻEROWIE TRAMWAJÓW I KIEROWCY ...

Obchody 11 listopada nie łączą niestety Polonii, choć nadarza się wówczas okazja, aby wszystkie organizacje pokazały, że istnieją i działają i, co ważniejsze: współpracują dla wspólnego dobra.

Zawiadomienia o tej manifestacji patriotycznej były mało widoczne i jakby z ostatniej chwili (jak w biuletynie parafii św. St. Kostki). W "Gońcu" zaś (nr 45, str. 24) ogłoszenie KPK, o torontońskim przemarszu, z uwagi na mikrodruk, graficznie przypominało... mrówki na polu golfowym z lotu ptaka.

Zgadzam się z autorem listu "wtk" ("Goniec" nr 46), że w tej materii nie powinno być podziału na Toronto i Mississaugę, gdyż czyni to nas niewidzialnymi. Stolicą prowincji jest Toronto – tego chyba nie trzeba nikomu przypominać i chyba tu powinniśmy zjechać się, by tradycyjnie po Mszy św. gromadnie przemaszerować Queen Street.

To nie ma być marsz w rodzaju "spaceru po parkingu" w Mississaudze i jak z powiedzonka "każdy sobie rzepkę skrobie", lecz... taki solidarny, jak to kiedyś bywało.

W torontońskim marszu, z roku na rok, bierze udział mniej osób.

Sam kościół św. St. Kostki ostatnimi czasy zwykł świecić pustkami – chodzą nawet słuchy, że zanosi się na zamknięcie tej najstarszej polskiej parafii. W czasie większych uroczystości, jak m.in. 11 Listopada br., kiedy kościół się trochę zapełnił (!)... nietrudno było znaleźć siedzące miejsce w ławce...

Czy parafia ta zdoła się utrzymać i dzierżyć prymat celebrowania Święta Zmartwychwstania Polski???

Przykre jest też, jak to zauważył "wtk", że wśród polityków zaszczycających naszą Uroczystość, zabrakło Polaków: polityków i radnych, których wybieraliśmy... Czyżby zapomnieli o swych korzeniach i polonijnych wyborcach????

Niedzielna Uroczystość, tego roku, nie kolidowała z oficjalnymi obchodami – poniedziałkowymi, czego dowiodły posłanki MP i MPP z Parkdale/High Park: panie Peggy Nash i Cherry DiNovo. Jakoś i miłym gościom, w mundurach hallerowców, przybyłym z USA, a reprezentującym tamtejszy Kongres Polonii, też nie było za daleko lub "nie na rękę".

Była szansa pokazania się jako np. Rodzina Radia Maryja, zespół tańca, klub itp. itd.... ale... wyszło mizernie – a parę haseł, na planszach, bez tłumów, ma wymowę... jak bez głosu ryba.

Małgorzata Kossowska

Od redakcji: Mizernie wychodzi nie od dzisiaj, dlatego tak bardzo to boli.

•••

Dzień dobry, panie Andrzeju,

Dzwonię z Waterloo, chciałbym podzielić się ciekawym doświadczeniem, które mnie spotkało w ostatnich dniach.

Z grubsza może nakreślę, chodzi o Block Parent Program, ja już to robię prawie że dwadzieścia lat. Teraz musiałem odnawiać "police check", co trzy lata oni to robią, złożyłem aplikację. Po paru dniach mi oddzwaniają, że muszę się do nich zgłosić, żeby im dać odciski palców. No to się wściekłem i powiedziałem, że to uraża moją godność po tylu latach pracy i ja tego nie zrobię. Zadzwoniłem do Block Parent, oni też się upierają, że to jest OK. No to zrezygnowałem z całej tej mojej dobroczynnej działalności.

Przez dwa dni jestem wściekły przez to. Wszystko potwierdza to, co my, jako wierni czytelnicy "Gońca", wiemy, jak Big Brother czuwa i coraz bardziej nam zaciska pętlę na szyi. To się widzi, bo na co dzień od przedszkola dzieci uczą, że bycie takim czy innym zboczeńcem jest OK, ale jak idzie normalny człowiek koło szkoły, to jest podejrzany i zaraz dzwonią, że ktoś się kręci koło szkoły i policja antyterrorystyczna przyjeżdża i zamyka pół miasta.

Czyli – być normalnym jest zboczeniem, być zboczeńcem – to właśnie o to chodzi. Taki jest mój punkt widzenia.

Wierny czytelnik Gońca pozdrawia
(spisane z automatycznej sekretarki)

Odpowiedź redakcji: Podzielamy Pana punkt widzenia. Normalni ludzie są podejrzani, nienormalni lansowani.

•••

Komentarz do tekstu A. Kumora "Panowie, czas na rachunek sumienia"

"Polacy inaczej" jak ognia boją się dialogu polsko-rosyjskiego. Wolą serwować Polakom na okrągło dialog polsko-żydowski i polsko-islamski. Z całym szacunkiem dla Semitów, to przecież nie oni są naszymi geograficznymi sąsiadami czy ważnymi partnerami handlowymi albo gospodarczymi. Nie u nich kupujemy gaz ani nie im sprzedajemy polską wieprzowinę. Miejscami znakomitymi do polsko-rosyjskiego dialogu byłby zarówno Kaliningrad – Królewiec, jak i Sowieck – Tylża nad Niemnem. Najwyraźniej zgodnego dialogu Polaków i Rosjan boją się Niemcy. Przecież słynne Pułki Smoleńskie walczyły o Wolną Polskę, już pod Grunwaldem. A nuż, widelec polityka rosyjska zaczęłaby sympatyzować z polskimi dążeniami do przywrócenia polskiego władztwa np. nad Pomorzem Przednim, z nadbałtyckim miastem Roztoką czy bałtycką wyspą Rugia, ziemiami polskimi w czasach piastowskich?

Lubomir

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, po to by "dialogować" z Rosją, podobnie jak z jakimkolwiek innym krajem, rząd w Warszawie nie może być marionetką. Rosja nie ma co z nami prowadzić dialogu, skoro załatwia swoje sprawy w Polsce z prawdziwymi partnerami. Tak więc wszystko sprowadza się do jednego – odwojowania Polski dla Polaków.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.