Spotkanie opłatkowe Kongresu Polonii Kanadyjskiej i 1. Związku Narodowego Polskiego
Z udziałem przedstawicieli kanadyjskiej polityki szczebla federalnego, prowincyjnego oraz przedstawicieli władz polskich w sobotę 12 stycznia 2019 roku w siedzibie SPK przy Beverley w Toronto odbyło się noworoczne opłatkowe spotkanie Kongresu Polonii Kanadyjskiej.
Nie sposób wymienić wszystkich znamienitych gości i działaczy, którzy wzięli udział w tej uroczystości; reporter Gońca zauważył m.in. posłanki do parlamentu prowincji Kingę Surmę i Natalię Kusendovą, byłych posłów federalnych Teda Opitza i Władysława Lizonia, prezes Polonii Świata Teresę Berezowską, kombatantów Stefana Podsiadło, Jana Gasztolda.
Przybyli też przedstawiciele władz RP, ambasador Andrzej Kurnicki oraz konsul generalny w Toronto Krzysztof Grzelczyk. Oczywistym gospodarzem spotkania był nowy prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Janusz Tomczak z Alberty.
Przybył też liberalny poseł federalny Arif Virani z okręgu Parkdale High Park, a ontaryjską NDP reprezentował poseł do legislatury Tom Rakocevic. Tu ciekawa dygresja; otóż przemawiając to Rakocevic wspomniał, że jego żona jest Polką, a urodzony 6 miesięcy temu syn Polakiem i obiecał zebranym, że będzie mówił po polsku i będzie znał polską kulturę. Poseł dodał, że był w Polsce na własnym ślubie i weselu, co miło wspominał
Jedyne co dziwiło to że na opłatku nie było polskich księży - zdarzyło się to chyba pierwszy raz w historii tego dorocznego zgromadzenia. Niedopatrzenie?
Przemawiający podkreślali polskie i kanadyjskie zasługi chwalili Polonię, a ambasador Kurnicki zapewniał o poparciu kraju dla Polonii, zachęcał do powrotów oraz inwestowania w Ojczyźnie. Poseł w Virani opowiedział o swoich odwiedzinach w Polsce, gdzie był w Katowicach i Krakowie w związku z konferencją klimatyczną. Część artystyczną wypełnił występ zespołu Harnasie, który śpiewał tradycyjne kolędy po góralsku.
Jednym z zaproszonych gości był ontaryjski minister turystyki Michael Tibollo, były działacz kongresu włoskiego, podkreślił że drażni go kiedy mówi się że powinniśmy świętować naszą różnorodność, bo patrząc jak dzielimy się opłatkiem, to raczej powinniśmy celebrować to co nas łączy. Dodał, że nauczył się wędkowania na karpie od Polaków, a także że jest zapalonym pszczelarzem a najlepszy sprzęt pszczelarski jest właśnie z Polski.
Odczytano listy od przywódców partii oraz premiera Ontario Douga Forda. Odczytując przesłanie federalnego lidera konserwatywnego Andrew Scheera były poseł Władysław Lizoń przypomniał, że to za kadencji konserwatywnej wprowadzono w Kanadzie Dzień Papieski i wskazał, że obydwaj nasi weterani obchodzili urodziny, obydwu odśpiewano na stojąco gromkie 100 lat.
http://www.goniec24.com/nieruchomosci/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=20#sigProId9b435b8863
Korzystając z okazji zadaliśmy kilka pytań prezesowi Polonii Kanadyjskiej Januszowi Tomczakowi.
Goniec: Nowy rok, nowy prezes, jakie plany?
Janusz Tomczak: - Planujemy zjednoczyć Polonię. Przede wszystkim życzymy Państwu dużo zdrowia w nowym roku, sukcesów, będziemy się starać, żeby Polonia była zjednoczona, żeby przybliżyć organizacje i organizacjom prace kongresu, bo to jest bardzo ważne. Ze spotkań z organizacjami wywnioskowałem że wiele ludzi nie wie właściwie co Kongres robi. Tak że będziemy chcieli to przybliżyć państwu, będę starał się brać udział w różnych spotkaniach. Miałem już spotkania w czterech ośrodkach; zawsze chętnie przyjadę na zaproszenie państwa.
- Jak jednoczyć Polonię, skoro są tak duże podziały? Jak Pan chce to uzyskać?
