Ontario próbuje zachęcić uniwersytety do kształcenia studentów i doktorantów w kierunkach, na które jest zapotrzebowanie ze strony rynku pracy. W najbliższych miesiącach rząd ma zacząć negocjacje z władzami uczelni. Przewiduje się, że po ich zakończeniu finansowanie będzie bardziej zależało od wyników pracy uniwersytetów, których miarą będą m.in. liczba absolwentów czy liczba zatrudnionych.
Rozmowy będą też dotyczyły grantów na naukę. Już wcześniej prowincja zgodziła się na pokrywanie kosztów utrzymania określonej liczby wolnych miejsc na kursach. Teraz uniwersytety, którym brakuje studentów, będą musiały się z tego wytłumaczyć i pokazać, w jaki sposób planują zachęcić młodych ludzi do rozpoczęcia nauki. Inaczej pieniądze pójdą na utrzymanie popularniejszych ścieżek kształcenia.
Władze Guelph University zauważają, że rząd w ten sposób próbuje hamować rozwój uczelni. Guelph mogłoby kształcić o 10 proc. studentów więcej niż obecnie.
Na każdego studenta przyjętego na studia magisterskie uczelnie dostają ok. 12 000 dol., w przypadku studiów doktoranckich kwota jest dwa razy większa. Od 2004 roku dodatkowe nakłady na edukację wyniosły prawie pół miliarda dolarów. W efekcie na studia magisterskie i doktoranckie przyjęto prawie 20 000 studentów. Ministerstwo ds. rozwoju zawodowego i kształcenia wyższego ogłosiło jednak w grudniu, że w ciągu najbliższej dekady nie będzie już takie hojne i najchętniej będzie finansowało te uczelnie, których absolwenci są najbardziej pożądani na rynku pracy.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!