Listy z nr. 51/2015
List otwarty do Trzech Panów
Szanowny Pan Mazurkiewicz
Szanowny Panie,
W nr 47 "Gońca" poleca Pan czytelnikom książki warte przeczytania, jak np. książki Davida Icke'a, w których autor (Anglik mieszkający w USA) porusza "niełatwe tematy, wręcz nieakceptowalne". Szkoda, że Pan nie pisze, jakie to tematy. Icke pisze najróżniejsze rzeczy.
Czytałam dwie z jego książek, w których Icke przestrasza czytelnika istnieniem podziemnego świata, w którym żyją gady, "reptiles". To bardzo stara cywilizacja, stworzenia superinteligentne, które rządzą ziemią. One (oni) są wśród nas. Aby zaistnieć w ludzkiej postaci, piją ludzką krew. I tak np. członkowie angielskiej rodziny królewskiej są owymi gadami. I nie tylko oni. Pamiętam scenę, w której gad po wypiciu krwi przepoczwarza się w matkę królowej Elżbiety (a może było na odwrót).
Książki Icke'a to literatura New Age. Icke robi to za cichym przyzwoleniem kolejnych ekip rządzących w Ameryce, bo to po ich myśli jest terroryzowanie obywateli superinteligencję pozaziemską, z którą nie mamy szans, więc człowiek poddaje się bez walki (w ten mniej więcej sposób komentował "gadzie rządy" G.W. Busha). Wszystkie osoby i wydarzenia, których jesteśmy świadkami, Icke wiąże z postaciami i wydarzeniami z mitologii greckiej, które to postacie są w jego jaźni realnymi ludźmi.
Cathy O'Brian, współautorka "Trans-formation of America", zasugerowała Icke'owi, żeby nie wypisywał w swoich książkach tanich kłamstw. Icke nie skorzystał z jej sugestii, bo te kłamstwa dobrze się sprzedają. Książki Theresy Talea "Eternal humans and the finite gods" nie czytałam, ale skoro Pan pisze, że "pierwsze kilkadziesiąt stron może sprawić wrażenie, że to New Age", więc prawdopodobnie jest to New Age. W ostatnich latach pojawiło się wiele książek o pozaziemskiej "rasie nadludzi", zwanych przez ich autorów "bogami", którzy żyją wśród nas. Zeszli na ziemię w okolicach Kaukazu (czyli w nieistniejącej dziś Chazarii) po kataklizmie... na Marsie. To ponoć bardzo piękna rasa ludzi, rosłych, o mlecznobiałej karnacji, niebieskookich, włosach białych jak wełna. Te białe jak wełna włosy zostały zasugerowane prawdopodobnie Pismem Świętym, gdzie w "Objawieniu św. Jana" św. Jan ma widzenie Chrystusa – cytuję: "Głowa zaś jego i włosy były lśniące jak śnieżnobiała wełna". Ci "bogowie" podporządkowali sobie ziemskich tubylców, nie ukrywając swej nienawiści do nich.
Trudno się oprzeć wrażeniu, że pretendenci do globalizacji i zawładnięcia ziemią wraz z całym jej dobytkiem spreparowali sobie kosmiczne, "boskie" pochodzenie, z czym nijak walczyć. Icke urabia grunt do władzy w podobny sposób. Pozdrawiam Pana.
Szanowny Pan SC
De gustibus non disputandum est
Szanowny Panie,
Pisząc, że tygodnik redaktora Kumora jest wspaniały, to była moja i wyłącznie moja ocena, którą podtrzymuję. To dlatego czytuję "Gońca". On jest robiony dla mnie i dla tych, co myślą i czują jak ja. Szanowny Panie, to nie oznaka braku skromności w ocenie, ja się identyfikuję z normami aksjologicznymi, które są bazą "Gońca". Wszak jestem Polką i katoliczką i "Goniec" jest odzwierciedleniem tego, co we mnie i dla mnie najcenniejsze.
Wymagać od Redaktora Naczelnego zmian w podejściu do polityki, zmiany kanonu doboru tekstów – więc zmian personalnych dziennikarzy, którzy goszczą na łamach "Gońca", zmian w doborze ludzi, których "Goniec" lansuje i robi z nimi wywiady, jest nierealne. "Goniec" jest odbiciem osobowości/tożsamości Redaktora (Pan Andrzej musiałby się siebie zaprzeć). Pana dziwi "lansowanie" pana Mariana Kowalskiego? Polak Patriota lansuje Polaka Patriotę, ot co (pan Marian Kowalski ma maturę). A o "gwiazdorze kanadyjskim" z teatrologią w resume na jedną linijkę – aż się roi w kanadyjskich mediach. "Goniec" już skomentował, skomentuje jeszcze nie raz.
A co do siedzenia na płoci jedną nogą w Kanadzie, a drugą w Polsce? Naszą wspaniałą Kanadę mamy na co dzień, a tej tygodniowej garstki wiadomości o Polsce łaknę jak kania dżdżu. Pozdrawiam Pana.
Szanowny Pan Zbigniew z Hamilton
Szanowny Panie,
...skąd się wziął (...) ten Pan Nikt czy Nic? Pan, który swoje felietony sygnuje pseudonimem literackim Pan Nikt, jest analitykiem politycznym, poetą i Polakiem Patriotą. On nie obsmarował PiS-u, to PiS obsmarował się sam. Żeby ocalić od zapomnienia:
– PiS podpisał Traktat lizboński, wyrażając zgodę na brak odwołań do Boga i odrzucenie dziedzictwa chrześcijańskiego w budowie ateistycznej Unii (postulaty zawarte w Preambule Traktatu);
– W 2007 r. Lech Kaczyński zaprosił do Polski organizację syjonistyczną B'nai B'rith, która reaktywowała nieistniejącą w Polsce od 70 lat lożę Polin (loża masońska). Podczas inauguracji menorę zapalał sam Lech Kaczyński;
– 24 lipca 2015 r. PiS głosował za przymusowym szczepieniem dziewczynek przeciwko HPV (opryszczka genitalna);
– 24 stycznia 2014 r. PiS głosował za przyznaniem jako odszkodowania dla Żydów (z całą ich progeniturą), którzy ponieśli uszczerbek na zdrowiu z rąk niemieckich nazistów i sowieckich komunistów, w wysokości 100 euro (na głowę) na miesiąc = 240 milionów złotych rocznie. Podpisali: Andrzej Duda, Jarosław Kaczyński, Beata Szydło.
To wszystko i więcej godzi w najżywotniejsze interesy państwa polskiego i każdego Polaka.
Szanowny Panie, wiem, że Pan Nikt nie potrzebuje obrońcy w mojej osobie. Broni Go Jego twórczość. Kiedy/jeśli wizja Jego Polski się zrealizuje, nasza Ojczyzna będzie wolna i szczęśliwa. A "wulgaryzmy"? To sprawa odbioru. Jeden zwróci uwagę właśnie na to, tak jakby tekst był bez znaczenia, a drugi doceni wagę tekstu, sprawność przekazania informacji, styl, inteligencję i wiedzę autora i uzna, że rzeczone "wulgaryzmy" są formą ekspresji.
Szanowny Panie, zrujnowali nam Polskę, Polacy mieszkają pod mostami, 3 miliony Polaków wyemigrowało z Polski za chlebem, a Pan – "wulgaryzmy"?!
Z poważaniem i pozdrowieniami dla Trzech Panów.
Ewa Pietras
Montreal, 3 grudnia 2015
PS Chciałoby się rzec: Szanowny Panie Nikt, tak trzymać. Czekam na pierwszy tomik Pańskich poezji.
Odpowiedź redakcji: Pan Nikt jest cenny dla Polski.
•••
Wypowiedź Ojca Rydzyka w sprawie zerwania współpracy z Kancelarią Prezydenta jest niepoważna.
Współpraca z Kancelarią Prezydenta nigdy nie była i nie jest i mam nadzieję, że nie będzie.
Jak nam wiadomo, Pan Prezydent ma respekt i szacunek dla każdego Polaka, jak i dla Ojca Rydzyka.
Obowiązkiem Ojca Rydzyka są sprawy duchowieństwa i trzymać się z daleka od polityki.
Z poważaniem
Stanisław Adam
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, wypowiedź o. Rydzyka jest jak najbardziej poważna, patrzmy na ręce i nie dajmy się omamić pięknymi słowami. Liczą się fakty, a nie łzy w oczach.
•••
Australia, 12 grudnia 2015 r.
APEL
DRODZY RODACY, 35 lat temu po wielu latach panowania komunistycznego reżimu, Polacy przebudzili się, organizując w wielki masowy ruch NSZZ "Solidarność". Ruch ten w swej krótkiej pierwotnej działalności obudził w nas nadzieję na lepsze życie i na niepodległą Ojczyznę. Marzenia o wolnej Polsce zostały brutalnie stłumione 13 grudnia 1981 roku, kiedy to targowica w mundurach, którą dziś tzw. obrońcy demokracji nazywają "ludźmi honoru", pod przykryciem nocy wprowadziła stan wojenny. Z rozkazu Jaruzelskiego, Kiszczaka i innych mordowano Polaków tylko dlatego, że chcieli żyć w wolnym i demokratycznym kraju. Po okrągłostołowej zmowie, Ojczyzna nasza była rozszarpywana zarówno przez zewnętrznych wrogów, jak i różne formy rodzimej grupy przestępczej – począwszy od ROAD, poprzez PZPR-SLD, a skończywszy na Nowoczesnej i Razem. Przez ostatnie 25 lat trwało rozgrabianie dóbr narodowych – sprzedano wszystko, co tylko dało się spieniężyć, rujnując nasz kraj i jego obywateli. Taki stan rzeczy szczególnie nasilił się w 8 latach rządów Platformy Obywatelskiej. Lat przepełnionych aferami – hazardowa czy taśmowa, czy też trefnymi prywatyzacjami.
Pomimo tych wszystkich łajdactw i antynarodowej medialnej propagandy Polacy nie wyzbyli się swoich pragnień życia w godności, dając temu wyraz w tegorocznych majowych wyborach prezydenckich. Wybór na prezydenta pana dr. Andrzeja Dudy, tchnął w serca Polaków wiarę, że "razem damy radę". Ta wiara oraz ścisła kontrola wyborów przyniosła wygraną Prawa i Sprawiedliwości w październikowych wyborach parlamentarnych.
Te dobra, jakimi obdarowała nas Opatrzność Boża, które otrzymaliśmy dzięki trwaniu w czynie i modlitwie dla niepodległej Rzeczypospolitej, są dziś kłamliwie atakowane przez niby polskie media, partie polityczne niemogące się pogodzić z przegraną w ostatnich wyborach oraz urzędników UE, którzy za namową przegranych, wręcz grożą naszemu rządowi, Prezydentowi i nam samym.
Dlatego my, działacze niepodległościowych organizacji polonijnych, reprezentujący: Stowarzyszenie "Nasza Polonia", Związek Polskich Więźniów Politycznych w Australii, Klub Gazety Polskiej w Sydney II, Klub Gazety Polskiej w Melbourne im. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego, wzywamy i prosimy wszystkich rodaków zamieszkujących w Australii, na świecie i w Polsce o wyrażanie poparcia dla obecnego Prezydenta, rządu Rzeczypospolitej Polskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości w zmaganiu o wolną i niepodległą Polskę. Szczególne słowa poparcia kierujemy do pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który jest bezpardonowo atakowany. Nie pozwólmy, by czwarte pokolenie ubeków wygrało z pokoleniem "Żołnierzy Niezłomnych". Nie dajmy się zastraszyć, bądźmy solidarni, tak jak wówczas w sławnym roku 1980. Nie pozwólmy by tę szansę nam wydarto i zmarnowano!
Adam Gajkowski – prezes Stowarzyszenia Nasza Polonia
Jan Michalak – wiceprezes-skarbnik Stowarzyszenia Nasza Polonia
Aleksander Oczak – wiceprezes Stowarzyszenia Nasza Polonia
Andrzej Klyta – sekretarz Stowarzyszenia Nasza Polonia
Waldemar Bujanowski – rzecznik członek Zarządu Stowarzyszenia Nasza Polonia
Jan Druć – członek Zarządu Stowarzyszenia Nasza Polonia
Krzysztof Henryk Sawicki – przewodniczący Związku Polskich Więźniów Politycznych w Australii
Zosia Kwiatkowska-Dublaszewska – Związek Polskich Więźniów Politycznych w Australii
Hubert Błaszczyk – Związek Polskich Więźniów Politycznych w Australii
Andrzej Pokorski – Związek Polskich Więźniów Politycznych w Australii
Stanisław Zdziech – Klub Gazety Polskiej w Melbourne im. Prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego
dr Ryszard Dzierzba – prezes Klubu Gazety Polskiej w Sydney II
Stanisław Żak – Klub Gazety Polskiej w Sydney II
Maciej Jarysz – Klub Gazety Polskiej w Sydney II
Odpowiedź redakcji: Zgadza się! Bądźmy solidarni!
•••
"Tonący brzytwy się chwyta – patrzę na to z żałością. Nie sztuka z godnością pływać – trza umieć tonąć z godnością!" – M. Hemar.
Oto leci kabarecik
Między Odrą a Bugiem, nad Wisłą, na rozległej scenie, która nazywa się Polska, w mediach tzw. niezależnych, czyli ściślej mówiąc, POplatformerskiego nurtu, przelewa się tsunami krzyków i pisków POlityków, publicystów, którzy jeszcze tak niedawno puszyli się i ironizowali, że platformersi nie mają z kim przegrać. To, co się stało, to jakieś wielkie nieporozumienie. Trudno im się pozbierać.
Platforma o żartobliwej nazwie – Obywatelska, przez długich osiem lat przez swoje lenistwo i niekompetencje nie spowodowała zahamowania gospodarczego rozwoju kraju. Tyle że zapożyczyła Polskę w stopniu nigdy poprzednio niespotykanym. To nie przeszkadza POżegnanym już, na szczęście, byłym właścicielom naszej Ojczyzny przypisywać sobie zasługi na niwie postępu uzyskanego przez przedsiębiorczych rodaków. Co do nazwy partii odeszłych, to jest ona nieadekwatna. Platfusy winny się nazywać Partią Salonowo Lewicującą. Ale taki skrót, choć lepiej oddawałby jej zboczenie, został już zawłaszczony przez ludowców, więc może Platformą Salonu Autorytetów Moralnych? Obywateli traktowała wszak protekcjonalnie i z wyższością. Z tym się jej działacze specjalnie nie kryli, wypowiadając się szczerze pod osłoną skrzydeł Sowy. Co ciekawe, wbrew przysłowiu – za zmianą punktu siedzenia – nie zmienił się im punkt widzenia.
Obecnie jęcząc, kwiląc i strasząc, jak to się mówi – rżną głupa. Myślą, że Polacy nie pamiętają nie tak przecież odległych wydarzeń politycznych za ich rządów. Niewinne politpoprawne tuskoludki.
Przykłady? PO rzutem na taśmę w ostatnich sekundach mianowała nowych sędziów TK. Wprawdzie kadencja poprzednich jeszcze nie upłynęła, ale właśnie upływała kadencja parlamentu. "It's now or never..." śpiewał nieodżałowany Presley. Że wbrew zdrowemu rozsądkowi, prawu i przyzwoitości? Strażnicy pseudodemokracji siedzieli cicho. Katastrofa nastąpiła, kiedy nowy Sejm w pełni władzy tę machlojkę odkręcił. Ajajaj, załkała "Gazeta Wybiórcza" i salonowcy! Mentalność Kalego. Trzeba ratować demokrację i postraszyć Łukaszenką (?). Ww. sitwa powołała Komitet Obrony Demokracji. KOD to takie nawiązanie do Komitetu Obrony Robotników – KOR. Czyż nie piękne historyczne odniesienie? PiS to PRL bis, tak twierdzi Lis. Adaś wie, co robi. Ćwiczy różne chwyty, licząc, że naród to kupi. Tu jest jednak drobna zagwozdka. Pan redaktor, wznosząc toasty ze śp. "ludźmi honoru" – nigdy w KOR-ze nie był. Zakładali tę organizację, o zgrozo, członkowie obecnego rządu PiS, tj.: Piotr Naimski i – o jeszcze większa zgrozo... Antoni Macierewicz! Idźmy dalej. Szetyna kiedyś oficjalnie głosił, że "wyprowadzanie ludzi na ulicę przeciwko demokratycznie wybranej władzy to faszyzm" (biedny, przez dziesięciolecia obracający się w grobie Benito Mussolini)! A Szetyna z Kaliszem wpięli sobie teraz w klapę oporniki i ten pierwszy rzucił hasło wielkiej manifestacji ulicznej przeciw PiS. Za noszenie w klapie symbolicznego opornika w stanie wojennym, wielu zostało dotkliwie pobitych, a uczeń Piotr Majchrzak został w Poznaniu pobity nawet na śmierć. Teraz zakładać je nie sztuka, boć właśnie przecież rządy PiS to ma być powrót do PRL! Dziennikarka "Newsweeka" w rozmowie z równie zatroskaną Agnieszką Holland porównuje tragedię zamordowania w Paryżu 130 niewinnych ludzi z zaprzysiężeniem rządu Beaty Szydło. Jarosław Kaczyński to nowe wcielenie Hitlera.
Czy nie ma granic tej farsy? Widocznie nie ma. Likwidacja, zmiana nadzoru nad służbami specjalnymi zaraz po objęciu władzy?! Tak być nie może! Ale przypomnijmy sobie, że Tusk już kilka godzin (tak, tak) po objęciu funkcji premiera powołał Krzysztofa Bondaryka na nowego szefa ABW. Wtedy salon milczał. Kali.
Platformersi, rządząc, nie bardzo wiedzieli, co robią i dlaczego. Czemu miałoby się to teraz zmienić? Kabaret i błazenada na całej linii. Jakimiż to hasłami chcą porwać pod swoje sztandary protestujące tłumy?
Domaganie się większej uległości wobec soc-lib UE – czytaj Niemców? Marsz przeciw faszyzmowi, który zgromadził 11 listopada ca 300 osób (słownie trzysta), nie wstrząśnie okrutnym reżimem. Groteskowe i humorystyczne zachowania odsuniętych powodują już dalszy spadek notowań Platformy zwanej żartobliwie... patrz jak wyżej – i wzrost notowań (tak wysokie nigdy jeszcze nie były) PiS-u. Nie ulega wątpliwości, że taniec św. Wita nie pomaga nowej opozycji, tylko ją głębiej pogrąża. I to dość szybko. Wszak MO też była jak najbardziej obywatelska. Byłoby miło na tym zakończyć tak jak w tytule, że opozycja się pogubiła i robi ten polityczny kabaret. Niestety, trzeba pamiętać, że są wśród niej cwani prowokatorzy. Już kiedyś podpadli budką strażniczą przy rosyjskiej ambasadzie. Teraz malują na ścianach Żydów na szubienicach, a kukłę starozakonnego spalili we Wrocławiu. Polski patriotyzm nie podoba się Niemcom przyzwyczajonym do lokajstwa Tuska. A "polska" prasa jest dzięki nieudacznym rządom Platformy żartobliwie... w rękach niemieckich. Gazety tzw. zachodnie z lubością dają przedruki z jedynie demokratycznej, socliberalnej "Gazety Wybiórczej".
Nie należy przesadzać z zaściankową mentalnością martwiącą się, co o nas pomyślą soclewacy z UE, dopóki nie prowadzi to myślenie do jakichś szkód dla naszej gospodarki, bo mamy sporo do odrobienia (m.in. kredyty) po nieudacznikach tuskoludkach i pozostawionej kamieni kupie, pierdolinie i francuskich (co Francuz wymyśli, to Polak polubi) caracalach.
Kuriozalnym przykładem głupoty i skrajnej stronniczości jest zbagatelizowanie bardzo ważnej z punktu widzenia gospodarki – wizyty prezydenta Dudy w Chinach. No bo jak tu dowodzić, że nic nie robi? Odeszły Komorowski w Japonii skakał po krzesłach, co może też przyczyniło się do utraty przez niego własnego stolca. Kopaczowa woziła się ze swoim krzesłem, ale i to nie pomogło. Niedawno pisałem żartobliwie o jej córeczce, która w razie niepowodzenia wyborczego mamusi chce się przenieść do Kanady. Że to niby nie takie proste. A tu wydało się, że panna Kopaczówna ma męża Ukraińca z Toronto. Brak pewności co do przenosin skutkował tym, że Bul Komorowski przyznał mu w tempie błyskawicznym obywatelstwo polskie. Nie było tu oczywiście żadnych preferencji! Wprawdzie Polacy z Rusi Czerwonej czekają nieraz na zwrócenie im polskiego obywatelstwa w tak zwaną nieskończoność, ale Ukrainiec, mąż premierówny, to zupełnie co innego. Bizancjum się kłania, o czym też pisałem. Gdzie u PO ta demokracja, nad którą rozdziera szaty?
Ale wracając do krzeseł – to Prezydent Duda w Chinach na bardzo oszczędnie serwowanych newsach przez niezależne (?) polskie media, cały czas stoi wyprostowany. Na jednej fotce widać, jak przywódca Państwa Środka coś szepcze do ucha naszej Głowie Państwa, a tłumaczka pilnie nadsłuchuje. Tak całkiem na pewno nie wiemy, co to były za tajemnice (nie do protokołu), ale są domysły, że były to praktyczne rady, jak rządzić państwem, aby stale rodziło się aż za dużo dzieci, no i aby utrzymać władzę jednej partii w tzw. nieskończoność. Doceniajmy mądrości Wschodu i 5 tysięcy lat tradycji. Oby się dobre rady przydały.
Od POgrążonych na własne życzenie – do nowej władzy idzie bardzo wyraźny sygnał – nie poddajemy się bez walki, nie zawahamy się użyć podstępu, prowokacji i kłamstwa, będziemy z wami walczyć per fas et nefas.
Ostojan
Toronto, 6.12.2015
W Polsce św. Mikołaja i cukierki pod poduszką
PS Jasiu Pietrzak'u stary (choć młody duchem) przyjacielu. Sukcesy kabaretu "Pod Egidą" też się przyczyniły do zmian. Ale krotochwile Platformy żartobliwie nazywanej... to jest kabarecik! Nie byle jaki – salonowy, elitarny. "Pod Elitą"? Ale co z autorytetami moralnymi? Jak kiedyś w swoich humorystycznych sprawozdaniach z rozpraw sądowych pisał klasyk felietonista Wiech – "oskarżony z niemoralnością publiczną nie miał nic do czynienia". A kiedy zwracał się do groźnych, otulonych w togi i łańcuchy – "wysoka sprawiedliwość!", zaraz zwrócono mu uwagę, że tu nie ma żadnej sprawiedliwości, tu jest sąd!
Od redakcji: Jeśli odbiera się komuś synekury i odrywa od żłobu w sposób nagły i gwałtowny, to wywołuje to niezadowolenie. czasem z tego niezadowolenia ludziom rozum odbiera i robią się śmieszni.
Listy z nr. 50/2015
Chciałem przypomnieć redakcji "Gońca", że z dniem 8 grudnia zaczął się ogłoszony przez Papieża Franciszka Rok Miłosierdzia Bożego. Przydałoby się więc, by w tym roku być praktycznym i by "Goniec" zaczął może publikować w swoim cotygodniowym wydaniu "Dzienniczek" siostry Faustyny?
Z drugiej strony, uczestnicząc niedawno w Mszy Świętej w kościele p.w. św. Maksymiliana Kolbego w Mississaudze, usłyszałem, że kościół ten uzyskał dekretem wydanym przez Penitencjarię Apostolską w Watykanie specjalne łaski z okazji Roku Miłosierdzia.
Mianowicie dekret podpisany przez kardynała Mariusa Piacenzę ustanawia kaplicę wieczystej adoracji p.w. Bożego Miłosierdzia przy parafii św. Maksymiliana Kolbego miejscem Drzwi Świętych Bożego Miłosierdzia w czasie Roku Świętego. Oznacza to, że każdy, kto przyjdzie do kaplicy Miłosierdzia Bożego przy kościele, aby adorować Pana Jezusa ukrytego w Najświętszym Sakramencie w Roku Świętym, może uzyskać każdego dnia odpust zupełny pod zwykłymi warunkami. Myślę, że ta informacja o tym, że kościół św. Maksymiliana uzyskał te specjalne łaski, ale i informacja o tym, że i inne kościoły w okręgu GTA otrzymały takie łaski, winna być publikowana w "Gońcu" przez cały ten Rok Miłosierdzia.
Wydaje mi się również, że w biuletynach parafialnych w Roku Miłosierdzia też mogłyby się ukazywać wybory tekstów z "Dzienniczka" siostry Faustyny.
Różnie można patrzeć na ogłoszenie Jubileuszu Miłosierdzia.
Dla mnie ogłoszenie Jubileuszu Miłosierdzia jest znakiem czasu i znakiem nadchodzących czasów, "bo nie znasz dnia ani godziny...", chciałoby się powiedzieć, tylko że tym razem to "nie znasz dnia ani godziny" dotknie naraz i w tym samym czasie wielu, wielu spośród nas, a któż wie, może i nas wszystkich? A więc jest to niejako ostatnia szansa na spowiedź.
Zresztą o cierpieniach dusz czyśćcowych najlepiej właśnie dowiedzieć się z "Dzienniczka" siostry Faustyny. Jeśli nie możemy uratować wszystkich, to chociaż pomóżmy osobom nam najbliższym, osobom w naszej polskiej społeczności, i niech "Goniec" rozgłasza informację o Roku Miłosierdzia, o kaplicy wieczystej adoracji p.w. Bożego Miłosierdzia przy parafii św. Maksymiliana Kolbego.
