Wiele sposobów głosowania
Toronto Osoby, które nie chcą lub nie mogą czekać do 19 października, mogą zagłosować wcześniej. Uprawnieni do głosowania przed godziną 6 po południu 13 października w każdym biurze Elections Canada mogą oddać głos w trybie specjalnym.
To trzeci sposób głosowania, przeznaczony dla osób, które z jakichś powodów nie mogą albo nie życzą sobie głosować w normalnym lokalu wyborczym. Głos specjalny oddaje się listownie lub w biurze agencji wyborczej. Proces jest nieco inny niż w przypadku zwykłych i wcześniejszych wyborów.
Osoby, które zgłoszą chęć głosowania w trybie specjalnym, otrzymają pustą kartę do głosowania. Muszą na niej wpisać imię i nazwisko kandydata, na którego głosują. Powinny sprawdzić na stronie Elections Canada, kto startuje w ich okręgu. Ważne jest, by wpisać dokładnie imię i nazwisko – nie wystarczy samo nazwisko albo tylko nazwa partii.
Urzędnicy agencji wyborczej sprawdzają, czy dany wyborca figuruje na liście. Dlatego każdy, kto przychodzi oddać głos do biura, powinien pamiętać o przyniesieniu dowodu tożsamości. Może to być jeden dokument (prawo jazdy) lub dwa (karta zdrowia, kanadyjski paszport, świadectwo urodzenia), przy czym co najmniej na jednym z nich musi być widoczny adres zamieszkania. Na stronie internetowej Elections Canada znajduje się pełny wykaz akceptowanych dokumentów.
Co ciekawe, jeśli dana osoba nie posiada dokumentu z adresem, może przyprowadzić kogoś, kto poświadczy jej miejsce zamieszkania (ta osoba także musi okazać dowód tożsamości z jej adresem, a głosujący powinien mieć dwa dokumenty).
Warto pamiętać, że urzędnicy akceptują elektroniczne wyciągi bankowe i elektroniczne faktury, przy czym dokumenty trzeba przynieść wydrukowane.
Oddanie głosu w trybie specjalnym trwa przeciętnie 11 minut, normalnie około pięciu. Jaki jest więc zysk? Kolejki są znacznie krótsze – urzędnicy mówią o długiej kolejce, gdy akurat przyjdzie np. sześć osób.
Biura Elections Canada są otwarte codzienne. Od poniedziałku do piątku w godzinach 9.00 do 19.00, w soboty od 9.00 do 18.00, a w niedziele od południa do 16.00.
Polska zatrzymała niemowlę przy wylocie
Warszawa Strażnicy graniczni na lotnisku Chopina w Warszawie nie chcieli wypuścić z Polski ośmiomiesięcznego dziecka z powrotem do Kanady, mimo że ma podwójne obywatelstwo. Tłumaczyli, że nie ma polskiego paszportu. Według naszych przepisów, zawsze w pierwszej kolejności bierze się pod uwagę obywatelstwo polskie i potrzebne są polskie dokumenty – tłumaczy Straż Graniczna.
Małżeństwo Polaków trzy miesiące wcześniej przyjechało do Polski na wakacje. Teraz chcieli wrócić do Kanady. – Mieliśmy, jak zwykle, odbyć podróż samolotem LOT-u. Zgłosiliśmy się do odprawy. Już raz lecieliśmy w takim składzie z Polski do Kanady. Strażnicy graniczni po sprawdzeniu naszych dokumentów powiedzieli, że nasze młodsze dziecko nie może polecieć, bo nie ma polskiego paszportu – opowiada rodzic pan Sebastian. – Ale przecież ma kanadyjski. Jednak funkcjonariusze, po konsultacjach z przełożonymi, powiedzieli, że jest to niemożliwe i że musi być polski paszport. Rodzina została więc zawrócona. - Nie pomogły tłumaczenia, że przecież wcześniej już w ten sam sposób wylatywaliśmy z Polski do Kanady, nasze młodsze dziecko też. I że przecież na kanadyjskim paszporcie wleciało do Polski.