- Przede wszystkim, co jest dla nas ważne, to że my wszyscy przedstawiamy tę samą wartość, tę samą historię, tę samą kulturę i to nas jednoczy. I, jak tutaj celebrowaliśmy nasze Boże Narodzenie i Nowy Rok to jednoczy nas to, że zawsze jesteśmy razem jako jedna rodzina. I bądźmy jedną rodziną w Kanadzie; mamy ponad 1,1 mln Polaków więc będziemy – zwłaszcza do grup, które nie przynależą do kongresu - będziemy starali się dotrzeć, żeby były te grupy zjednoczone, żebyśmy byli silnym głosem dla Polonii i dla rządu Kanady i dla rządu polskiego w Polsce.
Fot. Hieronim Teresiński
***
Dzień później również z udziałem prezesa KPK odbył się opłatek w siedzibie gminy 1. Związku Narodowego Polskiego przy ulicy Judson w Toronto. Tam również mówiono o planach na nowy rok, a kolędy wykonywał zespół Novi Singers pod dyrekcją Macieja Jaśkiewicza, który to chór właśnie w siedzibie gminy ma próby. Prezes gminy Bart Habrowski przyjął też przysięgę od nowych członków. Tam również rozmawialiśmy króciutko z prezesem
- Nowy rok, jakie plany na nowy rok?
Bart Habrowski: Po pierwsze wszystkim chciałbym złożyć serdeczne życzenia, szczęśliwego nowego roku z opieką Bożą. Witamy w skromnych progach gminy pierwszej Związku Narodowego Polskiego. Plany mamy szerokie, będą to wizyty wartościowych ludzi z Polski, również ze Stanów Zjednoczonych; zamierzamy reaktywować, zaktywizować nasz klub dyskusyjny i zarazem klub filmowy więc zapraszam wszystkich i członków, i nie członków i ludzi którym sprawy polskie są bliskie do naszej skromnej siedziby przy 71 Judson St. w Toronto. (notował ak)
http://www.goniec24.com/nieruchomosci/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=20#sigProIdc4a29caa3b
Polski artysta reprezentuje Kanadę…
Po raz szósty w Tokyo organizowane jest Międzynarodowe Mini-print Triennale, które ma charakter konkursu. Triennale to impreza cykliczna odbywająca się co trzy lata. Na wystawę wpłyneło 1927 grafik z 91 państw. Komisja kwalifikacyjna wybrała 529 prac.
Otwarcie wystawy odbyło się 3 listopada w Tama University Museum, na które przybyło wielu artystów zarówno nagrodzonych, jak i tych, których prace były wystawiane. W Japonii bardzo ceni się grafikę, a zwłaszcza miniaturową, gdyż Japończycy mają ogromną tradycję w tej dziedzinie, zwłaszcza w drzeworycie zwanym ukiyo-e.
Magia spotkań z 2012 roku powraca do Inżynierów Polskich w Toronto
Do lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku inżynierowie kierowali projektami, budową i przedsiębiorstwami przemysłowymi i technologicznymi w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, a planowanie i kontrola należały do ich obowiązków. Korzystali z infrastruktury zajmując się kosztami, harmonogramami, zakupami i dostawą urządzeń, materiałów i usług.
Nawiązując do zmian, jakie potem nastąpiły, przedstawiam wrażenia z pierwszego spotkania, zorganizowanego przez Oddział Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie w ramach planów działania na rok 2019.
Wigilia 2018 dla wszystkich. Cicha Noc, święta Noc....
Wiele się mówi ostatnio o tym, że we współczesnym świecie zło zatacza coraz szersze kręgi - a nie zawsze umiemy zauważyć, jakie kręgi zatacza dobro, bo jest ono mniej krzykliwe.
Jak przykład dobra potrafi wciągnąć ludzi do konkretnego działania – zaświadczyła 3 lata temu działalność Fundacji „Wolne Miejsce” z Polski, a konkretnie z Katowic, która w 2015 roku urządziła dla Polaków z Toronto i Mississauga Wigilię na 620 osób z całym bogactwem chrześcijańskiej tradycji i obficie zastawionym wigilijnym stołem – zupełnie za darmo dla każdego z chętnych, a głównie dla samotnych.
