Andrew Scheer przemawiając podczas zjazdu ontaryjskich konserwatystów w Toronto Congress Centre nazwał Justina Trudeau wrogiem rodzin i osób dojeżdżających do pracy. Wszystko to oczywiście w kontekście podatku węglowego. "Co z osobami, które muszą dojeżdżać do pracy lub odwozić swoje dzieci na zajęcia? Co z małymi i średnimi przedsiębiorcami, którym grozi podniesienie kosztów? Dla nich w planie Trudeau ulgi nie są przewidziane", mówił Scheer. Twierdził, że "zwykli Kanadyjczycy" nie powinni płacić więcej za wszystko. Premierowi Trudeau zarzucał, że jest oderwany od rzeczywistości. Do tego odziedziczył po poprzednim rządzie dobrze rozwijającą się gospodarkę i nadwyżkę budżetową. Wszystko to roztrwonił. Scheer zauważył, że główni pomocnicy Trudeau - Katie Telford, Gerald Butts, Brian Clow, and Zita Astravas - wcześniej pracowali dla ontaryjskich liberałów. "Ta sama ekipa, która zostawiła bałagan premeirowi Fordowi, teraz przeniosła się do Ottawy", mówił Scheer.
W piątek wieczorem Doug Ford z kolei ostrzegał, że jego rząd nie będzie spokojnie patrzył, jak za sprawą rządu federalnego życie ontaryjskich seniorów i rodzin staje się coraz droższe. Walka o podatek węglowy jeszcze się nie skończyła, mówił grożąc Trudeau sądem. Wyjęliśmy już ręce Kathleen Wynne z waszych kieszeni, teraz czas na ręce Justina Trudeau.
Zgodnie z planem federalnym przeciętny budżet domowy w Ontario zapłaci o 244 dol. więcej za benzynę, gaz ziemny i olej opałowy. Liberałowie twierdzą, że w ramach programu rabatów ma dostać 300 dol. z powrotem.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!