W dniach 11-19 listopada, zachęcona wskazaniem Ojca św. Benedykta XVI, by w Roku Wiary pielgrzymować do Rzymu i do Ziemi Świętej, grupa 28 pielgrzymów wybrała się do krainy zwanej Piątą Ewangelią. Choć na lotnisku w Tel Awiwie przywitał nas deszcz, nikt nie martwił się pogodą. Przeczuwaliśmy bowiem, że skoro deszcz uważa się tu za wyjątkowe błogosławieństwo, zatem jest on nieczęstym zjawiskiem i nie potrwa długo. Tak też się stało. Nazajutrz mogliśmy podziwiać soczystą zieleń Galilei. Również widoki z łodzi, jaką przemierzaliśmy delikatne fale jeziora Genezaret, należały do wyjątkowych. Dobra widoczność ukazywała nam zarys szczytów Hermonu i dumne sylwetki wzgórz Golan, pasma gór Pustyni Judejskiej kończące się za horyzontem.
http://www.goniec24.com/goniec-turystyka/item/1524-pielgrzymki-%c5%9bcie%c5%bckami-jezusa#sigProId69c3d8c598
Jednak najwięcej wzruszeń dostarczały miejsca, jakie większość z nas znała tylko z Biblii. Śniadanie wielkanocne, jakie spożył Jezus z uczniami nad brzegiem jeziora Genezaret, Msza św. na Górze Błogosławieństw, chwila zadumy na górze Tabor… Kulminacyjnym momentem pobytu w Galilei była modlitwa w Grocie Zwiastowania w Nazarecie oraz wizyta w Kanie Galilejskiej. To w Nazarecie uświadomiliśmy sobie drobną różnicę w odmawianiu modlitwy "Anioł Pański" w Ziemi św. Przez cały czas naszego pielgrzymowania mówiliśmy "Tu Słowo stało się Ciałem i zamieszkało między nami". A Kana… no cóż. Chciałoby się rzec: "wino, kobiety i śpiew"… i rzeczywiście tak było. Ze śpiewem na ustach osiem par małżeńskich odnawiało swe śluby, o winie też nie zapomnieliśmy. Nie wiem, kto bardziej ukrywał łzy wzruszenia, kobiety czy ich mężowie? Tak pożegnaliśmy słoneczną i kolorową Galileę, by resztę dni spędzić w Jerozolimie, nawiedzając pobliskie Betlejem i Ein Karem.
Jerozolima przywitała nas jak zwykle surową szarością swych kamieni i jednocześnie majestatyczną panoramą ze Złotą Kopułą. Cieszyło, że na ulicach tłoczno nie tylko ze względu na codzienny ruch, ale także z powodu rekordowej liczba pielgrzymów. Jednocześnie przez ten "tłok" nasza droga krzyżowa rzeczywiście taką była, jeśli wziąć trud wejścia na Golgotę, a potem dostanie się do Grobu Pańskiego. I tu Ziemia Święta pokazała nam swą "specyfikę": w Bazylice Grobu Pańskiego niezależnie od okresu liturgicznego śpiewaliśmy pieśni pasyjne i wielkanocne. Także w pobliskim Betlejem, mimo że dopiero miał się rozpocząć adwent, my wyśpiewaliśmy już większość kolęd.
Tak – w Roku Wiary – pogłębialiśmy naszą wiarę. "Teraz inaczej rozumiem ten fragment Ewangelii" mówią jedni, "odtąd, gdy w kościele usłyszę tę ewangeliczną historię, myślami zawsze przeniosę się tutaj" deklarują inni. Tak, po tych zaledwie kilku dniach w ojczyźnie Jezusa, każdy czuje, że choć mała część jest w nim już inna. Poprzez miejsca, zdarzenia i całą tę atmosferę serce trochę szerzej otworzyło się na Boga.
Nie zabrakło oczywiście tego, co w Izraelu "obowiązkowe". Zatem kąpiel w Morzu Martwym i mazanie się leczniczym (podobno?) błotem, Masada i trochę długiej i burzliwej żydowskiej (zawsze biblijnej) historii oraz Cezarea Nadmorska, ze swą inskrypcją informującą, że budowle wzniesiono, gdy rzymskim prefektem był tu niejaki Poncjusz Piłat… no i już jesteśmy z powrotem w credo.
Serdecznie dziękuję wszystkim pielgrzymom, szczególnie za okazywaną solidarność z tymi, którym w czasie naszej wędrówki przytrafiały się jakieś dolegliwości. Dziękuję także tym, którzy martwili się o nas, czytając gazetowe doniesienia o wojnie. My modliliśmy się o pokój w tym zaiste niespokojnym regionie (może niech wojna pozostanie jedynie na szpaltach gazet). W imieniu Rodziny Radia Maryja w Kanadzie dziękuję także wszystkim, którzy pomogli w zorganizowaniu tej pielgrzymki, szczególnie "Gońcowi", który na swych łamach wytrwale nas ogłaszał. Do zobaczenia ponownie na pielgrzymim szlaku. Alleluja i do przodu.
Tekst Joanna Strzeżek
prezes Rodziny Radia Maryja w Kanadzie
zdjęcia o. Jacek Cydzik CSsR