Kardynał Gerhard Müller, prefekt Kongregacji Nauki Wiary przemawiając w poniedziałek w torontońskiej katedrze św. Michała i podczas konferencji zorganizowanej przez Katolicki Instytut Bioetyki podkreślał, że Kanadyjczycy powinni zrobić wszystko, by cofnąć prawo dopuszczające eutanazję. Mówił, że eutanazja nie tylko sama w sobie jest grzechem śmiertelnym, lecz także tworzy toksyczne patologie społeczne i szkodzi najsłabszym członkom społeczeństw. Krytykował ton publicznej dyskusji w Kanadzie, gdzie ułatwianie samobójstwa czy nawet bezpośrednie zabijanie jest przedstawiane jako „pomoc w umieraniu”. Wyrażenie to ma jedynie funkcję retoryczną i ma ukrywać prawdziwą naturę czynu. Dla sprawiedliwości i moralności kluczowe jest nazywanie rzeczy po imieniu, a eutanazja jest po prostu zabijaniem jednej osoby przez druga w imię korzyści medycznych lub społecznych.
Kardynał Müller przypomniał, ze zwolennicy eutanazji przytaczają dwa argumenty – szacunek dla autonomii człowieka i współczucie cierpiącym. Oba argumenty są wewnętrznie sprzeczne. Po pierwsze twierdzenie, że można zyskać niezależność w pełnym tego słowa znaczeniu decydując o swojej śmierci to iluzja. Takie podejście wyklucza jakiekolwiek ograniczenia – jeśli ktoś chce umrzeć, bo jest zmęczony życiem, nie można mu tego zabronić, i w tej sytuacji wszelkie bariery prawne z czasem zostaną zniesione. Tak właśnie się dzieje w Belgii i Holandii.
Co do argumentu o współczuciu cierpiącym, kardynał powiedział, że poddanie się eutanazji to pójście po linii najmniejszego oporu. To z kolei prowadzi do ograniczenia możliwości niesienia ulgi cierpiącym poprzez odpowiednie podawanie im środków przeciwbólowych i ostatecznie zwiększa cierpienie.
Sytuacja zmierza więc do wypaczenia pojęcia jakości życia i narzucania eutanazji. Podał przykład lekarza, który potajemnie przeprowadził eutanazję siostry zakonnej. Uzasadnił to tym, że siostra błędnie pojmowała to, co jest w jej najlepszym interesie ze względu na nieracjonalne poświęcenie wyznawanej wierze.
Kardynał przypomniał jeszcze o raporcie przygotowanym w latach 90. przez komisję doradczą byłego gubernatora stanu Nowy Jork Mario Cuomo. Członkowie komtetu określali się jako „świeccy i liberalni”, ale i tak opowiedzieli się przeciwko eutanazji. Stwierdzili, że praktyka prowadziłaby do oszustw, nadużyć, dyskryminacji osób niepełnosprawnych, starszych, biednych i pochodzących z mniejszości, pogorszenia stosunków pacjent-lekarz. Do tego ubezpieczalnie i członkowie rodzin mogliby wywierać presję na chorych. Ostatecznie z procedury dobrowolnej stałaby się narzucaną i wykonywaną wbrew woli. Członkowie komisji podkreślali, że w tamtym czasie na 3-4 przypadki dobrowolnej eutanazji przypada jeden, gdy osoba jest zabijana wbrew swojej woli. W skali amerykańskiej liczbę zabijanych bez zgody oszacowano na 16 000 osób rocznie i stwierdzono, że to zbyt wielkie ryzyko.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!