W Quebecu opiekunowie chcą dobijać
czwartek, 05 październik 2017 21:34 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskieJak podaje portal lifesitenews, większość opiekunów ludzi starszych w Quebecu opowiada się za eutanazją dla pacjentów w zaawansowanym stadium choroby Alzheimera lub demencji, nawet jeśli wcześniej nie wyrazili na to zgody
91% z 302 opiekunów, wśród których przeprowadzono sondaż jest za eutanazją dla ludzi z demencja, którzy okazują oznaki cierpienia , a którzy wcześniej podpisaliby zgodę na eutanazję - podała w czwartek Montreal Gazette; 72% ankietowanych popiera eutanazję w przypadku pacjentów chorych na demencję nawet jeśli wcześniej podpisaliby takiej zgody.
Sondaż przeprowadzili badacze z Sherbrooke University.
Eutanazja w Quebecu jest dopuszczalna, ale jedynie w przypadku osób, które wyrażają na to zgodę w pełni władz umysłowych. Trwają obecnie prace komisji parlamentarnej Quebecu, w sprawie dyrektywy poddania się eutanazji udzielanej zawczasu. Obecnie ani quebeckie ani kanadyjskie przepisy dotyczące eutanazji nie pozwalają na zabicie osoby, która nie jest w stanie rozpoznawać rzeczywistości, nawet wówczas gdyby wcześniej zostawiła dokument domagający się tego.
10 miesięcy po tym jak w 2015 roku wprowadzona została ustawa zezwalająca na eutanazję, minister zdrowia w liberalnym rządzie Quebecu Gaetan Barrette przyznał, że liczba osób domagających się uśmiercenia była 3 razy wyższa niż się spodziewał .
W przypadku dopuszczenia dyrektywy o poddaniu się eutanazji kwestią nierozstrzygniętą pozostaje to, kto będzie decydował o tym kiedy warunki określone w dokumencie są spełnione i dana osoba ma być zabita Czasem cierpienie związane z takimi chorobami, jak Alzheimer jest gorsze dla osób opiekujących się niż dla samego chorego, który nie pamięta co go spotyka.
Na zdjęciu: Strefa wolności słowa podczas konwencji Partii Demokratycznej w USA w 2004 roku.
Sądząc po tym, co czytam w gazetach i oglądam w telewizji, jestem przekonany że sytuacja w naszym pięknym, postępowym kraju dojrzała do powołania nowego urzędu; Urzędu Wolności Prasy i Mediów.
Urząd taki decydowałby o tym co wolno publikować, a czego nie wolno, stojąc w ten sposób na straży wolności wypowiedzi.
Decydowałby też o tym, co zmienić, aby dana publikacja odpowiadała "standardom wolności".
A my wszyscy moglibyśmy spać spokojnie, wiedząc, że treści jakie propagujemy przez Fejsbuk czy Twitter odpowiadają normom wolności i wolno je rozsyłać. W końcu prawdziwa wolność nie polega na dowolności lecz na "uświadomionej wrażliwości".
Wspomniane urzędy powinny powstawać na każdym szczeblu i być jak najbliżej ludzi - najlepiej już w postaci aplikacji na smartfony, która podobnie jak korekta pisowni prostowałaby "w biegu" nasze wypowiedzi w myśl zasad wolności; tak byśmy mogli być pewni co wolno, a czego nie wolno...
Straciłem wiarę w prawdziwość komunikatów podawanych nam do wierzenia od czasu, kiedy na oczach całego świata wyburzono wieżowiec WTC-7, a cały świat uznał, że lepiej jest w to wierzyć, ponieważ nie wierzenie wytwarza niewygodny dysonans poznawczy. Wiara w podawane przez rząd informacje do wierzenia jest więc sprawą świętego spokoju i równowagi psychicznej i niestety od czasu do czasu kłóci się z krytycznym myśleniem. Z drugiej strony, rozum pochodzi od Boga i dobrze jest go używać, a więc nie wierzę.
Masakra w Las Vegas to podobno robota jednego faceta, który wtargał na wysokie piętro luksusowego hotelu cały arsenał, zainstalował na korytarzu monitorujące kamerki i zaczął ogniem ciągłym strzelać po ludziach.
Może tak, a może nie…
Wielu świadków twierdzi, że ktoś inny strzelał również z czwartego piętra z broni maszynowej - potwierdzający to film ze smartfonu miał wczoraj ponad milion obejrzeń.
Oczywiście cała sprawa posłuży do dalszego podzielenia zaplecza politycznego amerykańskich lokalistów Trumpa i pogłębianiu zamieszania. Bo o to chodzi na tym się rządzi, na tym się robi globalizację. Jądro dało znać o sobie. Według globalizatorów, polityka to umiejętność przystrzygania stada. Ofiar nie da się unikną. Muszą być.