“Polska Niepodległa 1918 – 2018” – Uroczysta Akademia w Polskiej Szkole im. Stanisława Staszica w Scarborough
24 listopada 2018 uczniowie, harcerze i harcerki z Polskiej Szkoły im. Stanisława Staszica w Scarborough przyłączyli się do wspólnego świętowania Setnej Rocznicy Odzyskania przez Polskę Niepodległości organizując akademię szkolną zatytułowaną „Polska Niepodległa 1918- 2018”. Naszą uroczystość zarejestrowaliśmy w rządowym projekcie Obchodów Stulecia Odzyskania przez Polskę Niepodległości, którego hasłem przewodnim jest ”Niepodległa dla wszystkich”.
Doniosłość naszej uroczystości podkreślili swoje obecnością konsul RP w Toronto Andrzej Szydło, Proboszcz Parafii Matki Bożej Królowej Polskiej ks. Adam Bobola oraz Kapitan Zdzisław Stachowicz reprezentujący Związek Byłych Więźniów Politycznych. Naszych gości powitała kierownik szkoły Jolanta Wojtowicz. Głos zabrali konsul RP w Toronto Andrzej Szydło oraz ks. Proboszcz Adam Bobola. W swoich przemówieniach zarówno konsul RP jak i ks. Proboszcz podkreślali doniosłość jubileuszu 100-lecia odzyskania przez Polskę Niepodległości.
“NIEPODLEGŁA W MOICH OCZACH” – RELACJA Z FINAŁU XVII EDYCJI KONKURSU PLASTYCZNEGO, ZORGANIZOWANEGO PRZEZ ZNP ODDZ. MISSISSAUGA
Wszędzie tam, gdzie żyją i mieszkają Polacy, w ciągu mijającego roku na wiele różnych sposobów celebrowano 100 – lecie niepodległości naszej Ojczyzny.
Swoją cegiełkę do szerokiej gamy imprez na naszym kanadyjskim gruncie dorzuciła wraz z dziećmi szkół polonijnych grupa nauczycieli zrzeszonych w ZNP Oddz. Mississauga. Wiedzieli, że będzie to konkurs plastyczny, bo takowe, owocujące piȩknymi pracami i dające niezapomniane przeżycia, organizują od 16 lat. Debatowali jednak długo nad wyborem tematu, który godnie uczciłby tȩ jedyną w swoim rodzaju i niepowtarzalną rocznicę. Debatowali też nad techniką. Chcieli bowiem, aby praca uczestnika konkursu prezentowała indywidualną wizjȩ niepodległej Polski wraz z dokonującymi siȩ na przestrzeni lat zmianami. Świetnie sprawdził siȩ collage.
Remembrance Day w Brantford
11 listopada z okazji Remembrance Day Polonia w Brantford zakończyła obchody stulecia odzyskanie niepodległości Polski.
W hali Polskiego Towarzystwa Wzajemnej Pomocy Polonia pokazała swój patriotyzm i zaangażowanie w pielęgnowaniu tradycji polskich. Akademię poprzedziły modlitwy na cmentarzu świętego Józefa, gdzie pod pomnikiem koła SPK złożono wieńce i nastąpił apel poległych.
Również w centrum miasta pod „polskim” pomnikiem wieńce złożyła delegacja SPK, która również brała udział w obchodach Remembrance Day organizowanych przez miasto Brantford.
Prawdziwie polskie święto
Po raz pierwszy od czasu przyjazdu do Kanady przyjeżdżam celowo do Polski na dzień Wszystkich Świętych.
Dzień wylotu. Nerwowo.
Od tygodnia w polskiej telewizji podają informacje o strajku personelu LOT-u. Czy wylecę?
Tam w Polsce we Wrocławiu ma mnie ktoś odebrać na lotnisku. Kilka dni wcześniej lot samolotu LOT-u lecącego z Toronto do Warszawy został odwołany. Ale sprawdzam na internecie odloty i.. lecimy.
Na lotnisku dowiaduję się że start samolotu jest opóźniony o 45 minut. Czy zdążę na mój samolot z Warszawy do Wrocławia? Na przesiadkę mam tylko godzinę i piętnaście minut.
Startujemy.
Pilot zapowiada że spróbuje nadrobić stracony czas. Mówi tak chyba żeby się pasażerowie nie denerwowali. Minęły te czasy, kiedy samolotem LOT-u latali w praktyce sami Polacy. Teraz przynajmniej połowa osób w samolocie czeka na przesiadkę do innych krajów. Celowo w samolocie nie kupuję tym razem żadnych alkoholi ani innych dupereli, które mogłyby spowodować kłopot przy przechodzeniu tego nieszczęśliwego wąskiego gardła na lotnisku w Warszawie. To wąskie gardło to dodatkowa kontrola bagaży w przejściu z przylotów na odloty.
