Kontrwywiad podsłuchuje, kogo chce
Ottawa Sąd federalny orzekł, że Canadian Security Intelligence Service (CSIS) może w pewnych wypadkach bez zezwolenia używać sprzętu do przechwytywania sygnałów komórkowych. Agencja wywiadowcza od kilku lat podczas prowadzenia śledztw związanych z bezpieczeństwem narodowym używała urządzenia symulującego działanie nadajnika sygnału sieci komórkowej (Cell Site Simulator – CSS, znane jako IMSI Catchers lub Stingrays), aby zbierać informacje o telefonach komórkowych lub innym sprzęcie wykorzystującym sygnał komórkowy (np. tabletach czy laptopach). Krytycy symulatorów CSS podkreślają, że nie działają one wybiórczo, tylko zbierają dane o wszystkich urządzeniach znajdujących się w ich zasięgu. Powtarzają, że używanie Stingraya powinno być traktowane jak dokonanie nieuzasadnionego przeszukania, co stanowi naruszenie zapisów Karty praw i swobód.
CSIS twierdzi, że używa symulatorów nadajników z dwóch powodów. Po pierwsze, w celu przyporządkowania „obiektowi” śledztwa, którego tożsamość często już jest znana, urządzenia komórkowego, z którego korzysta. Po drugie – do określenia położenia śledzonego „obiektu”. Agencja zastrzega, że symulatory nadajników nie są używane do przechwytywania rozmów czy wymienianych danych. Czasem stara się o uzyskanie nakazu sądowego, czasem – z niewyjaśnionych powodów – nie.
Sędzia Paul S. Crampton potwierdził, że CSIS nie potrzebuje nakazu, jeśli używa CSS do zlokalizowania urządzenia komórkowego lub do przyporządkowania urządzenia obiektowi śledztwa – czyli do pozyskania jego numeru urządzenia IMEI i subskrybenta IMSI. Powiedział, że technicznie rzecz biorąc, Stingraye prowadzą przeszukanie, jednak ich użycie zawsze jest celowe, dokładne, a naruszenie prywatności jest minimalne. Pozyskane informacje niezwiązane ze śledztwem muszą być natychmiast niszczone i niepoddawane dalszym analizom. Po upublicznieniu decyzji sądu rzecznik prasowy CSIS stwierdził, że z przyczyn operacyjnych agencja nie będzie uczestniczyć w dyskusjach dotyczących używania tej technologii.
Z Presto hulamy po wszystkim przez dwie godziny
Toronto Posiadacze kart Presto mają się z czego cieszyć – we wtorek podczas spotkania w torontońskim ratuszu rada TTC zatwierdziła przejście na transfery czasowe. Będą mogli z nich korzystać właśnie użytkownicy systemu Presto począwszy od sierpnia 2018 roku. Po uiszczeniu pojedynczej opłaty za przejazd będą mogli jeździć komunikacją miejską przez dwie godziny, nie troszcząc się o ciągłość przesiadek czy ograniczenia związane z zakazem podróżowania tą samą linią w odwrotnym kierunku. TTC ma nadzieję, że w ten sposób zachęci do korzystania z komunikacji miejskiej osoby jeżdżące poza godzinami szczytu.
Wprowadzenie zmian ma kosztować TTC 11,1 miliona dol. w przyszłym roku, a potem w dwóch kolejnych latach 20,9 miliona. Rada zdecydowała również o zamrożeniu cen biletów w 2018 roku.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!