Obawiam się, że szala goryczy się przechyliła i tak właśnie interpretuję fakt ogłoszenia Roku Miłosierdzia.
Artykuły polityczne i krytyczne wobec zła mającego miejsce w Polsce, w Kanadzie czy na świecie są może i potrzebne, ale już nic nie naprawią i nic nie zmienią. Pozostała nam spowiedź. Tak odczytuję ogłoszenie tego Roku Jubileuszu.
Janusz Niemczyk
Od redakcji: Szanowny Panie Januszu, święta prawda.
•••
Gdańsk, 5.12.2015
Jak Trybunał Konstytucyjny w Polsce przyłączył się do przysłowiowego okrzyku złodzieja: "Łapaj złodzieja!"
Nie da się ukryć tego, że przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego brał udział w opracowaniu przepisów, które pozwoliły poprzedniemu Sejmowi wybrać pięciu sędziów TK, w tym dwóch niezgodnie z Konstytucją, co stwierdził 2.12.2015 Trybunał Konstytucyjny.
Prezydent A. Duda słusznie zwlekał z przyjęciem przysięgi od sędziów Trybunału Konstytucyjnego wybranych w październiku.
Można zapytać, co by się stało, gdyby Prezydent A. Duda odebrał niezwłocznie (zgodnie z sugestią TK) przysięgę od dwóch wybranych nielegalnie.
Znamienną sprawą jest przemilczanie skargi złożonej do TK przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę na przewodniczącego TK, który uczestniczył w pracach brudnych i sprzecznych z podstawowymi zasadami działania TK.
Przeprosiny przedstawicieli rządu E. Kopacz za nielegalny wybór dwóch sędziów przypominają mi przeprosiny zabójcy, który domaga się uniewinnienia, bo zabił nieumyślnie.
Trzeba ubolewać nad tym, że obecny Sejm poszedł śladami poprzedniego i stworzył sytuację patową, niebezpieczną dla praworządności w Polsce. Przekonuje mnie wypowiedź znanego profesora pochodzenia polskiego (nazwiska nie zapamiętałem) uniwersytetów USA, który stwierdził, iż nie zgadza się z wywodami byłego przewodniczącego TK profesora Safiana.
Nie uważa on za słuszny wybór między prawem a sprawiedliwością i proponuje znalezienie porozumienia na najwyższych szczeblach państwa polskiego, czyli to, co chce zrobić Prezydent A. Duda. Niektórym prawnikom wydaje się, że bełkotem prawniczym i intensywną propagandą medialną zatuszują działania przestępcze, do których należy zaliczyć przestępstwo przewodniczącego TK w opracowaniu przepisów prawnych pozwalających na wybór pięciu sędziów TK w październiku bieżącego roku.
Ciekaw jestem, czy TK rozpatrzy skargę Zbigniewa Ziobry podczas najbliższych posiedzeń. Jeżeli TK chce być, zgodnie z Konstytucją, ostateczną i niepodważalną wyrocznią prawa, to powinien niezwłocznie tę skargę rozpatrzyć.
Z poważaniem i pozdrowieniami
W. Łęcki
•••
List Piotra Glińskiego, wicepremiera, ministra kultury i dziedzictwa narodowego, z okazji jubileuszu 24. rocznicy powstania Radia Maryja.
Czcigodny Ojcze Dyrektorze!
Pragnę wraz z całym kierownictwem mojego resortu złożyć serdeczne gratulacje z okazji jubileuszu 24. rocznicy powstania Radia Maryja, które zapoczątkowało późniejsze liczne i cenne inicjatywy medialne i edukacyjne.
U progu lat 90. udało się Ojcu skupić rzeszę ludzi, którzy nie tylko nie skorzystali na procesie transformacji, ale czuli się wręcz wykluczeni i odrzuceni. W Radiu Maryja odnaleźli miejsce, gdzie byli traktowani podmiotowo oraz zyskali forum wyrażania swoich poglądów i artykułowania potrzeb.
Stało się to kluczem do sukcesu przedsięwzięć, które Ojciec Dyrektor podjął 24 lata temu i później z sukcesem rozwijał. Radio Maryja od początku było znakiem sprzeciwu wobec wszechobecnej laickiej politycznej poprawności. Przecierało szlaki w bardzo niesprzyjających warunkach, znosząc dyskredytujące oceny i próby marginalizacji. Tym większa zasługa dla twórcy tej rozgłośni, która nie tylko przetrwała wszystkie przeciwności, ale rozwinęła się, stanowiąc dziś znaczące medium słuchane w Polsce i na świecie.
Wielką zasługą Ojca Dyrektora jest obrona polskiej racji stanu, troska o polski majątek narodowy i krzewienie postaw patriotycznych. Z tym przesłaniem Radio Maryja dociera nie tylko do słuchaczy w kraju, ale także do środowisk polonijnych. Znakiem firmowym stworzonych i kierowanych przez Ojca mediów jest szacunek dla rozmówców i słuchaczy.
Fenomenem jest także stworzenie wokół toruńskiej rozgłośni środowiska, które podejmuje liczne własne inicjatywy, odbudowując tak bardzo potrzebne dziś społeczeństwo obywatelskie i przyciągając ludzi młodych.
Dziękując za dotychczasowe lata pracy, życzę wszelkich łask i błogosławieństwa Bożego dla Ojca Dyrektora i pracowników Radia Maryja. Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia proszę przyjąć serdeczne życzenia zdrowia, pokoju serca i wszelkich łask na czas Adwentu i Wigilijny Wieczór.
Życzę radosnego świętowania oraz wszelkiej pomyślności w nowym, 2016 roku.
Z wyrazami szacunku, szczęść Boże!
Piotr Gliński
•••
Do Władz KPK w Toronto z prośbą o interwencję
Szanowni Państwo, byłoby dobrze, gdyby Kongres Polonii Kanadyjskiej poparł zabiegi prezydenta RP Andrzeja Dudy w sprawie walki o Trybunał Konstytucyjny.
Polonia w 75 proc. w Ameryce Północnej popiera PiS i jego dążenia do naprawy Polski.
Dobrze by było, aby PiS zaproponował patriotycznemu odłamowi Uniwersytetu Jagiellońskiego wystosowanie memorandum popierającego działania A. Dudy w sprawie Trybunału Konstytucyjnego.
W polskich mediach UJ potępia pana prezydenta, co jest skandaliczne, wiadomo, kto to robi i dlaczego.
Nie możemy się godzić, aby w TK dalej zasiadali członkowie PZPR.
Polonio! Róbmy coś, aby wspierać PiS, teraz ważą się losy Polski.
PSL wniósł skargę do Brukseli na Polskę?? Kto to słyszał tak poczynać!
Szanowny Panie Cytowski, trzeba działać prędko!!! (proszę też o wysłanie noty do PSL), wzywając ich do opamiętania, a nie wnoszenia skargi na nowy rząd Polski!
Z poważaniem
Zofia Poradzisz
Od redakcji: Pani Zofio, damy radę
Listy z nr. 49/2015
Gdańsk, 27.11.2015
Czy Nowoczesna Petru nie podzieli losu Ruchu Palikota?
Biznesmen i bardzo wpływowy były członek Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot przed poprzednimi wyborami parlamentarnymi utworzył nową partię pod nazwą Ruch Palikota, głosząc oczekiwane zmiany, tj. likwidację nadmiernej biurokracji i swobodę gospodarczą. Na tym zbił duży kapitał polityczny, wprowadzając do poprzedniego Sejmu kilkudziesięciu posłów.
Z biegiem czasu pod rządami PO biurokracja zwiększyła się, a J. Palikot, obok walki z Kościołem, rozpoczął starania dotyczące swobodnego handlu marihuaną i innymi miękkimi narkotykami. Znakiem wizerunkowym J. Palikota stało się publiczne palenie papierosów z marihuaną i słynny penis. Nic też dziwnego, że po pewnym czasie Ruch Palikota rozpadł się. Do ostatnich wyborów parlamentarnych J. Palikot przystąpił, łącząc się z SLD pod nazwą Zjednoczona Lewica, która nie uzyskała wymaganego minimum 8 procent, przez co nie dostała się do Sejmu.
Znany ekonomista Ryszard Petru wymyślił chwytliwą nazwę swojej partii Nowoczesna.pl, co można porównać do nazw dopalaczy, które robią furorę wśród młodzieży. Mimo krótkiego stażu Nowoczesnej udało się wprowadzić do Sejmu dwudziestu ośmiu posłów.
Niepohamowana pogoń za zyskiem doprowadziła do tego, że Nowoczesna nawet na działalności teatralnej i seksie chce zbić kapitał. Wiadome bowiem jest nie tylko ekonomistom, iż istnieje liczna rzesza zboczeńców seksualnych, o czym można przekonać się podczas marszów wolnościowych.
Prawdopodobnie R. Petru liczy na tych wyborców. Świat cywilizowany przez wieki pracował nad zasadami moralnymi, do których zalicza się życie seksualne ludzi.
Seks jest ważną sferą życia ludzkiego i nieprzypadkowo powszechnie jest uznawane prawo do tzw. prywatności, o czym niektórzy zapominają, wydając różne brukowce, w których zamieszczane są często zdjęcia robione podstępnie. Niekiedy można odnieść wrażenie, iż nowocześni Europejczycy głoszący nieograniczoną wolność chcą przykładnego karania za gwałty tylko zboczeńców w sutannach.
Nowocześni ekonomiści powinni zastanowić się nad tym, dlaczego kobiety muzułmanki bez zachęt, jakie są w Europie i w Polsce, rodzą dzieci masowo. Teraz nadarza się okazja i uzasadnienie (między innymi przez działanie Rosji putinowskiej), aby dla nich znaleźć opiekę i byt w zasobnej i starzejącej się Europie, która chwieje się i drży pod naporem imigrantów, wśród których znajdują się niebezpieczni islamscy terroryści, w co nie wszyscy Europejczycy chcą wierzyć. Komuszki i nowoczesne Europejki chcą darmowej aborcji i finansowania zapłodnień in vitro. Chciałoby się zapytać zwolenników Petru, gdzie tu logika.
Z poważaniem i pozdrowieniami
W. Łęcki
Od redakcji: W polityce politycznej poprawności trudno szukać logiki.
•••
JANUSZ WOY
KANADA USKRZYDLONA POLSKOŚCIĄ
Każdy człowiek jest wyjątkowy. Może nie wydaje się tak w pierwszej chwili, ale jak mówi przysłowie: "Nie oceniaj książki po okładce".
Ja też na początku nie dostrzegałem tej "wyjątkowości". Jednak kilka dni temu uznałem inaczej! Olśniło mnie podczas czytania książki "KANADA USKRZYDLONA POLSKOŚCIĄ" autorstwa Krystyny Starczak–Kozłowskiej, znanej pisarki, dziennikarki, publicystki.
Autorka tej pięknej książki przedstawiła nam środowisko Polonii kanadyjskiej w tak prosty sposób, że aż oniemiałem. Teraz ja postaram się w przystępny sposób wytłumaczyć, na czym ta niezwykłość polega i na czym polega ta wyjątkowość.
Książka napisana została z pasją. Oparta na niezwykle szerokiej wiedzy i doświadczeniu autorki w umiejętności komunikowania się z ludźmi. Bardzo dużo czasu i pracy pochłonęło autorce dopracowanie szczegółów z życia poszczególnych osób, aby w końcu książka znalazła się w księgarniach i w ręku każdego z nas.
Chcę wyrazić moje podziękowanie autorce, która poświęciła dużo wysiłku na żmudne sprawdzanie i korekty kolejnych wersji życiorysów osób zamieszczonych w książce. Czyta się ją doskonale. Zawiera bardzo dużo kolorowych zdjęć, zdecydowanie ułatwiających zrozumienie, kogo dotyczą poszczególne rozdziały. Jestem przekonany, że książka będzie bardzo przydatna dla młodego polonijnego pokolenia oraz entuzjastów zajmujących się badaniem losów naszej Polonii.
Autorka, Pani Krystyna Starczak-Kozłowska, potrafiła przekonać wydawcę, że udało jej się stworzyć coś, co ma duży potencjał na bestseller, poświęcony życiu Polaków na emigracji w Kanadzie.
To oznacza, że książka posiada język elegancki i bardzo przystępny. Zawarty w niej jest pomysł na wymyślną stylizację. Artystycznie to ciekawa opcja, trzyma się klasycznej eleganckiej formy i używa języka prostego i przystępnego. Zawiera zrozumiałą fabułę, z wyrazistym początkiem i zakończeniem.
Intryguje czytelnika i nadaje ton reszcie tekstu, w znakomity sposób przedstawiając opowieści o życiu ludzi tych, którzy niestety już odeszli, jak i tych, którzy żyją i mają wpływ na nasze polonijne życie.
Autorka zabiera nas w podróż, na którą razem z ujętymi w niej osobami wyruszył czytelnik. Każda osoba opisana w książce przedstawia jakąś własną opowieść, na którą składa się historia jego życia. Bohaterowie zmagają się z przeciwnościami losu, przytrafiają im się zaskakujące perypetie, które budują w nas, czytelnikach, ciekawość poznania przebiegu ich życia, tutaj na kanadyjskiej ziemi. Oni mieli i mają swoje cele i dążenia, którym wyraz dają w trakcie swoich opowieści. Niektórzy bohaterowie zrobili coś nietypowego, na co zwykli, normalni ludzie się nie porywają, albo też rozmyślają ciekawie o ciekawych rzeczach.
Godne zauważenia jest to, że autorka potrafiła u swoich bohaterów odnaleźć i dostrzec pokłady wyjątkowości, którzy żyją przecież wśród tysięcy podobnych, niczym niewyróżniających się ludzi. Bezcenne w niej jest to, że we własnej ocenie nie różnicowała swojego stosunku do poziomu tych ludzi, bez względu na sposób spędzanego przez nich życia. Potrafiła pokazać ekspresję, charakter i wnętrze każdej z osób.
Wrażliwość autorki, odbieranie rzeczywistości taką, jaka ona jest, poczucie jedności z opisanymi ludźmi, wynikające po części z jej wrażliwości, są w tej książce niezastąpione.
Stąd, żeby tego dokonać, autorka musiała dobrze poznać bohaterów, którzy "zamieszkali" w jej książce. Ci bohaterowie z krwi i kości byli i są Polakami, są oni niczym innym, jak nośnikami polskości na emigracji. Autorka wiedziała, co chce powiedzieć swoją książką, zrobiła to konsekwentnie, dobierając odpowiednie postaci, i nie zawarła w niej rzeczy bez znaczenia. Dokonując wyboru i opisując historie bohaterów, zrobiła to z ogromnym szacunkiem dla tych osób.
Książka jest również o ludziach, którzy są ofiarami systemu i późniejszej transformacji. Rzetelnie przedstawia ich życiowe historie, przez pryzmat zdarzeń, zbiegów okoliczności, które doprowadziły bohaterów do konieczności dokonania wyboru i do życia w Kanadzie.
Wydana książka przez autorkę, Panią Krystynę Starczak-Kozłowską, przeszła pierwszą prezentację w Polsce, a następnie w Konsulacie Rzeczpospolitej Polskiej w Toronto, gdzie autorka w zamian za pomoc w jej napisaniu okazała ogromną wdzięczność tym, którzy przyczynili się do jej powstania. Osobiście podpisywała swoje dzieło i podziękowała z dedykacją. Książka spotkała się w obu krajach z bardzo dobrym odbiorem. Zebrała bardzo dobre recenzje.
Podstawowym celem projektu było wydanie pierwszej części książki. W planach autorki jest wydanie kolejnego tomu.
Napisana przez Panią Krystynę Starczak-Kozłowską książka "Kanada uskrzydlona polskością" jest godna polecenia.
Odpowiedź redakcji: To świetnie!
Listy z nr. 48/2015
Impresje ze spotkania z Polonią montrealską
Drogi "Gońcu",
Napisałam do Ciebie długi list, który sama ocenzurowałam, wiedząc, że by się nie zmieścił na Twoich łamach. To poniższe to tylko kwintesencja. Temat listu:
Niepodległa Polska i Msza św. dziękczynna w Jej intencji, która była celebrowana w jednym z polskich kościołów.
Msza odbyła się jak trzeba. Miniatura naszej biało-czerwonej flagi z Orłem zdobiła schodek koło mównicy... tj. ambony, lapsus linguae, przepraszam. Flaga artystycznie obrócona o 90 stopni, czyli Orzeł w pozycji horyzontalnej, dziób mu zwisał w dół. Ludzie widać przyzwyczajeni, nikt nie reagował. Zwróciłam uwagę na ten szczegół jednemu z wysoko postawionych w hierarchii polonijnej, odrzekł: "To nie ja". Po mszy podziękowałam księdzu za patriotyczną homilię i zwróciłam
Jego uwagę na flagę i Orła. Ksiądz, jak na księdza przystało, przyznał się, że to on sam tak położył flagę, z prędkości, i nie miał już czasu jej poprawić. Parafianie, plus minus trzysta osób, wszyscy zdawali się być ukontentowani. A co do mszy, też była ładna. I ksiądz ładnie mówił, powiedział nawet wiernym, że "jest na emigracji NOMEN OMEN od 28 lat". A potem odbyła się uroczysta, patriotyczna akademia zakończona Narodowym, Polskim, Naszym polonezem. A ja, od nadmiaru wrażeń, spędziłam bezsenną noc.
Z poważaniem,
Ewa Pietras
Montreal, 12 listopada 2015
PS Przekaż pozdrowienia Ekipie, która Cię tworzy.
Od redakcji: Przekazał, bardzo dziękujemy!
•••
Wróżko wróż, wróżko wróż,
wróżko powiedz mi, czy miłość
czy pieniądze wybrać mam...
(słowa popularnej piosenki)
Wróżby listopadowe
Piję dużo kawy. Obowiązkowe dwie spore filiżanki stawiają mnie rano na nogi. Piję, bo lubię, a są też opinie, że kawa jest zdrowa. Podobno wynalazły ją kozy obgryzające owoce kawowe z dzikich krzewów. Jest powiedzenie o wróżeniu z fusów – lecz chyba negatywne – że nie można, więc tego nie robię. Ale chcę niemniej wiedzieć, próbuję przewidywać, co nas może czekać za następnym zakrętem historii. Po pewnym ustabilizowaniu się polityki europejskiej w początkach lat dziewięćdziesiątych ub. stulecia, w spokojnym w miarę nurcie zaczęły pojawiać się zawirowania.
Najpierw żartowniś, figlarz Putin (Boże cara chranij!) zamieszał na Ukrainie – na co tzw. Zachód tylko pomruczał – czym mocno przestraszył przede wszystkim Bałtów, a potem, jakby tego było mało, na naszą kochaną starą Europę wylało się bliskowschodnio-afrykańskie tsunami tzw. uchodźców. Zdrowe byczki. Unia Europejska (mumia?) okazała się wobec tych zawirowań tak sprawna jak niesławnej pamięci Liga Narodów, która wszak zapobiec miała wszystkim wojnom. A wojenka wybuchła, że niech się poprzednia schowa! Mimo to oczywiście lepiej, że UE, jaka jest, ale jest. Polska na jej istnieniu niewątpliwie korzysta finansowo. Szkoda tylko, że ma ona socliberalne, lewackie odchylenia. Niemce znowu starają się rozdawać znaczone karty. Tak jakby znali polskie przysłowie: to nieważne czyje co je, ważne to je co je moje!
Pewne wątpliwości co do jej lewackich (komunistycznych?) korzeni nasuwa biografia pani kanclerzyny Merkel. Jej tata, protestancki pastor, przeniósł się z RFN do NRD, ściśle współpracował z jej władzami i ostro protestował przeciw połączeniu obu państw, już po obaleniu muru berlińskiego! What a mentality! Angela działała z oddaniem w niemieckim "komsomole" i odwiedzała też Rosję. Może paradoksalnie te odwiedziny ją trochę odmieniły? Bywałem w NRD (zakupy) wielokrotnie.
Standard życia był tam wyraźnie wyższy od polskiego, nie mówiąc już o standardzie, z jakim Angela się zetknęła w szirokiej stranie. Jak tam beło, tak beło, ale faktem jest, że obecnie stoi na czele rządu zjednoczonych (wbrew protestom tatusia) Niemiec. Kiedy już dotarła na szczyt – i miała prawo – dostała do wglądu (do wglądu tylko!) swoje dokumenty sporządzone kiedyś przez osławione Stasi. Przeglądnęła je i – ach te dziwne trafy – dokumenty zaginęły, zawieruszyły się. To bardzo przypomina podobne zdarzenie, kiedy nasz Prezydent nr 2 – miał prawo – zażądał do wglądu jego "dossier" z UB. Ach ta złośliwość rzeczy martwych! Też ono się gdzieś zawieruszyło. Nie chciałbym się posuwać zbyt daleko w porównaniach, ale nasz były, odeszły BeKa już mieszka na wsi i nie ma prawa do przeglądnięcia notatek z WSI, a one może nie będą miały okazji gdzieś się także zawieruszyć. Mam nadzieję.
Wracając do centrum naszej Europy, chce się zawołać: ach ta Brukselka! Już ponad jedną trzecią, bo 35 procent, populacji stolicy Belgii stanowią imigranci, z czego 22 procent to muzułmanie. Ponieważ na kobity zakryte burkami przypada średnio 4,9 dziecka (nie cała szczęśliwa piątka rodzeństwa?), a na Belgijkę 1,67 dzidziusia, za 15 lat Bruksela będzie muzułmańska. A oni inaczej niż Polacy – gdzie nas nie ma? – czy Włosi, nie integrują się.
Belgia wywalczyła sobie niepodległość dzięki dzielnym Polakom. Powstanie Listopadowe powstrzymało armię rosyjską przed marszem na Niderlandy. Bo przecież koniecznie car chciał się tam wtrącić. Holandię w 1944 roku wyzwalały polskie wojska. Była karnie zagładzana przez Niemiaszków. Szkoda, że nie zdążyliśmy uratować Anny Frank. Myślę, że o naszej roli trzeba od czasu do czasu przypominać. Tusk i Komorowski podobno studiowali historię, ale chyba głównie ruchów robotniczych (?), bo ograniczali nauczanie historii w szkołach, wycofując też książki i podręczniki nawiązujące do dawnych polskich dziejów. Dlaczego? Kto to rozumie? Oczywiście poza sitwą Gazety Wybiórczej. A kto pamięta, że Zagłoba proponował oferować Karolowi XII szwedzkiemu Niderlandy? Pewno niewielu, bo przecież niepoprawna politycznie ta Trylogia. Gdzie nie dotknąć, to widać, jak dobrze się stało, że Polska tych "dziwaków" (że tak ich nazwę) z Platformy się wreszcie pozbyła. A salun oczy przeciera i łzy rękawem ociera. Czy ci nie żal salunie?
Ale wróćmy do wróżb. Szare listopadowe wieczory do tego zachęcają. Jeśli nie z fusów, to może trzeba by popatrzeć w szklaną kulę? Quo vadis Europo? Czy zostaniesz porwana przez byka może islamistę? Obraz na ten temat namalował i ofiarował Brukseli śp. Franek Starowieyski. Wisi tam – patrzcie na niego deputowani!
Cofnijmy się nieco ku naszym granicom. Za (niestety) szarymi wodami Odry, do Berlina jest tylko 60 km. Prawda, jak blisko, Pani Wando Rat, nasza ambasadorko w sercu Europy? A i tak podróżuje się tam z przygodami, co nam Pani barwnie opisuje. I have for you offer not to be refused. Trzeba kupić maybacha albo mercedesa (bo te azjatyckie samochodziki słabe, z cienkiej blachy) i rwać po autobanach, gdzie nie ma podobno ograniczenia prędkości! Ja bym tak zrobił. Das is einfach! Mój znajomy ma komis w Koszalinie.
Czy Niemcy coraz mocniej podrasowywane (kiedyś Nazi mieli brązowe koszule, teraz mają opalonych na brąz gości) będą się w perspektywie stawały silniejsze, czy słabsze? Na dwoje babcia wróżyła. Będziemy mieli ich nadal za sąsiadów (Boże! Za jakie grzechy?), jak dotychczas przez ponad tysiąc lat. Czy podrasowani będą ciągle ueber alles? Powątpiewam. Multi-kulti w najbardziej – czego nie raz dowiedli – rasistowskim narodzie? No oczywiście po Żydach, ale oni są poza konkurencją. Przewiduję, choć nie mam szklanej kuli, że będzie się tam działo, oj będzie, jak kiedyś o naszych przemianach śpiewał nasz narodowy bard Jasiu Pietrzak. Czy aby tylko starczy nam życia drogi przyjacielu? Jak wiesz, ja żem tego samego imienia, a Konopnicka pisała, że Jaś nie doczekał.
Jako urodzony optymista, uważam, że Niemiaszki w tym sosie, co sobie przygotowują – osłabną. Miła perspektywa. Jak kiedyś mawiał Szwejk – to se nam libi! Możemy sobie chyba życzyć, żeby butni Germańcy stali się tak potężni jak Czesi – pobratymcy lub Litwini na Polaków uczulini. Łukaszenka robi od dawna przyjazne gesty wobec Polski, ma u siebie znaczne poparcie, chociaż może nie aż tak duże, jak pokazują wyborcze obliczenia, a my tego nie chcemy dostrzec.
Oby nowy rząd dostrzegł. Reszta ściany wschodniej to niestety wielka niewiadoma. Oj, wielka też obszarowo! Ale może nie będzie już wkrótce pomostów nad naszymi głowami, żadnych osi Berlin-Moskwa. "...panienko otwórz okienko na wschodnią stronę..." Będziemy trzymać więc oko na pulsie tylko z jednej strony.
