Oferta z Polski
Adam Machaj: Raport z Państwa Środka
Napisane przez Adam MachajDlaczego wybrałem Chiny?
Polacy w przeciwieństwie do Chińczyków z reguły nie kochają swojej władzy i wynika to z uwarunkowań cywilizacyjnych – krótko rzecz ujmując. Nie będę rozwijał tego wątku. Za to nasza władza (obecna, prounijna) w Polsce, jak i w Unii "kocha" nas aż nadto. A jak wiadomo, miłość zobowiązuje do dbałości o osoby kochane. Zachowanie bezpieczeństwa osób kochanych tak, żeby się nie zatruły, żeby nie uległy wypadkowi, żeby nie paliły, bo to szkodzi zdrowiu, jest wręcz obowiązkiem wynikającym z prawdziwej miłości. Władze nasze, zakochane w narodzie bez reszty (bez wzajemności), nałożyły więc na nas cały wachlarz przepisów, które mają za zadanie wyeliminować wszelkie możliwe zagrożenia. I tak np.: za jazdę z rysą na szybie autem mandat, konfiskata dowodu i na przegląd. Paręset złotych poszło. Poszło nie na marne, bo przecież kreska na szybie powoduje całkowity brak widoczności i można było spowodować wypadek.
Zgoda, cieszymy się, że nasz rząd kocha nas tak bardzo, tylko jak kochasz, to stawiasz kolację. I w tym momencie moje porównanie było chyba nietrafne. Rząd każe nam płacić, bo nie kocha nas jak kochanek, który wszystko nam stawia, tylko jak mama, więc daje dobre rady i nakazy, ale idź synu i zarób sobie sam, w domu jest ciężko. OK, więc dobry syn z braku pracy postanowił sprzedawać ze swojego samochodu buble na ulicy. Nie wiedział jednak, że handel jako dochodowy jest zarezerwowany tylko dla bogatych, nie dla psa kiełbasa. Tym razem zabrali towar, samochód i mandat (parę tysięcy). Przecież jego towar nie miał atestu, ktoś mógł się zatruć! Na dodatek nie dość, że państwo biedne to on okradał fiskusa na całe 200 zł miesięcznie, które mógł potem nawet wywieźć za granicę i katastrofa dla kraju gotowa.
Nasz bohater załamany zaistniałą sytuacją postanowił się upić i przesadził – pił piwo na ulicy. Przecież mógł ktoś umrzeć. Rok później był już w więzieniu. Za swoje wszystkie przewinienia dostał trzy lata. Wtedy dopiero to głuptas zrozumiał, o co w tym wszystkim chodziło. To dzięki miłości władzy trafił za kraty, a za kratami, proszę Państwa, TV, żarcie, nie trzeba pracować, nie ma ZUS-u, nie ma srusu, tylko szkoda mu tych na wolności, bo im władza jeszcze nie okazała takiego wielkiego uczucia jak jemu.
Gdy siedział w pudle, często oglądał TV (tak w ramach resocjalizacji, bo przecież on był antyspołeczny): "Wiadomości z ostatniej chwili, właśnie policja wykryła wielką aferę korupcyjną, Polska utraciła ogromną sumę pieniędzy", ale w tym wypadku władze nie kochały już tak bardzo i nie wysłały winnych tam, gdzie bezpłatne TV, żarcie i spanie. Sąd skazał winnych na dalszą męczarnię życia na wolności.
Historia może naiwna, ale tak ja to widzę. W Chinach sprawa wygląda odwrotnie. Za duże przekręty tzw. czapa, za zabójstwo jest czapa, za sprzedaż ogórków na ulicy nic nie ma. Za jazdę autem ze zbitym reflektorem nic nie ma. Znamienne jest to, że są traceni bardzo wysocy urzędnicy państwowi i partyjni, którzy dopuścili się przekrętów na dużą skalę. To odstrasza. Po drugie, nie spotkałem się z aferą, która miałaby podłoże działania na rzecz podmiotów czy państw obcych. Jeżeli nawet dochodzi do przekrętu, to jest on w obrębie państwa, przedsiębiorstwa, nie niszczy go, nie likwiduje na zawsze, przesuwa w sposób nieuczciwy środki finansowe, ale to nie to samo co przekazanie w obce ręce, za jedną czwartą ceny na zawsze całego zakładu. Nie mieści się w głowach obecnie rządzących w Chinach, aby sprzedać za bezcen jakiś dochodowy zakład np. Japończykom. Myślę, że kilka takich afer i ludzie zmietliby całą władzę z miejsca. Ale na szczęście nie ma powodów. Nie ma, bo w tej wielkiej chińskiej rodzinie dba się o tego słabego i o rodzinę jako taką. W każdym bądź razie władza nie przeszkadza. Takie podejście obniża w znacznym stopniu koszty aktywności gospodarczej, co jest jednym z czynników boomu i w miarę niskich cen usług oraz zachowania spokoju społecznego.
Na koniec mały przykład z Chin. Wracając do domu parę dni temu spotkałem robotników coś tam naprawiających. To coś, czym oni przyjechali i przywieźli swoje narzędzia, wyglądało jak... Proszę spojrzeć na fotkę. Oczywiście mogliby kupić ładną furgonetkę, ale wtedy nie kasowali by x juanów, tylko 5 razy x juanów. Proste. A jakby narzucić im to jako obowiązek wynikający z przepisów, to zwinęliby cały interes i podzielili los naszego polskiego bohatera z powyższej historyjki, z tą tylko różnicą, że w pudle nie mieliby już tak wygodnie.
Ażeby przybliżyć Państwu nieco, jak to wygląda w Chinach, niebawem wrzucę na bloga nową galerię foto pt. "W Polsce to by było nielegalne". Zapraszam również do przeczytania mojego postu z dn. 31 sierpnia 2011 roku, pt. "Niech żyje wolność, niech żyje swoboda", który nawiązuje do ww. tematu.
Adam Machaj
W razie wszelkich pytań lub spraw związanych z Chinami prosimy o bezpośredni kontakt z Autorem, e mial: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.