Polskie przepisy dotyczące podwójnego obywatelstwa są skomplikowane.
Naruszył tabu, pokajał się
Brampton Kandydat NDP w okręgu Brampton East Harbaljit Singh Kahlon przeprosił za wypowiedzi, które padły z jego ust w 2005 roku w telewizji OMNI. Singh Kahlon stwierdził wówczas, że nie ma naukowych dowodów na to, że homoseksualizm jest cechą wrodzoną oraz że legalizacja "małżeństw" homoseksualnych może prowadzić do akceptacji poligamii albo obnażania się w miejscach publicznych. W tamtym czasie trwały dyskusje na temat uprawomocnienia związków osób tej samej płci, takie "małżeństwa" zostały w końcu zalegalizowane właśnie w 2005.
Singh Kahlon oświadczył teraz, że już zmienił zdanie i przeprasza za swoje komentarze. Opowiada się za ochroną praw człowieka – zawsze bez wyjątków.
Zrobimy własne śledztwo w sprawie VW
Toronto Ontaryjskie Ministerstwo Środowiska prowadzi śledztwo w sprawie instalowania w samochodach Volkswagena i Audi oprogramowania oszukującego działanie czujników emisji spalin. Prowincja pyta producenta, jakie działania zamierza podjąć, by naprawić pojazdy sprzedane w Ontario, które nie spełniają prowincyjnych wymogów dotyczących emisji. Ministerstwo przypomina, że Volkswagen jest zobowiązany do takiego przeprowadzenia napraw, by koszty poniesione przez klientów były minimalne, ważna jest też ich wygoda. Rząd szacuje, że naprawy będzie wymagać około 35 000 volkswagenów i audi.
Oprogramowanie wyłączało czujniki emisji i aktywowało je tylko podczas testów spalin. Auta były sprzedawane jako "czyste diesle", które przewyższały standardy dotyczące emisji tlenków azotu nawet o 40 proc. Volkswagen przyznał, że na całym świecie sprzedał 11 milionów samochodów, które mogły dawać zafałszowane odczyty podczas badań spalin. W Kanadzie wstrzymał sprzedaż jetty, passata i golfa (modele ze stycznia 2010 roku i nowsze), a Audi Canada – sprzedaż diesla A-3.
Bogatemu zawsze łatwiej
Vancouver Zagraniczni inwestorzy wykorzystują luki prawne i chcąc uniknąć opodatkowania, kupują nieruchomości w Kanadzie. Z analizy danych podatkowych i sądowych wynika, że przeciętna zagraniczna bogata rodzina, która kupuje nieruchomość w Vancouverze albo w ogóle nie płaci podatku od dochodu lub wzbogacenia albo płaci tylko stosunkowo niewielkie kwoty.
Obcokrajowcy nie łamią prawa, ale korzystają z jego niedoskonałości. Kupują przeważnie domy, które nie są szczególnie wielkie, ale na tyle drogie, że nieosiągalne dla przeciętnych obywateli.
Co trzeci dom w modnych wśród obcokrajowców dzielnicach Vancouveru jest kupowany na firmę, studenta lub osobę niepracującą zawodowo, ale zajmującą się prowadzeniem domu. W takich przypadkach nieznana jest tożsamość tego, kto faktycznie za dom zapłacił. Potem partnerka lub dziecko inwestora sprzedają nieruchomość, a faktyczny inwestor nie płaci podatku – bo krewny w Kanadzie może stwierdzić, że było to jego podstawowe miejsce zamieszkania. Według takiego scenariusza często działają inwestorzy z Chin.
Statistics Canada podaje, że w dzielnicy Dunbar, cieszącej się szczególną popularnością wśród klientów z Chin, co czwarta dwuosobowa rodzina (wyłączając seniorów) deklaruje dochód niższy niż 35 000 dol. Tymczasem podatek od wartej 2-3 miliony nieruchomości wynosi około 10 000 dol.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!