Niech się dalej Wielko i Czerwono Rusy czubią. Zabierajmy tylko stamtąd Polaków. Zanim pójdą w ruch siekiery, motyki i piły. A propos – kto potrafi rozszyfrować sens okupacyjnej piosenki: "Siekiera, motyka, piłka, szklanka – w nocy nalot, w dzień łapanka"? Któż to nocami naszą stolicę bombardował? Przecież nie Niemcy, bo w niej siedzieli. Nie zachodni alianci (bo po co i za daleko). To byli ruskie lotczyki. Rzucali bombki w 99 procentach na ludność cywilną, a twierdzili, że bombardują tylko obiekty wojskowe. Prawda, nocą niełatwo trafić. Niemcy i gadzinowa prasa z kolei twierdzili, że bombardują wyłącznie szpitale i kościoły.
Przypuszczam że sądzę, iż po wymarciu pokoleń, które wojnę pamiętają – i przy takim nauczaniu historii, jakie polskim dzieciom zafundowali platfusy, nikt takich szczegółów "w nocy nalot" nie rozszyfruje. Nalot – no to Niemcy. Na siebie nalatywali?
Panie Redaktorze – na andrzejki lalim wosk, ale figury były nieokreślone. Jedna tylko przypominała jakby zarys Polski – od morza do morza! Hej historio nasza!
Może wspomnę jeszcze o naszej odeszłej premierce Ewie. Ona nie wykazywała specjalnej niechęci do historii Polski jak Kaszub (uzasadnione?) czy Bul z Ruskiej Budy. Kopaczowa jej po prostu nie zna. Do grona słynnych powiedzonek – nie chcem już wspominać znowu o plusach i klimacie oraz głupcach niepotrafiących zarobić biednych złotych sześciu tysięcy, ale muszem – wypomnieć pani doktor oświadczenie, że Kaczyński cofnie Polskę o pięćset lat do średniowiecza. Dobrze, że doktorka z Chlewisk nie jest historyczką (histeryczką?). Pięćset lat temu bowiem nie było w naszej Ojczyźnie średniowiecza, tylko innowacyjny renesans – jeśli ww. to coś mówi. Imperium Jagiellonów, czyli "grupa wyszehradzka", sięgało od Bałtyku do Morza Czarnego.
Właśnie wtedy zwycięstwo pod Orszą przypomniało Moskwie, kto rządzi w tej części Europy. Prusacy (a NRD to były dawne Prusy) szykowali się do oddania hołdu królowi polskiemu. Wyobraźmy sobie Angelę Merkel klęczącą przed Polskim Prezydentem i przysięgającą mu wierność i poddaństwo! Kopernik właśnie wzruszał ziemię. Rzeczpospolita Obojga Narodów była mekką dla prześladowanych gdzie indziej m.in. Żydów. Akademia Krakowska znajdowała się w pierwszej piątce (a nie pięćsetce) europejskich uczelni. Nie ustępowaliśmy bogatym narodom, dystansując biednych Szwedów, Norwegów czy Szwajcarów. Nasze zboże żywiło Europę.
Jeśli wg słów naszej przegranej, Prezes może cofnąć nas do takiej pozycji międzynarodowej, jaką mieliśmy pięćset lat temu, to trudno się tego bardzo przestraszyć.
Cóż, od tamtych czasów wyrosły wyrosły nam z obu stron dwa Lewiatany, które pożarły miliony istnień ludzkich w niepohamowanej pazerności imperialnej i przekonaniu, że to właśnie tylko oni mają wszelkie prawa, aby rządzić światem. Jak i dlaczego do tego, bogaci i silni, dopuściliśmy? O tym mam nadzieję będą się młode pokolenia Polaków uczyć w szkołach lepiej niż przez poprzednie lata pod patronatem nad szkolnictwem POdobranych do b. premier mądrali, którzy już na szczęście zwijają manatki – zadufani w sobie nieudacznicy. Wzbudza to tu i ówdzie płacz i zgrzytanie zębów, a jest tylko powodem do radości.
Ostojan
Toronto, 10 listopada 2015
PS Jeszcze tylko komentarz do komentarza. Oczywiście Redaktor ma zawsze rację. To punkt nr 1. Jeśli czasem w punkcie 2 Redaktor wyjątkowo nie ma racji – patrz punkt nr 1. Causa finita – locuta?
Nieśmiało (to moja natura) tylko wspomnę historyjkę o białych studentach UofToronto, którym nie pozwolono założyć klubu właśnie białego studenta. A czarni i żółci takie kluby mieć jak najbardziej mogą. Dlaczego? Kto chce, niech zgadnie. Pewna analogia: dawno temu za słusznie odeszłego feudalizmu były w Polsce trzy stany (no oczywiście nie licząc Żydów, jak już wspomniałem, bo oni są zawsze poza konkursem): 15 procent szlachty, 15 procent mieszczan i 70 procent chłopskiego stanu! Ja z mieszczan, ja z chłopów – to może być podkreślane. Ale ja żem herbowy – co to to nie! Chwalisz się czy żalisz (?). Dlaczego? Kto chce, niech zgaduje. Tu i tam dyskryminacja. My, jakie som, takie som. A rodzina bądźcie pewni, to też ludzie, chociaż krewni. Jeszcze raz podkreślam – wszyscy jesteśmy równi. A że niektórzy są równiejsi...
Od redakcji: Szanowny Panie, kocham szlachtę, natomiast jej dzisiejsi pogrobowcy powinni zachować pamięć i wyzbyć się pretensji. Szlachectwo zobowiązuje. Dzisiaj to już raczej szlachectwo ducha, a nie krwi.
•••
Prezydent Duda udzielił wywiadu w Pałacu red. TVN Rymanowskiemu. Zapytany podchwytliwie, czy zamierza ujawnić Aneks Macierewicza o likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, Prezydent stwierdził, że nie czytał jeszcze i nie zna go.
Dziwne to i zaskakujące. Jakby go to mało obchodziło. To powinno być pierwszą czynnością po objęciu władzy, i opublikowanie nie tylko Polsce, ale całemu światu, żeby nie byłoby tajemnicą, prawdy o służbach peerelu. Komorowski tego nie uczynił z wiadomych względów .Czy prezydent Duda jest taki pewny, że będzie sobie grał na dudach nieskończenie tym raportem? Może się okazać, że znów będzie za późno, bo może pojawić się drugi SMOLEŃSK... i znów ktoś przyjedzie z Ruskiej Budy i doszczętnie zniszczy sejfy i aneksy.
Mój Ojciec uczył mnie wierszyka: "Był Duda był, mioł dudy mioł, ale te dudy ni były Dudy, bo ten Duda od innego Dudy te dudy mioł". Teraz kojarzy mi się z tym Aneksem w rękach prezydenta Dudy.
S. Wójtowicz
Mississauga
Odpowiedź redakcji: Aneks to taki papierek lakmusowy.
•••
Jeśli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg
8 listopada w kościele Matki Boskiej przy 1996 Davenport Rd. w Toronto odbyła się Msza Święta z okazji 100-lecia parafii, budowanej od podstaw przez polskich emigrantów Mszę Świętą celebrował kardynał Thomas Collins, który w swym kazaniu nawiązał do liturgii słowa: "Dom mój będzie nazwany domem modlitwy" – z Księgi proroka Izajasza 56, 1.6-7 i z Pierwszego Listu św. Pawła Apostoła do Koryntian.1 Kor 3, 9b-11, 16-17:
"Bracia,
Jesteście uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego niż ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.
Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeśli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście".
W czasie Mszy Świętej czuło się obecność dusz emigrantów polskich, którzy wznosili polski kościół cegiełka po cegiełce ze swych skromnych zarobków. Najstarsi parafianie pamiętają swych rodziców uczestniczących w budowie naszego kościoła. Dziękujemy.
We Mszy Świętej uczestniczyli byli proboszczowie i administratorzy pracujący w parafii Matki Boskiej, m.in o. Antoni Mendrela OMI, o. Kazimierz Krystkowiak OMI, Fr. John Kuriakose Daiju. O. Stanisław Bijak OMI przesłał list gratulacyjny z Vancouveru, gdzie obecnie sprawuje posługę duszpasterską. Ksiądz Stanisław Moszkowicz nie doczekał 100-lecia. Dziękujemy Mu za pracę w naszej parafii. Świeć Panie nad Jego Duszą.
Obecnością swą zaszczycił nas również prowincjał Ojców Oblatów Maryi Niepokalanej ksiądz Marian Gil, jak również liczni księża z różnych parafii. Gospodarzem uroczystości był proboszcz parafii Matki Boskiej ksiądz Kazimierz Brzozowski.
Dziękujemy wszystkim parafianom i gościom za przybycie na tę niezwykłą uroczystość. Dziękujemy harcerzom pod przewodnictwem naszej parafianki druhny Mahut, organizacjom polonijnym, chórowi parafialnemu pod dyrekcją pani Stanisławy Antkowskiej, chórowi "Novi Singers" pod dyrekcją pana Macieja Jaśkiewicza, solistce pani Alicji Wysockiej, Julce Debowskiej oraz wszystkim, którzy swą pracą przyczynili się do uświetnienia 100-lecia parafii.
Szczególne podziękowania składamy tym mediom polonijnym, które w trudnym okresie dziejów parafii wspomagały nas, i tym, które przybyły dopiero na uroczystość.
Jaka refleksja pozostała po uroczystości? Żal do organizacji polonijnych i wszystkich, którzy zostawili nas samych w czasie walki o kościół. Nie otrzymaliśmy nawet jednego listu poparcia. Sukces ma wielu ojców, porażka jest sierotą.
To bolesna lekcja, z której powinno wyciągnąć się wnioski.
Zawirowanie, przez jakie przeszła parafia, zostało spowodowane przez decyzję administracyjną Kościoła, ale dzięki opatrzności Bożej przetrwaliśmy i trwamy dalej. Zapraszamy całą Polonię na Msze Święte w niedzielę o godzinie 9.00 i 11.00 oraz w środy o godzinie 19.00. Obchodzimy też pierwszy piątek i pierwszą sobotę miesiąca z całodzienną adoracją Najświętszego Sakramentu i włączenie się w życie parafii.
St. Marys Polish Church w Nowej Szkocji niedawno spłonął. Najpierw spłonęła kapliczka. Wesprzyjmy wszyscy tę wspólnotę, która dzielnie odbudowuje świątynię na zgliszczach. www.stmaryspolishparish.ca
A czego zabrakło w czasie naszej uroczystości 100-lecia? Słowa przepraszam. Z trzech magicznych słów, słowa proszę i dziękuję słyszy się w kościele najczęściej.
Szczęść Boże
Aneta R.-Woznowski
Od redakcji: Nie warto trzymać urazy w sercu
•••
Witam
23-28 sierpnia 2016 w Andrychowie odbędą się Polonijne Mistrzostwa Świata w siatkówce halowej i plażowej. Organizator pokrywa koszty pobytu w Polsce. Zainteresowanych proszę o kontakt na mój e-mail lub Łukasza Porosy – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
Igrzyska Zimowe odbędą się 29 lutego – 4 marca 2016 na Podkarpaciu. Informacje na stronie SWP lub u Jacka Maludzińskiego – Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..
27 grudnia 2016 natomiast nasze andrzejkowe spotkanie dla chętnych w barze 4YOU, od godz. 19.00.
Jerzy Dabrowa
Od redakcji: Trzymamy kciuki.
Listy z nr. 47/2015
To jest Lwów!
Dużo się wydarzyło ostatnio w naszej lwowskiej parafii św. Jana Pawła.
Tym gorącym listem pragniemy wyrazić wdzięczność za więzy przyjaźni i życzliwości dla naszej wspólnej, lwowskiej misji. Proszę poczuć się tak, jakby się było obecnym we Lwowie!
Piękny Lwów
Śp. Witold Szolginia, architekt, autor przewodników, stworzył ten rysunek Lwowa w 1940 roku. Zróbmy małą wycieczkę. Widzimy (od lewej) cerkiew Przemienienia ("Preobrażenka"), dalej jest katedra łacińska, ratusz, wieża katedry ormiańskiej, kościół Dominikanów, wieża cerkwi Uspieńskiej, dalej kościół św. Andrzeja (Bernardynów) i Karmelitów. Nad wszystkim góruje kopiec Unii Lubelskiej (Wysoki Zamek). Niech ten rysunek będzie okazją do dobrych wspomnień albo zachętą do przyjazdu do Lwowa. Razem z Towarzystwem Miłośników Lwowa organizujemy pielgrzymki do Lwowa, w tym spotkania z wiernymi parafii św. Jana Pawła.
Piękno architektury Lwowa to tylko zarys Bożych cudów, które widzimy w tym mieście.
Wody chrztu
Wiele radości przyniósł chrzest afrykańskich studentek medycyny pochodzących z plemienia Kasai – Baluba z Zambii. Zrobiło się bardzo kolorowo! Chrzest odbył się podczas parafialnego odpustu, zamiast zwyczajnej procesji mieliśmy "wyprawę" na południe Afryki. Gloria i Alegrija za pięć lat powrócą do Zambii, pamiętając, gdzie zrodziły się do wiary. Cały świat we Lwowie!
Podczas uroczystości mówiłem, że jestem ciekawy, jaki podarunek Pan Bóg uczyni nam na następny odpust św. Jana Pawła. Był chrzest Afrykanek, a potem, cóż takiego będzie na kolejnym odpuście?… Wszak chrzty dorosłych stały się tradycją odpustów u św. Jana Pawła. Otrzymaliśmy dar kandydatów do chrztu. I to jakich! Katechumenami są: Swietłana (Polka, w dzieciństwie babcia przyprowadzała ją do katedry, po jej śmierci rodzice Swietłany bali się troski o religijne wychowanie), Walentyna – ojciec był Baszkirem, dziadek był mułłą (duchownym muzułmańskim), mama Tatarką. Walentyna przychodzi na zajęcia Uniwersytetu Trzeciego Wieku, zbierającego się w budynku Uniwersytetu Kultury Fizycznej (przy ul. Kościuszki), gdzie prowadzę katechezę (pod zawoalowaną nazwą "Lekcja dobroci"). Kontakty ze środowiskiem żydowskim przyniosły owoc w postaci katechumenki Aleksandry. Jej mama nazywała się Johana Dawidowna Nahman, a ojciec potajemnie uczył hebrajskiego. Rabin synagogi, do której chodzi Aleksandra (i zachęcam ją, by dalej tam chodziła), jest pozytywnie nastawiony do jej decyzji: "Ja zawsze powtarzam, że chrześcijaństwo jest przedłużeniem judaizmu". Być może będzie na chrzcie. Rabin był już z wiernymi swojej synagogi u nas na mszy w ważny tutaj Dzień Kobiet, prowadził modlitwę, a przed Mszą prowadził wykład na temat: "Powołania kobiety według Biblii". Do chrztu dorasta też Michał, który naszych misji na placu (nieopodal pomnika Mickiewicza) słuchał z balkonu swojego mieszkania, a dziś dojeżdża godzinę do kaplicy na msze na uniwersytecie, jak też oficer milicji Andriej.
Proszę wybaczyć mi dawkę lwowskiego patriotyzmu, ale wydaje mi się, że takie cuda to chyba możliwe tylko we Lwowie! To jest Lwów!
W czasie paschalnym chrzest przyjęły: młoda Zoriana (wraz z trzyletnią córką Nadią) oraz emerytka z polsko-ukraińskiej rodziny (kijowskiej szlachty) Nela.
Znakiem do Boga jest wspaniała, duża chrzcielnica, podarowana przez parafię farną w Kazimierzu Dolnym.
Dotychczas każdorazowo pożyczaliśmy dużą, w kształcie kielicha, chrzcielnicę z zaprzyjaźnionej, partnerskiej greckokatolickiej parafii św. Klemensa Papieża. Tak na marginesie: przy tej cerkwi (dawny klasztor karmelitanek) prowadzimy nauczanie języka polskiego!
Chrzcimy dorosłych, jak i dzieci w chrzcielnicy poprzez pełne zanurzenie, co, jak czytamy w dokumentach Kościoła, "dokładniej wyraża, że chrzest jest zanurzeniem w śmierć i zmartwychwstanie Jezusa". W tym roku na paschalnych liturgiach przyjęły chrzest dzieci, zapoznajmy się z nimi: Weronika (druga córka w rodzinie katechistów), Stefania (trzecia córka szczęśliwych rodziców, są katechistami i odpowiedzialnymi naszej pierwszej wspólnoty neokatechumenalnej), Oleksij (czwarty syn), Dymytri (pierworodny).
Może wydawać się dziwne pisanie imiennie o każdym chrzcie. Czynię tak, bo trzeba zwrócić uwagę, że jesteśmy najmniejszą parafią we Lwowie, na wielkanocnych liturgiach przewinęło się nie więcej jak 120 osób. Stąd wielkim darem Boga są tak liczne, jak na tak niewielką wspólnotę, chrzty. Poza tym, chrzest jest najważniejszy i Pan Bóg rozpoznaje nas po imieniu.
Sieci się rwały, czyli obozy dla dzieci
Byliśmy zaskoczeni, jak rośnie zainteresowanie naszą posługą dla dzieci. Prowadziliśmy festiwale, otworzyliśmy klub dla dzieci "Żabka". Nasi animatorzy prowadzą zajęcia dla dzieci w wieku od 3 do 6 lat, każdej soboty. Nie mamy swojego budynku, nie chcemy wszystkiego robić na uniwersytecie. Korzystamy z gościnności Chrześcijańskiego Centrum. Ośrodek prowadzony jest przez grupę chrześcijańskich Żydów, nienależących do żadnego wyznania, którzy od wiosny regularnie przychodzą na mszę, pomagają w liturgii śpiewami (po hebrajsku!). Właśnie w tych pomieszczeniach, jakby naszym dojazdowym punkcie katechetycznym (niedaleko słynnego kościoła św. Elżbiety) odbywają się zajęcia naszego Parafialnego Dziecięcego Klubu. Po wakacjach zwiększymy liczbę spotkań.
Jak już to robimy od dwóch lat, i tego lata zamierzaliśmy przeprowadzić dzienny (dochodzący) obóz dla dzieci. Dzienny – ponieważ nasze parafialne dzieci są jeszcze za małe na wyjazd. Dotychczas brało udział do 20 dzieci (większość parafialnych). Rozesłaliśmy informacje, jak zwykle do informacyjnego centrum Rady Miasta i… zaczęło się. Co lwowianie bardzo kochają? Okazało się, że… konie. Ponieważ niedaleko jest hipodrom, w programie umieściliśmy jazdę konną.
Zgłoszeniami po kilku dniach zapełniono wszystkie miejsca, nawet rodziny z parafii nie zdążyły zgłosić swoich dzieci. Bo przecież "od zawsze" były wolne miejsca, nas jest przecież tak niewielu. Trzeba było organizować kolejny turnus. Łącznie wzięło udział 125 dzieci, najmłodsze miało 2 lata i 2 miesiące.
Zgodnie z mądrością żydowską "Trzeba mówić dzieciom o Bogu do 14. roku życia, inaczej trzeba będzie przez całe pozostałe ich życie Bogu mówić o nich", prowadziliśmy na obozie poważną katechizację.
Z pomocą jako wolontariusze przyszła młodzież ze wspólnot neokatechumenalnych z Lublina. Prowadziła nie tylko katechizację, ale wraz z parafianami ze Lwowa i seminarzystami wspólnie tworzyli gorliwy zespół animatorów. Widzę teraz, jakim błogosławieństwem jest miejsce, gdzie ma powstać kościół i przedszkole. Pobliski hipodrom może przyciągać wielu chętnych na dziecięce zajęcia, które już teraz, nie mając swojego punktu, ale z sukcesem prowadzimy.
W przyszłym roku czekamy na wolontariuszy na obozy i – miejmy nadzieję – do pomocy w rozpoczętej wiosną budowie. Nie trzeba znać języka ukraińskiego, planujemy przeprowadzić tez obóz z nauczaniem polskiego. Lwów czeka!
Chciałoby się pisać więcej o Bożych cudach. Dziękujemy za naszych przyjaciół – współmisjonarzy, którzy biorą udział w tym Bożym dziele. Więcej na stronie: www.welwowie.com.
Do zobaczenia we Lwowie!
ks. Grzegorz Draus
ks. Tomasz Milo
Rzymskokatolicka parafia
św. Jana Pawła II, A/C 2668/1,
79 060 Lwów, Ukraina
Tel. +38 097 517 06 42; +48 667 555 178; mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
List nadesłał do redakcji: Komitet Pomocy Parafii Jana Pawła we Lwowie przy kościele Matki Bożej Zwycięskiej, skr. poczt. 42, 85-099 Bydgoszcz 23, tel. +48 795 251 690.
Odpowiedź redakcji: Do zobaczenia!!!
•••
Motto: "Może to jest nieuniknione
że dziedzice wielkich majątków lekce
sobie ważą dorobek pokoleń i
uciekają do prymitywnych chałup z bosymi wieśniaczkami".
Czy się chwalę, czy się żalę? To be or not to be?
Panie Redaktorze – czy pisząc swój felieton (i komentarz do mego listu) był Acan w złym humorze?
Ad rem: Powołując się na moich przodków, nie miałem na celu chwalenia się herbarzem, ale podkreślenie mojej, że tak powiem – czystości etnicznej. A dowód to zarejestrowani ancestorzy. Zakłada Szanowny, że pisząc (w tym narodowym – podkreślam) kontekście – chwalę się. Pan kilkakrotnie wspominał o swoim chłopskim pochodzeniu, w czym o żadnej chwale nie było mowy, czy tak? Logika mi podpowiada, iż hierarchizuje Szanowny Polaków na lepszych i gorszych, tj. na tych, co mogą się chwalić – a chwalić się można chyba tylko czymś – i tych, co chwalić się nie mają zgoła czym. Ja wspominałem dziadków i szanowny wspominał dziadka. Obu nam chyba wolno? To oczywiście ładnie. Odsłużył swoje pański 20 lat w sołdatach ku chwale Imperatora – Boże Cara Chranij! Może się wysługiwali Franzowi Josefowi der Zweite, też ładnie. Przyjmuję pytanie, czy się chwalę, jako ironiczny przytyk, więc odpłacę podobnym. Zapytam – jak miał na imię tatuś dzielnego sołdata? Z tym chyba będzie trudno? Dlatego podkreśliłem, że istotne dla mnie jest, czym byli, co robili przodki.
Miejsca urodzenia sobie nie wybieramy. Decyduje o tym Opatrzność. Czemu jednym pozwala rodzić się w pałacach, a innym w chłopskich chatach? Bo tak sobie życzą Nieba, a z nimi zgodzić się trzeba. Dla mnie wszystkie polskie dzieci rodzące się zawsze gołe, bose i niemające znajomych – są absolutnie równe. A ich życiowe osiągnięcia są w dużej mierze niezależne od miejsca startu. I to, tylko to się naprawdę liczy.
Jeszcze w jednym słowie dwa słowa – czy się żalę? To znaczy – z jakiego powodu miałbym? Żaliłbym się (ale takiego psikusa mi Opatrzność nie zrobiła), gdybym się urodził w żydowskim sztetlu-miasteczku lub cygańskim taborze. A gdyby w chłopskiej chacie? Chyba nie. Wszak chłop potęgą jest i basta! Jeszcze w tym "pochodzeniowym" ustępie, ja z kolei zapytam, o co właściwie chodziło Szanownemu w sentencji, która stanowi motto mego listu? Bo chyba nie o (cha, cha) ius primae noctis? Do halloweenowego tematu nie bardzo pasuje.
(Mam nadzieję, że Halloween spędził Szanowny w domu zamknięty na tzw. cztery spusty, bo a nuż te trzyletnie i czteroletnie przerażające wiedźmy rzuciłyby na Pana Redaktora urok i trzeba by szukać egzorcysty! A tak jest Pan cysty. (Moja córka idąca w przyszłym roku do I Komunii św. zebrała trochę "grzesznych" słodyczy. Przebrana była za... oczywiście Princessę. Szlachectwo zobowiązuje! Przecież nie mogła wystąpić jako gęsiareczka albo sierotka Marysia czy dziewczynka z zapałkami.)
A jeszcze swoim zwyczajem na zakończenie żart. Znacie? No to posłuchajcie.
Wracając z łowów, król zatrzymał się pod kuźnią, żeby podkuć konia, który zgubił podkowę. Nie uszło uwagi monarchy, że kowal jest do niego łudząco podobny, jakby byli braćmi. Zapytał więc: Czy twoja matka nie służyła na dworze? – Nie jaśnie panie – odpowiedział kowal. – Ale ojciec służył.
Ostojan
Toronto, 3 listopada 2015
PS Bo bez peesu nie ma biznesu. Dawno już temu, bo wiosną A.D. 1945, przyszły inne sołdaty psubraty pod Kraków. Jak nie urok to sraczka... o przepraszam, Armia Czerwona. Na jedno wychodzi. Rodzina dostała kopa, pałacyk zamieniono w szkołę, a ziemię podzielono między chłopów. Byłem tam w końcu ub. wieku, gdy odwiedziłem Polskę. Pamiętam z dzieciństwa chałupy drewniane słomą kryte. Co zobaczyłem? Piękne stylowe, kolorowe, dachówką kryte wille, jakich w Toronto nie uświadczysz. Krakusy-zawziętusy kołchozu sobie zrobić nie dali i tak do Gomułki doczekali. Przed każdą willą samochód. O przepraszam, nie przed każdą. Przed wieloma – jak to się teraz mówi – po dwie – trzy wypasione fury: mercedesy, toyoty itp. A starsi, bardzo sympatyczni ludzie, którzy pamiętali mnie jako dziecko – mówili: jak wyrósł, jaki do nieboszczyka pana podobny! I wspominali "dawne dobre czasy". Cóż, przeszłość zawsze jest kolorowa. A rolnicy polscy obecnie łupią naszą Zjednoczoną Europę jak trza. Dobra nasza! Ale to się może wkrótce ...urwa, urwać, gdy bisurmanie ją od środka rozsadzą. Allah Akbar!