Rok wcześniej widziałem jak siedzące niedaleko mnie w samolocie małżeństwo zakupiło alkohole, ale nie poprosiło stewardessy o to żeby im te butelki zapakowała w specjalną torbę. No i w tym wąskim gardle te butelki z cennymi trunkami zostały im zabrane.
Tak stało się mimo protestów z ich strony, że przecież oni nigdzie indziej nie mogli kupić tego alkoholu, jak w samolocie. Na nic to wszystko. Z kolei mnie samemu 6 miesięcy wcześniej ci sami strażnicy rozerwali tę specjalną torbę, w której stewardessa zapakowała mi butelki. Dlaczego to zrobili? Miałbym problem gdyby na przykład mój lot wewnątrzkrajowy został odwołany i musiałbym pójść spać do jakiegoś hotelu i później przejść ponownie kontrolę lotniskową. Nie mógłbym tych butelek w tej rozerwanej torbie wnieść. Więc tym razem nie kupuję absolutnie nic. Nie wiadomo co mnie może w tym ogólnym zamieszaniu spotkać.
http://www.goniec24.com/nieruchomosci/itemlist/tag/Polonia%20w%20Kanadzie?start=20#sigProIdd35a4bdabc
Mój samolot jednak nie nadrobił opóźnienia. Wysiadamy, idę szybko do tego wąskiego gardła-kontroli. Tłum ludzi przede mną. Może dwieście może więcej osób. Przyleciał jeszcze jakiś inny samolot w tym samym czasie z pasażerami którzy tak jak ja teraz czekają na przejście do odlotów. Patrzę na zegarek. Teoretycznie mam 25 minut. Patrzę na tablice informacyjną. Mój samolot do Wrocławia jeszcze nie załadowuje pasażerów. Patrzę na zegarek: cyk, cyk cyk, lecą sekundy, lecą minuty, lecą kwadranse. Dochodzę do bramki kontrolnej. Mój samolot do Wrocławia już powinien odlecieć. Przechodzę przez bramkę. Za bramką kontroler pyta: czy kupił pan coś w samolocie? Z ulgą odpowiadam że nie. Przechodzą moje bagaże podręczne. Szybko się ubieram i po prostu lecę do mojego gate. Dolatuję. W biegu otworzył mi się mój plecak. Na wierzchu aparat. Ale na szczęście jakimś cudem z plecaka nic nie wyleciało. Uff, nie ma jeszcze boarding.
Lądujemy we Wrocławiu. Wychodzę i szukam telefonu. Ale okazuje się to być niepotrzebne. Moja podwoda już jest. No i koniec nerwów. Przynajmniej na dziś. Następnego dnia po południu w Jeleniej Górze idę na cmentarze. Najpierw na ten starszy, następnie ten nowszy cmentarz. Dużo ludzi. Chodzą, kręcą się sprzątają groby. Na tym nowszym cmentarzu jakby ludzi mniej. Chyba starsze osoby mają więcej czasu na wspominanie zmarłych? Jestem tu na tydzień przed pierwszym listopada. Cmentarze w Polsce żyją.
Obdzwaniam znajomych. Trzy dni później Edward Wryszcz, kolega z niegdysiejszego Duszpasterstwa Ludzi Pracy w Jeleniej Górze, mówi mi żebym przyszedł na zebranie byłych członków Terenowej Organizacji Emerytów i Rencistów NSZZ SOLIDARNOŚĆ.
Przychodzę. Zebranie prowadzi przewodniczący, kolega Kędziora. Rozmawiają na temat odwiedzania grobów zmarłych, byłych członków podziemnej Solidarności. Właśnie poprzedniego dnia odwiedzali groby swoich zmarłych kolegów. Przeszli kilka cmentarzy, zrobili wiele kilometrów zapalając świeczki. Od sprawiania dobrych uczynków bolą ich nogi, och bolą. Wiek robi swoje.
Rozmawiamy o księdzu Andrzeju Koziczuku i księdzu Stanisławie Boczoniu, księżach którzy sprawowali opiekę duszpasterską nad Duszpasterstwem Ludzi Pracy w Jeleniej Górze. Ksiądz Stanisław Boczoń zmarł nagle parę lat wcześniej, mimo względnie młodego wieku. Niektóre z osób na zebraniu o tym nie wiedziało. Rozmawiamy o tych członkach „Solidarności”, którzy zmarli w czasie stanu wojennego i po stanie wojennym w tak zwanych niewyjaśnionych okolicznościach.
