Analitycy ze School of Public Policy przy uniwersytecie w Calgary wzięli pod lupę sytuację kanadyjskiej poczty. Przygotowali wyczerpujące studium i zawarli w nim kilka rekomendacji.
W latach 2006-13 liczba dostarczanych listów spadła o jedną czwartą i ciągle maleje. Jednocześnie rośnie liczba paczek wysyłanych do klientów przez sprzedawców internetowych, ale jest ich za mało, by wyrównać straty. Do tego każdego roku rośnie liczba adresów – prawie o 250 000. Canada Post stosuje takie same stawki dla wszystkich. Tymczasem nietrudno się domyślić, że koszty dostawy na terenach najsilniej zurbanizowanych są najniższe.
Philippe De Donder, pierwszy autor studium, tłumaczy, że odbiorcy w miastach finansują dostawy poczty na terenach wiejskich. Poczta powinna mieć większe – ale nie nieograniczone – możliwości ustalania cen. Należałoby powołać jakiś niezależny organ, który ustalałby limity cen, tak by koszty nie zniechęcały klientów. De Donder dodaje, że prywatyzacja poczty nie jest rozwiązaniem, chociaż można by wprowadzić nieco zasad wolnorynkowych np. w odniesieniu do sortowania poczty czy transportu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!