Przez 11 lat nic nie robi, ale mu płacą
Torontoński policjant, który przez 11 lat był zawieszony w czynnościach służbowych z prawem do pobierania pensji Konstabl Ioan-Florin Floria ostatecznie został uznany za winnego 4 zarzutów nieprofesjonalnego postępowania i w poniedziałek zwolniony z pracy, co oznaczało pozbawienie go wypłat. Nie na długo jednak, ponieważ jego adwokat natychmiast zaskarżył wyrok, a oskarżyciel potwierdził że apelacja automatycznie przywraca wypłaty pensji Florii. Policjant był oskarżony o to, że w 2005 r. przeprowadził na prośbę osoby sobie znanej dochodzenie w sprawie rzekomego uprowadzenia, torturowania i zwolnienia za okupem. Dochodzenie to nie przyniosło oczekiwanych rezultatów, ale Floria prowadząc je wielokrotnie przeszukiwał policyjne archiwa i bazy danych, nie poinformował też o zdarzeniu kolegów ani nie złożył zawiadomienia o przestępstwie.
Polish Day w Mississaudze będzie droższy?
Policja z regionu Peel ogranicza obecność funkcjonariuszy podczas takich imprez jak Bread and Honey Festival czy Santa Claus Parade w Brampton. Z początkiem roku zmieniły się zasady przydzielania ochrony policyjnej, za którą płaci Police Services Board. Będzie ona przysługiwała tylko wydarzeniom całkowicie sponsorowanym przez region Peel, Mississaugę lub Brampton, które nie przynoszą dochodu i podczas których nie sprzedaje się alkoholu. Zapisy zostały zatwierdzone przez Police Services Board.
W lutym ubiegłego roku do rady policyjnej trafił raport “Community Event Paid Duties — Board Policy Review”, a zawarte w nim zalecenia zaakceptowano we wrześniu. Dokument powstał po tym, jak organizatorzy Sikh Martyrdom Day Parade w Brampton wystąpili z wnioskiem o zwiększenie ochrony policyjnej i pokrycie 75 proc. kosztów (rok wcześniej rada policyjna płaciła 10 proc.). Rada regionalna debatowała o zmianach pod koniec roku. Radni George Carlson i Grant Gibson zwracali uwagę na warunek o konieczności całkowitego finansowania przez region lub miasta. Podkreślali, że niektóre imprezy będą potrzebowały dodatkowych funduszy z innych źródeł, by pokryć koszty ochrony policyjnej. W 2016 roku policja dopłacała do 12 imprez. Z policyjnego budżetu przeznaczono na to kwotę 184 000 dol., z tego 47 898 dol. kosztowało obstawienie Bread and Honey Festival, ponad 36 277 – parady św. mikołaja w Brampton, Canada Day w Mississaudze – 19 800, parady św. mikołaja w Mississaudze – 17 917, Southside Shuffle – 13 198, Canada Day w Brampton – 11 113, Brampton Flower City Parade – 8422, Brampton New Year’s Eve – 8119, Mississauga Waterfront Festival – 6992, Khalsa Day Parade – 6140, Sri Guru Singh Sabha Parade – 4609, a Remembrance Day – 2037.
Licencjonowane palarnie marihuany w Ontario?
Władze Ontario rozważają możliwość zezwolenia na zakładanie licencjonowanych palarni marihuany, gdzie narkotyk ten mógłby być konsumowany "w celach rekreacyjnych".
Latem tego roku Kanada ma zalegalizować używanie marihuany w takich celach. Władze Ontario zwracają się obecnie do społeczeństwa o opinię.
Według zasad ogłoszonych jesienią ubiegłego roku prowincja chce sprzedawać marihuanę w licencjonowanych sklepach LCBO (Liquor Control Board of Ontario) osobom w wieku powyżej 19 lat. Obowiązywać będzie zakaz konsumpcji marihuany w miejscach publicznych oraz w pracy. Oznaczałoby to że marihuana mogłaby być jedynie "konsumowana" w prywatnych domach, co nie zawsze jest przychylnie przyjmowane przez innych lokatorów. Stąd pomysł zezwolenia na zakładanie licencjonowanych klubów/palarni.
