Szkoły narzucają uczniom nowy program edukacji seksualnej w karygodny sposób, mówi dr Jordan Petersen. Zwracając się do rodziców podkreślił, że jeśli ci nie zgadzają się z treściami programowymi, to nie powinni wysyłać dzieci na lekcje. Podczas rozmowy z Tanyą Granic Allen Petersen podkreślał, że większość rodziców sprzeciwia się programowi, więc w gruncie rzeczy mała grupa jego zwolenników nie będzie w stanie nic zrobić. Rodzice, którzy zechcą ochronić swoje dzieci przed rujnującym psychikę programem, będą zdziwieni, na jak duże wsparcie mogą liczyć.
Petersen powtarzał, że program jest forsowany przez małą, ale głośną i dobrze zorganizowaną grupę. Dlatego tym bardziej należy stanąć w obronie swojej rodziny. Kathleen Wynne i jej drużyna myślą, że mogą stanowić o tym, co buduje tożsamość człowieka i jego moralność. A potem w karygodny sposób nakazuje szkołom indoktrynację młodego pokolenia, bo przecież nie można tego nazwać edukacją, kontynuował Petersen. Dzieciom wmawia się, że nie ma związku między płcią biologiczną – jeśli coś takiego w ogóle istnieje – a tożsamością płciową i sposobem wyrażania swojej płci. To fałszywa doktryna. I to się próbuje wtłaczać do głów uczniów, zanim osiągną odpowiedni wiek, by móc to samodzielnie ocenić i podjąć decyzję.
Na koniec przypomniał, że próbowano już różnych ideologii i wszystkie okazywały się błędne, jeśli przekreślały oczywistą prawdę – że najlepsi dla dziecka są jego rodzice. Im więcej władzy rodzicielskiej państwo próbuje odebrać rodzicom, tym więcej szkody czyni dzieciom.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!