Obchody Narodowego Dnia Pamięci "Żołnierzy Wyklętych" w Toronto
niedziela, 01 marzec 2015 17:21 Opublikowano w Życie polonijneW kilku miejscowościach południowego Ontario organizacje polonijne oraz osoby prywatne zorganizowały obchody upamiętniające ostatnich żołnierzy II Rzeczpospolitej, tzw. żołnierzy wyklętych. W Hamilton, Guelph i w Toronto odprawione zostały Msze św., deklamowano wiersze, w siedzibie Stowarzyszenia Kombatantów Polskich przy Beverley St. w Toronto zorganizowano wystawę.
Obchody w Toronto odbyły się z inicjatywy działającego w tym mieście okręgu Kongresu Polonii Kanadyjskiej.
Pod pomnikiem Katyńskim u wylotu ulicy Roncesvalles złożono kwiaty, odczytano list od córki rotmistrza Pileckiego. Przybyli m.in. poseł do Izby Gmin Władysław Lizoń, prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Teresa Berezowska, komendant Placówki 114 SWAP Krzysztof Tomczak, przedstawiciele grupy Polonia dla Prawa i Sprawiedliwości. Nie było przedstawicieli polskich służb dyplomatycznych.
Prezes KPK Toronto Juliusz Kirejczyk podkreślił zasługi tych, którzy nie przestali walczyć z sowiecką okupacją Polski.
– W imieniu organizatorów bardzo dziękuję wszystkim za przybycie na dzisiejszą uroczystość poświęconą żołnierzom niezłomnym – mówił prezes Kirejczyk – to bohaterowie antykomunistycznego podziemia i antykomunistycznej walki o wolną Polskę; walczyli z okupantem sowieckim, walczyli z narzuconym siłą reżimem komunistycznym, zapłacili za to najwyższą cenę. Nie znamy jeszcze wszystkich danych historycznych, ale już z dużą dozą prawdopodobieństwa powiedzieć można, że zginęło ich ponad 20 tys. Zginęli starą, wypróbowaną w Katyniu metodą – strzałem w tył głowy – bądź w kazamatach więzień UB, NKWD.
Cierpieli także niewinni ludzie. Od 1943 roku, kiedy Armia Czerwona wkroczyła na ziemie polskie, z tych terenów na wschód wywieziono ponad 100 tys. osób. Drugie 100 tys. wywieziono z terenów obecnej Polski. Prawda o tym miała nigdy nie ujrzeć światła publicznego, komunistyczne władze zrobiły wszystko, aby tych Polaków nazywać bandytami, a ich oddziały bandami. Cel był jeden, wyrwać z serc Polaków i Polski patriotyzm, a zastąpić go internacjonalizmem. Nie udało się, ale skutki tego odczuwamy do dzisiaj.
Szanowni Państwo, Hołd Bohaterom, Cześć Ich Pamięci!
Następnie pani Małgorzata Karbowska z Polonia dla Prawa i Sprawiedliwości odczytała list od córki rtm. Witolda Pileckiego.
Do wszystkich Polaków w Kanadzie
Z głębokim wzruszeniem przyjęłam informację o organizowanych w Toronto uroczystych obchodach Dnia Pamięci o Żołnierzach Wyklętych. Jako córka polskiego oficera rotmistrza Witolda Pileckiego, który za swoją niezłomną postawę zapłacił najwyższą cenę, cenę życia, łączę się ze wszystkimi Polakami pragnącymi oddać hołd tym największym i najbardziej skrzywdzonym narodowym bohaterom, żołnierzom, którzy nie złożyli broni w obliczu nowej sowieckiej okupacji, gotowi byli stanąć odważnie do walki o wolną Ojczyznę.
Nie wolno nam zapomnieć o żołnierzach Polskiego Państwa Podziemnego torturowanych i pomordowanych w enkawudowskich i ubeckich katowniach, o ludziach skazywanych na wieloletnie więzienie, którzy pomimo straszliwych represji do końca pozostali nieugięci, z godnością stawili czoło straszliwym doświadczeniom. Ustanowiony przez śp. prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego, z inicjatywy prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Janusza Kurtyki, Dzień Pamięci jest okazją do przypomnienia dokonań bohaterskich obrońców Ojczyzny i oddania im czci.
