Protest przeciwko nowemu programowi edukacji seksualnej w Ontario
Mimo wielkich mrozów (w wietrze minus 28 stopni Celsjusza) we wtorek 24 lutego kilkasest osób przybyło przed gmach legislatury Ontario, aby zaprotestować przeciwko narzucanemu szkołom prowincji programowi edukacji seksualnej, który między innymi ruguje tradycyjne pojęcia mąż i żona na rzecz nowych, uczy masturbacji w klasie szóstej, wprowadza całą gamę nowych płci i orientacji seksualnych.
Tysiące rodziców jest przerażonych, tym bardziej, że program seksualizuje bardzo młode dzieci a jednym z jego głównych architektów jest były wiceminister oświaty, Ben Levin, oskarżony obecnie o propagowanie pornografii dziecięcej i inne przestępstwa pedofilskie.
Do zebranych przemówili działacze stowarzyszenia "Rodzice jako pierwsi wychowawcy", PAFE (Parents as First Educators), a także zdecydowanie broniący życia i wartości rodzinnych poseł partii postępowo-konserwatywnej Ontario i kandydat na lidera tej partii Monte McNaughton. Poseł podkreślił, że walka dopiero się zaczyna. Mówcy zachęcali do większej aktywności rodziców, dziadków dzieci, podkreślali, że wszyscy jesteśmy odpowiedzialni za ochronę najmłodszych przed ideologiczną manipulacją indoktrynacją i demoralizacją.
Wielkim mankamentem zgromadzenia był słaby sprzęt nagłaśniający przez co treść przemówień "uciekała". Dawało to "fory" kilkunastoosobowej grupce przeciwników protestu skandującej "edukacja seksualna ratuje życie" (sic!).
O nowym programie edukacji seksualnej piszemy wewnątrz numeru (ak)
http://www.goniec24.com/lektura/itemlist/user/64-andrzejkumor?start=1671#sigProId0592efaf70
Przytoczę po raz kolejny anegdotę z czasów PRL-u, kiedy to pewien intelektualista opozycjonista zapragnął uświadomić w jedną noc przy wódce korespondenta prasy "zachodniej", wykładając mu w prostych słowach porządek polityczny panujący w komunistycznej Warszawie. Nad ranem gość zapewnił, że wszystko rozumie, ale ma jeszcze jedno pytanie – "Co na to wszystko wasz parlament?".
Przypomniały mi się te słowa w związku z nabierającą rumieńców kampanią prezydencką, która w najbliższych miesiącach będzie stanowiła źródło naszej medialnej inforozrywki. Czyż nasi kandydaci nie zachowują się czasem jak ów wspomniany korespondent prasy światowej? Skoro mamy praktycznie ustalone, iż:
1. polskie państwo to "kamieni kupa", a prawdziwe ośrodki władzy tkwią gdzieś tam pod spodem, skoro polski Sejm jest maszynką do zatwierdzania unijnego dyktatu, a prezydent do pilnowania żyrandola...
2. wybory są w coraz bardziej otwarty sposób fałszowane przez silne spółki polityczne, a Polacy przechodzą nad tym do porządku dziennego,
3. nawet gdyby rewia prezydenckich kandydatów i ich przesłań doprowadziła do większego politycznego rozbudzenia i uświadomienia, no to co z tego?!
Droga Redakcjo "Gońca"
Piszę w obronie polskich kontraktorów, którzy tak jak ja (od 25 lat) pracują i prowadzą swoje firmy usługowe wśród Polonii czy Kanadyjczyków, dając tym samym pracę także Polakom.
Z doświadczenia wiem, że polskie firmy mają opinię uczciwych, sumiennych i dobrze wykonujących pracę, gdzie biznesy prowadzone przez Polaków to znak dobrej jakości.
Niestety, Pan Robert Szelążek przy promocji swojej firmy marketingowej w Radiu 7 (12 lutego) mówi o nieuczciwości wśród polskich firm, nazywając niektórych dosłownie "gamoniami".
Przykre jest to słyszeć od producenta polonijnego radia i od "Polaka".
Józef Gdula
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, mamy nadzieję, że skierował Pan swoją opinię bezpośrednio do p. Szelążka. Nie ma co od razu brać do serca takich opinii, a są wśród nas ludzie różni – jedni uczciwi, inni mniej.
•••
Witam.
Wyjechałem na dwuletni kontrakt wraz z kolegami z fachu do Kanady, od 27 maja 2013 rozpocząłem pracę. Pracodawca wysłał mnie i resztę kolegów do Polski 2 kwietnia 2014 i do dnia dzisiejszego nie dostaliśmy informacji co dalej i żyjemy z informacją, że nadal u niego pracujemy. Do dnia dzisiejszego nie dostaliśmy świadectwa pracy. Jakie podjąć środki prawne w stosunku do nieuczciwego pracodawcy, który się nie wywiązał z kontraktu? Proszę o pomoc.
Jan Jankowski
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, takie rzeczy najlepiej rozstrzygać bez pośredników.