Coraz więcej Kanadyjczykow mówi, że dostało od swojego operatora usług telekomunikacyjnych (Internet Service Provider – ISP) list z ostrzeżeniem o nielegalnym pobieraniu plików z internetu. Odbiorcy są ostrzegani, że ściąganie treści chronionych prawem autorskim może mieć finał w sądzie.
Ostrzeżenia są wysyłane na mocy Canada's Copyright Modernization Act – prawa, które weszło w życie 1 stycznia. Zgodnie z zapisami aktu właściciele praw autorskich, np. studia filmowe, mogą wysłać do ISP zawiadomienie, że prawdopodobnie dochodzi do naruszenia prawa. W tej sytuacji operator telekomunikacyjny jest zobowiązany przekazać pismo klientowi, bez nakazu sądowego nie może jednak ujawnić tożsamości klienta. Staje się pośrednikiem między właścicielem praw autorskich i klientem.
Darren Mycroft z Calgary otrzymał 4 zawiadomienia od swojego operatora. Wszystkie przyszły jednego dnia. Był zdziwiony, bo twierdzi, że nie pobiera plików nielegalnie. W pismach pojawia się wezwanie do zapłacenia co najmniej 450 dolarów (na raty), co ma powstrzymać działania sądowe. Mycroft mówi, że nie zamierza płacić. Uważa, ze to forma wymuszania pieniędzy. Nie tylko pieniędzy, bo gdy się wejdzie na stronę, której adres jest podany w zawiadomieniu, pojawia się prośba o uzupełnienie danych osobowych. Czyli po wypełnieniu formularza tożsamość nie jest dłużej chroniona przez ISP.
Industry Canada podaje, że zgodnie z prawem za ściągnięcie treści chronionych prawem autorskim na obywatela można nałożyć karę w wysokości do 5000 dol.
Organizacja Open Media twierdzi, że prawo działa tak, jak powinno i zawiadomienia mają odstraszać Kanadyjczyków od nielegalnego pobierania plików. Jej przedstawiciel radzi jednak wstrzymać się z wpłatami, do których wzywa pismo. Mówi, że żądanie może nie być uprawnione. Ludzie są bowiem wzywani do zapłaty bez przedstawienia faktycznych dowodów na złamanie prawa. Należy doprecyzować w przepisach, co może być zawarte w zawiadomieniach.
Organizacja przestrzega przed firmami zwanymi „copyright trolls”.Właściciele praw autorskich mogą je wynajmować, by ściągały opłaty od tych, którzy nie przestrzegają prawa. Takie „trolle” bazują na strachu przed procesem sądowym, nawet gdy przeciwko danej osobie nie ma dowodów. Tak naprawdę ich pracownicy wiedzą, jak trudno jest wygrać tego rodzaju sprawę w sądzie, chcą więc iść na ugodę i w ten sposób wymusić zapłatę. w zawiadomieniach pojawiają się często konkretne tytuły, nierzadko filmów pornograficznych. Ma to wywołać wstyd i efekt psychologiczny.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!