Biedne są narody, które sobie głupoli na przywódców wybierają. Amen.
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, poświęcił Pan kwestii tak dużo miejsca, że wnoszę, iż się Pan jednak chwalił. Pozwolę sobie pominąć wycieczki osobiste, dodam jedynie, że Pan Bóg rzadko daje wszystko; jednym piękno ciała, innym rozsądek, jednym wysokie urodzenie, innym rozum... Jeśli zaś chodzi o mego szanownego pradziadka, to tradycyjnie zapalam mu świeczkę przed pomnikiem na cmentarzu. Jest tam wyryte jego imię... (ak)
•••
CZY TO PIERWSZA JASKÓŁKA ZMIAN?
Dziś 11 Listopada, więc przed ekranem telewizora... uczestniczyłam w obchodach tego święta w stolicy Kanady.
Zaskoczeniem było dla mnie, że w Ottawie nowo upieczony premier Kanady... pokazał się w płaszczu, którego kolor można określić po angielsku jako camel i nadający się raczej jako kolor ochronny... na Saharze. Może kolor ten wybrał przez przekorę zapowiadającą niekonwencjonalność... albo nie zdążył kupić lub wypożyczyć czegoś o bardziej tradycyjnej barwie...?
Należy pamiętać, że uroczystość w Ottawie ma charakter raczej żałobny, gdzie kolor i ubiór mają nie tylko (!) symboliczne znaczenie, i... że dygnitarze czy dostojnicy państwowi w oficjalnych wystąpieniach przestrzegają etykiety, ale i tzw. dress code.
Pan Governor, który nie służył (nigdy!) w wojsku, kontrastowo i elegancko odcinał się na tle premierowskiego złotego beżu... czernią munduru, ozdobioną plejadą medali (za coś, i to chyba raczej nie militarnego: jak np. może... Order Honorowy Kanady? – bo myślę, że nie zapomniał, iż w zeszłym roku odkryto przebierańca w żołnierskim mundurze i że medal nie jest tuzinkową biżuterią).
Czy nie warto, aby przy takich uroczystościach zatrzymać się z kamerą na medalach, by dowiedzieć się od udekorowanych: co to za odznaczenia...?
Małgorzata Kossowska
Odpowiedź redakcji: Ma Pani rację, warto!
•••
Szanowny Panie Andrzeju,
Niech Pan pozwoli skreślić parę zdań na temat wyborów w Ojczyźnie 2015.
Och, nareszcie odeszła ta komuna i POstkomuna. Naród powiedział dość, szczególnie Naród związany z wiarą katolicką i Kościołem.
Oglądając TV Polonia i tych zaproszonych profesorów do dyskusji na temat porażki ustępującego rządu – plotą brednie, doprawdy na głowach przybywa im siwizny, ale i też ubywa logiki. To nie porażki PO, SLD i PSL (inne), to ich walka z narodem wierzącym, walka z religią. Proszę popatrzeć, Pani Ewunia mówi, że jest ich półtora miliona, dodać resztę około dwóch milionów, a reszta, czyli 28 milionów, to kto? No właśnie, naród Polski wierzącej – koniec kropka.
A teraz trochę polemiki z panem Michalkiewiczem. PRUSKI – RUSKI, ten PRUSKI już wchodzi buciorami do Polski dzięki panu słoneczko Donaldowi. Kiedyś było w niemieckim tygodniku, jak Kaczyńscy doili p. Anielę nie dlatego, że im to smakowało, ale żądali długu, jaki narodowi się należy, zaś Donaldek całował i całuje Anielę tam, gdzie słońce nie dochodzi, no bo Niemcy nigdy niczego za darmo nie dali, o czym świadczy gwiazda dla Tuska.
Natomiast jeśli chodzi o RUSKI, to prawda, że tak jest, ale proszę pamiętać, że oni sami opuścili nasz kraj, a naród ruski to Słowianie i naprawdę są duszą na wszystko zgodni z drugim narodem słowiańskim, panie Stanisławie. Tyrani przychodzą i odchodzą, ale naród jest ten sam. Przykład Jelcyn. A teraz mamy to, co mamy, żadnej wymiany handlowej, żadnej współpracy. I trzeba pamiętać, że zachodnie tereny Rzeczypospolitej są dzięki gwarancjom właśnie RUSKIM i szczególnie teraz, gdzie bucior niemiecki włazi pełną parą! Pchamy się w ukraińskie problemy, choć gdyby było odwrotnie, toby nas dorżnęli, jak już było w historii (II w.św.). Jestem pewien ws. Smoleńska, że dyrektywa przyszła z Warszawy, a On był wykonawcą. Czas pracuje dla nas teraz, teraz od nas zależy, jak mądrze prowadzić politykę z mocarstwem, czy ktoś chce, czy też nie. Nie trzeba szukać zbytu jabłek w Kanadzie czy w Wietnamie, pomału układać stosunki z RUSKIM, bo to i politycznie, i gospodarczo jest racją polskiej polityki od dziś. Bo sojusznik zachodni USA palcem nie kiwnie, jeśli nie będzie miał interesu, a odległość robi swoje.
I na koniec, Panie Andrzeju, skąd się wziął u Pana ten Pan Nikt czy Nic? Tak jak on obsmarował PiS, to komuna nawet się nie popisała (chyba Tusk i Sikorski)! A zresztą jego wulgaryzm występuje w każdym jego zdaniu, chyba że jest Wilnusem (ostatni podpis), to pal go sześć.
Panie Andrzeju, proszę wybaczyć moje krytyczne spojrzenie, ale mówiąc po staremu, trzeba do przodu.
Szczęść Boże,
Zbigniew z Hamilton
Odpowiedź redakcji: Szczęść Boże, dziękujemy za komentarze!
•••
Czy gloryfikacja Barbary Blidy przyczyniła się do wyprowadzenia SLD (obecnie Zjednoczona Lewica) z polskiego parlamentu?
Od dłuższego czasu wiadome jest, że dystrybucja węgla w Polsce prowadzona była przez różne spółki wysoce skorumpowane, a Barbara Blida prawdopodobnie maczała w tym palce. Wiadome też jest i to, że samobójstw wysokiej rangi działaczy SLD (kiedyś rządzącej partii) było kilka, ale nie nadano tym faktom takiego rozgłosu jak w przypadku Barbary Blidy.
Sprawa przestępstw związanych z dystrybucją węgla rozpatrywana była przez sąd wiele lat, ale dopiero niedawno zapadł wyrok potwierdzający korupcję i udział w niej Barbary Blidy.
W przypadku korupcji słynnego doktora G. brak jest ostatecznego wyroku sądowego i proces ciągle jest w toku. Był wyrok skazujący Zbigniewa Ziobrę za brutalne potraktowanie chirurga G.
Nie zapomnę zdziwienia mojej pani kardiolog, kiedy powiedziałem jej, że ze względów moralnych nie zgłosiłbym się do doktora G. nawet wówczas, gdybym z tego powodu jutro miał umrzeć.
Nie dziwi mnie fakt uzyskania mandatu poselskiego przez Zbigniewa Ziobrę, który otrzymał ponad sześćdziesiąt tysięcy głosów i mimo totalnej krytyki opozycji jest przewidziany na ministra sprawiedliwości w rządzie Beaty Szydło.
Mówiąc o porażkach wyborczych pani premier E. Kopacz, wydaje mi się, iż ona zbyt mocno wzorowała się na W. Putinie, zapominając o mentalności Polaków, która jest zupełnie inna niż Rosjan. Kiedy rozmawiałem z wieloma Rosjanami i Rosjankami podczas kilkakrotnego pobytu w Egipcie, uświadomiłem sobie, że przeciętny Rosjanin może być głodny i biedny, ale jest dumny ze swoich kosmonautów i z tego, że się boją ich niemal wszyscy. Intensywne zbrojenia prowadzone od dłuższego czasu uważają oni za rzecz potrzebną i uzasadnioną. Nie zdziwię się, gdy Rosja nie przyzna się do zniszczenia samolotu z 224 osobami w wyniku zamachu terrorystycznego.
Po kilku spotkaniach drinkowych z emerytowanym inżynierem z telewizji Saint Petersburg dowiedziałem się, że wierchuszka rosyjska uważa naszego Prezydenta i Premiera za dzieci. Duże poważanie mają dla Polaków, mających wpływ na wybór prezydenta USA. Rosjanie czują respekt przed Chinami i USA. Unia Europejska to galareta.
Antoni Macierewicz na stanowisku ministra obrony narodowej rządu Beaty Szydło może być dla Moskwy osobą niewygodną, tym bardziej, gdy w 2016 roku władzę w USA obejmą republikanie.
Czekają nas ciekawe czasy, na które duży wpływ może wywrzeć ogromna migracja ludzi z Afryki i krajów objętych wojenną zawieruchą, jak Syria, Irak, Afganistan. Rosjanie, a szczególnie W. Putin, robią wszystko, aby Unię Europejską pogrążyć w chaosie. Tylko niektórzy publicyści i politycy zauważają, że Rosja co innego mówi, a co innego robi.
Należy mieć obawę, że piątkowy (13.11.2015) atak terrorystyczny w Paryżu może się powtórzyć, jeżeli świat cywilizowany nie będzie zwalczał kłamstw i hipokryzji oraz więcej robił, niż mówił.
Z poważaniem
W. Łęcki
Odpowiedź redakcji: Świat cywilizowany karmi się kłamstwem i hipokryzją i nie jest w stanie bez nich istnieć.
•••
Dzień dobry,
Chciałbym dorzucić parę słów do tego, co się dzieje wokół nas. Chciałbym polecić parę książek, które – moim skromnym zdaniem – mogą pomóc nam wielu w zrozumieniu tego, co dzieje się w chwili obecnej na ziemi i dlaczego.
Zacznę od tego, którego, podejrzewam, paru czytelników "Gońca'', i nie tylko, zna – DAVID ICKE – jest jego parę książek wydanych po polsku. Ogólnie – po trosze klimat "Gońca" – jeśli chodzi o sprawy polityczne, ale poszedł dalej, znacznie dalej – i w tym momencie dla wielu ludzi stał się bardzo kontrowersyjny i nie do przyjęcia. Ale ci, co chcą przejrzeć na oczy, lepiej niech zaczną od niego – jeśli się coś nie podoba, ze względu na przekonania etyczno-moralne, religijne czy naukowe – zawsze można to odrzucić. D. Icke porusza niełatwe tematy, wręcz nieakceptowalne, można by o tym dużo napisać.
Natomiast dla bardzo, bardzo odważnych polecam – THERESA TALEA "Eternal humans and the finite gods'". Żeby było jasne, nie jest to new age, ezoteryka ani religia (choć pierwsze kilkadziesiąt stron może sprawić takie wrażenie – tak nie jest). Ta książka więcej wyjaśnia niż przestrasza – oczywiście muszę się zgodzić z tym, że jest to punkt widzenia autorki – ale solidnie podparty wiedzą wykraczającą poza schematy myślowe konstruowane przez przeintelektualizowane "elity".
Nie jest łatwo napisać, co ta książka porusza – ogólnie nieznana historia ludzkości – ale przede wszystkim to, co się dzieje w chwili obecnej – politycznie, konspiracyjnie – ale przede wszystkim pozaziemsko i duchowo. Nie jesteśmy sami – ani na Ziemi, ani we Wszechświecie. Rzecz w tym, że nawet jeden z Iluminati przyznał, że we wszechświecie zaczęła się "rewolucja".
Jestem świadom, że takich książek trochę już powstało – sam przeczytałem ich sporo, i dlatego piszę ten list, uważając, że ta książka jest wyjątkowa. To naprawdę książka dla bardzo odważnych – bo to są tematy nieakceptowalne przez przeciętny umysł. Dorzuciłbym do tego kilka książek (są po polsku) – ASHAYANA DEANE – to też trudna lektura – no ale w końcu trzeba się przebudzić – jeśli nie politycznie – to przynajmniej rozwinąć swój umysł, świadomość i postrzeganie, proszę mi wierzyć, łatwiej będzie można zrozumieć indolencję rządzących, ich manipulacje i celowo czynione zło w każdej formie.
Dziękuje i pozdrawiam,
S. Mazurkiewicz
PS Część z tych książek można kupić przez czasopismo "Nexus" (dostępne w GTA) – mają świetną księgarnię i tanią wysyłkę do Kanady –jeśli ktoś zainteresowany, i jeszcze jedno – nie każdy w Internecie dobrze wypada – proszę wziąć na to poprawkę – książki są bardziej przejrzyste i dopracowane.
Odpowiedź redakcji: Czytać zawsze warto.
•••
Szanowna Pani Ewo Pietras,
W odpowiedzi na Pani zarzuty chciałbym zaznaczyć to co poniżej:
1. To, czy tygodnik pana Kumora jest wspaniały, proszę zostawić czytelnikom, Pani postawa pasuje jak ulał do "Trybuny Ludu", peany z całą pewnością nie pomagają prawdziwemu dziennikarstwu.
2. Byłem zbulwersowany tym, że Pan Kumor w czasie wyborów prezydenckich popierał w swoim tygodniku niejakiego Mariana Kowalskiego, ba, nawet lansował go wywiadami. Ja rozumiem że jednego prezydenta mieliśmy bez matury, drugiego magistra OMC (o mało co) i oczywiście trzeciego z "bulu" i wysiłku pracującego nad trudnościami z pamięcią przypominającego nam, że mieliśmy już papieża Jana Pawła III i o dziwo, znowu Polaka, ale na miłość Boską, po co nam czwarty niedokształcony prezydent bez matury w osobie Mariana Kowalskiego?
Te chociażby fakty każą wyrabiać sobie opinie i dlatego proszę o więcej skromności w ocenie, ponieważ nie wszyscy czytelnicy podzielają Pani opinie. Ja na przykład, chciałbym trochę więcej krytyki, i nie tylko na temat Polski, ale też Kanady. Pan Kumor żyje tu i teraz. Życie jedną nogą w Kanadzie, a drugą w Polsce, czyli w rozkroku, to jest jakiś rodzaj siedzenia na płocie. Może by tak coś o naszym "gwiazdorze" kanadyjskim z teatrologią w swoim resume na jedną linijkę?
Ktoś go przecież wybrał, prawda? Ja na niego nie głosowałem.
Pozdrawiam
SC
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, wydaje mi się, że jednak bardzo wybiórczo czyta Pan "Gońca" i nie w pełnej, papierowej wersji. Zapraszam do prenumeraty elektronicznej.
•••
Chciałbym powiadomić czytelników "Gońca", że w publicznej bibliotece są książki pani Elżbiety Cherezińskiej pt. "Korona śniegu i krwi", wydanie na dyskach do odsłuchania, oraz "Legion". Serdecznie polecam.
Zbigniew Szczęsnowicz
Od redakcji: Dziękujemy!!!
Listy z nr. 46/2015
Słowo się rzekło, kobyłka u płota
Czy premierówna Kopaczówna dołączy do grona torontońskich polonusów?
Takie obietnice padły w czasie gorączki wyborczej w kraju. Jeśli PiS zwycięży, opuszczam Polskę i przenoszę się do Kanady, ściślej biorąc do Toronto! Taka była obietnica, którą czarno na białym wydrukowały tzw. niezależne media określane jako głównego nurtu.
No i stało się. Groźny Prezes Jarosław i jego partia nie tylko wygrali wybory, ale wzięli wszystko. SAMABRONA odeszła do historii, Giertych do palestry i PiS – drżyj narodzie – będzie rządził bez żadnych szemranych koalicjantów. Nie ma więc chyba POwodów, aby POwszechnie ogłoszonej obietnicy nie spełnić.
Co prawda obietnice ze strony PO-obozu jakoś ciężko się materializują – więc różnie to być może.
Nasuwa się też przypuszczenie, że to oświadczenie VIP-ówny było tylko sloganem, hasłem mającym napędzić rodaków do urn POstraszonych, że jak POliczone głosy do zwycięstwa mamusi nie wystarczą – to wyjeżdżam, opuszczam i się przenoszę! Oczywiście, byłą premierównę chętnie tu powitamy. Chcielibyśmy jednak zwrócić uwagę na pewne fakty, które powinny być rozpatrzone najpierw ot, tak dla pewności.
Po pierwsze, o ile w kraju na PiS głosowało 38 procent wyborców, a na PO 25 procent, to w jednym punkcie w Toronto na PO oddało krzyżyk 28 (słownie dwadzieścia osiem) osób. Dane te zaczerpnąłem z naszego popularnego tygodnika "Puls", który jak sama nazwa wskazuje, trzyma piknie oko na pulsie. Jeśli przyjąć, że pracownicy konsulatu oddali głosy na swój rząd, to ile głosów z tzw. ulicy dostała Platforma? Jakkolwiek by patrzeć, nie jest to liczba imponująca, a nachylenie w stronę PiS-u jest znacznie tutaj większe niż w Polsce. Taki tu mamy klimat. Cóż zrobić? Tu się jarka nie boją.
Po drugie – przyjechać do Kanady można, ale turystycznie. Jeżeli oświadczy się, że przylatuje się, aby tu pozostać, zaczną się schody. Bez względny urzędnik zapyta – a na jakiej podstawie? Teraz jest moda na przyjmowanie Syryjczyków i Afrykańczyków zwanych żartobliwie uchodźcami, choć wiadomo, że nieboracy szukają (i słusznie, jeśli można) lepszego miejsca do życia. Czemu nie? Chyba trzeba być przygotowanym na przekonanie urzędnika imigracyjnego, że rządy PiS-u mogą być wprost przerażające! Ale czy to się uda? Tu orientacja o niuansach polskiej polityki jest mizerna. Może więc przypomnę niesłusznie prawie zapomnianą przygodę, jaką przeżył na ziemi kanadyjskiej sam Pan (były) Prezydent, wówczas urzędujący jak najbardziej – Aleksander Kwaśniewski. Otóż wraz z delegacją rządową wracał z oficjalnej wizyty u naszego południowego sąsiada, USA. Coś tam w samolocie (rządowym?) działało nie tak i dla bezpieczeństwa po drodze wylądowano przymusowo na kanadyjskim lotnisku w Gander. Tu Panu Prezydentowi i całej rządowej delegacji wręczono do wypełnienia deklaracje... z prośbą o azyl polityczny! To nie są żadne podśmiechujki, ale fakty autentyczne. Nie ulega wątpliwości, że polski urzędnik imigracyjny wie nieco więcej o sytuacji w Kanadzie niż vice versa. Tę drobną szczegółę przytaczam powiedzmy dla uśmiechu, ale i dla zrozumienia, że nie zawsze wszystko jest ułożone na świecie zgodnie z naszymi przekonaniami i hierarchiami.
Oczywiście, jako VIP-ówna w Polsce, nasza ewentualna imigrantka może oczekiwać specjalnego traktowania i przywilejów, do których jest przyzwyczajona (za rządów PO). Niestety, brutalna rzeczywistość poza granicami Polski jest często zupełnie inna. O tym przekonał się nasz niedoszły (ale zawsze) "premier z Krakowa" wraz z Nelli małżonką w Lufthansie. Włos się jeży, co go tam spotkało. No cóż, jeśli się jest wychowanym w nieco bizantyjskiej Polsce, to trudno się na demokratyczny zachodni styl przestawić.
Osobiście, a także po zaciągnięciu tzw. szerszej opinii, uważam, VIP-ówna tutaj nie przyjedzie. A jeżeli, to na bardzo krótko. W Polsce celebrity, tutaj "anonimity", c'est la vie mon amie!
Ale gdyby jednak – to zapraszamy, a i wywiadzik w którymś z licznych tygodników polonijnych może się ukazać. Współczujący. Jak to się mówi – nie czas żałować róż, gdy lasy płoną.
Dodam jeszcze parę słów o tym, co miałem na myśli, wspominając, że polityczno-społeczna aura w naszej Ojczyźnie zatrąca nieco stylem bizantyjskim.
Bizancjum, dziś niestety Istambuł, to synonim przepychu, bogactwa, hierarchii społecznej. Możny, ważny, o znanym nazwisku – ma być wszędzie i zawsze traktowany z respektem (z tytułu jakby aureoli jaśniejącej nad głową takiego VIP-a. W jego oczywiście wyobraźni). I ludzie to kupują.
W służbie np. minister ma specjalne uprawnienia. Nie wymagajmy, aby tracił czas na stanie w kolejce po cytryny, bo ma ważniejsze sprawy do załatwiania dla ogólnego dobra. Niemniej dotyczy to persony sprawującej specjalne funkcje. Jednak właśnie Bizancjum trąci, gdy do takich przywilejów uzurpują sobie prawo dzieci tych "namaszczonych" władzą. Ba, niesłuszne to przywileje w państwie oficjalnie demokratycznym, gdzie wszyscy są równi; do specjalnego zaś traktowania garną się także gromady bliższych i dalszych pociotków VIP-ów. Wujek w PSL-u? Cała liczna rodzina jest ustawiona. Są pierwsi w obsadzaniu lukratywnych posad, przy czym fachowość, wykształcenie mają tu daleko drugorzędne znaczenie. Wspomniani ludowcy trzymają się Sejmu jeszcze tylko końcami pazurków. Wygląda na to, że głosują na nich już tylko ich liczni, dobrze ustawieni totumfaccy.
Ale bizantyjski styl życia ma się dobrze i wśród polityków innych partii, i dużego biznesu. Prasa krajowa opisywała zdarzenie z naszego rodzinnego LOT-u (a la Lufthansa?). Po wylądowaniu na Okęciu pewna panienka zapytała stewardesę, czy jest limuzyna dla VIP-ów. Podobno obowiązkiem linii lotniczych polskich jest zapewnianie takowej, gdy na pokładzie dopatrzą się wśród pasażerów jakiejś "koronowanej głowy". "Ja tu żadnych VIP-ów nie widzę", odpowiedziała stewardesa.
Napuszona pannica rugnęła nieuświadomioną: "A czy nazwisko Buzek coś pani mówi?!". No proszę, będzie się dyrektor LOT-u tłumaczył z tego karygodnego niedopatrzenia. Nie mówiąc już o stewardesie, która wypowiedziała się – nie do pomyślenia – ironicznie, żartobliwie do nagle ujawnionej ważnej pasażerki. Tego już przez delikatność nie przytoczę. Zaznaczę tylko, że tata Buzek z nominacji Krzaklewskiego (pamiętacie go?) niegdysiejszy premier, od dawien dawna nim już nie jest, ustawiony lepiej finansowo w Brukseli. Dobrze mu tak!
Cóż, w Kanadzie i USA feudalizmu nigdy nie było, dlatego tych z nas, co żyją tu dłużej, śmieszy taka pretensjonalność i takie zachowanie uzasadniane pochodzeniem. Pomieszanie styku właśnie bizantyjskiego i "Alicji w krainie czarów" o znajomych i krewnych królika.
Władze w Polsce się zmieniły. Może, ale morze jest szerokie i głębokie – społeczeństwo się unowocześni na miarę 21. wieku?
Pamiętajmy też, że bizantyjskie stosunki samemu Bizancjum na zdrowie nie wyszły. Jak ono się teraz nazywa?
Ostojan
Toronto, 27.10.2015
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, jak donosiła polska prasa, córka byłej premier Kopacz ma męża Kanadyjczyka.
•••
Wielce Szanowny Panie Redaktorze,
list ten piszę przed decydującymi wyborami A.D. 2015 pełen niepokoju, jak wiele osób w kraju, gdy ważą się jego przyszłe losy, bo sytuacja jest bardzo poważna.
Mam je i ja tu! W dzisiejszym układzie sił politycznych w kraju na poparcie zasługuje jeno PiS i stąd to, bacząc na listę nr 1, nie mam najmniejszego problemu, na kogo oddać swój głos, bo wyzierają z niej cztery znane mi bliżej osoby.
Gorzej jest z wyborem odpowiedniej osoby do Senatu, bo rekomendowany przez Prawo i Sprawiedliwość Mieczysław Józef Golba nie odpowiada mi, ale jest to następstwo jednoczenia sił prawicowych. Stąd stanąłem przed problemem: czy skreślić całą listę, bo czystej oddać nie chcę, czy szukać kogoś innego, a wyboru wielkiego nie ma? Dostrzegłem Stanisława Mazurkiewicza, który określił się jako "niezależny", ale czy będzie to przysłowiowy strzał w dziesiątkę, czy też wpadnę z deszczu pod rynnę – i tu istota problemu, którego sam rozwiązać nie mogę, a na nikogo liczyć nie mogę, bo inni oczekują na moją pomoc w tym zakresie.
Pewne oparcie mego stanowiska, gdy chodzi o osobę rekomendowaną przez PiS, znalazłem w ostatnim numerze tygodnika "Życie Podkarpackie" (21 X) i stąd go jeno kupiłem (patrz: Paweł Bugira, "»Biedny to będzie Senat, a jeszcze biedniejsza Polska« – komentuje poseł Kazimierz Ziobro kandydaturę swojego partyjnego kolegi posła Mieczysława Golby"), a liczyłem na to, że znów kandydować będzie Andrzej Matusiewicz, ale tego wstawiono dopiero na liście nr 1, i to na miejscu 6.
