Do niedalekiej przyszłości należą nie tylko samochody bez kierowców, ale też autonomiczne statki. Jedna z norweskich firm transportowych zapowiada, że w przyszłym roku zacznie używać kontenerowca z napędem elektrycznym, który do 2020 roku będzie w stanie pływać po norweskich rzekach bez kapitana. Operatorzy statków przyznają, że wprowadzenie tego typu jednostek pozwoliłoby na zmniejszenie kosztów, poza tym ludzie nie musieliby podejmować ryzyka pływania w trudnych warunkach. Na naszych Wielkich Jeziorach szczególnie niebezpieczna okres właśnie się rozpoczyna. Mark Fisher, przewodniczący Council of the Great Lakes Region, agencji non-profit z Ottawy, przypuszcza, że najnowsze technologie mogłyby kiedyś zastąpić specjalistycznych pilotów, którzy wsiadają na statki i pomagają im w nawigowaniu przez Wielkie Jeziora. To jednak nie technologia jest problemem, ale przepisy prawne, kwestie odpowiedzialności i obecność odpowiedniej infrastruktury.
Gubernatorzy stanów i premierzy prowincji leżących w rejonie Wielkich Jezior i wzdłuż rzeki św. Wawrzyńca podczas ostatniej konferencji w Detroit i Windsor przyjęli rezolucję dotyczącą planowania infrastruktury niezbędnej do rozwoju automonicznego transportu wodnego. Podkreślano też konieczność zaangażowania organów zarządzających żeglugą – kanadyjskiej St. Lawrence Seaway Management Corporation i amerykańskiej St. Lawrence Seaway Development Corporation.
Algoma Central Corporation oświadczyła, że obserwuje postępy w dziedzinie autonomicznych statków, ale raczej nie będzie pierwszym przedsiębiorstwem, które je wdroży. Bardziej jest zainteresowana rozwiązaniami, które umożliwiłyby wydłużenie sezonu na kanale Welland, a nawet na całej trasie St. Lawrence Seaway.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!