Jest to o tyle dziwne że dawno już zakazano w Ontario palarni tytoniu, uniemożliwiono też palenie tytoniu w desygnowanych miejscach w restauracjach i kawiarniach.. Palenie marihuany jest podobne, a może nawet bardziej szkodliwe, niż palenie tytoniu, tym bardziej że w większości są to "skręty", w których nie ma filtra. Osoba paląca marihuanę wchłania wiele substancji smolistych powodujących raka, podobnie jak to ma miejsce w przypadku palenia tytoniu.
Tweetowanie w Ottawie to ciężka robota!
Konto na twitterze założone dla kanadyjskiego Ministerstwa Zdrowia latem ubiegłego roku kosztuje podatników ponad 100 000 dol. rocznie w wynagrodzeniu podstawowym oraz nadgodzinach pracy biurokratów, którzy je prowadzą. Konto zostało założone 18 sierpnia i do tej pory rozesłano z niego 250 tweetów - około 50 miesięcznie po angielsku i francusku. Do zadania oddelegowano "1,5 pracowników", a praca w nadgodzinach kosztowała do tej pory 6500 dol. Informacje te podała CBC. Jak wyjaśnia ministerstwo, wybrano opcję "niskokosztową" i postanowiono, że konto będzie obsługiwane w ramach istniejących środków. Oddelegowano więc "półtora pracownika". Praca ta została wykonana "w miarę możliwości w ramach istniejących godzin etatowych", jednak w kilku przypadkach potrzebna była praca poza regularnymi godzinami i dlatego w ciągu pierwszych 5 miesięcy, do 15 stycznia trzeba było zapłacić wypłacić 6,5 tys dol. za nadgodziny.
Ministerstwo nie podało, ile konkretnie wypłaciło 1,5 pracownikom ale z danych parlamentarnego Biura Budżetowego za rok 2012 wynika że przeciętne wynagrodzenie pracownika państwowej administracji wynosi 113 000 dol. rocznie. A zatem można obliczyć że na jeden tweet ministerstwa kosztował około kilkaset dolarów.
Z informacji ministerstwa wynika również że planowanie tweetu zaczyna się na 2 tygodnie przed faktem.
Zapytany czy te koszty usprawiedliwiają istnienie konta sekretarz prasowy odparł jedynie, że resort zachęca wszystkich aby śledzili konto Ministerstwa Zdrowia na twitterze gdyż w ten sposób będą lepiej poinformowani o problemach zdrowia, które ich dotyczą.
Śmierć albo życie Taquishy McKitty
Rodzina 27-niej Taquisha McKitty walczy o zachowanie jej przy życiu i 21 września uzyskała od sądu nadzwyczajne postanowienie czasowo wstrzymujące Brampton Civic Hospital od odłączenia jej od respiratora, który podtrzymuje ją przy życiu. Rodzice starają się ocalić życie córki mimo że lekarze wydali już tydzień temu akt zgonu, stwierdzając śmierć mózgową. Ona żyje - mówi Stanley Stewart o swojej córce, która jest matką dziewięcioletniej dziewczynki. Stewart i matka Taquishy Alyson McKitty uważają, że szpital zbytnio pospieszył się z uznaniem śmierci i lekarze ignorują informacje od rodziny, która twierdzi że córka wciąż reaguje na niektóre bodźce, w tym uścisk ręki, rusza też kciukiem gdy ją o to poprosić.
W środę przyjaciele Taquishy pikietowali przed szpitalem trzymając znaki z napisami "Wciąż bije jej serce" oraz "Ratujmy Taquishę". Rodzinę wspiera Wendell Brereton Decyzja sądu o wstrzymaniu odłączenia respiratora nadeszła na 30 min przed planowanym zabiegiem. Rodzina stara się uzyskać opinię innego szpitala, innych lekarzy. Szpital w Brampton tłumaczy jedynie że śmierć neurologiczna jest zawsze ustalana przez dwóch doświadczonych lekarzy. W czwartek 28 września sąd przedłużył postanowienie o zakazie odłączenia od aparatury podtrzymującej życie, o kolejne dwa miesiące.
