A+ A A-

Co robić?(28/2016)

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

maciekczaplinskiOstatnio otrzymałem ciekawe pytanie od czytelnika moich artykułów.


Moja córka, która ma 35 lat, ma spłacony bliźniak w Mississaudze wart około 570.000 dol. Czy lepiej jest, by wynajęła ten dom, czy lepiej, by go sprzedała? Nie jest to jej „prime residence”.


Oczywiście każdy ma swój własny pomysł na życie i ja mogę radzić tylko, bazując na „common sense”. W pytaniu jest kilka istotnych informacji. Wiek córki oraz fakt, że nie jest to jej tak zwana „prime residence”.
Zacznijmy od „prime residence”. Jeśli sprzedajemy dom, w którym nie mieszkamy z rodziną, i „zarobiliśmy” na nim pieniądze, to Revenue Canada chce mieć udział w proficie. Jeśli dom przyrósł na wartości na przykład 200.000 dol. od momentu zakupu i po odliczeniu wszelkich wydatków związanych z jego utrzymaniem, jak podatki od nieruchomości, spłaty pożyczki czy ewentualne naprawy, nadal pozostanie na przykład 100.000 dol. czystego zysku – wówczas będzie on opodatkowany. Inaczej jest, kiedy sprzedamy dom i „zarobione” pieniądze zainwestujemy w następny. Wówczas następuje odsunięcie rozliczeń w czasie. Czyli z tego punktu widzenia, jeśli sprzedamy z zyskiem, ale zainwestujemy w następny dom, możemy odsunąć podatki w czasie.


A teraz drugi aspekt – wiek osoby wynajmującej dom-„spłaconą inwestycję”. Jeśli młoda osoba ma dom, który jest całkowicie spłacony, i zacznie go wynajmować, to zasadniczo cały dochód z wynajmu musi być dodany do innych zarobków. Czyli jeśli ktoś zarabia 60.000 rocznie i na przykład wynajmie drugi dom za 2500 dol. miesięcznie i po odjęciu kosztów na czysto zarobi 24.000 dol. rocznie, to wówczas te 24.000 dol. musi być dodane do personalnego „incom tax”. Przy takim dochodzie spora część wpływów pochłonięta zostanie przez podatki.
Inaczej jest, gdyby taki sam dom wynajmowała osoba w wieku emerytalnym. Zakładając, że średnia emerytura wynosi około 1000 – 1200 dol. na miesiąc i ekstra dochód z wynajmowania jest dokładany do naszych niskich dochodów, to większa część dochodów pozostanie w naszej kieszeni. Po prostu emeryci są w innej grupie podatkowej.


Czyli odpowiedź na pytanie, czy opłaca się wynajmować, jest raczej negatywna. Natomiast nie oznacza to, że wynajmowanie nie ma sensu. Ma ogromny sens, jak długo nasz dochód z wynajmowania jest równoważony wydatkami, które ponosimy.
W tym konkretnym przypadku ja bym radził sprzedać bliźniak i wykorzystać owe 550-600 tysięcy na „down payment” i kupić dom nawet do miliona dolarów. Dodatkowe 400.000 dol. pożyczki zostanie obsłużone poprzez dochód z wynajęcia. „Rent” za dom, który wart jest około 1 miliona dolarów, wyniesie na pewno około 3500 miesięcznie. Czyli wystarczy to na nowy „mortgage” oraz „property tax”. Plus jest taki, że kupujemy droższy i lepszy dom (wolno stojący). W tym momencie budujemy „equity” od znacznie wyższej sumy oraz od typu domu, który nabiera szybciej na wartości. Jak długo dochód z wynajmu jest równoważony wydatkami na pożyczkę oraz podatek od nieruchomości, dochód z wynajmowania jest jakby „zbalansowany” koniecznymi wydatkami. Czyli dochód nie będzie miał wpływu na nasz personalny „incom tax”.
Należy również pamiętać, że cały czas mówimy o „investment property”. Jest powszechnie wiadomo, że domy wolno stojące nabierają na wartości szybciej niż bliźniaki. Jeśli córka słuchacza pozostawiłaby bliźniak do wynajmowania i nabierałby on na wartości po 4 proc. w skali roku, to od 600.000 dol. przyrost wartości wyniósłby 24.000 dol. rocznie. Domy wolno stojące wzrosły w tym roku prawie od 8 do 10 proc. Przyrost wartości od 1 miliona wyniósł około 80.000, czyli prawie cztery razy więcej.


