3 lutego w Windsor pod kołami pociągu podczas codziennego joggingu zginął Polak, 39-letni Przemysław Wachta. Wachta przyjechał do Windsor niecały rok temu, by poprawić byt swojej rodziny, która została w Mielcu. Pracował w przemyśle narzędziowym, w fabryce Saturn Tool & Die w Oldcastle. W Polsce została jego żona Monika i troje dzieci: 18-letni Kamil, 14-letni Kornel i 6-letnia Pola. Przyjaciel Wachty, Paweł Siuda, który razem z nim pracował w Windsor, mówi, że rodzina zmarłego jest w szoku. Jego żona znalazła się nawet w szpitalu. Znajomi rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na GoFundMe, by pomóc rodzinie, która znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Celem jest zebranie 10 000 dolarów. Planują też zorganizowanie obiadu połączonego ze zbiórką funduszy w Domu Polskim przy 1275 Langlois Ave., który od prawie 100 lat służy lokalnej społeczności.
Policja mówi, że Wachta chciał przejść przez tory, mimo że świeciły się światła ostrzegawcze i był opuszczony szlaban. Wypadek miał miejsce na torowisku przy skrzyżowaniu Jefferson Boulevard z South Service Road East około 6:30 wieczorem. Świadkowie mówią, że Wachta ominął stojący pociąg przechodząc między wagonami, ale uderzył w niego drugi, jadący w kierunku wschodnim. Śledczy przypuszczają, że mógł nosić słuchawki.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!