A w Edmontonie śnieg...
Jako bezprecedensowy określają synoptycy gwałtowne opady śniegu jakie jak miały miejsce w Jasper National Park pod koniec września. Brian Rode wiceprezes marketingu i sprzedaży kurortu narciarskiego Marmot Basin stwierdził że jeszcze niczego takiego w życiu nie widział a jest to jego czterdziesty sezon tutaj. Pokrywa śniegu przekraczała miejscami 30 cm.
Mimo opadów kurort nie planuje wcześniejszego otwarcia sezonu; jak planowano zima "rozpocznie się" tam dopiero 10 listopada.
Uwaga na tramwaje!
Torontońska policja patroluje we wtorek główne trasy tramwajowe, starając się wyłapywać i karać mandatami kierowców, którzy przejeżdżają obok tramwajów stojących na przystankach z otwartymi drzwiami.
Wspólnie z TTC policjanci prowadzą akcję pod kryptonimem "Take Time to Check". Działania te koncentrujące się zwłaszcza na porannych i popołudniowych godzinach szczytu zakończą się w czwartek.
Konstabl Clint Stibbe wyjaśnia, że kierowcy powinni zatrzymywać się w odległości minimum 2 metrów od otwartych drzwi tramwaju. Za złamanie tego przepisu grozi mandat w wysokości 11 dol. plus utrata 3 punktów z prawa jazdy. Tramwaje przewożą w Toronto 64 mln pasażerów rocznie.
Rabin Baker w polskim MSZ
"O dialogu polsko-żydowskim rozmawiała we wtorek wiceszefowa polskiej dyplomacji z delegatem Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie rabinem Andrew Bakerem. – Rozmowy o polsko-żydowskiej historii bywają czasami trudne, ale nasze relacje rozwijają się w bardzo dobrym kierunku – podkreśliła wiceminister Wronecka."
Rabi Baker to w istocie funkcjonariusz Amerykańskiego Kongresu Żydowskiego http://www.ajc.org/site/c.7oJILSPwFfJSG/b.8449663/k.BA3F/Rabbi_Andrew_Baker.htm zajmował się restytucją i odzyskiem "mienia" zydowskiego na Litwie, naciskał też na władze Łotwę i Rumunii, Czech i Slowacji w sprawie wypłat dla Żydów - a w części z tych krajów otrzymywał odznaczenia za to!
Można zakładać, że głównym tematem rozmów były po prostu roszczenia żydowskie wobec Polski.
Cały komunikat:
Spotkanie wiceminister Joanny Wroneckiej z Osobistym Przedstawicielem Przewodniczącego OBWE ds. przeciwdziałania antysemityzmowi rabinem Andrew Bakerem
O dialogu polsko-żydowskim rozmawiała we wtorek wiceszefowa polskiej dyplomacji z delegatem Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie rabinem Andrew Bakerem. – Rozmowy o polsko-żydowskiej historii bywają czasami trudne, ale nasze relacje rozwijają się w bardzo dobrym kierunku – podkreśliła wiceminister Wronecka.
W trakcie spotkania wiceminister Wronecka zwróciła uwagę na konieczność edukacji zachodnich mediów o historii Holokaustu ze względu na częste przypadki stosowania przez nie wadliwych kodów pamięci. – Dla Polaków szczególne znaczenie ma upowszechnianie prawdy historycznej o Holokauście, stąd MSZ konsekwentnie podejmuje interwencje, kiedy dziennikarze piszą o „polskich obozach” lub „obozach w Polsce” w kontekście nazistowskich obozów koncentracyjnych i zagłady znajdujących się dziś na terenie naszego kraju – zaznaczyła. Dodała, iż „dla Polski ważna jest jednak nie tylko współpraca na rzecz upamiętniania tragedii Holokaustu, ale także wspólne działania na rzecz zachowania pamięci o tysiącletniej historii Polaków i Żydów na ziemiach polskich oraz budowanie dobrych kontaktów współcześnie”. – W Polsce obserwujemy wzrost zainteresowania kulturą żydowską oraz jej znaczeniem dla polskiego dziedzictwa kulturowego – zapewniła rabina Bakera wiceminister Wronecka.
