Strażakom starającym się przez 12 godzin ocalić centrum Fort McMurray pomogła rzeka. Pożar zatrzymała się na brzegu Clearwater River. Strażacy mówią, że to chyba największe zwycięstwo w dotychczasowej walce z żywiołem. Szef straży Darby Allen pokazywał, że część miasta leży na wysokim brzegu rzeki. Mówił, że gdyby ogień „zszedł” na dół, centrum byłoby stracone.
W poniedziałek Allen przejechał przez miasto autobusem w towarzystwie burmistrz Fort McMurray Melissy Blake i premier Rachel Notley. Byli też przedstawiciele mediów z całego kraju, a nawet z zagranicy. Autobus jechał drogą, którą pożar wtargnął do miasta. Szef straży opowiadał, jak jeszcze kilka dni temu miasto otaczał ocean ognia. Pokazywał, co udało się ocalić. I zapewniał, że Fort McMurray będzie odbudowane.
Na początku zebrani przejechali przez dzielnicę Beacon Hill na południu miasta. To jedna z pierwszych okolic, które ogarnął pożar, gdy miną autostradę 63. Jeszcze niedawno znajdowało się tu 700 domów, teraz został z nich popiół i zgliszcza. Podobnie w dzielnicy Abasand – wśród spalonych domów stały wraki samochodów, których opony i szyby spaliły się w ogniu.
W pożarze całkowicie lub częściowo spaliło się 2400 domów i innych budynków. Strażakom udało się ocalić 25 000 domów, czyli jakieś 85-90 proc. miasta, a także główną infrastrukturę.
Premier Rachel Notley powiedziała, że jeszcze przez jakiś czas mieszkańcy nie będą mogli wrócić do domów. Spora część miasta nie ma prądu, gazu ani wody. Ekipy remontowe będą pracować przez wiele tygodni, by miasto znów nadawało się do zamieszkania i by znów było bezpieczne. Zakład Suncor zajmujący się wydobyciem ropy z pisaków bitumicznych położony 30 km na północ od miasta jest nienaruszony.
Po weekendzie pożar nieco zwolnił. We wtorek był 25-30 kilometrów od granicy z Saskatchewan. Gasiło go 700 strażaków, miało do nich dołączyć jeszcze 300.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!