farolwebad1

A+ A A-

Zwyczajni idioci, którzy chcą zrobić lepszy filmik

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Emerytowany pilot wojskowy David Cooke mówi, że drony latające w ograniczonej przestrzeni powietrznej w końcu przyczynią się do czyjejś śmierci. Cooke latał odrzutowcami w Royal Canadian Air Force, pilotował śmigłowce zwiadowcze w Niemczech w czasach Zimnej Wojny i uczył latania w bazie wojskowej w Gagetown, N.B. W ostatnich latach prowadzi w Sarnii, Ont. prywatną firmę i lata dronami komercyjnie. Mówi, że w ostatnich latach mamy do czynienia z lawinowo rosnącą liczbą przypadków nieodpowiedzialnego używania dronów. W 2014 roku Transport Canada odnotowało 38 przypadków zbliżenia się drona do samolotu lub lotniska, w 2016 – 145, w 2017 – 135. W bieżącym roku do 30 czerwca odnotowano ich 48.

Cooke uważa, że to nie kryminaliści podlatują do samolotów, tylko zwykli idioci, którym się wydaje, że mogą wlecieć wszędzie. Filmy pokazujące startujące i lądujące samoloty są wrzucane na YouTube i inni właściciele dronów zaczynają myśleć, że mogliby to nakręcić lepiej, o zachodzie słońca albo w nocy.

Bernard Gervais, przewodniczący Canadian Owners and Pilots Association, stowarzyszenia liczącego 16 000 członków latających rekreacyjnie swoimi samolotami, mówi, że statystyki nie są dla niego zaskoczeniem. Kilka osób mówiło mu o bliskich spotkaniach z dronami. Jeden z członków stowarzyszenia był na wysokości 3000 stóp (914 metrów), gdy zauważył, że jakieś 7 metrów od jego lewego skrzydła leci dron. Gervais mówi, że gdyby taki mały bezzałogowiec wleciał w śmigło, samolot mógłby spaść. Porównuje drona do dużego ptaka, tyle że z metalu.

Cooke uważa, że szanse na zderzenei samolotu z dronem są raczej niewielkie. Niebezpieczeństwo może wynikać raczej z reakcji zaskoczonych pilotów, którzy będą wykonywać gwałtowne manewry, by uniknąć kolizji. Ktoś może wtedy zostać poważnie ranny, może też dojść do wypadku samolotu. Takich błędów mogą dopuścić się zwłaszcza piloci latający okazjonalnie albo kursanci, raczej nie piloci komercyjni.

Większość incydentów zgłaszanych do Transport Canada miała miejsce przy dużych lotniskach w Ontario, Quebecu i Kolumbii Brytyjskiej. Zgłaszającymi byli piloci i kontrolerzy ruchu lotniczego. Zgodnie z przepisami rekreacyjnie dronom nie wolno zbliżać się na odległość 5,6 km do lotnisk i miejsc, w których statki powietrzne mogą lądować lub startować. Transport Canada niby może karać właścicieli dronów, ale w praktyce niezmiernie trudno kogoś złapać. Zanim incydent zostanie zgłoszony, śledztwo wszczęte, po dronie w miejscu zdarzenia nie ma już śladu. Od 2015 roku wystawiono tylko 60 mandatów. Kary dla użytkowników rekreacyjnych mogą wynosić do 3000 dol.

Gervais uważa, że przepisy powinny być lepiej egzekwowane, należałoby jego zdaniem wprowadzić też jakiś system licencjonowania dla operatorów rekreacyjnych. Teraz jedynie osoby, które chcą korzystać z ograniczonej przestrzeni powietrznej lub zarabiać na lataniu dronem, muszą wystąpić o wydanie Special Flight Operations Certificate. W 2014 roku Transport Canada wydało 1672 takie zezwolenia, a w ubiegłym roku – aż 4096.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Ostatnio zmieniany poniedziałek, 01 październik 2018 23:52
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.