Podczas wizyty w Polsce rabin Baker spotkał się również z przedstawicielami innych ministerstw, prokuratury, policji, a także z Rzecznikiem Praw Obywatelskich oraz organizacjami pozarządowymi, w tym żydowskimi. Wizytę współorganizowało Biuro Instytucji Demokratycznych i Praw Człowieka OBWE (ODIHR) w Warszawie.
Obama: my, albo Chiny
Prezydent USA Barack Obama w napisanym przez siebie artykule opublikowanym na łamach "The Washington Post" stwierdza, że dzięki układowi TPP to Stany Zjednoczone, a nie Chiny, dyktować będą zasady globalnego handlu. Oto treść:
W ciągu minionych sześciu lat, amerykańskie firmy stworzyły ponad 14 milionów nowych miejsc pracy. Aby utrzymać postęp, musimy wykorzystać każdą ścieżkę wzrostu ekonomicznego - pisze Obama - Dzisiaj jedna z naszych największych szans znajdują się w strefie Azji i Pacyfiku, która staje się najludniejszym i najbardziej lukratywnym rynkiem naszej planety. Wzrost wymiany handlowej w tym rejonie świata przyniesie korzyść amerykańskiemu biznesowi i amerykańskim robotnikom, ponieważ zapewni nam przewagę nad gospodarczymi konkurentami, w tym, i tym, o którym wiele słyszymy podczas obecnej kampanii prezydenckiej - Chinami.
Oczywiście, największe szanse rozwoju gospodarczego Chin znajdują się w ich własnym sąsiedztwie, dlatego Chiny nie marnują czasu. Już teraz Pekin negocjuje układ handlowy, który ukształtuje jedne z najszybciej rozwijających się rynków świata naszym kosztem, zagrażając amerykańskim miejscom pracy, i biznesom.
W ubiegłym tygodniu, przedstawiciele Chin i 15 innych państw spotkali się w Australii z zamiarem podpisania przed końcem tego roku układu Regionalnego całościowego Partnerstwa Gospodarczego (Regional Comprehensive Economic Partnership). Układ ten nie zapobiegnie niesprawiedliwej konkurencji z subsydiowanym przez rządy państwowymi przedsiębiorstwami; nie ochroni swobodnego i otwartego Internetu, ani też nie uszanuje praw własności intelektualnej w taki sposób, by amerykańscy twórcy, artyści, filmowcy i przedsiębiorcy otrzymali to, co im się należy. Z pewnością nie wdroży naszych wysokich standardów pracy i ochrony środowiska.
Szczęśliwie Ameryka ma własny plan, który spełnia wszystkie te cele. Jako mocarstwo strefy Pacyfiku Stany Zjednoczone naciskały na opracowanie spełniającego wysokie standardy partnerstwa tej strefy, umowy handlowej, która stawia na pierwszym miejscu amerykańskich robotników i zapewnia, że to my będziemy pisać zasady regulujące handel w 21. wieku.
To porozumienie wzmacnia gospodarkę amerykańską. TPP skupia 12 państw które stanowią 40 proc. gospodarki świata, aby zagwarantować, sprawiedliwą konkurencję prywatnych firm z przedsiębiorstwami państwowymi. Ono zachowuje swobodny i otwarty Internet, umacnia ochronę własności intelektualnej, jakiej potrzebują nasi wynalazcy, aby móc podejmować ryzyko i tworzyć. Wyrównuje również szanse poprzez ustanowienia najwyższych dających się egzekwować norm i usunięcie barier dla sprzedaży naszych towarów w krajach zamorskich, w tym wyeliminowanie ponad 18 tys. ceł, jakimi inne kraje nakładają na towary made in America. Prosto mówiąc, z chwilą wejścia w życie TPP amerykańskie biznesy będą eksportować więcej swojej produkcji. A to oznacza, wsparcie większej liczby dobrze płatnych miejsc pracy.