Mam nadzieję, że Ci, dla których słowa semper fidelis stanowiły życiowy drogowskaz, staną się wzorem dla kolejnych pokoleń Polaków.
Z serdecznym pozdrowieniem Zofia Pilecka - Optułowicz
Uroczystość zakończyło odśpiewanie hymnu. (AK)
•••
Uroczystości w celu uczczenia pamięci bohaterów zostały zorganizowane też 1 marca 2015 r. przez Zarząd Stowarzyszenia Polskich Kombatantów Koło nr 20 w Toronto. Uroczystość została poprzedzona Mszą Świętą w intencji Żołnierzy Wyklętych w kościele św. Stanisława Kostki. Po Mszy Świętej w budynku SPK przy 206 Beverley St. Klub Gazety Polskiej dokonał otwarcia przygotowanej przez siebie wystawy tematycznej "Tropem wilczym".
Prezes SPK Koło nr 20 Zofia Śliwińska przywitała weteranów, wszystkich zebranych oraz przedstawicieli władz Kongresu Polonii Kanadyjskiej, rządu Kanady i Polski, w tym: prezes Kongresu Polonii Kanadyjskiej Teresę Berezowską, konsula generalnego Rzeczypospolitej Polskiej p. Grzegorza Morawskiego, posła federalnego p. Teda Opitza, polskich weteranów, którzy za udział w II wojnie światowej zostali odznaczeni przez rząd kanadyjski odznaką zwycięstwa, przewodniczącego Rady Polonii Świata p. Jana Cytowskiego, prezesa Kongresu Polonii Kanadyjskiej Okręg Toronto p. Juliusza Kirejczyka.
Przybyło wielu innych prezesów organizacji polonijnych, których wszystkich nie sposób wymienić, jak również bardzo duża grupa Polaków.
Tomasz Bakalarz w zwięzłych słowach przybliżył działalność "Żołnierzy Niezłomnych" (Wyklętych). Podkreślił ich działalność, a opierając się na statystykach, podał, jak ogromna liczba niewinnych ludzi zginęła. Ich grobów do tej pory nie można odnaleźć. Wiele osób w nieludzkich warunkach odsiadywało wysokie wyroki. W programie uroczystości były wiersze Zbigniewa Kabaty czytane przez Beatę Bazak. Spotkanie zakończył piękny koncert fortepianowy w wykonaniu profesora Uniwersytetu Torontońskiego p. Adama Zukiewicza, który zaprezentował utwory Szopena.
Zarząd SPK Koło nr 20 dziękuje wszystkim uczestnikom za przybycie i oddanie hołdu niezłomnym bohaterom. (ZS)
•••
Szósty już raz z rzędu 1 marca kojarzy się w umysłach patriotycznych Polaków z obowiązkiem przypomnienia, oddania hołdu i uczczenia pamięci około 180 tysięcy bohaterów polskich, onegdaj nazywanych bandytami. To ci, którzy wbrew oficjalnemu oświadczeniu gen. Okulickiego z 19 stycznia 1945 roku, że dla Polski II WOJNA ŚWIATOWA JEST SKOŃCZONA, nie złożyli broni.
Stali się formacją najbardziej znienawidzoną przez komunistyczną władzę w Polsce i jej moskiewskich mocodawców.
Represyjna władza komunistyczna robiła wszystko, ażeby zabić wszelką pamięć o tych żołnierzach, wbijała do głów kolejnym pokoleniom przekonanie, że zbrodniczy bandyci zabijali spokojną ludność, odbudowującą kraj po okropnościach wojny.
W Europie Środkowej w tym okresie istniało przeświadczenie, że Ameryka lada dzień rozpocznie wojnę z Rosją, a fakt ten powróci nam dawne granice II Rzeczpospolitej, gdzie tak swobodnie żyło się po 123 latach niewoli.
