Ontario Place sprawia wrażenie kosmiczne; jakieś opuszczone futurystyczne instalacje, gdzieś tam woda leje się strumieniem z budynków zawieszonych na niebie, gdzieś tam słychać odgłosy muzyki, gdzieś pracują robotnicy, w każdym razie całość jest w miarę dobrze utrzymana i zabezpieczona.
Dla uzupełnienia wrażeń pojechałem tam kilka dni później na rowerze. Okazało się, że o dziwo można przejechać pasażem zawieszone nad wodą, do miejsca gdzie jest Cinesphere oraz marina.
Koło niej rzeczywiście widać, że coś się dzieje, są na nowo wyasfaltowane alejki i spotkać można całkiem dużo ludzi. Widać, że część nowego projektu zagospodarowania zajmie na pewno park, co się stanie z budynkami umieszczonymi nad wodą, nie wiem.
W każdym razie Ontario Place to świetne miejsce na wieczorny spacer, świetne miejsce, żeby sobie popatrzeć na samoloty startujące z lotniska na wyspie czy na samo centrum Toronto.
Pogoda jest dobra, lata zostało nam jeszcze kilka tygodni i warto się tam wybrać.
Ontario Place powstało w 1971 roku i przez wiele lat było miejscem licznych imprez. Odbywały się tam również Dni Polskie. Wydawało się, że park „jest nie do ruszenia”.
Wielu torontończyków bardzo to miejsce lubiło. Kino Imax, amfiteatr, park zabaw, stanowiły atrakcję. W chwili powstania park był uważany za jedną z większych atrakcji Toronto. Podobno później przestało się to wszystko opłacać i teraz będziemy mieli condominia... Z czego oczywiście wszyscy powinniśmy się cieszyć...