Porozumienie to umacnia również bezpieczeństwo narodowe Stanów Zjednoczonych. Gdy mniej ludzi cierpi biedę, gdygospodarka naszych partnerów handlowych kwitnie i kiedy my sami wiążemy się bliżej gospodarczo z innymi w ważnych strategicznie regionach - Ameryka jest zarówno silniejsza, jak i bardziej bezpieczna.
Ale nic z tego się nie stanie, jeśli TPP nie wejdzie w życie. A to dlatego, że rejon Azji i Pacyfiku kontynuował będzie integrację, niezależnie od tego czy ze Stanami Zjednoczonymi czy bez. Możemy stać na czele tego procesu, i możemy stanąć z boku patrząc, jak umyka nam prosperity.
Jeśli nie uzyskamy TPP, amerykańskie towary wciąż będą natrafiały w regionie na wysokie taryfy celne i inne bariery. Amerykańskie przedsiębiorstwa stracą możliwość konkurowania na rynkach azjatyckich, co oznacza, że mniej samochodów produkowanych przez nasze koncerny trafi na rynki wschodzące, więcej produkcji rolnej naszych farmerów natrafi na zagraniczne bariery, a małe firmy mające nadzieję na zagraniczną sprzedaż swych towarów borykać się będą z biurokratycznymi przeszkodami. Jeśli nie uda nam się przeforsować TPP, pracodawcy w całej Ameryce stracą szansę na wyrównaną konkurencję z firmami innych krajów. A kiedy amerykańskie firmy i pracownicy konkurują na sprawiedliwych zasadach, nikt nie jest w stanie nas pokonać.
Rozumiem sceptycyzm, jaki podziela wiele ludzi wobec porozumień handlowych, zwłaszcza w miejscowościach, gdzie skutki automatyzacji i globalizacji najbardziej dotknęły robotników i ich rodziny, ale budowanie murów, aby odizolować się od globalnej gospodarki, odizoluje nas tylko od niesamowitych możliwości, jakie ona daje. Zamiast tego, to Ameryka powinna ustanawiać zasady, Ameryka powinna dyktować warunki. To inne kraje powinny działać według zasad, jakie ustanawia Ameryka i jej partnerzy, a nie odwrotnie.
To właśnie pozwala nam uczynić TPP. Dlatego mój rząd ściśle pracuje z przywódcami Kongresu, aby zagwarantować międzypartyjne porozumienie dla naszego układu, zdając sobie sprawę, że im dłużej czekamy, tym trudniej będzie nam przyjąć TPP. Świat się zmienia, wraz z nim zmieniają się reguły gry, i Stany Zjednoczone, a nie Chiny powinny je pisać. Wykorzystajmy tę okazję przyjmijmy Trans-Pacific Partnership i nie dajmy się wystrychnąć na dudka.
tłum. GONIEC.net
-----
Komentując słowa Obamy Chiny stwierdziły, że wygląda na to, iż USA mają wielkie ambicje i ograniczone pole widzenia...
Wikipedia: (Trans-Pacific Partnership (TPP) – wielostronna umowa regulująca zasady handlu, zawarta 5 października 2015 przez dwanaście krajów w całym regionie Azji i Pacyfiku (Australia, Brunei Darussalam, Kanada, Chile, Japonia, Malezja, Meksyk, Nowa Zelandia, Peru, Singapur, Stany Zjednoczone i Wietnam). Tego dnia umowę podpisali przedstawiciele krajów-sygnatariuszy. Obecnie umowa będzie zatwierdzana przez rządy poszczególnych państw. Podstawą jest zawarte w 2005 roku porozumienie o partnerstwie strategicznym Trans-Pacific (TPSEP lub P4). Kraje członkowskie określiły termin zakończenia negocjacji w 2012 r., ale sporne kwestie związane z rolnictwem, własnością intelektualną, a także usługami i inwestycjami spowodowały przedłużenie negocjacji. Zawarcie TPP było jednym z głównych celów strategii handlowej administracji Obamy oraz Shinzo Abe.