(...)
Komitet Kultury i Historii od roku działający przy ZPwK Gr. 2 w Hamilton już od listopada przygotowywał materiały, wiersze i pieśni, które zostały wykorzystane w programie Hołdu i Pamięci Żołnierzom Niezłomnym.
1 marca 2015 o godz. 16 rozpoczęliśmy nasz program przy dość ograniczonej liczbie osób z Hamilton. Dzięki Bogu, że znów nie zawiedli nas wicekonsul Grzegorz Jopkiewicz z Małżonką, prezes Zarządu Głównego ZPwK pan Robert Zawierucha z Małżonką, pan Janusz Szajna – członek ZG ZPwK, pan Jarosław Śpiewak – prezes kanadyjskiego komitetu zbiórki podpisów dla Grzegorza Brauna ubiegającego się o urząd Prezydenta RP. Przyrzekli nam swoją obecność Rodzice pana Grzegorza, państwo Zofia i Kazimierz Braunowie z Buffalo. Niestety, burza śnieżna uniemożliwiła im przyjazd do Hamilton. Był również w drodze do naszej sali ksiądz Andrzej z Polskiego Katolickiego Kościoła Narodowego w Hamilton, ale z drogi ściągnięto Go do chorego.
Program zawierał obszerne informacje o Żołnierzach Niezłomnych, historie ich życia i śmierci przeplatane odpowiednimi pieśniami i poezją. Odczytane zostały wiersze Leszka Długosza i Adama Asnyka.
Modlitwę Narodowych Sił Zbrojnych wyrecytowali na tle cichego podkładu muzycznego "Wojenko wojenko cóżeś ty za pani" członkowie powołanej na ten występ grupy wokalnej: Staszka, Fredka, Janka, Eugeniusza, Waldemara i Adama. Oni też śpiewali stare pieśni żołnierskie i te najnowsze, "Pieśń Sybiraków" – Mariana Jonkajtisa, "Dziecka śpiew" Leszka Długosza, "Przysięgę" Andrzeja Kołakowskiego i "Żeby Polska była Polską" naszego kochanego Pana Janka z Warszawy. (...)
Wszyscy czuliśmy wzruszenie i zadumę nad losem jakże bohaterskich mężczyzn, chłopców i dziewcząt, że pomimo iż "niełatwo jest rzucić swój los na stos – powiedzmy to wprost"... Trwali do końca. Tacy są Polacy, niezależnie z którego wieku historii przywołani...
Cześć Ich Pamięci.
Zofia Kata
http://www.goniec24.com/lektura/itemlist/user/64-andrzejkumor?start=1668#sigProIdde9d2b2ca7
Witam
Jestem Polką, od lat prowadzę w Polsce firmę handlującą nieruchomościami na własny rachunek. Czy mogę przenieść tę działalność do Kanady?
Mam 56 lat, czy muszę wcześniej mieć pobyt stały w Kanadzie? Mam syna lat 26, który w Polsce ma taką samą działalność. Mogę założyć z nim spółkę?
Ile pieniędzy trzeba wykazać, żeby pozwolono Polakowi na taką działalność.
Pozdrawiam.
Sikora Izabela,
mój tel. 691244932
Odpowiedź redakcji: Szanowna Pani, trochę to jest inaczej niż w krajach UE, o wszystkim Pani dokładnie opowiedzą w ambasadzie Kanady w Warszawie. Proszę wysłać tam e-mail albo zadzwonić.
•••
Wielce Szanowny Panie Redaktorze,
dzisiaj mija już drugi tydzień, jak wybrałem się do Rzeszowa, by uczestniczyć w koncercie kolęd tamtejszego Katedralnego Chóru Chłopięco-Męskiego "Pueri Cantores Resovienses", który przy rzeszowskiej katedrze działa od roku 1985, a to stąd, iż jednym z jego członków jest mój najmłodszy wnuk Filip Wojciech Janiszewski, który jest dziś uczniem ostatniej klasy szkoły podstawowej.