Jakie będą tego następstwa, spodziewam się. Osobiście głosować będę na Andrzeja Matusiewicza, którego znam od dawna, gdyśmy razem zasiadali w zarządzie przemyskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, a później w składzie I Sejmiku Wojewódzkiego w Przemyślu, bo Marek Kuchciński, który na liście nr 1 wymieniony został pod nr 1, poparcia mego już potrzebować nie będzie.
Marginesowo wspomnę o tym, że wcześniej już zaspokoiłem swą ciekawość, jakie będą losy podczas tegorocznych wyborów parlamentarnych Andrzeja Zapałowskiego, który w latach 1997–2001 był posłem Sejmu Rzeczpospolitej Polskiej i w tym okresie zrobił doktorat z historii, a może i drugi z prawa, czego dziś nie podnosi, a podnosi natomiast fakt, iż zasiadał w Parlamencie Europejskim, ale w jakich okolicznościach się tam dostał, o tym już nie wspominał dotychczas, a szkoda. Szkoda też, iż wcześniej nie wspominał już o tym, że przedtem kandydował z listy Konfederacji Polski Niepodległej do Sejmu, i to z miejsca pierwszego, choć w środowisku przemyskim niewiele osób go znało, później do Rady Miejskiej i też się nie dostał, a ostatnio ubiegał się o stanowisko prezydenta Przemyśla, rekomendując się natomiast powszechnie, iż jest znawcą stosunków polsko-ukraińskich. Myślałem, iż imię i nazwisko dr. Andrzeja Zapałowskiego dostrzegę na liście nr 1, ale na liście tej miejsce pierwsze zostało już zarezerwowane przez innego kandydata. Dostał natomiast "jedynkę" na liście KWW Grzegorza Brauna "Szczęść Boże", ale, jak obszernie poinformowało w nr 4 z 14 października "Życie Podkarpackie", pisząc: "Andrzej Zapałowski zrezygnował ze startu w wyborach".
I na tym już list swój zakończę, by na czas zdążyć z nim na pocztę, a następny już napiszę, gdy będziemy już wiedzieli, jakie będą dalsze losy Ojczyzny naszej po 25 października 2015 r. Na koniec nadmienię Panu jeszcze o tym, że jutro mam wyjazd do Przemyśla na posiedzenie naszego oddziału Polskiego Towarzystwa Historycznego, a z uwagi na wagę spraw, które mają zostać poruszone, chcę na nim koniecznie być, ale napiszę o tym w liście następnym. Teraz już kończę.
Życzę Panu, Panie Redaktorze, jak też Pańskim współpracownikom wszystkiego najlepszego. "Szczęść Boże" w dalszym życiu i pracy dla dobra Polski i kanadyjskiej Polonii.
Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, 23 października 2015
Odpowiedź redakcji: Dziękujemy za wieści z Polski i życzenia.
•••
Komentarz do komentarza SC
Stał się cud pewnego razu
Dziad przemówił do Obrazu
A Obraz doń ani słowa –
Taka była ich rozmowa
Szanowny Panie,
W nr 43 "Gońca" wypomniał Pan Redaktorowi Naczelnemu, że będąc dziennikarzem, winien "przedstawić suchą informację, zostawiając komentarz czytelnikom". Czyli wszyscy mogą komentować, a jedyną osobą, którą Pan wyklucza, jest Naczelny.
A przecież to redaktor Andrzej Kumor robi "Gońca", wspaniały tygodnik z doskonałymi tekstami przednich dziennikarzy – ale potrzeba było tego jednego, jedynego człowieka, żeby go powołać do istnienia. Dzięki Jego komentarzom wiemy, kto On zacz – jest jednym z nas. Tworzymy wspólnotę i naszym nadrzędnym pragnieniem jest dobro naszej Ojczyzny. A "Goniec" jest naszym drogowskazem. Życzę więc wszystkim czytelnikom i sobie, aby go nam nigdy nie zabrakło.
Niniejsze podziękowania winna jestem Panu, Panie Andrzeju, i Pańskim Współpracownikom z okazji jubileuszu, okrągłej rocznicy etc, ale okazja nadarzyła się dzisiaj. Więc dziś dziękuję za "Gońca" Panu i Pańskiej Ekipie.
Z poważaniem
Ewa Pietras
MTL, 29 października 2015
Odpowiedź redakcji: Dziękujemy za miłe słowa.
•••
Dziękujemy! Daliśmy radę
To chyba najpopularniejsze hasło w ostatnim czasie w Polsce, które również, możemy powiedzieć, dotyczy nas.
Daliśmy radę i 8 listopada obchodziliśmy 100. rocznicę powstania najstarszego polskiego kościoła w Toronto, wybudowanego od podstaw przez naszych rodaków.
Kościół Matki Boskiej przy 1996 Davenport Rd. powstawał w trudnych czasach, ale chęć modlitwy jednoczyła ludzi dobrej woli, wspólną ciężką pracą i wyrzeczeniami doprowadzili do jego powstania. Nie był to łatwy okres, jak również lata 2008–2009 – to na ten czas przypada jeden z najbardziej trudnych momentów w historii naszej parafii. Ojcowie oblaci rezygnują z opieki duchowej, a parafianie dowiadują się, że czekają ich duże zmiany. Parafia ma zostać przekazana innej grupie etnicznej, a sami są powoli przygotowywani do poszukania sobie innego miejsca modlitwy. Z tą bolesną decyzją nie zgadzają się parafianie i powstaje komitet obrony parafii. Słowa otuchy, wsparcia i modlitwy płyną od Kardynała Stanisława Dziwisza, z którym spotyka się w Brampton dostrzeżona delegacja parafii, wraz z banerem o treści "NIE NISZCZCIE NASZEGO DZIEDZICTWA! OCALCIE NASZĄ PARAFIĘ.
O sytuacji w naszym kościele powiadomione zostają polonijne media, które dużo uwagi poświęcają możliwości likwidacji tej najstarszej parafii w Toronto zbudowanej przez Polaków. Zbierane są podpisy pod petycją do księdza biskupa i wysłany list, aż w końcu spotkanie i rozmowa z władzami kościelnymi i zapewnienie, że nie zostanie podjęta żadna pochopna decyzja. Otrzymujemy potwierdzenie, że msze w języku polskim będą kontynuowane do czasu wyjaśnienia sprawy.
W tym czasie z parafii zostaje odwołany proboszcz, na którego miejsce przychodzi administrator. Z niepokojem patrzymy w przyszłość i wierzymy, że nadchodzący nowy rok będzie dla nas bardziej radosny. W tym czasie rozprowadzane są ulotki i plakaty wieszane w wielu miejscach Toronto i okolic. Nasi rodacy, poruszeni sprawą, pytają, jak mogą nam pomóc. Wciąż czekamy na decyzję, pierwsze nieoficjalne informacje docierają do nas w Wielką Sobotę z "Toronto Star", która to gazeta po interwencji tragicznie później zmarłej wnuczki jednej z parafianek, zainteresowała się naszą sytuacją. Rzecznik archidiecezji na łamach gazety zapewnił, że parafia będzie istniała nadal. Oficjalne informacje nadchodzą do nas w czerwcu 2009 roku. Od tego czasu parafią zarządza administrator, dopiero w lipcu tego roku ksiądz Kazimierz Brzozowski zostaje oficjalnie pierwszym proboszczem od 2008 roku. Mamy nadzieję, że już nigdy nikomu nie przyjdzie do głowy pomysł likwidacji tej parafii. To tyle słów o historii.
Ostatnia niedziela była bardzo radosnym dniem. Odbyła się uroczysta jubileuszowa Msza Święta pod przewodnictwem kardynała Thomasa Collinsa, przybyło wielu zaproszonych gości, obecne były władze Kongresu Polonii Kanadyjskiej z jej prezesem Teresą Berezowską, przedstawiciele polskiego duchowieństwa na czele z prowincjałem ojców oblatów Marianem Gilem, obecny był również konsul RP, władze Credit Union w osobie pani Elżbiety Morgan, władze harcerstwa, Związku
Narodowego Polskiego oraz przedstawiciele wielu innych organizacji polonijnych, którym serdecznie dziękujemy za przybycie. Wyrazy wdzięczności kierujemy również do chóru "Nowi Singers" i Alicji Wysockiej za piękny śpiew podczas Mszy Świętej, po której odbył się uroczysty bankiet. Podczas bankietu wysłuchaliśmy koncertu młodej śpiewaczki Julii Dembowskiej.
Dziękujemy parafianom i przybyłym gościom za udział w tym wydarzeniu, wspieranie naszej parafii oraz wszystkim tym, którzy przygotowali tę uroczystość. Specjalne podziękowania kierujemy do polskich mediów, na które zawsze możemy liczyć we wsparciu medialnym.
Daliśmy radę. Bóg zapłać.
Rada parafialna
Poniżej migawki z tego wielkiegowydarzenia
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/itemlist/tag/Listy%20do%20redakcji?start=150#sigProIddcf5e4bafa
Listy z nr. 45/2015
Toronto, 25.10.2015
"A kiedy przyjdzie ta niedziela
to urządzimy sobie relaks..."
Plotki, żarty i slogany
Ostatnio w numerze 43. "Gońca" napisałem pół żartem, pół serio o tym, że plotka lubi zmieniać fakty. Posłużyłem się starą anegdotą o bogatym kupcu, któremu ukradziono zegarek. Ponieważ pokrzywdzony robił wokół tej sprawy wiele hałasu, mądry rabin (a czy są inni?) poradził mu, żeby siedział cicho, bo zguby i tak nie odzyska, a pozostanie wrażenie, że był zamieszany w jakąś kradzież.
Ta historyjka była mottem do bardziej współczesnego wydarzenia. Otóż redaktor popularnej wśród tzw. elyt "Gazety Wybiórczej", zacietrzewiony gorączką przedwyborczą i jak zwykle pewny swego, błysnął humorem (dobry żart tynfa wart), stwierdzając, że urzędujący Prezydent B. Komorowski ma wygraną w kieszeni. Przegrać wybory mógłby tylko chyba, gdyby popełnił coś nieprawdopodobnego, np. gdyby pijany na przejściu dla pieszych przejechał zakonnicę w ciąży.
Przypomniałem tę kolorową wypowiedź, bo jest rzeczywiście zabawna i niesłusznie jakby uległa zapomnieniu z wielką szkodą dla historii tegorocznych wyborów.
Jak wiemy, Jowialny Bredzisław nikogo swoim Bronkobusem nie rozjechał, a wybory wbrew opinii tak zawsze opiniotwórczego redaktora, zasłużenie przegrał.
Ponieważ polityczno-publicystyczne zacietrzewienie A.M. po tym tak nieoczekiwanym dla niego fakcie nie opadło, ale jeszcze się wzmogło, ww. pogroził nowo wybranemu Prezydentowi Polski Andrzejowi Dudzie, pouczając – a ty słuchaj mądrzejszych! Kogóż to miał na myśli jąkała? Nie ulega wątpliwości (powiedziała stara niania), że oczywiście tzw. salon i samozwańcze elyty narodu. Ale karawana idzie dalej (how, how!). Na kanwie tej błyskotliwej wypowiedzi dot.
przekroczenia przepisów o ruchu drogowym, pozwolę sobie i ja skromnie pogrozić palcem zacietrzewionemu, przypominając, że plotka przeinacza i może powstać przekonanie, iż – moja pani, proszę pani – ten Michnik podobno to pirat drogowy! Zamieszany był w wypadek – moja pani – z zakonnicą! A jeszcze do tego próbował zwalić winę na naszego, no tego jak mu tam – wąsatego. Zgolił te wąsy, ale mu to nie pomogło. No ale żeby zakonnicę? W ciąży?
Tak, tak, ludzie są skłonni do zapamiętania wydarzeń, ale mylą osoby. Z mojego poprzedniego felietoniku umknęła zasadnicza uwaga, że Michnik fikcyjny wypadek przypisywał Komorowskiemu. A to była esencja mego żartu o Bulu. Mea culpa – jak mawiali starożytni, a raczej mojego "komputera", który słabo drukuje, więc by mu dodać animuszu, wleję gdzie trzeba czarnego (jak habit zakonnicy) tuszu. I czytelność poprawię. Git?
Kiedyś z kwiecistych powiedzonek znany był Winston Churchill. Po pogromie A.K. (Africa Korps oczywiście!) przez gen. Montgomery'ego, co było pierwszym tak długo oczekiwanym zwycięstwem Anglików nad Niemcami, Churchill powiedział: "This is not the end, this is not even begining of the end, this is only end of the begining!". Także i to, że so many – tak liczni... zawdzięczają tak wiele tak nielicznym. To dotyczy bitwy o Anglię, w której wsławili się polscy lotnicy. Premier Wielkiej Brytanii ukuł również określenie – żelazna kurtyna. Kuł żelazo polityczne.
Miło jest stwierdzić, że w tym ustępie mamy też wielu złotoustych oratorów. Proszę – w tym temacie powstały określenia, że: nie chcem, ale muszem, plusy dodatnie i ujemne, temu panu to ja mogę podać nogę! Niesłuszne jest oczywiście powiedzenie, że Polska to nienormalność. To chyba właśnie UE czasem od normalności odbiega. Po prostu taki mamy klimat i kamieni też kupę. Zaliczyłbym tu także – słuchaj mądrzejszych (Adasiu)!
Spotykam się czasem z zarzutem, że krytykując Adama Michnika, ujmuję mu zasług, na które zasłużył, m.in. więziony za próby obalenia jedynie słusznego ustroju PRL. To są fakty. Lecz nie ma takich, do których nie można by dodać słówka "ale". Będąc wieku dojrzałego, pamiętam, czego część czytelników nie pamięta – mianowicie za co Michnik, Modzelewski, Kuroń i ich ideowi towarzysze pobratymcy byli w czasach słusznie minionych tak tępieni. Otóż oni atakowali ówczesne ustrojstwo z lewa (jak nie przymierzając Trocki Stalina). "Żadni z was socjaliści – komuniści! Jesteście zbiurokratyzowanymi aparatczykami. Niby PZPR ma w nazwie – robotnicza, a trzeba przeciw wam organizować KOR-y w obronie robotników!" Hasłami naszych wywrotowców było: Socjalizm tak, wypaczenia nie!
Chcemy socjalizmu z ludzką twarzą itp. Ba, oni bronili socjalizmu (komunizmu?), w który wierzyli. Czerwone harcerstwo Kuronia, a nie tylko zupki. Czym skorupka za młodu nasiąknie... Ciekawostką jest, że przeciw aresztowaniu Michnika protestował, narażając się, Antoni Macierewicz. Nie bez znaczenia był fakt, że w łonie PZPR rozgorzała wtedy walka między frakcjami tzw. chamów i żydów. Ta ostatnia przegrała i niektórzy opozycjoniści – chciał, nie chciał – np. oddany PZPR-owiec Geremek (syn rabina) – zostali wzięci za kołnierz i wystawieni za drzwi. Zdolni, inteligentni, a jak? – mający tzw. żyłkę polityczną ci różowo-czerwoni internacjonaliści nadali potem, w 1989, w pewnym stopniu ton układom, ugodzie w Magdalence. Teraz się ówczesne porozumienia krytykuje, jako zbyt bojaźliwe i miękkie, właśnie "różowe" ze strony części Solidarności. Teraz to wiemy, że można było pójść dalej, ale rozumieć też trzeba fakt, iż po 40 latach wszechwładzy Partii, wojskach rosyjskich w Legnicy i NRD "bano się iść na całość". Kiszczak (sławny toast z Michnikiem) i Jaruzelski wymanewrowali dla siebie, co mogli. Teraz, ale to teraz, wiemy, że porozumienie było ugodą czerwonych z różowymi właśnie. Chcę powiedzieć jasno, że mimo plusów ujemnych w działaniu A. Michnika i towarzyszy są także plusy dodatnie. A mniej poważnie dodam, że Adaś (wg mojej rady) nie może chyba słuchać mądrzejszych – bo takich sam wokół nie znajduje! Ot i zagwozdka dla nieomylnych autorytetów moralnych.
Z innej beczki chcę dodać (jeśli na łamach się zmieści), iż moje zdjęcie ozdabiające felietonik-list z nr 43. "Gońca" jest trochę niestety, ach szkoda, zdezaktualizowane. Pochodzi bowiem z początku lat 60. ub. wieku. Wtedy dzisiejsze VIP-y w krótkich spodenkach biegali za piłką po szkolnych boiskach i ciągnęli koleżanki za warkocze (Kopaczówną i Szydłowiankę też?). Zdjęcie moje, już uniwersyteckie, przesłałem razem z felietonem wspomnieniowym, w ramach gdzie byłeś, co robiłeś, gdy Oswald (?) strzelał w Dallas do Prezydenta Kennedy'ego.
Hej, łza się w oku kręci, przypominając sobie czasy młodości, no i też po śmierci energicznego, przystojnego (zwłaszcza w zestawieniu z Chruszczowem), lubianego w Polsce Prezydenta USA. Złe fatum go dotknęło. Za liczne grzechy cudzołóstwa być może? Gdyby Pan Redaktor Kumor mógł mi przywrócić mój wizerunek w rzeczywistości, a nie tylko na zdjęciu! Bo jeśli nie (plastic surgery?), to proponuję powrót do zdjęcia nagłówkowego, które się poprzednio wiele razy ukazywało, bardziej przypominającego oryginał.
Poprzednio użyłem popularnego określenia niemieckiego: Kurtz und bundich – krótko i węzłowato. Wydrukowało się z błędem, na co na pewno zwróci uwagę Pani Wanda R. – nasz człowiek za Odrą, jeśli czyta moje felietony, wzbogacając swoją wiedzę o meandrach wielkiej i mniejszej polityki. Ja od ww. uczę się, jak przyrządzać smaczne potrawy tanim kosztem i jak również tanio a modnie się ubierać. Tak oboje (i nie tylko my) zyskujemy na wszechstronności informacyjnej "Gońca". Teraz zgodnie z poprawnością polityczną Pani Wando – nie wypada powiedzieć – zbrzydłeś cny nieboraku, ale – teraz jesteś za to przystojny inaczej!
Wszak nie? Wszak tak! Trochę inaczej przystojny. Gdzie mi się tam porównywać z Justinem Trudeau, ale ja też jak dziecię byłem ładny. To wina rodziców, nie moja. Ale czy to dyskwalifikuje? Może, bo przewrócić w głowie może! Ostrożnie, Panie Redaktorze, z określeniem naszego brain new P.M. Justynka jako seksownego! Chłop do chłopa (to mój drobny żarcik)? Uroczy?
Generalnie nie zgadzam się z poglądami Korwin-Mikkego. Za dużo w nich nieodpowiedzialnego przesadyzmu. Ale w jednym punkcie uważa słusznie, że w tłumie więcej jest głupich niż mądrych (Internet for example), a w demokracji większość decyduje. Harper powiedział: "Naród ma zawsze rację" – a co miał powiedzieć?
A propos: Żona pyta męża – Czemu mówisz, że ożeniłeś się ze mną dla pieniędzy? Przecież ja nie miałam żadnych pieniędzy. – A co mam powiedzieć?
Przypomnę też, bo wielu czytelników jeszcze wtedy nie rosło w dobrobyt w Kanadzie, że zimą 1981 w kilka autobusów z Toronto pojechaliśmy protestować do Ottawy. Demonstrację zorganizował śp. Leszek Prusiński. Tata Trudeau wtedy oświadczył w Ottawie oficjalnie, że stan wojenny w Polsce jest dobry, bo zaprowadzi porządek! Przed siedzibą parlamentu wznosiliśmy protestujące okrzyki i nieśliśmy transparenty "Trudeu do Moskwy!". To ogromnie oburzyło... zasiedziałych tu polonusów, którzy od zawsze kochali liberałów i soc.milionera za jego aparycję, bon moty (powiedzonka) i wygląd. Też był podobno seksy! Ja tam nie wiem, ale jego żona Margaret, dużo młodsza – wtedy seksy była (choć jak mówiono, była też trochę trzepnięta). Papa Trudeau długo grał młodzieńca. Ujeżdżał po Montrealu na motorze "Merecedes". Kiedy ruszył z karierą, dziennikarze pytali go – Now you have to give up your "Mercedes"? Kobieciarz miał też girlfriendę o imieniu Mercedes i pytał – Which one? Przesiadł się do limuzyny i ożenił z Margaret. Ale to dawne dzieje, które może pamiętać tylko mój druh z harcerstwa (wilczków) Graf P. buszujący tu na długo przede mną. Ony celnie też odpowiedział dziennikarzowi głównego (za rządów PO) nurtu, oświadczając mu, że "nie oddamy Polski!".
Znalazł się właściciel! Prawie jak Żydzi amerykańscy krzyczący, że przed wojną "większa połowa" warszawskich kamienic do nich należała. Jak tam się ta ich światowa organizacja nazywa? Myślę, że najtrafniej ktoś ich określił jako Gang Nowojorski. Jeden ich przewodniczący, p. Singer, nakradł i zniknął, zmyliwszy pogonie – bez wieści, a przyszedł na "ojca chrzestnego" inny Singer. Same singery – śpiewacy. Nic dziwnego, że głośni (choć fałszują).
A wracając do T(ego) Lisa, to proponuję koledze Pruszyńskiemu odszukanie i opublikowanie przepisów odnoście do popularnego angielskiego sportu dżentelmenów: "Polowanie na lisa". Notabene po ostatniej niedzieli zmiękła mu pewno kita. Chytruskowi. "Ta ostatnia niedziela, dzisiaj się rozstaniemy, dzisiaj się rozejdziemy na wieczny czas..." – jak mówiła, nuciła słowa, ale jakże wciąż aktualna piosenka popularnego przedwojennego kompozytora Petersburskiego.
Na koniec gratulacje dla Pana Prezesa Jarosława Kaczyńskiego! I Szydło. Oliwa sprawiedliwa, zawsze na wierzch wypływa! I skromna rada – bliżej Orbana, dalej od Majdana! Tego chce lud pracujący miast i wsi tudzież duża nawet część opiniotwórczych elyt! Litwinowskie Giedrojciowskie koncepcje (m.in. Marszałka Piłsudskiego) należy odesłać na karty historii. Teraz Dmowski dmie w żagle! Tak trzymać! Ster na prawą burtę! Ahoy! Pomyślnych wiatrów!
Ostojan
PS Ciekawe, czy A.M. strzelił jakimś bon motem odnośnie do wyborów parlamentarnych – bo do mnie żaden nie dotarł? Może ktoś czytający koszerną i "Nie" o jakimś wie? To niech się nie boczy, tylko przytoczy! Lisek przechera też milczy? Tomasz – ach gdzie ty to masz?
•••
Panie Andrzeju.
Potrzebowałem użyć kilka zwrotów po angielsku do opisu czasów Solidarności i stanu wojennego. Najprościej wejść na hasło Wałęsa w ang. Wikipedii. Przy okazji zostałem zaskoczony jeszcze jednym plusem dodatnim Lecha. Otóż Lechu ma piękny herb szlachecki. A tytuł ma a jakże, bo mu nadała królowa szwedzka wraz z Królewskim Orderem Serafinów. Wprawdzie wcześniej dostał Order Łaźni od królowej brytyjskiej. W Wikipedii pod hasłem "nobilitacje" można znaleść wiele ciekawostek na temat tytułów szlacheckich w Polsce. Podali też ciekawostkę, że taki sam Order Łaźni otrzymał Kwaśniewski. Otrzymanie tego orderu jest równoznaczne z nadaniem najniższego niedziedziczonego tytułu szlacheckiego w Wielkiej Brytanii. Niestety prawo brytyjskie co do tytułu obowiązuje tylko w chwili, gdy cudzoziemiec zostaje rezydentem i obywatelem królestwa. Tytuł szwedzki upoważnia jednak do posługiwania się tytułem poza granicami Szwecji.
Ostatnio sporo słyszę o tym, że wielu ludzi przypomina sobie swoje tytuły szlacheckie i dumnie o tym mówią. Osobiście bardzo to popieram. Jest to w końcu nasza historia i duma narodowa. Okazuje się jednak, że coraz więcej ludzi przypomina sobie swoje tytuły szlacheckie, do których nigdy nie mieli uprawnień. Przed wojną i wcześniej sprawy tytułów regulowały przepisy i instytucje do przestrzegania prawidłowości i ścigania oszustw. Bezpodstawne używanie było ścigane i karane. Następna ciekawostkę jeszcze w Polsce uświadomił mi jeden zubożały szlachcic (o co postarała sie władza komunistyczna, żeby tylko taka szlacha pozostała przy życiu). Postanowił wydrukować heraldykę, czyli zbiór polskich herbów szlacheckich ze stosownymi opisami. Zapytałem go w jakim celu ma to opublikować. Odpowiedział, żeby wszyscy mogli odróżnić prawdziwe herby polskie od tych nadanych przez zaborców. Czyli żeby można było odróżnić prawdziwych patriotów od przebierańców, oszustów, sługusów i na końcu zdrajców. Patrząc na wszystko z dystansu i przez historie dziejów wszystkich wielkich i małych państw, zawsze była biedota i te swery wyższe, czyli szlachta, elity i kacyki. W dziejach mocarstw, często odbywały się wojny domowe, czy rewolucje. I stara prawdziwa szlachta i arystokracja była usuwana i w najlepszym razie musieli oddać lwią cześć swojego pola tym nowym, co to im jeszcze słoma wystawała z butów. Jesteśmy świadkami, że te "nowe elity" właśnie zaczynaja się panoszyć i naturalnym biegiem rzeczy dążą do uznania swoich przywilejów i namaszczenia swojej "boskiej" władzy. Pewnie niedługo wprowadzą jakieś nowe prawo, żeby to usankcjonować. Zdaje się, że chwilowo roboczo nazywamy ich "nowymi elitami", albo oligarchami. Przykład dał Napoleon. Nie wypadało mu użyć tytuł "król", to mianował się imperatorem.
