Rząd premier Wynne szykuje kolejny zamach na prawa rodzicielskie. To ustawa nr 89 – o niewinnej nazwie Supporting Children, Youth and Families Act, która zawiera zestaw poprawek m.in. do prawa o usługach świadczonych na rzecz dzieci i rodzin, a także do aktów związanych z ochroną dzieci, opieką i adopcją.
Co więc szykuje nam rząd? Na przykład rozszerza definicję „dziecka w potrzebie”. Agencje zajmujące się ochroną dzieci interweniują, gdy uznają, że „jakieś dziecko potrzebuje ochrony i jest w potrzebie”. Ustawa nr 89 stwierdza, że jedną z sytuacji, w której dziecko może potrzebować ochrony, jest przypadek, gdy „istnieje ryzyko, że dziecko prawdopodobnie doświadczy cierpienia emocjonalnego, a rodzic lub opiekun nie zapewni mu odpowiedniej opieki lub terapii”. Pojawia się pytanie, czy do tej kategorii można zakwalifikować przypadek dziecka, które nie chce sprzątać swojego pokoju, a rodzic każe mu to zrobić? Lub bardziej poważnie – przypadek dziecka, które powie, że jest transseksualne, a rodzice nie będą go chcieli zaprowadzić na terapię hormonalną? Według nowego prawa, będzie to „dziecko w potrzebie”.
Dalej pojawia się zapis, że jednostki zajmujące się ochroną praw dzieci, opieką nad nimi i adopcją będą musiały brać pod uwagę takie czynniki jak: „rasa, pochodzenie, kolor skóry, grupa etniczna, obywatelstwo, struktura rodziny, niepełnosprawność, przekonania, płeć, orientacja seksualna, identyfikacja płciowa i sposób wyrażania płciowości dziecka”. Jednocześnie wychowanie dziecka w wierze nie jest już brane pod uwagę. Oznacza to, ze jeśli z jakichś powodów dziecko zostanie odebrane rodzicom i umieszczone w zakładzie opiekuńczym religia, w której było wychowywane, nie będzie mieć znaczenia. Religia została wymazana praktycznie ze wszystkich miejsc w ustawie, w których wcześniej występowała. Do tej pory prawo stwierdzało, że rolą rodziców i opiekunów jest kierowanie edukacją dziecka i wychowanie religijne, teraz rodzice mają kierować edukacją i wychowywać, ale zgodnie z tym, czego dziecko sobie życzy, jakie ma przekonania i z jaką kultura się identyfikuje. To nie rodzice mają przekazywać religię, ale dziecko samo ma sobie budować „przekonania i wartości”.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!