Podczas wizyty na Madagaskarze Justin Trudeau dowiedział się o śmierci Fidela Castro – który zmarł w wieku 90 lat. Trudeau wyraził swój smutek podczas szczytu frankofonów. W imieniu Kanadyjczyków złożył Kubańczykom kondolencje. Przyznał, że Castro był postacią kontrowersyjną, ale też legendarnym rewolucjonistą i mówcą. Powiedział, że zmarły przywódca w znaczący sposób przysłużył się do rozwoju edukacji i opieki medycznej w swoim kraju.
Amerykańscy senatorowie Ted Cruz i Marco Rubio – obaj pochodzenia kubańskiego – skrytykowali kanadyjskiego premiera za pochwały głoszone pod adresem Fidela Castro. Trudeau w mediach społecznościowych nazwał Castro „niezwykłym liderem” i wyraził „głęboki smutek”.
Rubio zapytał, czy to przypadkiem nie parodia. Zaznaczył, że jeśli nie, to premier Kanady powinien się wstydzić swoich słów. Cruz nazwał stwierdzenie Trudeau „haniebnym” i zapytał, dlaczego młodzi socjaliści idealizują tyranów z państw totalitarnych. Castro, Stali, Mao, Pol Pot – oznaczają samo zło, tortury i morderstwa, dodał Cruz. W drugim komentarzu dodał link do strony organizacji broniącej praw człowieka i zajmującej się ofiarami reżimów komunistycznych. Napisał również, że śmierć Castro nic nie zmieni na Kubie. I to jest jego wielkie zwycięstwo – jego reżim go przeżyje. Zwrócił się do przywódców swojego kraju, by nie brali udziału w pogrzebie Castro, jeśli Kuba nie zwolni więźniów politycznych.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!