Ten manewr można powtarzać kilkakrotnie, kupując coraz droższe i lepsze domy, które tak naprawdę nie kosztują nas nic z własnej kieszeni.
Nasuwa się pytanie, czy opłaca się zadłużać, by kupować coraz droższy dom?
Oczywiście, że tak. Z tym że nie zawsze musi to być kupowanie coraz droższego domu. Czasami jest to kupno następnego lub następnych domów. Osobiście mam wielu klientów, którzy zaczęli od jednej „rental property”. Dziś mają ich wiele. Niektórzy 2 do 3, inni 5 i więcej. Kanada jest superkrajem dla imigrantów. Mamy przychylne banki, które bez większych problemów są gotowe pożyczyć pieniądze na „mortgage”, jak długo mamy 20 proc. „down”.


Ceny nieruchomości stale rosną, czyli nawet wynajęcie na tak zwane „break even” się opłaca, bo przyrost wartości na samej cenie zakupu jest i tak opłacalny.
Wiele osób zastanawia się, kiedy ceny spadną i czy to nastąpi szybko? Osobiście uważam, że nic (niestety) nie wskazuje na załamanie rynku w obrębie Greater Toronto Area. Brak terenów pod budowę nowych domów, tendencja, by nie dojeżdżać godzinami do pracy, napływ nowych imigrantów oraz napływ inwestorów – powodują, że nieruchomości rosną szybciej niż jakakolwiek inna inwestycja. Jednocześnie jest ona zabezpieczona aktem własności. Nie jest to fikcyjne zabezpieczenie, tak jak to ma miejsce w przypadku wielu spekulacyjnych inwestycji. Jest to faktyczne zabezpieczenie poprzez „real estate”.


Jak wiele razy pisałem, wielu z nas, kiedy spłaci dom, zaczyna „korzystać” z życia. To korzystanie polega najczęściej na wydawaniu wszelkich nadwyżek finansowych na takie rzeczy, jak samochody, podróże czy nowe meble. Nie ma w tym nic złego! Wszak życie nie polega tylko na gromadzeniu pieniędzy. Sam uważam, że trzeba mieć balans w życiu. Tylko koncentrowanie się na zarabianiu prowadzi często do frustracji. Natomiast „rental properties” mają ogromną zaletę. To nie my musimy zarabiać! To inni muszą zarabiać, by zapłacić za możliwość mieszkania w naszym domu. Przy odpowiednim zbilansowaniu dochodu z wynajmu oraz kosztów utrzymania „rental property” nie będą obciążały naszego budżetu rodzinnego. Nagle po kilkunastu latach, biorąc pod uwagę przyrost cen, okazuje się, że relatywnie mały „down payment” prowadzi do zbudowania „małej fortuny”.
Jest takie powiedzenie, że najtrudniej jest zarobić pierwszy milion. Dlatego „żartownisie” mówią – to zacznijmy od drugiego (będzie łatwiej). W rzeczywistości – kupno pierwszego domu jest najtrudniejsze. Kupno drugiego czy następnych jest zdecydowanie prostsze. Jeśli mamy spłacony dom, dysponujemy czymś, co po angielsku jest określane jako „equity” czy „collateral”. Pożyczenie 20 czy 40 proc. pod zastaw spłaconego domu jest bardzo łatwe. Wiele banków ma specjalne programy, które pozwalają pożyczyć 80 proc. wartości domów, gdy mamy 20 proc. na „down payment”. Kiedy mamy spłacony pierwszy dom – każdy bank pożyczy nam pod jego zastaw 20 proc. lub więcej (do 65 proc. wartości domu).
Plusem kupowania drugiego domu pod „rent” jest też fakt, że jest to rodzaj inwestycji łatwy do sprzedania. Kiedy włożymy pieniądze w inwestycje poza naszą kontrolą, może się okazać, że nigdy nie zobaczymy profitu czy naszych pieniędzy. Natomiast w przypadku „real estate” mamy pewną inwestycję, którą można zawsze spieniężyć!

Ostatnio zmieniany czwartek, 07 lipiec 2016 20:45
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.