Pogoda w tym dniu nie była najlepsza. Niebo było zachmurzone. Było zimno, a śniegu tyle co na lekarstwo. Z Cieszanowa o godz. 11.10 wyjechałem busikiem PKS-u z Tomaszowa Lubelskiego, a w Rzeszowie na przystanku czekał na mnie Filipek Wojtuś. Zaszedłem do córki Doroty Agaty Janiszewskiej. W domu, jak zawsze, przy komputerze siedział starszy jej syn Karol Paweł, który obecnie jest uczniem ostatniej klasy jednego z tamtejszych liceów. Ma już prawo jazdy i stąd to już rano odwoził brata do katedry na próbę chóru. Po południu, na godzinę przed koncertem, też go odwiózł, bo jest to dość daleko od ich bloku, w którym mieszkają, a na skorzystanie z dojazdów środkami komunikacji publicznej nie ma co liczyć. Z kolei przyjechał po nas i gdyśmy przyjechali pod katedrę, to z trudem znalazł miejsce, by się zatrzymać, byśmy mogli wysiąść. W katedrze było już pełno ludzi i z trudem znaleźliśmy wolne miejsce.
Wspomnę, iż obecnie dyrygentem rzeszowskiego chóru katedralnego jest Marcin Florczak, a w jego skład wchodzą uczniowie szkół podstawowych i licealnych, a nadto studenci rzeszowskich wyższych uczelni oraz zespół instrumentalny, a wspominam i o tym z uwagi na to, iż nieliczni jeno uczestnicy koncertu zdawali sobie sprawę z tego, jak ogromny jest to wysiłek organizacyjny dyrektora chóru, by zebrać całość w określonym dniu i o określonej godzinie, ale w czas kolędowania nie szczędzili oklasków. W czas koncertu śpiewano nie tylko kolędy polskie, ale też i obce, w tym jedną po ukraińsku – "Boh sia rożdajet".
Dwa lata temu podczas wigilii Bożego Narodzenia wspomniano o tym, że rzeszowski chór katedralny pojedzie do Łucka na Wołyniu, by tam koncertować, a ponieważ wnuk wspomniał o tym, że jedną z kolęd śpiewać będą po ukraińsku, zapytałem o to, jaką to będą tam śpiewać, a gdy powiedział, to poprosiłem go o to, by ją zaśpiewał. Gdy zaczął ją śpiewać, w mig przypomniałem sobie jej melodię. Słów tej kolędy niewiele pamiętałem, a lepiej pamiętałem nie tylko melodię, ale i słowa innej kolędy: "Boh predwycznyj narodiwsia", a jedną i drugą usłyszałem w życiu w 1943 r., gdy moi rówieśnicy wciągnęli mnie ze sobą, abym podczas świąt "ruskich" chodził z nimi kolędować. Wspominam tu o tym z dwu powodów, a więc, by podkreślić fakt, iż dzieci dość szybko kodują sobie tak słowa, jak i melodie pieśni obcych i przez długie lata tkwią one w pamięci ludzi dorosłych i przy lada sposobności w mig przypominają je sobie. To jeden powód przywołania tu wydarzenia z 1943 r. Drugi ma nieco inną wymowę! Problem w tym, iż wówczas jeszcze stosunki polsko-ukraińskie w naszym tu środowisku nie były tak napięte jak później, gdy Cieszanów przez Ukraińców został spalony, a sporo mieszkańców, którzy miasta nie opuścili, wymordowano. Tych faktów gruntownie i rzeczowo do dziś nie omówiono i nie wyjaśniono sobie i do dziś ani społeczność polska, ani ukraińska nie zdaje sobie w pełni sprawy z tego, kto to popchnął jednych przeciwko drugim w latach 1939–1947, by tak bezpardonowo walczyli przeciwko sobie. Opamiętano się na dobre dopiero w 1945 r., o czym już wcześniej Panu wspomniałem, ale czy uda się w tym roku upamiętnić 70. rocznicę podpisania owego "miru", to problem istotny, bo czas szybko nam ucieka i narastają nowe problemy związane z walkami na terenie wschodniej Ukrainy, które i nam nie mogą być obce.
