Wyjątek kulturalny, który Kanada wywalczyła podczas negocjacji USMCA (czyli nowej umowy NAFTA), będzie zezwalał na stosowanie zasad dotyczących zawartości kanadyjskich treści także w mediach elektronicznych. Tekst USMCA został opublikowany 1 października, ale wtedy nie wiadomo było, które branże sektora kulturalnego będą objęte przepisami umowy, a będą objęte wyjątkiem.
Podobnie jak w NAFTA, tak i w USMCA pod koniec znajduje się dość ogólny zapis, mówiący o tym, że kanadyjskie rządy w dalszym ciągu będą mogły faworyzować rodzimych twórców kultury, m.in. w takich branżach jak wydawnictwo, film, telewizja, wiadomości i muzyka. Jednocześnie w rozdziale mówiącym o handlu w przestrzeni cyfrowej znajdujemy zdanie o tym, że żaden kraj nie może dyskryminować lub gorzej traktować wytworów cyfrowych stworzonych, wyprodukowanych, opublikowanych lub udostępnionych po raz pierwszy na terytorium innego kraju-sygnatariusza umowy lub produktów cyfrowych, których autor, wykonawca, producent lub właściciel pochodzi z innego kraju. Czytamy też, że rząd może subsydiować swoich obywateli lub rodzime przedsiębiorstwa.
Na początku strona amerykańska domagała się, by treści cyfrowe nie były objęte wyjątkiem, ostatecznie jednak stanęło na rozwiązaniu korzystnym dla Kanady. Kanadyjski rząd będzie mógł więc, teoretycznie, stworzyć program zapewniający finansowanie kanadyjskich mediów internetowych i przyznawać grant kanadyjskim dziennikarzom piszącym w serwisach internetowych o bieżących wydarzeniach w kraju. Nie będzie musiał traktować w ten sam sposób treści z zagranicznych portali. To samo będzie się odnosić do kanadyjskiej muzyki czy filmu.
Nie jest jednak powiedziane, że Stany Zjednoczone i Meksyk nie spróbują działań odwetowych. Jeśli uznają, że Kanada za bardzo chroni swój sektor kulturalny, mają prawo do podjęcia działań dających podobny efekt komercyjny.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!