Portal LifeSiteNews opublikował petycję o odwołanie ustawy numer 89, która w zeszłym tygodniu w przeszła przez trzecie czytanie stosunkiem głosów 63 do 23. Obrońcy praw rodziców ostrzegają, że ustawa daje rządowi możliwość odbierania dzieci rodzicom sprzeciwiającym się propagandzie LGBTQ i uniemożliwia adopcję parom, które uważają, że płeć nie jest relatywna. Jack Fonseca z Campaign Life Coalition podkreśla, że ustawa jest poważnym zagrożeniem dla rodzin chrześcijańskich. To samo mówi Tanya Granic Allen z Parents As First Educators (PAFE). Lobbing przeciwko ustawie podejmowała też for Reformed Political Action (ARPA).
Jak już wielokrotnie pisaliśmy, ustawa nr 89 – Supporting Children, Youth and Families Act, 2017 – zmienia i zastępuje obecne prawo Child and Family Services Act. Dodaje „identyfikację płciową” i „ekspresję płci” do czynników, które musza być rozważane podczas ustalania, co jest w najlepszym interesie dziecka. Z listy czynników usuwa jednocześnie wiarę, w której dziecko było wychowywane, a zastępuje ją własną wiarą dziecka (tak naprawdę w cokolwiek).
CLC i PAFE zwracają uwagę na wypowiedzi ministra ds. dzieci i rodzin Michaela Coteau, który otwarcie stwierdzał, że jeżeli dziecko identyfikuje się jako LGBTOI, a jego rodzice/opiekunowie temu zaprzeczają, to mamy do czynienia z nadużyciem. A to już jest bardzo dobry powód, by dziecko odebrać i umieścić tam, gdzie nie będzie narażone na nadużycia. Coteau powtórzył swoje stwierdzenia podczas zeszłotygodniowej sesji pytań po zatwierdzeniu ustawy. Powiedział, że dziecka, które uważa się np. za homoseksualne, nie będzie można odebrać rodzicom, którzy się z tym nie zgadzają, ale co innego, jeśli dojdzie z tego powodu do „nadużycia”.
Fonseca podkreśla, że prawo każe rodzicom utwierdzać dziecko w wątpliwościach co do jego płciowości zamiast pomagać mu, by zaakceptowało siebie takim, jakie jest. Dr Jordan Petersen, profesor psychologii z UofT dodaje, że takie prawo wcale nie stawia na pierwszym miejscu dobra dzieci. To błąd, za który wszyscy zapłacą, ponieważ wszystko zmierza w kierunku podejmowania radykalnych interwencji takich jak terapie hormonalne czy operacje chirurgiczne u coraz młodszych osób. Niestety politycy poświęcają dzieci, by forsować swoje przekonania.
Granic Allen pochwaliła 22 posłów konserwatywnych, którzy w końcu sie obudzili i zagłosowali tak, jak powinni. Patrick Brown nie był jednak w tej grupie. Przeciw głosował też Jack MacLaren z Trillium Party.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!