Rozmawiamy o Kazimierzu Majewskim, który został w czasie stanu wojennego znaleziony powieszony w altance na swojej działce. Rozmawiamy o synu pani Blombergowej, który został znaleziony martwy w transformatorze. Mówimy że oficjalnie było około 200 takich przypadków śmierci działaczy opozycji, lub bezpośrednich członków ich rodzin, którzy zmarli w tak zwanych niewyjaśnionych okolicznościach.
Mówię że parę miesięcy temu czytałem jedną z wypowiedzi premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział że tych zmarłych w tak zwanych niewyjaśnionych okolicznościach opozycjonistów od czasu wprowadzenia stanu wojennego aż do powstania rządu Tadeusza Mazowieckiego było około 1000 osób, a nie 200 osób. Mówię że rząd Tadeusza Mazowieckiego przyznał rodzinom tych zmarłych w niewyjaśnionych okolicznościach tak zwane renty specjalne i w ten sposób na lata zamknął dyskusję na temat tych zmarłych ludzi. Ktoś obok mnie mówi sarkastycznie: tak i Henryka Krzywonos skorzystała z tej renty specjalnej, ponoć otrzymała 3,500 złotych od rządu Platformy Obywatelskiej. Ponadto ma emeryturę też po mężu.
Edward Wryszcz mówi o grupach likwidacyjnych, które były stworzone przed stanem wojennym w ramach Służby Bezpieczeństwa. Ja dodaję, że w czasie stanu stanu wojennego ginęli nie tylko solidarnościowcy. Mój bardzo dobry kolega Władek Jagiełło też zginął. Był on moim kolegą (i sąsiadem) z okresu studiów w Akademii Ekonomicznej w Jeleniej Górze. Nie był członkiem podziemnej opozycji. Przeciwnie, był członkiem partii. Był niedługo wcześniej mianowanym głównym księgowym w budowanym wówczas zakładzie płyt pilśniowych i wiórowych w Żarach. Dwa tygodnie przed śmiercią Władek dzwonił do swojej mamy mówiąc jej, że w czasie corocznej inwentaryzacji zostały wykryte znaczne niedobory i że nie wie co z tym zrobić. Miał przyjechać do domu i porozmawiać z ojcem. Władek zaginął.
Został znaleziony tydzień później w lesie. Miał podcięte żyły w obu rękach. Między śmiercią Władka, a śmiercią księdza Popiełuszki była różnica czasu jednego tygodnia.
Władek miał pełny żołądek. Pytany później starszy już wiekiem lekarz, który jeździł w pogotowiu ratunkowym, powiedział, że widział w swojej pracy kilku samobójców z podciętymi żyłami, ale nigdy z podciętymi żyłami obu rąk. Zawsze była to jedna ręka. Ten pytany o opinię lekarz nie widział Władka, ale według niego samobójca nie ma możliwości podcięcia sobie żył obu rąk.
Inna rzecz, o której warto przy okazji tych wspomnień o zmarłych powiedzieć to kwestia FOZZ. Obiegowy pogląd jest taki, że afera FOZZ narodziła się w drugiej połowie lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Ja myślę że jej źródeł należy dopatrywać się przynajmniej 15 lat wcześniej.
Mój bardzo dobry znajomy był w sanatorium w latach osiemdziesiątych i zgadał się wówczas z generałem LWP, który powiedział mu, że był jednym z osobistych sekretarzy Władysława Gomułki, byłego pierwszego Sekretarza Komitetu Centralnego PZPR. I ten generał opowiedział mu, że Władysław Gomułka był bardzo pracowity. Nie dowierzał ludziom aparatu i górnego szczebla administracji państwowej. Gomułka osobiście zatwierdzał wszystkie płatności powyżej 100,000 dolarów amerykańskich.
Zadawał pytania.
