Brown nie potrafi jednoczyć?
Toronto Jeszcze niedawno Patrick Brown, biorąc pod uwagę dobre wyniki swojej partii w sondażach, mógł być pewny zwycięstwa. Teraz jednak niektórzy sądzą, że konserwatystom zagraża kryzys wewnętrzny. Zwolennicy partii zaczynają się wykruszać, gdy słuchają kolejnych doniesień o nieprawidłowościach związanych z nominacjami kandydatów. Szef PC Rick Dykstra zdaje się być niewzruszony i powtarza, że przez ostatnie dwa lata liczba zapisanych do partii wzrosła z 10 000 do 100 000. Twierdzi, że każdego dnia przybywa członków. Jednak część członków z długoletnim stażem wyraża swoje niezadowolenie i przyznaje, że jest zawiedziona postępowaniem Browna. Pojawiają się nawet głosy o chęci obalenia lidera.
Dykstra niedawno stwierdził, że wszyscy 64 kandydaci są już wybrani i będą mieć poparcie lidera. Teraz trzeba iść naprzód, a nie oglądać się za siebie.
Są jednak tacy, którzy nie potrafią się nie oglądać. Niemal masowo odchodzą okręgowi przewodniczący partii. Tim Broschuk, Richard Bonato i Carl Arsenault z okręgu Kanata Carleton, składając rezygnację 11 czerwca, stwierdzili, że środowisko partyjne jeszcze nigdy nie było tak toksyczne i destrukcyjne. Kilka dni później odszedł też zarząd pobliskiego okręgu Ottawa West-Nepean. Tam pojawiło się stwierdzenie, że partia odeszła od tego, czym była wcześniej, i chcąc pozostawać w zgodzie ze swoim sumieniem, zarząd nie ma innego wyjścia, niż zrezygnować. Zarząd z Newmarket-Aurora wypowiadał się w podobnym tonie.
Ci, którzy odchodzą, zapisują się na przykład do Trillium Party. Zaczynają się tworzyć dwie inne partie – Ontario Blue i Ontario Alliance. Na Facebooku powstała też niedawno grupa „GTAers Interested in Politics”, adresowana do „zaniepokojonych konserwatystów”. Inni założyli stronę ImOut.ca i nawołują wieloletnich członków partii do bojkotu wyborów.
Ontario Alliance zapoczątkował Jay Tysick, wykluczony z ubiegania się o nominację w okręgu Carleton. Gdy zaczął publicznie mówić o taktyce Browna, skontaktowali się z nim inni odrzuceni.
NAFTA od nowa
Waszyngton W poniedziałek Stany Zjednoczone opublikowały 16-stronicową listę swoich priorytetów, jeśli chodzi o renegocjację North American Free Trade Agreement. Mimo że dokument został napisany raczej ogólnikowo, to widać, które kwestie potencjalnie będą sporne.
USA stwierdzają, że chcą m.in. rozszerzyć eksport produktów mlecznych, wina i zbóż, uwolnić handel w sektorze telekomunikacji i zakupów przez Internet, wprowadzić nowe zasady manipulacji walutą, przebudować system rozstrzygania sporów, zwiększyć możliwości działania amerykańskich banków za granicą i ubiegania się o kontrakty rządowe w Kanadzie lub Meksyku przez amerykańskie firmy budowlane (przy czym to ostatnie działałoby tylko w jedną stronę).
Do tego Waszyngton wymienia utrzymanie części wyjątków Buy American i dodanie elementów, które miały być zwarte w TPP. Taki zestaw oznacza, że negocjacje nie będą łatwe i z dużym prawdopodobieństwem będą się przeciągać. Zdaniem ekspertów, raczej nie będą krótsze niż 8 miesięcy.
Niektóre kwestie mogą być przyczyną spięć między Kanadyjczykami. Na przykład konsumentom dokonującym zakupów przez Internet z pewnością spodoba się amerykański pomysł zwiększenia kwoty bezcłowej o 4000 proc. – z obecnych 20 dolarów (jeden z najniższych limitów na świecie) do 800. Burzyć się mogą jednak właściciele tradycyjnych sklepów.
Kanadyjski rząd federalny nie wydawał się zaskoczony listą przedstawioną przez Amerykanów. Minister spraw zagranicznych Chrystia Freeland powiedziała, że jest gotowa zacząć negocjacje i dostosować porozumienie do nowych realiów.
Rozmowy mają się zacząć około 16 sierpnia. Kanada nie będzie przygotowywać na użytek publiczny listy priorytetów negocjacyjnych. Kanadyjskie prawo, w przeciwieństwie do amerykańskiego, nie wymaga takiej publikacji.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!