Dziś ostatni dzień stycznia, a w poniedziałek będzie już 2 lutego. Będzie to święto kościelne, a więc Matki Boskiej Gromnicznej. Koniec Kolędy! Minionej niedzieli rzeszowski chór katedralny koncertował jeszcze w dwu kościołach jarosławskich, a w dniu jutrzejszym mają jeszcze wyjazd do Ropczyc k. Rzeszowa.
Wspomnę o tym, iż dawniej choinkę wynoszono w dniu następnym po święcie Trzech Króli i zawsze żal mi było, gdy mama przystępowała do jej rozbierania, ale od kilkunastu już lat przyjęło się tu, iż choinki trzymane są w domach aż do Matki Boskiej Gromnicznej, a to dzięki temu, iż ktoś wpadł na pomysł, by choinki stawiać do wiader z wodą i dzięki temu nie tylko szpilki nie opadają, ale jeszcze niejednokrotnie pojawiają się nowe pędy.
Dziś, jak i dawniej, na Matki Boskiej Gromnicznej przychodzą ludzie z gromnicami, ale dawniej gromnice były wylane z wosku pszczelego, a dziś z parafiny, które po prostu kupuje się w sklepach. Do kościoła przychodzono z gromnicami, by je poświęcić, tylko na sumę.
Babcia zawsze obwiązywała gromnicę w górnej części szczyptą włókien lnianych, po czym przykładała gałązkę mirtu, który rósł w doniczce i stał na oknie, a następnie obwiązywała jasnoniebieską wstążeczką. Po poświęceniu z zapalonymi gromnicami wychodziła procesja z kościoła i obchodziła go dookoła. Po powrocie z kościoła kładziono gromnicę na szafie i zapalano w czas burzy i stawiano na oknie. Dawano też zapaloną gromnicę do ręki osobie konającej i wówczas to obecni w domu modlili się o spokojny jej skon. Dziś to wszystko przeszłość! Ludzie najczęściej umierają w szpitalach i różnych przytułkach, a jak tam umierają, to będąc dwa lata temu w szpitalu, miałem sposobność poznać.
Miałem w planie w liście tym poruszyć inne kwestie o daleko szerszej wymowie, ale jak wcześniej już bywało, zatrzymałem się nad innymi sprawami i stąd to pora mi już kończyć, a miałem zamiar poruszyć m.in. pewne kwestie, które nasunęły mi się na marginesie 152. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego. Fakt ten został jeno na dobre odnotowany w prasie polskiej, a o tym zrywie niepodległościowym dość wcześnie miałem sposobność dowiedzieć się w domu i stąd to już w czas pierwszego roku pobytu na studiach kwestii tej poświęciłem sporo uwagi, a później, ucząc tu historii, wokół tej problematyki budowałem w dużym stopniu pracę pozalekcyjną z młodzieżą.
Wspomniałem już wcześniej Panu o tym, że na tutejszym cmentarzu znajdują się mogiły powstańców 1863 r., a mama, nim jeszcze poszedłem do szkoły, śpiewała mi często pieśni patriotyczne i słyszałem wielokrotnie o tym, jak to Moskale pędzili na Sybir zakutych w kajdany ujętych powstańców.
Wiem, że jeden z zesłańców po powrocie z Syberii przywiózł ze sobą swe kajdany i zawiesił je jako wotum w tutejszym kościele przy obrazie Matki Boskiej Cieszanowskiej, a dziś przechowywane są one w lubaczowskim muzeum.