Serdecznie pozdrawiam
L. Krawczyk
Herb przydzielony Lechowi Wałęsie przez Urząd Heraldyczny Królestwa Szwecji z okazji nadania Królewskiego Orderu Serafinów. Według intencji projektanta, Adama Heymowskiego, nawiązuje do polskich barw narodowych i do herbu Gdańska. Jeden z krzyży zastąpiony został lilią, symbolizującą Matkę Boską Częstochowską.
•••
INFORMACJA JAK DEZINFORMACJA
Wydano mnóstwo pieniędzy na rzekome usprawnienie dla turystów. Mianowicie ponumerowano linie kolejki metra, aby rzekomo usprawnić poruszanie się po mieście. Moim zdaniem, taka numeracja powoduje tylko zamęt, bo zaciera przestrzenną orientację. Przed chwilą usłyszałam komunikat, że na linii nr 2 nie jeżdżą pociągi i... po tym, że to między Jane a Kipling. Kiedy słyszę numerację, i to w mieście, w którym ulice mają nazwy i operuje się kierunkami świata i np. wiadomo, że ul. Yonge dzieli miasto na wschód i zachód, denerwuję się, bo zawsze staram się umiejscowić informację, tak jak to kiedyś czyniłam, stawiając pierwsze kroki w Toronto z mapą zawierającą nazwy ulic i zadziwiając wielu moją orientacją.
Rozumiem, że plan z kolorem uzmysławiającym połączenia kolejki jest graficznym ułatwieniem, ALE posługiwanie się w komunikatach tylko lub głównie numeracją irytuje mnie, jako że zamiast informować... może konfundować, a do tego przypomina numery nadawane w Auschwitz, które odbierają osobowość i charakter, w tym wypadku metropolii mającej, jak wspomniałam, nazwy, a nie numery ulic.
Numeracja ma ułatwiać i stąd mamy numery domów, ale nie w celu określania kierunku w Toronto – w Toronto, gdzie CNTower wskazuje, gdzie południe. Przed chwilą powtórzono ten sam komunikat, ale tym razem dodano (!) nazwę Bloor-Danford, tak jak to powinno wyglądać, by nie trzeba tracić czasu na domyślanie się, co to za nr 2 i czy to wschód/zachód czy północ/południe. Uważam, że w komunikatach podawanie tej numeracji jest tylko dezinformacją, zwłaszcza że już wielokrotnie słyszałam komunikaty zawierające tylko i wyłącznie numer.
Małgorzata Kossowska
Od redakcji: Ma Pani rację!
•••
Dzień dobry Państwu,
W związku z otwarciem nowego Punktu Obsługi Wniosków Wizowych w Warszawie, który pomaga zarówno Polakom, jak i Kanadyjczykom, chcielibyśmy przesłać tę cenną wiadomość do jak największego grona odbiorców w Polsce i Kanadzie.
W załączniku pragnę przesłać Państwu komunikat prasowy na temat nowego punktu CVAC, który otworzyła firma VFS Global w Warszawie w ramach porozumienia z rządem Kanady (wersja polska i angielska). Z usług Punktu mogą korzystać osoby planujące podróż do Kanady, które pragną złożyć wniosek o wizę na pobyt czasowy we wszystkich kategoriach (wizy wjazdowe na pobyt czasowy, pozwolenia na naukę i pozwolenia na pracę). Punkt ten jest również upoważniony do przyjmowania wniosków o wydanie dokumentu podróży dla stałych rezydentów Kanady znajdujących się w takich państwach, jak Polska, Litwa, Estonia, Białoruś i Łotwa. Zgodnie z umową, firma VFS Global uruchomi prężną sieć o zasięgu światowym składającą się z około 130 takich punktów. CVAC jest pierwszym tego typu punktem w Polsce. Znajduje się on pod adresem: al. Jana Pawła II 23, II piętro, lok. 223, 00-854 Warszawa. Mamy nadzieję, że ta niezwykle istotna dla podróżujących informacja spotka się z Państwa zainteresowaniem i że zdecydują się opublikować jej treść. W przypadku jakichkolwiek pytań, proszę o kontakt telefoniczny lub mailowy. Chętnie doślę dodatkowe szczegóły lub odpowiem na Państwa pytania.
Z serdecznymi pozdrowieniami z Warszawy,
Aleksandra Styś
29 października 2015
Komunikat prasowy
W Warszawie uruchomiono nowy Punkt Obsługi Wniosków Wizowych dla osób mieszkających na stałe w Polsce wyjeżdżających do Kanady.
W ramach porozumienia z rządem Kanady, firma VFS Global otworzyła w Warszawie Punkt Obsługi Wniosków Wizowych (CVAC), z którego usług mogą korzystać osoby pragnące podróżować do Kanady. Zgodnie z umową, firma VFS Global uruchomi prężną sieć o zasięgu światowym składającą się z około 130 takich punktów. CVAC jest pierwszym tego typu punktem w Polsce. Znajduje się on pod adresem: al. Jana Pawła II 23, II piętro, lok. 223, 00-854 Warszawa.
Celem globalnej sieci punktów obsługi wniosków wizowych jest zapewnienie wnioskodawcom lepszego dostępu i świadczenie usług administracyjnych w rozszerzonym zakresie poprzez spójne podejście do świadczonych usług oraz wsparcie wdrażania identyfikatorów biometrycznych. Warszawski punkt został otwarty w dniu 5 października 2015 roku.
Punkt Obsługi Wniosków Wizowych świadczy usługi na rzecz rządu Kanady na zasadzie wyłączności, a także upoważniony jest do przyjmowania wniosków o wizę na pobyt czasowy we wszystkich kategoriach (wizy wjazdowe na pobyt czasowy, pozwolenia na naukę i pozwolenia na pracę) oraz wniosków o wydanie dokumentu podróży dla stałych rezydentów Kanady znajdujących się w takich państwach, jak Polska, Litwa, Estonia, Białoruś i Łotwa.
Punkt Obsługi Wniosków Wizowych jest upoważniony do świadczenia usług wsparcia administracyjnego, takich jak przyjmowanie wniosków o wydanie wizy oraz zwracanie interesantom paszportów w zaklejonych kopertach wraz z decyzją. Punkt Obsługi Wniosków Wizowych może także pomóc w imieniu Sekcji Wizowej Ambasady Kanady w umówieniu danej osoby na rozmowę w sprawie wizy.
Decyzję o wydaniu lub odmowie wydania wizy podejmują wyłącznie urzędnicy imigracyjni Ministerstwa ds. Obywatelstwa i Imigracji Kanady (CIC) zgodnie z zasadami i wytycznymi wizowymi i wjazdowymi Kanady. Punkt Obsługi Wniosków Wizowych nie odgrywa żadnej roli i nie ma żadnego wpływu na wynik rozpatrzenia wniosku, nie udziela również porad w zakresie oceny wniosku pod tym względem.
Korzystanie z usług Punktu Obsługi Wniosków Wizowych nie jest obowiązkowe. Tego rodzaju usługi oferowane są również bezpośrednio przez Ministerstwo ds. Obywatelstwa i Imigracji Kanady, gdzie wnioski należy składać, korzystając z internetowego systemu zgłaszania wniosków wizowych (E-Apps).
Nowy punkt CVAC daje wnioskodawcom możliwość dostępu do większej liczby udogodnień i usług, takich jak:
• zlokalizowane w dogodnych miejscach i łatwo dostępne punkty obsługi wniosków wizowych,
• dłuższe godziny otwarcia pozwalające wnioskodawcom na odwiedzenie punktu w dogodnych dla siebie porach,
• wygodne i przestronne poczekalnie wyposażone w nowoczesne udogodnienia,
• wykwalifikowany i oddany personel, który udzieli informacji na temat wiz i procesu składania wniosków,
• strona internetowa ułatwiająca dostęp do informacji, w tym informacji dotyczących rodzajów wiz, wymagań i list kontrolnych, należnych opłat i śledzenia statusu wniosku,
• obsługa telefoniczna i mailowa mająca na celu udzielanie odpowiedzi na pytania klientów oraz informacji na temat statusu wniosku,
• śledzenie statusu wniosku,
• bezpieczne obchodzenie się z paszportami, dokumentami i danymi osobowymi.
Więcej informacji znajduje się na stronie http://www.vfsglobal.ca/canada/Poland
•••
Czy w materiale pana "Aleksandra Łosia" słusznie pojawiła informacja: "…Hammurabi, władca Kartaginy…"?
Pozdrawiam,
Yarek Dabrowski
Od redakcji: Całkowicie niesłusznie, Hammurabi związany był z Babilonem, przepraszamy.
Listy z nr. 44/2015
Toronto, dzień wyborów złotoustych elektorów
Hallo Ollo – ksywa Grafie – tak jak ty ja nie potrafię!
Gratulacje, masz nowego/starego prezydenta Łukasza(enko). Promienieje on z powodu tak nieoczekiwanej wygranej. A było gorąco. Wszak próbowałeś zgłosić swoją kandydaturę do tej rezydentury. Oczywiście układ cię utrącił, ale wódz odetchnął, dopiero kiedy wyniki wyborów zostały formalnie zaklepane, pewne.
Myślę, że nie pomogło ci to, iż jesteś po mieczu półkrwi Polakiem, a tylko w połowie po kądzieli Białym Rusinem – a może Litwinem? Z tymi kresowymi rodami bez wodki nie rozbieriosz. Pewna panienka, tym razem po polsku, ujęła to tak: bez wódki się nie rozbiorę, czy może: bez wódki mnie nie rozbierzesz. Bo każda elegantka przyzna, gdy jest szczera – że dla kobiet się stroi, dla mężczyzn rozbiera.
Z tymi półkrwi Polakami to cały galimatias. Parę dni temu od jednego z licznych (mam nadzieję) czytelników moich nieskładnych wypocin – cha, cha – szybko i zdecydowanie zaprzecz OK? – otrzymałem telefon z kpiącym komentarzem. Prezentujesz bracie w krawacie swoje kato-narodowe poglądy z uporem, a żyjąc daleko od kraju, nie masz wielkiego pojęcia o wyobrażeniu, kto nad twoimi ukochanymi Lechitami i Polanami trzyma rzeczywistą władzę. I nie myślę tu o stronnictwach ruskich, pruskich i amerykańskich. W każdym razie nie bezpośrednio. Tako rzeczony zaczął mi wymieniać, co następuje. Teraz Bliski Wschód na tapecie. Chociaż ściśle biorąc, to dla nas ten bliski wschód stanowi Lwów, Wilno i Mińsk.
A tymczasem rodzina byłej prezydentowej z tego Bliskiego (dalekiego) Wschodu swój ród wywodzi. To samo obecna Pierwsza Dama oraz żona Zdradka Sikorskiego. Coś pomrukiwano o korzeniach Mazowieckiego i Kwaśniewskiego. Oklapłem na fotelu, kiedy do wyliczanki włączył też mój rozmówca matkę Prezesa Jarosława (!). Obecnego Prezydenta Dudę zawsze trzymałem za górala, a to podobno rodzina ukraińska. "Dla Hucuła nie ma życia jak na połoninie..." Jeśli tak (oby nie!), to kto w końcu nam, dumnym Lechitom, karty rozdaje? Dorzućmy jeszcze ryżego Kaszuba i wydawcę najpopularniejszej (zgroza) Gazety W. oraz paru innych osobników osobiście mi znanych! Podniosłem się z fotela i sięgnąłem po "Żywiec" kuzyna Mielżyńskiego. Po czwartym kuflu ogarnął mnie smutek i melancholia. Czy rzeczywiście, jak określa nas S.M., jesteśmy tubylczym mniej wartościowym narodem? Nie!!! (to nie cytat z Urbana).
Próbując podnieść się na duchu, przeglądam "Gońca" od początku do końca. Coraz więcej coraz większych reklam. Dobra nasza, tak trzymać. Ale one chyba wypierają moje felietoniki? Ostatnio napisałem dwa w postaci listów miłosnych do A. Szlajcherta (po kądzieli Michnika) i Pan Redaktor Kumor ich nie puścił.
Trudno, tzw. łamy nie są z gumy. Wyżej wymieniony opublikował się więc też w "Życiu" outside dodatkowo. U prawicowego konkurenta.
Nie ma lekko przyjacielu Aleksandrze. Czy nie rozważasz zaokrąglenia swego szlachetnego, nadanego przez rodzicieli imienia do bardziej swojskiego brzmienia – Ołeksandr? To na ścianie wschodniej brzmiałoby popularniej. Spróbuj.
Jako członek i patriota tubylczego narodu (choć wyemigrowany) mniej wartościowego, mogę tylko za poetą powtórzyć: "Smutno mi Boże...". A tobie na wschodzie wesoło? Jesteś uparty. Ołeksandra może przeżyjesz, ale następcy tronu już chyba nie. Rośnie tacie na pociechę. Już za niego kartkę wyborczą wrzucał w świetle reflektorów i kamer. A ciebie te łykowe kapcie nie pokazali. Pewno też wrzucałeś? Jak tak patrzę wstecz na moją genealogię – bo to teraz w modzie i u nas, i na zachodzie (Europy). Przodkowie dziarskie chłopaki same Polaki. Na palcach dwóch rąk ich policzę i wymienię po imieniu. Jeśli zaś po kądzieli, to już licząc na palcach, musiałbym zdjąć buty. Arystokracja. Hrabstwo.
Mój dziadek, z którym miałem przyjemność i szczęście (długowieczny) sporo rozmawiać, żartował, że wielu starozakonnym przez pokolenia pod polskim błękitnym niebem, oczy zrobiły się z brązowych niebieskie, a pejsy blond! Cóż, sporo atrakcyjnych żydowskich dziewcząt służyło po dworach i u bogatych mieszczan. W razie wypadku, a wypadki chodzą po ludziach – krowę w posagu i szybki ślub z jakimś niezbyt zasobnym jidysz-boyem. I wszystko zostawało w rodzinie, to jest w narodzie, który jaśniał. Taki mamy klimat. Czasem bywało odwrotnie. Kto oglądał "Ziemię obiecaną", czyli Łódź (a któż nie oglądał?), to pamięta, że szlachcic Olbrychski ożenił się z panną Dykiel na potrzeby X Muzy przebraną za córkę "Żyda" Pieczki. No cóż, aktorstwo ma swoje prawa. W jednym z filmów Holoubek grał SS-mana. I jak tu rozróżnić (bez spuszczania spodni) Żyda od Polaka – czym turbował się śp. patriota Bartoszewski.
Kończę już, bo czas iść głosować. Tutaj moje piękne oczy chcą widzieć konserwatystów, a w kraju co najmniej 51 procent dla PiS-u, żeby mógł rządzić samodzielnie, a nie jak drzewiej z SAMĄBRONĄ lub smokiem (smogiem?) wawelskim Giertychem. Smokiem czy koniem? Nim mój listek figowy do ciebie – się w "Gońcu" wyda (coś mi się nie wydaje, powiedziała stara panna) – to już wszystko będzie jasne. Byle nie jak pomroczność jasna. Pożiwiom uwidim, skazał ślepoj.
Po drodze kupię "Żywca" lub "Okocim". Z radości lub smutku żywcem się okocim. Bądźmy optymistami. Chociaż nóż mi się w kieszeni otwiera, kiedy w subwayu słyszę "mądre" komentarze, że Harper to kryminalista (!), a w polskim sklepie, że PiS Polskę zgubi. A kiedy głośno mówię: Jarosławie Polskę zbaw! – to zapada cisza, bo tu jednak jest Kanada i ludziska pyskówek w sklepie, częstych nad Wisłą, unikają. Ot i kultura bolszaja, wolność słowa i poglądów, a w związku z tym wyrażanie zbyt natrętne, publiczne, opinii na temat polityki, seksu i religii jest źle widziane. Nie pchaj palca, gdzie komu niemiło, nie rób drugiemu między drzwi.
Taki mamy klimat tu w Kanadzie pachnącej dziewicą, gdzie grube ryby się ukajali (jako pisał Fidler).
Czekamy Olo na wieści z ostfrontu, a też z westfrontu od pani W.R., kiedy znów do niemiaszków, staruszków dotrze. Bo coś się ociąga.
Ostojan
High Park
Od redakcji: Szanowny Panie, nie publikujemy listów otwartych do ludzi beznadziejnych. Wspominając o bagażu własnego pochodzenia, Pan się chwali czy żali?
•••
List dotyczy gali Maestro Rozbickiego
Nie dane nam było uczestniczyć w ww. koncercie
Już mieliśmy wchodzić na salę, gdy spostrzegliśmy na banerze logo, w skład którego wchodziły litery "tvn" zwykle poprzedzające cyfrę 24, tym razem poprzedzone literą "i".
Osoba rozdająca gadżety reklamujące "polską (?) telewizję w Kanadzie itvn" na pytanie, czy tvn sponsoruje koncert, przytaknęła, po wyrażeniu przeze mnie oburzenia, udzielała wymijających odpowiedzi.
Sprawdziliśmy ulotkę reklamującą koncert. Na rewersie ulotki widniało logo itvn w doborowym towarzystwie konsulatu, "Gazety" oraz, co godne podkreślenia, "Gońca" i "Głosu Polskiego",
Wróciliśmy z Living Arts Centre i zapoznaliśmy się z faktami, które opisują tę tajemniczą polską telewizję w Kanadzie ukrytą pod tajemniczym logo itvn.
I cóż się okazało – dzisiaj w sobotę na itvn moglibyśmy sobie obejrzeć m.in. "Fakty" i program tego bęcwała od psich gówien, w które wkładał polską flagę.
Wiedząc o tym wcześniej, na ten koncert nigdy nie poszlibyśmy, jak zresztą na żadne inne imprezy sponsorowane przez itvn. Będziemy w przyszłości dokładnie sprawdzać listę sponsorów.
Tym razem uważając, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd, spodziewamy się zwrotu 130,00 dol. za dwa bilety.
Jan i Lidia Bartosikowie
Od redakcji: Smutna sprawa.
•••
Liberal sex-ed: A path to societal acceptance of pedophilia?
Critics of the Liberal government’s sex-ed curriculum have said that it reads like a "pedophile manifesto". The critics raised concerns that it was written under the direction of a convicted child sexual predator, and that his motivation for injecting age-inappropriate, overly explicit lessons may possibly have been to "groom" children so as to make them available for sex.
These concerns exist because the sex curriculum was written under the direction of former Deputy Education Minister, Benjamin Levin, who sits behind bars for sexual crimes against children.
The top Liberal educrat and architect of the new sex curriculum, pleaded guilty in March to one pedophilia-related charge and two child pornography related charges.
After grooming: the next step
Beyond simply grooming children, we must look down road to see where else this pedophile-influenced curriculum could possibly take us.
Is it possible that former Deputy Education Minister Levin was trying to lay the groundwork to soften up society’s attitude towards pedophilia, and to create a suitable environment for its decriminalization? The new sex curriculum will definitely have the effect of softening up the culture to take a more laissez-faire attitude towards young children engaging in sex.
In fact, the prestigious teachers college in Toronto where Benjamin Levin was a bigwig, the Ontario Institute for Studies in Education (OISE), recently hosted a "child-love" sympathizer as the keynote speaker.
The teachers college brought Dr. James Kincaid, a man who has been criticized for being sympathetic to pedophiles, in as their conference speaker. Read about it at this link here <https://www.lifesitenews.com/news/we-need-the-pedophile-child-love-apologist-to-keynote-conference-at-univers>;. ( https://www.lifesitenews.com/news/we-need-the-pedophile-child-love-apologist-to-keynote-conference-at-univers )
Kincaid defended sexual attraction to children in his book, Child-Loving: The Erotic Child and Victorian Culture, writing:
"If the child is desirable, then to desire it can hardly be freakish…To maintain otherwise is to put into operation pretty hefty engines of denial and self-deception."
Benjamin Levin’s role as a leader at OISE, the organizer of that conference cannot be ignored.
The fact is that the further we move society toward possessing an understanding that children are "sexual beings" with "sexual rights", the easier we make it for pedophile groups who are trying to legalize "intergenerational sex" and "child-love" to achieve their objectives. They’ll do it first by desensitizing society, and finally by changing laws. We can blame Liberals for that, since this will be the effect of their sex-ed program.
First, sympathy for the pedophile. Next, societal acceptance. Finally, legal change.
It is not beyond the realm of possibilities that one day, we could see a liberal-minded government decriminalize pedophilia on the basis that banning the pedophiles' ability to express their "sexual orientation" is "discriminatory".
For most people in the world, sexual attraction to children is still seen as a mental disorder or an evil perversion. However, there is a growing movement within academia to change the public’s perception on this point.
They want it to be perceived instead as "just another sexual orientation" which is inborn and cannot be changed, and therefore "natural". These pedophilia sympathizers, who use sanitized terms like "intergenerational sex" and "child-love" understand that once pedophilia is viewed as an inborn "sexual orientation", the public will largely shift from loathing to sympathy.
That shift is essential to their plans. And after that, the conversation will shift to one of "sexual rights", arguing that children have a fundamental right to engage in consensual sexual relationships with whomever they choose, and any denial of that by parents or the legal system, is a form of religious oppression on the basis of sexual orientation, and an unjust denial of their right to choose. They will seek to eliminate age as a restriction, and only "consent" will remain as the sole determinant of "healthy relationships".
Before you dismiss the possibility of Canadian politicians one day working to decriminalize pedophilia, please consider that politicians in another progressive country, Germany, have already tried to do that.
Germany's Green Party was involved in an aggressive campaign to legalize pedophilia. Their efforts failed, but nonetheless they attempted it. Read about it at this link here
<http://www.spiegel.de/international/germany/past-pedophile-links-haunt-german-green-party-a-899544-2.html>; ( http://www.spiegel.de/international/germany/past-pedophile-links-haunt-german-green-party-a-899544-2.html )
It’s also notable that in recent times, a psychological "expert" on sexual predators testified to the House of Commons and argued that Canada should treat pedophilia as a "sexual orientation", rather than a psychological disorder that requires treatment. Read about that at this link here
<https://www.lifesitenews.com/news/pedophilia-a-sexual-orientation-experts-tell-parliament>; ( https://www.lifesitenews.com/news/pedophilia-a-sexual-orientation-experts-tell-parliament )
More recently in Canada, the Toronto Star ran a piece that was disturbingly sympathetic towards pedophiles. It promoted, uncritically, the work of Canadian researcher Dr. James Cantor, from Canada's prestigious Centre for Addiction and Mental Health, who advocates for viewing pedophilia as a "sexual orientation".
This disturbing mainstream media article even spoke uncritically of "social acceptance" for pedophiles. Read about it at this link here <http://www.thestar.com/news/insight/2013/12/22/is_pedophilia_a_sexual_orientation.html>; ( http://www.thestar.com/news/insight/2013/12/22/is_pedophilia_a_sexual_orientation.html )
It is clear that elites in academia, government institutions, and some in the media, are working to change public perception about pedophilia. To normalize the idea of adults being sexually attracted to children, so that it’s no longer viewed with repulsion.
Knowing that Ben Levin was part of Premier Kathleen Wynne’s transition team, a Liberal party insider with power, is also worrisome.
Levin’s hand in the sex curriculum undeniable
Thanks to a Freedom of Information request, a Ministry of Education document from Benjamin Levin was obtained which proves that he was involved in curriculum development.
Mr. Levin sent a memo on March 6, 2009 announcing he was taking direct charge of the province’s school curriculum. "Dear colleagues, I am writing to provide an update on our sector’s agenda. ... I will be filling the ADM (assistant deputy minister) position previously held by <name removed intentionally>," he wrote. "The division formerly headed by <name removed intentionally> will be renamed as 'Learning and Curriculum.' It will have responsibility for curriculum and for Special Education including Provincial Schools."
A month later, Mr. Levin announced: "Today, the ministry released its new equity and inclusive education strategy paper. ... This province wide strategy has been a priority for our Minister of Education Kathleen Wynne and me."
Shocking exposés on the Liberal sex-ed agenda
You will be moved and disturbed by the four revealing videos below. Caution: contains explicit information. These videos are very short (6 min, 9 min and 10min) that show the facts of what else, and what other "experts" were involved in the writing of the sex-ed curriculum.
Video 1: Jack Fonseca on the specific dangers of Wynne sex-ed
https://www.youtube.com/watch?v=KorVOSIWN-o
Video 2: Jack Fonseca reveals the extremist experts
https://www.youtube.com/watch?v=-BTnlXYrJB4
Video 3: EXCLUSIVE: Proof of Ben Levin’s Involvement in Sex-Ed Program
https://www.youtube.com/watch?t=7&;v=o9OIy5VX4rw
Video 4: A lawyer Ezra Levant, on the curriculum
https://www.youtube.com/watch?v=p8lSUHx0F54
A message to Liberal Premier Kathleen Wynne and Education Minister Liz Sandals:
You have both lied to the people of Ontario about having conducted a meaningful consultation with parents. You no longer have parents’ confidence to govern this province. You should both do the right thing and resign.
A message to the Liberal Party of Canada:
Disassociate yourself from the Liberal government’s sex-ed curriculum, which can only serve to further the aims and objectives of pedophile advocacy groups.
A message to Ontarians:
Let's say no to pedophilia!
Sławek Zinkiewicz
Od redakcji: Absolutnie!
•••
Pod patronatem Prezydenta RP wystartował projekt: Pułkownik Kukliński – zwycięska misja!