Sygnatariusze umowy generują około 40% światowej wymiany handlowej.
Oficjalnie, TPP ma na celu intensyfikację handlu i ułatwienie inwestycji pomiędzy krajami partnerskimi TPP, promowanie innowacji, wzrostu gospodarczego i rozwoju oraz wspieranie tworzenia i utrzymania miejsc pracy.
Globaliści, pracownicy służby zdrowia, działacze wolności Internetu, ekolodzy, organizacje pracownicze, grupy poparcia, i niektórzy urzędnicy krytykowali efekty negocjacji w dużej mierze ze względu na tajemnicę procesu negocjacji, ekspansywny zakres jej obowiązywania i zawartość kontrowersyjnych klauzul zawartych w projektach, które wyciekły i stały się znane publicznie.
26 marca 2015 został ujawniony przez Wikileaks rozdział umowy, który przewiduje, że ponadnarodowe korporacje będą miały prawo do pozywania rządów przed trybunał organizowany przez Bank Światowy lub ONZ w celu odzyskania "utraconych" (przyszłych) korzyści, których przyczyną jest działanie prawa stanowionego przez poszczególne kraje. Postawi to państwa słabe gospodarczo w sytuacji ubezwłasnowolnienia ekonomicznego, ponieważ ustawodawstwo lokalne, promujące gospodarkę (lokalną) będzie przeciwne zasadom TPP i skutkować będzie sankcjami ekonomicznymi.
Jechała pijana jak bela, sąd ją uniewinnił
Toronto Krystina D’Andrade została oczyszczona z zarzutu jazdy po pijanemu, ponieważ podczas przeszukania towarzyszącemu zatrzymaniu doszło do odsłonięcia jej piersi. Sąd powołał się na konstytucyjne prawo zakazujące nieuzasadnionych przeszukań.
D’Andrade została zatrzymana rok temu na Dixie Road. Patrol policyjny przypuszczał, że jest pijana, bo jechała nierówno i na czerwonym świetle zatrzymała się na przejściu dla pieszych. Potem jechała zygzakiem. Policja ścigała ją na sygnale. Kobieta w końcu wjechała na krawężnik i się zatrzymała. Miała we krwi dwa razy tyle alkoholu, ile dopuszcza legalny limit czyli prawie dwa promile. Przebadano ją alkomatem i zabrano na komisariat. Tam zrobiono test z krwi, który potwierdził przypuszczenia.
Podczas zatrzymania D’Andrade tłumaczyła, że zerwała z chłopakiem i domagała się, żeby policja ją wypuściła. W końcu jeden z policjantów założył jej kajdanki. Miała być przeszukana przed zabraniem do aresztu. Przeszukiwała ją policjantka, obecnych było także dwóch policjantów. Funkcjonariuszka rozpięła sweter zatrzymanej, a ta nosiła akurat prześwitujący biustonosz. Policjantka zakładała, że kobieta nosi pod spodem podkoszulkę. Sweter był długi i został rozpięty do końca, więc zapięcie go z powrotem zajęło chwilę. Funkcjonariuszka nie zapytała wcześniej zatrzymanej, czy może jej rozpiąć suwak.
Prawnik zatrzymanej nie wiedział, czy powołać się na zapisy o bezpieczeństwie osoby, czy o zakazie nieuzasadnionych przeszukań. Sąd go w pewnym sensie wyręczył i uznał, że miało miejsce obnażenie piersi, doszło do nieuzasadnionego przeszukania, a to wystarcza, by oddalić zarzut...