To tworzyło niechęć tak ze strony ludzi aparatu partyjnego jak administracji państwowej. Później, kiedy jego miejsce zajął Edward Gierek, ten zaprzestał tej praktyki i oddał sprawę płatności i zakupów absolutnie w ręce ludzi pracujących w handlu zagranicznym, w bankach, lub innych tego typu instytucjach. Ówczesne Centrale Handlu Zagranicznego przez które przechodziły kontrakty i płatności były zdominowane przez ludzi służb specjalnych. Przy okazji podpisywania kontraktów międzynarodowych możliwości do nadużyć było bez liku. Później kiedy doszedł stan wojenny i kiedy jedni wykorzystali go do rozprawy z opozycją, inni pod pozorem ideologii wykorzystali ten czas do niszczenia tych którzy stanęli na ich drodze do pieniędzy. Władek Jagiełło, był synem podpułkownika LWP i pochodził ze starej komunizującej rodziny z Sosnowca. FOZZ to już była druga fala rozliczeń, rozliczeń nad którymi państwo straciło kontrolę. Smaczkiem do sprawy FOZZ którą w całości obsługiwali ludzie powiązani ze służbami specjalnymi było to że wykupywanie polskich długów na tak zwanym rynku wtórnym dokonywane było w większości za pośrednictwem tych ludzi, którzy wyjechali z Polski w 1968 roku i wcześniej...
Mówię że wystosowałem list do prezydenta Andrzeja Dudy, w którym proszę go o upamiętnienie tych zmarłych w niewyjaśnionych okolicznościach w postaci tablicy pamiątkowej wmurowanej w Grób Nieznanego Żołnierza w Warszawie. Nie mam odpowiedzi na mój list przy sobie. Obiecuję go przynieść następnym razem.
Po zebraniu umawiam się z Edwardem Wryszczem i dwoma innymi kolegami że pójdziemy zapalić świece i złożyć kwiaty pod tablicą pamiątkową ku czci Kazimierza Majewskiego przy rondzie nazwanym od jego imienia. I tak też robimy. Spotykamy się pod pamiątkową tablicą w sobotę 3 listopada. Tego samego też dnia dowiaduję się że córka Kazimierza Majewskiego została wybrana na radną w jednym z małych, ale znanych miejscowości pod Jelenią Góra. A więc Pan Bóg nierychliwy ale sprawiedliwy.
I zaraz później po tym naszym spotkaniu czas na pakowanie się. Czas na wylot. Strajk pracowników LOT-u się zakończył, więc lecę zrelaksowany. Można sobie pogadać z sąsiadem w samolocie. Pytam o jego Dzień Wszystkich Świętych. Ma rodzinę na Białorusi i na Litwie, mówi że tam jest podobnie. Na Białorusi może bardziej głęboko niż w Polsce obchodzi się pamięć o zmarłych. Obchody tego święta tam w wielu domach przebiegają podobnie do rytuału pokazanego w dramacie “Dziady” Adama Mickiewicza.
Zastanawiam się dlaczego “Dziady” Mickiewicza przestały być szkolną lekturą? Czyżby liberałowie bali się rozpamiętywania tego co zrobili zmarli już politycy, czy jacyś inni aktorzy i celebryci? Zaprawdę wydaje się że komuniści byli mniej bojaźliwi. Do pewnego momentu nie bali się Dziadów.
Z drugiej strony, w trakcie drugiej części refleksji nad świętem zmarłych jest pytanie o to czy bliżej są nam ludzie tacy jak Białorusini i Litwini, którzy tak samo jak my podchodzą do pamięci o zmarłych, czy też ci, którzy może i mówią tym samym językiem co my, ale ich obyczaje są różne?
Janusz Niemczyk
Stypendia Fundacji Reymonta za rok 2017/2018 rozdane!
Już po raz 48. fundacja imienia Władysława Reymonta w Kanadzie wręczała stypendia, tym razem na rok akademicki 2017/2018. Przyznano 25 stypendiów oraz 3 zapomogi. W uroczystości wziął udział między innymi Jesse Flis i Barbara Warszawska należący do założycieli tej prężnie działającej instytucji polonijnej sprawnie kierowanej ostatnimi czasy przez pana Kazimierza Chrapkę.
Pamięci polskich żołnierzy z Owen Sound
Na przełomie lat 1941 i 1942 r. w miejscowości Owen Sound w Ontario istniał obóz szkoleniowy dla polskich żołnierzy i ochotników zorganizowany przez rząd Polski na uchodźstwie. Camp Kościuszko - bo tak nazywał się obóz nawiązywał do inicjatywy z I wojny światowej, która dała początek armii gen. Hallera, jednak mniej masowe zainteresowanie służbą oraz przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny odebrało wiatr z żagli tego pomysłu Kanada i Stany Zjednoczone zaapelowały do obywateli pochodzenia polskiego, aby wstępowali do armii tych krajów. Po kilku miesiącach Camp Kościuszko w Owen Sound został zlikwidowany a żołnierze trafili do Europy.