Szanowne Redakcje,
Z inicjatywy ludzi, którym na sercu leży przypomnienie dokonań śp. płk. Ryszarda Kuklińskiego, w 2012 r. powstał Społeczny Komitet Budowy Pomnika płk. R.J. Kuklińskiego w Wiązownie. Jego celem dzisiaj jest przygotowanie i zorganizowanie zaplanowanej na 7 listopada 2015 r. konferencji, której towarzyszą dwa konkursy – historyczny i plastyczny. Honorowy patronat nad inicjatywą objął Prezydent RP Andrzej Duda. Twórcy projektu postanowili nie skupiać się na dywagacjach o zdradzie czy bohaterstwie, ponieważ dla nich sprawa jest oczywista. Dlatego idei przyświeca niepozostawiające żadnych złudzeń hasło "Pułkownik Kukliński – zwycięska misja".
Małgorzata Kupiszewska, absolwentka polonistyki, działaczka społeczna, pisarka, dziennikarka, animatorka kultury, skarbnik Komitetu, wyjaśniając swoje zaangażowanie, tak powiedziała: – Roman Barszcz, przyjaciel płk. Ryszarda Kuklińskiego, dawno temu prosił mnie, abym zajęła się sprawą pułkownika, którego w Polsce nazywano albo zdrajcą, albo bohaterem. Nie będę odpowiadać na pytanie, kim był pułkownik Kukliński, bo musiałabym odpowiedzieć jednoznacznie: Tak, zdradził. Prawdę zdradził!
W projekt włączyły się liczne organizacje: Izba Pamięci Pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Warszawie; Fundacja "Łączka"; Stowarzyszenie Międzynarodowy Motocyklowy Rajd Katyński; Fundacja Centrum Dokumentacji Czynu Niepodległościowego; Towarzystwo Parku im. dr. H. Jordana; Stowarzyszenie Społeczno-Kombatanckie Zrzeszenie Wolność i Niezawisłość z Krakowa; Fundacja Mikołaja z Radomia; Fundacja "Gdzie" z Krakowa; Ogólnopolski Komitet Pamięci ks. Jerzego Popiełuszki; Kapituła Medalu "Zło Dobrem zwyciężaj"; Muzeum Tradycji Niepodległościowej Ziemi Wadowickiej im. 12. Pułku Piechoty, Fundacja "Niepodległości".
Do Komitetu Honorowego zaproszono między innymi córkę rotmistrza Witolda Pileckiego, Zofię Pilecką-Optułowicz, i jego prawnuka Krzysztofa Kosiora, a także córkę generała Władysława Andersa, Annę Marię Costa. Projekt znalazł uznanie w oczach wielu cenionych osób i instytucji – choćby Muzeum Historii Polski.
KONFERENCJA
Udział w zaplanowanej na 7 listopada br. Ogólnopolskiej Konferencji Pomnik Symboliczny "Pułkownik Kukliński – zwycięska misja" w Wiązownie, zapowiedziało wielu znakomitych Gości. Historycy, wojskowi i publicyści, pod przewodnictwem prof. Jana Żaryna wygłoszą następujące prelekcje – prof. Tomasz Panfil: Szpiegostwo i szpiedzy, czyli spiskowe wersje historii; dr hab. Józef Brynkus: Homo sovieticus – człowiek zniewolony; Michał Siwiec-Cielebon: Między zdradą a honorem oficera; płk. Piotr Wroński: Dylematy oficera; kpt. Franciszek Krzysiak: Dwudziesty pierwszy wiek patrzy na Pułkownika; Kajetan Rajski: Z ojca na syna, czyli patriotyzm dziedziczny; Tadeusz Płużański: Pułkownik Kukliński – ostatni żołnierz wyklęty; prof. Tadeusz Wolsza: Przebić żelazną kurtynę; Tomasz Łysiak: Archetyp żołnierza niezłomnego na drodze do Niepodległości. W drugiej części konferencji zaplanowano dyskusję, którą poprowadzi red. Bogdan Rymanowski.
KONKURSY
W ramach inicjatywy Organizatorzy ogłosili dwa konkursy. Pierwszy, który wyłoni talenty artystyczne, ma zasięg ogólnopolski. O werdykcie Konkursu na Plakat: "Pułkownik Kukliński – zwycięska misja", zdecyduje jury w składzie: Andrzej Fogtt, Jakub Kijuc, Andrzej Pągowski, prof. Rosław Szaybo, Szczepan Sadurski.
Nagrodę w wysokości 5000 zł ufundował Wójt Gminy Wiązowna pan Janusz Budny. Drugi konkurs ma charakter międzyszkolny (obejmuje gimnazja na terenie powiatu otwockiego), a jego uczestnicy zmierzą się z wiedzą o Pułkowniku Kuklińskim. Nagrodę w wys. 1000 zł ufundowała Rada Miasta Otwock w osobie przewodniczącego Jarosława Margielskiego. Wśród jurorów zasiadają Przewodniczący – prof. Tomasz Panfil, Barbara i Roman Barszczowie – przyjaciele Pułkownika, Jacek Hajdacki, Maciej Milewski, Jan Łepkowski, Piotr Ulatowski i Kajetan Rajski. Wszelkie dodatkowe informacje znajdą Państwo na oficjalnej stronie internetowej: www.pulkownikkuklinski.pl.
Serdecznie zachęcamy do włączenia się w naszą inicjatywę. Będziemy ogromnie wdzięczni za propagowanie na łamach Waszych mediów idei związanej ze zwycięską misją płk. Ryszarda Jerzego Kuklińskiego.
Biuro Prasowe Społecznego Komitetu Budowy Pomnika płk. R.J. Kuklińskiego w Wiązowni
Listy z nr. 43/2015
30 września 2015
Szanowni Państwo,
Apel o wsparcie i pomoc finansową w odbudowie jedynego polskiego kościoła w rejonie Kanady atlantyckiej, zniszczonego w pożarze.
Szczęść Boże! Gorące pozdrowienia i błogosławieństwa!
Polski kościół rzymskokatolicki pod wezwaniem Narodzenia Najświętszej Maryi Panny uległ zniszczeniu w pożarze 29 listopada 2014 roku.
Nasz piękny kościół znajdował się w wielokulturowej dzielnicy Whitney Pier na półwyspie Cape Breton w Nowej Szkocji. Został zbudowany przez emigrantów w 1913 roku i był uznany przez władze prowincji Nowa Szkocja za obiekt historyczny.
Wspólnota polska w Cape Breton jest jedną z najwytrwalszych wspólnot polskich w Kanadzie.
Wiele pokoleń Polaków w Cape Breton z wielką miłością i troską dbało o kościół polski. Zachowaliśmy naszą wiarę, język polski, nasze obyczaje i naszą wspólnotę.
Nasza parafia zawsze była dobrze zarządzana i tętniła życiem, pomimo tego, że Cape Breton jest jednym z regionów o najwyższym stopniu bezrobocia w Kanadzie. Parafia zawsze pomagała szerszej społeczności w naszym regionie, współpracując z ludźmi wielu kultur i wyznań.
Kościół polski p.w. Narodzenia Najświętszej Maryi Panny jest ostoją wspólnoty polskiej. Jest naszym sercem i duszą. Z Bożą pomocą i wsparciem ludzi z całego świata rozpoczęliśmy pierwszy etap budowy nowego kościoła 16 sierpnia. Zwracamy się z ogromną prośbą o wszelkiego rodzaju wsparcie. Nasz kościół miał polisę ubezpieczeniową w diecezji, ale były ograniczenia. Pomimo tego, że nowy kościół będzie mniejszy, to i tak potrzebujemy zebrać około 350.000 dolarów, aby ukończyć budowę kościoła. Wszyscy darczyńcy zostaną wyróżnieni wpisem na specjalnych tablicach pamiątkowych w nowym kościele i na stronie internetowej naszej parafii www.stmarypolishparish.ca.
Wszystkich ofiarodawców będziemy również informować o postępach w budowie i zaprosimy na pierwszą mszę w nowym kościele.
Serdecznie dziękujemy za hojność, pomoc i troskę.
Bóg zapłać!
Stephanie Melnick Black
Przewodnicząca "Rebuilding Capital Campaign"
Tom Urbaniak
Przewodniczący Rady Parafialnej
902-563-1226
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
St. Mary's Polish Parish
21 Wesley Street, Sydney
Nova Scotia
B1N 2M5
Charity Registration: #106880107RR0079
Odpowiedź redakcji: Pomóżmy.
•••
Plotka wróblem wylatuje a wołem powraca
Dawno, dawno temu i daleko stąd w małym miasteczku na Kresach żył sobie szanowany kupiec Izaak Housenduft. Od współmieszkańców odróżniało go to, że był właścicielem złotego kieszonkowego okrągłego zegarka na również złotym długim łańcuszku. W tych odległych czasach w małej mieścinie posiadanie takiego drogiego cacka było ewenementem. Życie w tym zamieszkanym głównie przez starozakonnych sztetlu płynęło powoli i monotonnie, a czas wyznaczało poranne pianie kogutów i dźwięk cerkiewnych dzwonów. Pewnego dnia stało się nieszczęście – zegarek przepadł! Izaak pobiegł zaraz do cyrkułu z zawiadomieniem o kradzieży, ale pomocy nie uzyskał. Skierował się więc do rabina znanego z udzielania współmieszkańcom mądrych rad życiowych. Ale tu także spotkało go rozczarowanie. Rabin stwierdził, że zguba, której mu wielu zazdrościło, jest już na pewno daleko, bo któż mógłby się z nią tu pokazać? Pogódź się ze stratą i ufaj, że Opatrzność ci ją wynagrodzi w jakiś sposób. Najlepiej, jeżeli o tym wydarzeniu wszyscy zapomną, bo już ludzie powtarzają sobie różne wersje tego, co się stało. W końcu nie będzie jednoznacznej – i po upływie pewnego czasu nie będzie już wiadomo, czy to Izaakowi coś ukradziono, czy to może on sam ukradł.
Strata była jednak zbyt bolesna i poszkodowany wciąż dolewał oliwy do ognia, prowadząc własne śledztwo, oskarżając to tego, to owego, czym naraził się na powszechną niechęć.
Czas upływał. W sąsiednim miasteczku był dobry interes do zrobienia. Chciał się w niego wkręcić Izaak posiadający odpowiedni kapitał. Nie został jednak przez współudziałowców przyjęty. Powiedziano mu: panie Housenduft, pan nie wzbudzasz zaufania. Wszyscy mówią, że pan byłeś wmieszany w jakąś poważną kradzież.
I tak nieszczęścia chodzą parami. Przepadł i zegarek, i interes, i dobre imię. A nie trzeba było słuchać mądrej rady, siedzieć cicho, a nie rozdmuchiwać przegranej i tak sprawy? Plotka ma swoje prawa, o których wiedział rabin. Tak było i tak jest obecnie. Ludzie teraz np. mówią i piszą, że znany celebryta pan M. podobno prowadząc swoją lśniącą, wypasioną furę i będąc pod wpływem, jadąc zbyt szybko, przejechał na pasach przejścia dla pieszych, na czerwonym świetle zakonnicę w ciąży! Toż to rażące naruszenie przepisów ruchu drogowego, nie mówiąc już o religijnym wydźwięku wydarzenia! Gdyby tak było, to nawet jeśli sprawca jest VIP-em, należy do mniejszości spec. chronionej, jest autorytetem moralnym, ma chody, poparcie, układy i stosunki, gdzie trzeba i niekoniecznie trzeba – to żadne immunitety i inne epitety nie powinny go chronić! A do tego próbował zrzucić winę na odchodzącego pana (od red. – słowo nieczytelne).
Jednak podejdźmy lepiej do tej sprawy z należytą rozwagą. Może to wszystko plotki, które z uczciwego kupca robią złodzieja, a z autorytetu moralnego nieprzestrzegającego prawa i sprawiedliwości pirata drogowego? Czy to tak było naprawdę?
Pan M. może przecież dowodzić, że on wszystko widzi na czerwono (jasna pomroczność się zdarza), więc nie rozróżnił koloru świateł na przejściu. Białe pasy mogły być zadeptane przez tak liczne demonstracyjne pochody tych hord i głośnych niedoduszonych watah nacjonalistów, neofaszystów, chuliganów, kiboli, katoprawicowych oszołomów (niepotrzebne skreślić), których są wszak w narodzie liczne miliony. Jego dziennikarska wybiórcza wysokość pan M. wcale też nie musi być sprawcą ciąży zakonnicy (in vitro?). A w ogóle czy to na pewno była zakonnica, bo stroje niektórych kobiet wyznawczyń Proroka są często do zakonnych podobne? Na Wysokich Obcasach? Jak mówią słowiańscy pobratymcy z bliskiego wschodu (ale nie z Bliskiego Wschodu, bo ten przez duże "B" wcale nie jest nam bliski), co się naprawdę wydarzyło – bez wodki nie rozbierjosz. Było, jak było, nie ma strachu, VIP się wykręci. A może nie? Bo jak śpiewał Młynarski, "przyjdzie walec i wyrówna". Bądźmy przy nadziei, a może prawa i sprawiedliwa przyszłość się narodzi w narodzie. To bardzo prawdopodobne.
***
Prognoza pogody
Aby nie być zbyt monotematycznym, to jeszcze krótko – kurtz und buendig, zwrócę uwagę czytelnika na bliski zachód za Odrą, naszą trwałą piastowską granicą, gdzie Bolesław Chrobry wbijał słupy. I na Nysie – rozumisię! Łużyckiej z nazwy, ale naszej. Ostatnio z tego bardzo bliskiego zachodu zaczynają wiać wiatry politpoprawnościowe. Czy to ożywcze śródziemnomorskie sirocco? W sam raz na nadchodzącą zimę? Niestety, wygląda na to, że te puszczane wiatry mogą się przekształcić w nawałnicę, huragan, a nawet trąby powietrzne. Wszak puszczają je – żeby użyć obrazowego porównania, trąby polityczne. Takie zawieruchy, choć niekoniecznie klimatyczne, przerabialiśmy już w naszej historii wielokrotnie. To już bywało.
Cofnijmy się w czasie, panowie i panie (oraz wy jeszcze niezdecydowani). Przypomnijmy sobie Żelaznego Bismarcka, uparciucha Drzymałę z jego wozem, Wilhelmów (Wilusiów) numer jeden i numer dwa. Bliżej trochę tych paskudnych czarnych (?) NAZI, którzy nie wiadomo jak ogłupili szlachetny naród niemiecki. Zawiewało od tych przyjemniaczków z bliskiego (za bliskiego czasem) zachodu tak, że niech się halny między turnie schowa. Zapomnieli, a może nigdy nie wiedzieli, że kto sieje wiatr – zbiera burzę! To były zdecydowanie zimne wiatry, które armię generała, potem marszałka von Paulusa zagnały aż do Stalingradu, czyli Carycyna, czyli Wołgogradu.
A tam generał mróz ich do szpiku kości przedmuchał. Wszystko z winy tego czeskiego kaprala (Bohemian Corporal) – jak tytułował poniewczasie Paulus Fuerhera, którego rozkazy długo i dokładnie wykonywał. Historia uczy, że niczego ludzi nauczyć nie może. Niemcy, ci najdoskonalsi, najmądrzejsi, najlepiej zorganizowani Europejczycy, kto zaprzeczy – nie widzę, nie słyszę, zawsze chcieli przecież tylko najlepiej, więc na swoją modłę, urządzić nasz (wspólny – o czym zapominają) kontynent. I to się nie zmieniło. Chociaż zrobili obrót o 180 stopni od militaryzmu do pacyfizmu, nadal wydają innym krajom rozkazy. Zawsze bili, i to mocno, z prawej ręki. Teraz jakby z lewej, ale to też może zaboleć. Oby tylko nie bardziej!
Obecny kanclerz Niemiec w spódnicy zadecydowała, że wszyscy mamy brać do siebie nawałę tzw. uchodźców (pan Zagłoba powiedziałby – bisurmanów). A że od czasów wspomnianego kanclerza von Bismarcka Niemcy stracili "większą połowę" swojego terytorium, to wszystkich chętnych u siebie nie upchają, bo nie ma wystarczającego lebensraumu, przestrzeni życiowej. Kanlcerzyna i podległa jej UE wyznaczyła każdemu więc krajowi jego porcję tortu do podziału. Pan "prezydent Europy" przyjął bez szemrania przydział dla Polski i przekazał do wykonania podległej (jeszcze nie poległej) premierzycy. Niepokorna chuliganeria, faszyści itd. itd., o których wspomniałem poprzednio, krzyczy zgrabnymi rymowankami: "Jeśli Kopacz chce Murzyna – niech go sobie w domu trzyma!", "Na granicy z Węgrami siedzą Araby z iPhonami! Młody Polak emigruje, a rząd obcych sponsoruje!", "Cała Polska śpiewa z nami – w...lać z Arabami!".
Oczywiście nie tylko Polska protestuje. Ostatecznie i kanclerina się zreflektowała. Wprowadza zaostrzenia. Ale czy mleko się już nie rozlało? Jednym z cwanych posunięć jest wprowadzenie zasady, że jeżeli Polska dostała na przykład 2000 emigrantów zwanych żartobliwie uciekinierami, to ma ich trzymać. Jeśli prysną przez Odrę, to będą siłą do nas odsyłani. Ale (na szczęście!) to "cwane urwisy są tralala...". Pogubią dokumenty, dowody wpadły do wody, a oni są prosto z Syrii przez np. Albanię. I gdzie tu takich odsyłać, jeśli nasze służby graniczne też zaprzeczą. To nie nasi. Nasi chudsi są i mieli inne koszule i świeże skarpetki. Siedzą u nas cały czas głęboko szczęśliwi.
Co się porobiło – i co się jeszcze porobi! Na razie Kopaczka bierze limit, jak pan daje. Ale po wykopkach jesiennych to się pewno zmieni.
Zamiast imigrantów chcemy repatriantów! Jarosławie Polskę zbaw!
Jan Ostoja
Toronto, październik 2005
PS Kiedy to piszę, wynik wyborów w Polsce jest jeszcze nieznany.
Odpowiedź redakcji: Absolutnie. Zamiast imigrantów chcemy repatriantów.
•••
Na mój list, nr 42, redakcja "Gońca" odpowiada mi – "logika tego, co piszę, jest trochę inna. Oni walczą z tymi tylko, którzy wierzą w Boga". Pytanie, czym jest Kościół, z którym walczą. Kościół Boży tworzą wierzący w Boga i należący do Kościoła. Prowadzący kapłani, którzy są często nawet zabijani za to. Kapłani są łącznikami ludzi z Bogiem, między ziemią i Niebem. W Kościele jest Sam Bóg w Hostii.
To "oni" nie walczą, tylko którzy wierzą. Szatan i ich dzieci walczą z wierzącymi, z Kościołem, a tym samym z Bogiem.
S. Wójtowicz
Mississauga
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, spieramy się o głupie formalizmy, co do treści jesteśmy zgodni.
•••
Szanowny Panie Kumor,
Spróbuję się odnieść do Pańskiego cytatu, odpowiedzi pewnemu dyskutantowi: "Od redakcji: Szanowny Panie, logika tego jest trochę inna; oni walczą z tymi, którzy wierzą w Boga".
Proszę szanownego Pana, człowiek, który walczy z wierzącymi, jest oczywistą sprawą, że przede wszystkim wrogiem Boga. Myślę, że tego udowadniać nie muszę?
Jednak, aby nie miał Pan wątpliwości, spróbuję to wyjaśnić "łopatologicznie".
Otóż człowiek niewierzący w pierwszej kolejności buntuje się przeciwko 10. przykazaniu. Buntując się przeciwko tym NAKAZOM BOSKIM, staje się automatycznie wrogiem Boga. A ponieważ inni wierzą, to wywołuje zazdrość u niego. Ja bym to nazwał efektem "psa ogrodnika", czyli sam nie wierzy i innym nie pozwala. Nie wiem, jaka reakcja będzie na mój wywód?
Dodam tylko, że walka z Bogiem jest walką z prawdą przy pomocy kłamstwa. A tak przy okazji trochę na temat dziennikarstwa. Otóż w polskich mediach reżimowych dziennikarstwo sprowadzono do tuby propagandowej. Zauważam, że i tzw. niezależne media robią to samo, tyle że w drugą stronę.
U Pana też dostrzegam ten problem. Przypominam, że rolą dziennikarza nie jest lansowanie własnych poglądów albo poglądów sponsora, lecz przedstawianie suchej informacji, zostawiając komentarz czytelnikowi. Pańskie mentorskie odpowiedzi na każdy list świadczą o tym, że zapomina Pan, iż jest dziennikarzem.
Pozdrawiam
SC
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, proszę mi nie odmawiać prawa do komentarza, przecież właśnie tym w "Gońcu" się zajmuję. Pozdrawiam serdecznie, Andrzej Kumor.
•••
ŻYCZĘ DARÓW DUCHA ŚWIĘTEGO WYBORCOM I WYBIERANYM, ZACHOWUJĄC RÓWNOCZEŚNIE CISZĘ WYBORCZĄ.
W ostatniej chwili, ale nie łamiąc ciszy wyborczej jakąkolwiek propagandą, chcę zwrócić Państwa uwagę na to, że każda partia wystawia listę z wieloma, a nie z jednym (!), jak w Kanadzie, kandydatem.
Z tego co widziałam w Internecie, nie są te listy ułożone wg alfabetu, ale ważności w hierarchii partyjnej. Dlatego aby się nie rozdrabniać, jeśli komuś odpowiada program danej partii i chcemy jej zwycięstwa, to chyba nie należy do tych list podchodzić jak do menu w restauracji... tylko strategicznie wziąć pod uwagę tych co zajmują pierwsze pozycje na listach, bo w ten sposób gromadzi się głosy większościowe... eliminując rozczarowanie czy podejrzenia o złe przeliczanie oddanych głosów.
Małgorzata Kossowska
PS
Myślę, że byłoby dobrym zwyczajem i ułatwieniem, gdyby listy kandydatów były ogłaszane przez konsulat czy ambasadę RP w polskojęzycznej prasie – no ale to tak na przyszłość dla usprawnienia i świadomości, bo dziś, tj. w wigilię wyborów, jest już za późno na to.
Małgorzata Kossowska
Od redakcji: Bardzo mądra propozycja.
•••
Witam, podsumowując wynik wyborów:
- legalizing polygamy
- legalizing euthanasia, prostitution, marihuana
- lowering the age of consent from 16 to 14 (easier for pedophiles)
Trudeau promised:
- Income Splitting will be gone
- In addition: No more $160 per child a month until 5.
- No $60 per child until 18
All of this will be erased next year
In total I calculated my family income based on 2 kids will go down by over $3500 per year under Liberal government. Over 3 years till next election my losses will be over $10,000, after tax money.
Trudeau's election argument for removing this was: Only small group of people benefits these tax breaks. (Income splitting 20% of population). Instead he wants to give more tax breaks to families where both parents are working and making close salaries each. (80% of Canadian population). In general families with Stay at Home Moms will be completely screwed under Trudeau financially. Basically, the moms must go to work. No more tax breaks for them.
Regards,
Slawek
Od redakcji: Jacy ludzie, taka demokracja.
•••
Marysia Pyż ze Lwowa
Witam wszystkich moich przyjaciół, znajomych i wrogów. Udostępnione dzisiaj informacje (filmiki i artykuły) wywołały emocje, komentarze i setki otrzymanych przeze mnie wiadomości. Otóż, oświadczenie dotyczące współpracy z Panem Kukizem opublikowałam jeszcze w końcu sierpnia http://www.kresy.pl/wydarzenia,polityka…
Aby wszystko było jasne i zrozumiałe, publikuję jeszcze raz ten sam link. Odpowiadam wszystkim na te same wysyłane do mnie pytania, dlaczego – nie wiem. Wiem tylko tyle, co powiedział w nagraniu, które zresztą było zrobione już po mojej rezygnacji. Wg mnie, po prostu niektórym brakuje męskiej odwagi, aby powiedzieć wprost, o co chodzi. Odwaga to cecha tylko dla wybranych.
Dziękuję przyjaciołom za takie opisy i oświadczenia złożone pod moim adresem. Także dziękuję wszystkim znajomym za każdy like, komentarz i wiadomość.
Dzisiaj otrzymałam od Was naprawdę ogrom informacji. Jesteście wielcy!!! Też dziękuję moim wrogom za to, że nie dajecie mi zapomnieć iż powinnam działać.
Dziękuję za krytykę wszystkim – od Jasia z wioski, poprzez dziennikarzy głównego ścieku, do Radosława Sikorskiego, którzy tak bardzo przejęli się moją osobą.
Oświadczam wszystkim – rozdział zamknięty. Nie chcę, nie kandyduję i nie mam nic wspólnego z Panem Pawłem Kukizem. Po prostu facet tak się nie zachowuje, jak również nie powinni mężczyźni z RN, którym dziękuję za oklaski na stojąco podczas II Kongresu RN.
Jeszcze raz, dziękuję za poparcie wszystkim! Jak pewnie już zauważyliście z publikowanych zdjęć, idę w dalszą drogę razem z Grzegorzem Braunem i Marianem Kowalskim, którym też składam wyrazy podziękowania. Z takimi mężczyznami to nie wstyd się pokazać. No i jak mówią ludzie – lepiej z mądrym stracić niż z głupim zyskać.
Działamy nadal. Wciąż robimy to samo. I zachęcamy do pomocy wszystkich ludzi, dla których Polska i Polacy pozostawieni poza nią nie są obcy.
Szczęść Boże!
Marysia P.
