A+ A A-

Zmiany dotyczące pożyczek hipotecznych

Oceń ten artykuł
(0 głosów)


maciekczaplinski- Od kilku dni we wszystkich mediach mówi się o zmianach dotyczących pożyczek hipotecznych. Czy możesz przybliżyć, o jakie zmiany tu chodzi? I od razu zadam ci drugie pytanie – po co te zmiany wprowadzono?


- To będę przewrotny i odpowiem Ci najpierw na drugie pytanie, a później wrócę do tego, co zmieniono.
Nie jest tajemnicą, że w ostatnich latach rynek nieruchomości jest naprawdę ogromnie gorący! Słyszy się o rekordowych miesiącach w sprzedaży, o szybkich przyrostach cen (20 proc. w ciągu roku w niektórych regionach). To są oczywiście pozytywne wiadomości, bo wiadomo, że wzrastający rynek nieruchomości napędza koniunkturę i w Kanadzie wiele gałęzi przemysłu mocno zależy od "zdrowego" rynku nieruchomości. Z tym że to, co się dzieje w ostatnich miesiącach, zaczyna czasami wyglądać jak rynek, który wymknął się spod kontroli i zaczęło to wzbudzać obawy o jego przyszłość. Nikt przecież nie chce, by doprowadzić do sytuacji, że ceny będą takie wysokie, że będziemy pukali się w czoło, patrząc na niektóre nieruchomości.
Wiadomo, że rynek jest zwykle napędzany przez kupujących po raz pierwszy. Jeśli oni znikną z rynku, bo nie będą w stanie zapłacić za swój "pierwszy dom", to wówczas zaniknie również cały rynek ludzi kupujących drugi czy trzeci dom.
Kilka lat temu, kiedy gospodarka była w ogromnych problemach rządy zarówno Kanady, jak USA drastycznie obniżyły oprocentowania pożyczek (między innymi hipotek). by sprowokować kupowanie nieruchomości. To oczywiście miało pobudzić gospodarkę. Dodatkowo wprowadzono wówczas możliwość zakupu nieruchomości przy zerowym "down payment" i dodatkowo, by jeszcze bardziej zachęcić do zakupów, pozwolono rozkładać pożyczki na okres do 40 lat!


To oczywiście spowodowało tak zwane pospolite ruszenie. Ktokolwiek przez lata nie uzbierał na "down payment" – stwierdzał, że "teraz albo nigdy" i ruszał na podbój rynku nieruchomości.
Większa liczba chętnych do zakupu, przy tej samej podaży, oczywiście szybko zaczęła powodować, że ceny zaczęły wzrastać.
"Fajne uczucie – kupiłem dom z 0 proc. down i za pół roku zarobiłem 20.000 dol. Takich pieniędzy nie odłożyłbym przez 5 lat." Jak ktoś opowiedział to w pracy – to zaraz następni chętni szybko biegli do banku po preaproval i ruszali po "złote runo".


Taki napór na rynek nieruchomości trwa od wielu już lat i nic dziwnego, że jesteśmy w tym miejscu z cenami, gdzie jesteśmy obecnie. By sytuację uspokoić, rząd jakiś czas temu zlikwidował możliwość zakupu z zerowym "down payment". By dodatkowo schłodzić rynek i utrudnić kwalifikację na "mortgage", zniesiono możliwość rozkładania pożyczek na 40 lat. Jak się okazało, przy tak niskich oprocentowaniach pożyczek, jakie mamy obecnie, skrócenie maksymalnej amortyzacji do 35 lat, a później do 30 lat – niewiele dało.Teraz rząd, by schłodzić gorący rynek ma do wyboru albo podnieść oprocentowania albo znaleźć inne opcje.


Moim zdaniem, podniesienie oprocentowań jest ostatecznością, bo uderzyłoby to w całą gospodarkę, również w tak zwany dług publiczny – czyli płacenie wyższego oprocentowania za deficyt w budżecie. Rząd nie chce do tego doprowadzić. Czyli co robi rząd, by schłodzić rynek nieruchomości i doprowadzić, by nieruchomości ponownie były bardziej dostępne? Wprowadza utrudnienia w kwalifikacji, co ma spowodować, że wielu kupujących będzie mniej "zasobnych" w pożyczone pieniądze, co z kolei powinno zaowocować mniejszym parciem na ceny!
I teraz mogę wrócić do pierwszego pytania, dotyczącego zmian w kwalifikacji na pożyczki hipoteczne.


•Maksymalna amortyzacja pożyczki hipotecznej będzie obecnie 25 lat zamiast 30 lat. Z tym że dotyczy to pożyczek, na które wymagane jest ubezpieczenie, czyli z "down paymentem" mniejszym niż 20 proc. Jeśli ktoś ma 20 proc. lub więcej – nadal może ubiegać się o dłuższą amortyzację, bo o tym decyduje wówczas dany bank, w którym załatwiamy "mortgage".


•Wartość pożyczki do wartości nieruchomości (loan to value), przy refinansowaniu pożyczek nie może wynosić więcej niż 80 proc., gdzie obecnie jest to 85 proc. – Chodzi tu o to, by zmniejszyć ryzyko ze strony banków w wypadku, gdyby rynek nieruchomości się załamał.


•Gross Debt Service (GDS) ratio – czyli proporcja maksymalnego zadłużenie została zmniejszona do 39 proc. dochodów brutto, gdzie dotychczas dla ludzi z dobrym "kredytem" (680 bacon scores i więcej) – było to bardzo liberalne.


•CMHC (Canada Mortgage and Housing Corporation) – nie będzie więcej ubezpieczała pożyczek na domy powyżej 1 miliona dolarów. Czyli każdy, kto kupuje dom powyżej 1 miliona, musi mieć przynajmniej 20 proc. wpłaty, by uzyskać pożyczkę.


•Linie kredytowe pod zastaw nieruchomości będą udzielane do maksimum 65 proc. wartości nieruchomości. Obecnie jest to 80 proc. Oczywiście istniejące obecnie linie kredytowe powinny być respektowane, ale przy jakichkolwiek zmianach, może dać to szansę bankowi, by zastosować nowe kryteria.


•Nadal pozostaje możliwość zakupu z 5-proc. wpłatą, choć były głosy, by to zmienić.
Powstaje pytanie, czy to wystarczy i czy to ochłodzi rynek?
W pewnym stopniu tak, choć jak wiadomo, papier wszystko wytrzyma i ci, co chcą się zakwalifikować, znajdą sposoby, by ominąć przepisy.

Maciek Czapliński
Mississauga

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.