Wujek mój i mój ojciec chrzestny Jan Kopf, który przed wojną był tu sekretarzem Zarządu Miejskiego i którego Niemcy w 1939 r., wraz z burmistrzem i kierownikiem szkoły, aresztowali i osadzili w obozie koncentracyjnym w Buchenwaldzie, jedynie on doczekał się uwolnienia więźniów przez wojsko amerykańskie i wrócił do Cieszanowa, a będąc w obozie, przyrzekł sobie, że jeśli szczęśliwie wróci do domu, to swój Krzyż Niepodległości jako wotum zawiesi przy obrazie Matki Boskiej Cieszanowskiej.
Na tym zakończę już ten to list, a odnotuję tu jeno dość istotny fakt, iż ostatecznie zakończył się w Zamościu proces o zniesławienie polskiego środowiska kombatanckiego, które obarczone zostało winą, iż pod koniec okupacji niemieckiej, wraz z mieszkańcami Uchań k. Hrubieszowa, wymordowali ukrywających się w pobliskich lasach 80 Żydów. Ta fałszywa informacja zamieszczona została w publikacji "Śladami Żydów Lubelszczyzny", a opierać się mogła ona jeno "na relacji Mosze Opatowskiego, który" jednoznacznie wskazał, iż nie było ich tam 80, "tylko 6 lub 7 zabitych. Co więcej, zabójstwa tego nie dokonali na pewno żołnierze AK, ale bandyci, którzy zaraz po wojnie wstąpili w szeregi milicji" obywatelskiej.
Fakt ten podniosła ostatnio Barbara Pryciuk – patrz: "Mord, którego nie było", "Echa Roztocza", 13 I 2015 r., nr 2/110/, s. 8.
W załączeniu ulotka rozprowadzana wśród uczestników koncertu kolęd w wykonaniu Katedralnego Chóru Chłopięco-Męskiego w Rzeszowie, który występował w tamtejszej katedrze 17 I 2015 r., z zachętą do wspierania go datkami pieniężnymi. (...)
Pozostaję z należnym szacunkiem i poważaniem dla Pana, Panie Redaktorze, jak i też dla całego Zespołu Redakcyjnego redagowanego przez Pana tygodnika "Goniec".
Szczęść Wam Boże na dziś i jutro.
Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, 31 stycznia 2015
Odpowiedź redakcji: Bardzo dziękujemy za ciekawą relację.
Stanisław Tymiński Rusofobia
Stanisław Michalkiewicz Polska ormowcem Europy
Aleksander Pruszyński Ost Front: Dziwny luty
Krzysztof Ligęza Widnokręgi: Co się z nami stało
Izabela Embalo Prawo imigracyjne: Przywrócenie legalnego statusu
Sto kolejnych lat! Życzenia na 93. urodziny Piotra hr. Mielżyńskiego
Jacek Bartosiak Ucieczka do przodu - Przyszłość modernizacji technicznej sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych
Jarosław Dałek Nowe projekty dostępne. Minimum 8% rocznie! Jak możesz zainwestować swoje RRSP?
Familijny Dzień w Centrum Jana Pawła II
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak Urocza Niagara-on-the-Lake
Maciek Czapliński Twój dom: Jak wykorzystać equity w domu
Sergiusz Piasecki Lektura Gońca: Kochanek Wielkiej Niedźwiedzicy (23)
Krzysztof Jaśkielewicz Magazyn wędkarski: Kawior ze złotem
Sobiesław Kwaśnicki Moto-Goniec: "Traction control" zimą - Trzeba czasem wyłączyć
wandarat List z Niemiec: Niemcy, Żydzi i Polacy
Aleksander Łoś Opowieści z aresztu deportacyjnego: Los kobiety
Janusz Beynar Lektura Gońca: Ludzie, którzy nie patrzą w oczy (Odc. 7)
Janusz Puźniak Wykonałeś pracę budowlaną lub remontową i nie zapłacono ci – co możesz zrobić?
Janusz Niemczyk Powstał Ruch Kontroli Wyborów - Krucjata Różancowa za Ojczyznę przynosi efekty
Michał Pluta O strategiach obronnych, czyli czy warto bronić więzienia?
Andrzej Kumor Widziane od końca: W ramionach pedofilów