Listy z nr. 42/2015
Pot-pourri, czyli parę spraw za jednym zamachem
Szanowny Panie Redaktorze,
W Pańskim felietonie z 38. numeru "Gońca" pt. "Wolność i duma" ubolewa Pan nad brakiem poczucia dumy narodowej naszego Prezydenta, jako że rozmawiał z prezydentem Cameronem po angielsku. No cóż, może pan Prezydent jest bardziej dumny ze swojego angielskiego, niż z faktu bycia Polakiem. Być może pan Prezydent nie czytał dytyrambu na cześć języka polskiego, skopiowanego dla "Gońca" (nr 36) z Dictionaire Encyclopedique Quillet, Paryż 1970, i nie wie, że ma powód do dumy (przeciętniak nie wymyśli takiego języka). A może to w ogóle nie jego język? Reasumując: czytałam Pański felieton z bólem serca.
A swoją drogą, to samiśmy go sobie wybrali. Jak mi doniesiono z Polski, wybrano "mniejsze zło". A może i fizys zaważył na wyborze (domysł mój), bo ktoś zwrócił uwagę na Panaprezydentową słowiańską urodę, która, bądź co bądź, jest przyzwoitą wizytówką słowiańskiej Polski. Tak się naoglądali twarzy w telewizji, że wiedzą, jak wygląda Słowianin. Więc w obliczu tylu zalet wybór musiał paść na Dudu, jak to deklinuje moja słowacka koleginia... Prezydent Duda "mniejsze zło", prezydent Duda "ale jaja", prezydent Duda "słowiańska twarz" – wszystkie te warianty dobrze się wpisują w krajobraz, czyli "przestrzeń" naszego nieszczęśliwego kraju (to oczywiście zapożyczenie od Tuza polskiego dziennikarstwa, pana Stanisława Michalkiewicza. Czytając Jego felietony, człowiek popłacze i się pośmieje zarazem)... Czytałam kiedyś wywiad z panem Alefem Sternem (autorem "Poli Laski"), który uświadamiał Polaków, że genetycznie są najbliżsi Pasztunom afgańskim i powinni być dumni ze swych korzeni, bo to stary i zacny ród...
Następna sprawa dotyczy transferu do wieczności, czyli Bożych wyroków na biedaków, którym nie było dane poznanie jedynej "właściwej" religii. W swojej analizie ideologii Państwa Islamskiego ("Goniec" nr 37) autor Graeme Wood pisze: "Rozważmy, jak muzułmanie (a także chrześcijanie) wyobrażają sobie, co robi Bóg z duszami ludzi, którzy nigdy nie dowiadują się o prawdziwej religii. Nie będą oczywiście zbawieni" – koniec cytatu. O islamie wiem tyle, co przeczytałam.
Natomiast katolicyzm znam z autopsji. Jestem chrześcijanką od ponad tysiąca lat, więc bez studiów teologicznych wiem sporo na ten temat. Stwierdzenie, że chrześcijanie nieznający "właściwej" religii są potępieni, można śmiało nazwać herezją. Otóż nikt nie jest potępiony tylko dlatego, że nie poznał "właściwej" religii czy Boga. Znamy Go, czy nie znamy, to nie ma znaczenia dla zbawienia. Każdy z nas w chwili śmierci stanie przed Bogiem i zda sprawę ze swego życia: ile dobra bądź zła uczynił. Ale nawet największy grzesznik będzie zbawiony, jeśli tego pragnie; jeśli ukorzy się przed Bogiem, tj. uzna, że grzeszył, i będzie za grzechy serdecznie żałował. Dusza potępia się sama, na własne życzenie, wypierając się Boga. Nie po to Syn Boży, nasz Pan, Jezus Chrystus, przelał swoją krew za każdego człowieka, by go skazywać na wieczne potępienie. Oto co Jezus mówi do Sługi Bożej, świętej Faustyny, naszej wielkiej mistyczki: "Utrata każdej duszy pogrąża mnie w śmiertelnym smutku". Aby ratować nasze dusze, Pan Jezus ustanowił pierwszą niedzielę po Wielkanocy dniem Miłosierdzia Bożego. "Wszystkim duszom, które uwielbiać będą to Moje Miłosierdzie i szerzyć cześć jego (...) obiecuję, że dusze te w godzinie śmierci nie doznają przerażenia. Miłosierdzie Moje osłoni je w tej ostatniej walce" (Dzienniczek, 1540). A walka ta, według wygranych dusz świętych, jest straszna. To w tej ostatniej walce Szatan wydziera Bogu wiele dusz. "O, gdyby znali grzesznicy Miłosierdzie Moje, nie ginęłaby ich tak wielka liczba" (Dz. 1396), także "Niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat" (Dz. 699). Stąd rada dla nas wszystkich: ufać w Miłosierdzie Boże i żyć według Bożych przykazań. Chwila śmierci to najważniejszy egzamin w życiu człowieka, do którego należy się przygotować...
Tyle na tematy eschatologiczne. Cofnę się teraz w czasie i przestrzeni do prapoczątków naszej Ojczyzny. W "Biuletynie Polonijnym" (Montreal-Ottawa) nr 246 przeczytałam bardzo interesujący artykuł z serii "Spotkania z Przeszłością" zatytułowany "Wikingowie na Ziemi Piastów" autorstwa Jerzego Tomasza Nowińskiego.
Rzecz o powstaniu Państwa Polskiego. Coraz więcej naukowców jest zdania, że niemożliwe było uformowanie państwa słowiańskiego bez udziału sił z zewnątrz (sic!). Zastanawiają się, czy pierwszy książę Polan – Mieszko I, był wikingiem. Pierwszym polskim historykiem – mediewistą, który dowodził, że Państwo Polskie zawdzięcza swe powstanie plemieniu Lechitów, był profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, Karol Szajnocha. Szajnocha wywodził Lechitów ze Skandynawii i uznawał ich za wędrujących na południe wikingów. Za wikingami przemawiają znaleziska archeologiczne, najwcześniejsze z wielu w Lutomiersku koło Łodzi (X-XI w.). Spośród ponad stu przebadanych grobów, w 10 proc. przypadków stwierdzono elementy wyposażenia charakterystyczne dla Skandynawii. Na cmentarzysku w Sowinkach k. Poznania znaleziono dwa groby, (zapewne) wikingów. W Brodzi k. Włocławka (Kujawy) znaleziono 14 mężczyzn, 21 kobiet i 14 dzieci. Analiza DNA wykazała, że większość mężczyzn nie była spokrewniona z pozostałymi. DNA wskazuje na Skandynawię, Ruś Kijowską i Chazarię (1 koczownik chazarski). Według słów autora, celem artykułu nie było wykazanie, że Mieszko I był wikingiem, czy też nim nie był. Chciał natomiast zwrócić uwagę na fakt, że wikingowie byli najpewniej obecni przy tworzeniu Państwa Polskiego. Autor twierdzi, że byli obecni w najbliższym otoczeniu władcy, rozważając: "czy byli jego »drużyną«, czy jej dowódcami, czy byli doradcami Piastów, a może przybywali tu w celach handlowych wyłącznie – tego niestety wciąż nie wiemy i chyba jednoznacznej odpowiedzi długo jeszcze nie uzyskamy". Jak widzimy, naukowcy wszelkiej maści dokładają starań, żeby udowodnić, że powstanie Państwa Polskiego jest dziełem obcych, teraz wikingów, parę lat wstecz – Chazarów. Czyżby panowie naukowcy nie wiedzą, że obcy może tylko zniszczyć, nigdy zbudować. Niech spojrzą na obecną Polskę, uczciwie. Wszystkie te hipotezy funta kłaków warte, tyle co stwierdzenie ponad wszelką wątpliwość, że osobnicy o dużych uszach posiedli inteligencję. To nie żart, czytałam. Z całą powagą dowodzono, że pewne cechy fizyczne są wskaźnikiem intelektu. Zatem rekrutacja do Mensy jest nader prosta...
I na zakończenie o "Jowach". Żeby się zapisać telefonicznie na referendum, dzwoniłam do Konsulatu w Montrealu ponad godzinę. Wreszcie panienka odebrała telefon i poprosiła, żebym zadzwoniła trochę później, bo nie może mnie połączyć z sekretariatem (nawet nie usiłowała). Później już nikt nie odbierał telefonów.
Oczywiście głosowałam.
Z poważaniem
Ewa Pietras
Odpowiedź redakcji: Szanowna Pani, czasem pozostaje rozłożyć ręce.
•••
Witam Panie Andrzeju,
Re: Artykuł "Kiedy rząd demoralizuje dzieci" z 25.09-1.10.
Dzięki za artykuł!
Co się działo w kuluarach...
Of course the The Brampton Guardian intentionally omitted the main points and concerns in the published article!!! Roger Belgrave, the reporter, who interviewed me emphasized on body parts!
He wrote: "but revisions that will have his Grade 1 child learning to identify sexual organs has driven him to protest". I emphasized not on this!
At least Roger Belgrave from TheBramptonGuardian mentioned this: "the curriculum provides no warnings about child predators, pornography and pedophiles".
Comments 3) 4) and 5) (incl. below) and the one on gender I gave were are not mentioned even though the reporter was exactly told what it stated. I even emailed 3, 4 and 5 to him.
No nic, człowiek uczy się całe życie... mam na nich sposób, od tej pory będą dostawać 3 równej wagi sprawy i niech sobie wytną, co chcą, brak którejkolwiek pozostawia cały sens i jest tej samej wagi.
Dobrze, że jesteście, Panie Andrzeju!
Serdecznie pozdrawiam,
Sławek
3) HOMOPHOBIC COMMENTS
Back in February of this year during the Queens Park protests against sex education, Liberal Premier of Ontario Kathleen Wynne publically called peaceful protesters homophobic.
CONCERN:
– She said: I quote: "The people, who are outside on those front lawns, there is no doubt they are homophobic".
– Those racial and homophobic slurs are inaccurate, hurtful and offensive.
– What does it say about the status of free speech and free assembly in our Province?
– Kathleen Wynne never apologized for those comments.
4) PARENT CONSULTATION LIE
Remember all that government talk that they had consulted 4,000 parents on sex-ed?
CONCERN:
– The premier and the minster have not been honest with parents. Both have lied to Ontarians. They should resign and stop playing politics with children, parents and families.
– That turned out to be a lie.
– Thanks to A Freedom of Information, now we know that they merely got 1,638 responses from parents.
Compare that to the petition by Canadian Families Alliance for the repeal of the sex curriculum signed by 185,000 people.
This alone tells any reasonable person that something is profoundly wrong with governance in the province of Ontario.
5) SCANDALS
Here is a message to the Premier Cathleen Wynne and Minister Sandals:
Voters can forget all sorts of scandals produced by the Liberals:
Gas plant scandal, eHealth scandal, Ornge scandal, Sudbury by-elections scandal, etc.
We can forget those, but we will never forget the sex-ed scandal
You have both lied to the people of Ontario. You no longer have our confidence and the privilege to govern this province. You should both resign.
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, niestety prasa często celowo kłamie, przeinacza, lub przemilcza.
•••
PiS z ludźmi PiS-u jest niebezpiecznie zagrożony przez wszystkie pozostałe partie, które by weszły do Sejmu. Te partie już zagroziły, że o ile PiS nawet wygra wybory, ale nie będzie miał ponad 50 procent posłów w Sejmie, oni stworzą koalicję i rząd, bez PiS-u. I to jest bardzo prawdopodobne. PiS wtedy zostanie z ręką w nocniku.
Cała lewica i lewaki mówią, że nie daj Boże, aby fanatycy PiS-u wygrali wybory, bo to byłaby klęska dla Polski. Pani Kopacz zapowiada, że jeśli przegra, to wyemigruje do Kanady. Jej córka jest mężata z Kanadyjczykiem. Ma gdzie uciekać, podobnie jak Tusk uciekł z Polski. To świadczy, kim są ci ludzie i kto rządzi tą Polską. To nie są polscy patrioci.
Rządzący mówią, że Polska teraz błyszczy. Na pewno po 26 latach od wyniesienia sztandaru PZPR coś się zmieniło. Ale to za ogromne pieniądze z UE i miliardy pożyczek, których Polska nigdy nie będzie w stanie spłacić, nawet gdyby całą Polskę sprzedać. Dlatego Polska musi być pod okupacją tych, co pieniądze dali i pożyczyli.
Paradoksem i obłędem jest to, że ci co walczą z Kościołem i Bogiem, w Boga nie wierzą. Jak można z czymś lub z kimś walczyć, czego wg nich nie ma? Czy to idioci, czy idiotów udają? Kiedyś zapłacą za udawanie idiotów.
S. Wójtowicz
Mississauga
Od redakcji: Szanowny Panie, logika tego jest trochę inna; oni walczą z tymi, którzy wierzą w Boga. Wszyscy będziemy sądzeni.
•••
Dzień dobry,
od ponad roku dostaję e-maile od PAFE – organizacji pomagającej rodzicom w walce z sex-education w szkołach. Piszę ten list, bo kilka tygodni temu wysłałem e-mail do szefowej PAFE w związku z tym, że po raz kolejny zostaliśmy oszukani. Chodzi o to, że PAFE i podejrzewam inne organizacje też, prosiły rodziców o głosowanie na P. Browna – który niby miał walczyć z sex-education w szkołach. Po jego zwycięstwie mogliśmy zobaczyć go w otoczeniu homoseksualistów na corocznej paradzie w Toronto. W moim e-mailu do PAFE zwróciłem na to uwagę, jednocześnie sugerując, że najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie naszej partii – moglibyśmy ją nazwać np. FAMILY PARTY OF ONTARIO, powodem dla tego jest to, że nie możemy już ufać żadnemu politykowi, a w chwili obecnej rodzice stanowią poważną siłę. Niestety, odpowiedź była bardzo niepokojąca – mianowicie szefowa PAFE stwierdziła, że nic nie będą organizować, tylko dalej będą rozmawiać z politykami. Jak można wciąż tkwić w takiej głupocie, twierdząc, że rozmowy z liberałami, konserwatystami lub NDP coś zmienią? Rozmowy nic nie zmienią – jedynie gdy przyjdą jakieś wybory, znów będziemy zasypani obietnicami bez pokrycia z każdej partii. Spójrzmy na zachodnią Europę –żadnego konkretnego działania wobec imigrantów ze strony partii rządzących, Europejczycy mają tego dość, obok już istniejących partii typu partia Le Pena zaczynają się wreszcie pojawiać partie niekoniecznie antyimigranckie, ale widzące, że Europa zbudowana przez Europejczyków należy do tych, którzy ją zbudowali i mieszkają tu od tysiącleci – i jest to biała rasa, czy się komuś podoba, czy nie. Moim postulatem jest to, by nie patrzeć na PAFE lub inne organizacje – bo czasem mam wrażenie, że takie organizacje istnieją po to, by skumulować gniew i przekształcić go w mierne działanie – i zacząć w miarę możliwości tworzyć organizacje, które z czasem przekształcą się w partie, lub od razu partie – nawet wiele, a nawet multikulturowe – zazwyczaj przed wyborami wiele z nich łączy się we wspólne bloki o podobnych poglądach.
Czy się to komuś podoba czy nie – ale jesteśmy w tej chwili w stanie wojny – każdy swój rozum ma i potrafi określić, co mam na myśli. Myślę, że już dość oszukaństwa z każdej polityczno-rządowej strony –MY – mieszkańcy tej prowincji, tego kraju, mamy w sobie ogromny potencjał, by coś zmienić – przespaliśmy te wybory, lub też celowo skierowano nasz gniew donikąd – ale najwyższy czas, by zacząć coś zmieniać, naprawdę zmieniać.
Jestem świadom, że napisze Pan, bym na przykład ja coś w tym kierunku zrobił. Powiedzmy sobie szczerze, to musi być ktoś, kto zna perfect English – by nie dać się podejść w kryminalnych mediach na usługach rządzących. Spryt, inteligencja, erudycja, a jednocześnie wiara w najprostsze, podstawowe idee Rodziny i mądrego, zdrowego rządzenia tym krajem. Wierzę, że tacy ludzie są –"Goniec" mógłby przedstawiać ich na swych łamach, a proszę mi wierzyć, wielu ludzi zmęczonych tym, co się dzieje, może się przekonać i zagłosować na nich. Zdaję sobie sprawę, że to jest daleki strzał i długa droga, ale myślę, że warto przypatrzyć się tej wizji, idei – już nie ma czasu – sytuacja na tej planecie przypomina chwilę ostatecznych rozwiązań.
Serdecznie pozdrawiam
S. Mazurkiewicz
Odpowiedź redakcji: Ludzie są, ale - jak Pan zauważył, "zmęczeni", bez werwy i chęci do działania. Tymczasem nie ma czasu - tu też ma Pan rację.
•••
Szanowni Państwo,
ze zdumieniem przeczytałem znaleziony przypadkiem na Państwa stronie internetowej artykuł pt. "Nowy ordynariusz diecezji odesko-symferopolskiej", autorstwa p. Leszka Wątróbskiego (Szczecin), który jest de facto fragmentem mojej książki pt. "Zarys diecezji odesko-symferopolskiej" (2011). Mam prawa autorskie również do jednego z zamieszczonych w artykule zdjęć. Przypomnę, że plagiat jest nie tylko nieuczciwością, ale niesie ze sobą odpowiednie konsekwencje prawne. Choć pozytywny jest fakt publikowania przez Państwa informacji na temat tamtejszego Kościoła i Polonii, to metody są niedopuszczalne. Można było przecież sparafrazować tekst, wyciągnąć wnioski etc., a nie skopiować dany fragment bez podania źródła...
Z poważaniem
Tomasz Krzyżowski
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, jest nam bardzo przykro, p. Wątróbski publikował w naszym piśmie przez lata, czujemy się podobnie oszukani, jak Pan.
•••
Z góry zaznaczam, że nie należę do żadnej partii i poniżej będą moje refleksje.
Już za parę dni kanadyjskie wybory. Wokół, w propagandzie liberałów i NDP, słyszy się słowo "change". Słysząc zaś to słowo i porównując to, co głoszą rywalizujący o stanowiska w tych wyborach, nasunęła mi się myśl, że taka zmiana może być przysłowiowym zamienił stryjek siekierkę na kijek i w ręku, zamiast skromnej gotówki, mogą pozostać tylko drobniaki – czyli z angielska "change". Wracając do sprawy, to tam, gdzie kandyduje Polak, powinniśmy na niego głosować. W najbliższym sąsiedztwie mamy Panów Władysława Lizonia i Tadeusza Opitza – akurat obaj z Partii Konserwatywnej, i to ICH POWINNIŚMY poprzeć.
W tych wyborach, jak nigdy (!), dochodzi aspekt bycia obywatelem szanującym prawo i podstawowe zasady życia w demokratycznym, gościnnym społeczeństwie.
Niby to prozaiczna sprawa, a jednak: nikab nie dość, że jest symbolem zacofania i zniewolenia (i nie ma nic wspólnego z religią!), to równocześnie jest rodzajem terroryzmu: wobec Kanadyjczyków, bo wymuszaniem wg czyjegoś... widzimisię. Zasłonięte oblicze (!), w kulturze amerykańskiej i europejskiej, kojarzy się z rozbojem w stylu Jessie James oraz nieuczciwymi zamiarami, tak że akceptacja zasłaniania twarzy jest nie do przyjęcia.
Jeśli jedna osoba natrętnie ciąga się po sądach i zmusza, aby otworzyć furtkę: by oficjalnie defilować z zakrytym obliczem, to już zakrawa na kpinę z Kanady i jej Obywateli!!!! Jedynie konserwatyści z Premierem Harperem mówią na ten temat odważnie i rozsądnie, a my, widząc, co się dzieje w Europie, możemy tu popuścić sobie wodze wyobraźni.
Niektórzy obracają kota ogonem, pokrzywiając się premierowi reelektowi, gdy bagatelizują sprawę, w której NIE chodzi o nakrycie głowy... LECZ o zakrycie TWARZY (!), tj. MASKOWANIE TOŻSAMOŚCI oraz NARZUCANIE irracjonalnego swojego ja, i to... w chwili... dostąpienia ZASZCZYTU (!) przyznania obywatelstwa...
Istnieje w świecie pojęcie dress code oraz bon ton i jeśli przybywa się do jakiegoś kraju w zamiarze zamieszkania, a tym bardziej bycia obywatelem, to logiczne wydaje się, że konieczność respektowania zwyczajów tego kraju należy co najmniej do przyzwoitości z obowiązku – bez prowokacji czy profanacji.
W wielu życiowych sytuacjach obowiązuje odpowiednie odzienie i zachowanie, m.in. można znaleźć restauracje, do których nie wpuszcza się mężczyzn bez krawata i... nie musi tam jadać ten, kto tego nie respektuje.
Wolność i demokracja nie polega na wymuszaniu, czy to noszenia nikabu, czy palenia "trawki" albo jakiejś samowoli, bo istnieją formy i reguły, które muszą być zachowane, właśnie dla utrzymania tejże wolności i demokracji.
Inną drażliwą, ale ważną do rozważenia sprawą jest planowanie (przez znudzonych trudną sytuacją ekonomiczną na świecie) długu lub rozdawnictwa na wielką skalę, które jawi się jako "posag" na wiele lat... bo wbrew twierdzeniu jednego z liderów... budżet sam się nie zbilansuje, a w pewnym momencie może zaistnieć... sytuacja przysłowiowego noża na gardle, jeśli nastąpi nagłe zdarzenie losowe, gdzie trzeba niezwłocznie zapłacić za "łatanie dziury"...
Obserwacje i rachunek ekonomiczny wskazują, że biedy w świecie, niestety (!), nie brakuje, więc nie można się spodziewać cudów, wyskakujących jak królik z cylindra magika.
Nastawianie się na przyciskanie tych, którzy inwestują i są pracodawcami, może przynieść regres, bo istnieje perspektywa, że pozamykają oni biznesy i wówczas nic nie trafi i do pracowniczej, i do rządowej kiesy. Naturalne jest, że społeczeństwu potrzebne są godziwe warunki życia – ale tego nikt nie neguje.
Jeszcze się taki nie narodził, który by wszystkim dogodził, czyli tam gdzie służy apetyt, umiar zawsze wskazany.
Małgorzata Kossowska
Odpowiedź redakcji: Pani Małgorzato, dziękujemy za mądre słowa.
•••
Szanowni Państwo!
Z okazji nadchodzących wyborów parlamentarnych w Polsce, zwracamy się do Polonii kanadyjskiej o poparcie dla patriotycznych kandydatów zrzeszonych wokół partii Prawo i Sprawiedliwość (PiS).
Apelujemy o oddawanie głosów na:
– kandydatów na posłów do Sejmu z Komitetu Wyborczego PiS (Lista nr 1) z okręgu nr 19 w Warszawie, na czele z Jarosławem Kaczyńskim, Prezesem PiS-u;
– a do Senatu RP, na Annę Marię Anders (córkę gen. Władysława Andersa) z okręgu nr 44 w Warszawie.
Liczymy na Państwa szerokie poparcie dla tych wybitnych Polaków, zasłużonych długoletnią pracą dla dobra Ojczyzny.
Jednocześnie przypominamy, że wybory do parlamentu RP w Kanadzie, odbędą się w sobotę, 24 października 2015, i wymagają uprzedniej rejestracji w spisie wyborców najpóźniej do 22 października. Na stronie Ambasady RP http://www.ottawa.msz.gov.pl/ podane są informacje o sposobach wpisu na listy uprawnionych do głosowania.
Pragniemy również nadmienić, że do Senatu RP, z ramienia PiS i Prawicy Rzeczypospolitej, w okręgu nr 40, kandyduje Profesor Jan Żaryn (www.janzaryn.pl). Pan Profesor Żaryn jest niezłomnym historykiem reprezentującym linię odnowy życia polskiego. Jest wykładowcą Instytutu Nauk Historycznych Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, długoletnim pracownikiem Instytutu Pamięci Narodowej, wychowawcą, nauczycielem akademickim, publicystą, działaczem społeczno-katolickim i politycznym.
Pan Profesor Żaryn jest również członkiem Instytutu Naukowego im. Oskara Haleckiego (OHI) w Kanadzie oraz Rady Programowej OHI. W roku 2011 gościł w Kanadzie, w tym również w Ottawie, z serią wykładów o skali infiltracji Polonii kanadyjskiej przez aparat bezpieczeństwa PRL i o Żołnierzach Wyklętych – Niezłomnych.
Nie bądźmy obojętni. Twórzmy nowoczesne polskie lobby, pracując dla dobra Polski, Polonii i Kanady. Polska i Polonia potrzebują wielkiej odnowy.
dr inż. Aleksander Maciej Jabłoński, P.Eng. – Prezes
Liliana Gwizdkowska, B.Sc. (Env.) – Sekretarz Generalny
Instytut Naukowy im. Oskara Haleckiego w Kanadzie
www.halecki.org
•••
Toronto, 06.10.2015
Minister Spraw Zagranicznych
Pan Grzegorz Schetyna
Ministerstwo Spraw Zagranicznych
Al. J.Ch. Szucha 23
00-580 Warszawa
Szanowny Panie Ministrze:
W imieniu Rady Dyrektorów naszej fundacji oraz własnym pragnę prosić Pana Ministra o aktywne zaangażowanie się w sprawie Jana Tomasza Grossa, jego haniebnych oszczerstw wobec polskiego narodu oraz znieważania Polaków w oczach międzynarodowej opinii.
Będziemy niezmiernie wdzięczni za przekazanie nam informacji, na jakim etapie jest sprawa Tomasza Grossa na szczeblu ministerialnym. Czy są podejmowane jakiekolwiek działania w tym kierunku?
Pragnę nadmienić, że osobiście wraz z wieloma członkami naszej organizacji popieram działania Reduty Dobrego Imienia – Polską Ligę przeciw Zniesławieniom poprzez masowe wysyłanie petycji oraz dotacje finansowe.
Z wyrazami szacunku,
Dr. Ryszarda D. Russ
Prezes