Spłonął dom w Mississaudze
W piątek, 17 czerwca, około godziny pierwszej w południe, w Meadowvale, północno-zachodniej części Mississaugi, na ulicy Salerno, połówka bliźniaka stanęła w płomieniach. Do akcji gaszenia skierowano kilka wozów strażackich. Płomienie sięgały paru metrów. Mimo sporego wiatru i gorąca strażakom udało się zdusić ogień buchający z bocznych okien. Kiedy sytuacja wydawała się opanowana, płomienie pojawiły się na dachu. Bliźniak był przedzielony solidnym murem z pustaków, a mimo to ogień powoli przesuwał się po dachu na drugą część domu. Licznie zgromadzeni sąsiedzi, w tym Polacy, bo na ulicy Salerno mieszka kilka polskich rodzin, bezradnie obserwowali, jak żywioł pochłania drugą połówkę, nie mogąc zrozumieć, dlaczego strażacy nie próbują ocalić tej części domu. Nie spiesząc się, rozkładali węże, niewielki strumień wody skierowany z ogródka nie sięgał dachu.
Całą tę akcję obserwowała w napięciu polska rodzina, której dom sąsiadował z płonącą drugą połówką. Wybiegli z domu tak jak stali, i chociaż strażacy zapewniali ich, że ogień ich domu nie sięgnie, to widząc akcję ratunkową, można było mieć wątpliwości. Choć strażacy, wybijając drzwi, spenetrowali drugą połówkę domu, to jednak gaszenie rozpoczęto, dopiero gdy ogień strawił większość dachu. Akcji nie ułatwiała pogoda, upał zmuszał ratowników w pełnym ekwipunku do częstej wymiany ekip.
Przybyły po godzinie trzeciej właściciel domu, gdzie powstał pożar, początkowo sądził, że jego część bliźniaka pozostała nietknięta. Właściciele drugiej, doszczętnie spalonej części bliźniaka, właśnie ją sprzedali i rano wywozili meble. Na szczęście nikt w trakcie zdarzenia nie ucierpiał. Przyczyn pożaru na razie nie ujawniono.
Na zdjęciach część bliźniaka zajęta ogniem jako druga.
Zdj. Joanna Wasilewska

Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!