Podczas dorocznego spotkania szefów banków centralnych w Jackson Hole w Wyoming dyrektor Bank of Canada Stephen Poloz stwierdził, że nowoczesne technologie w pewnym stopniu utrudniają pracę bankierów. Wygłosił przemówienie zatytułowane „The Fourth Industrial Revolution and Central Banking”, w którym dotknął problemu cyfrowej rewolucji (digital disruption) i podwyżek stóp procentowych. Powiedział, że odczytywanie danych może być utrudnione, co pociąga za sobą wzrost niepewności, a następnie – podnoszenie stóp procentowych, mimo że podwyżki wcale nie muszą być potrzebne. Chodzi raczej o uniknięcie ryzyka.
Bank centralny opiera swoje decyzje na analizie danych zbieranych co miesiąc. Najważniejsze jest śledzenie inflacji i trzymanie jej w ryzach. Bank stara się przewidywać zachowania rynku i reagować z wyprzedzeniem, może jednak zastosować przedwczesną korektę. W Kanadzie ogólna inflacja zbliża się do 3 proc. Cyfrowa rewolucja niesie ze sobą ważny element – nowe technologie i nowe modele biznesowe wpływają na wartość istniejących dóbr i usług, a co za tym idzie, także na inflację. Poloz zwrócił uwagę na tzw. efekt Amazona, gdzie pojedynczy gigant handlowy dyktuje ceny. W cyfrowym świecie zmiany podaży następują szybciej niż na „klasycznym” rynku. Dlatego też bank centralny śledzi aż cztery rodzaje inflacji i największą wagę przywiązuje do inflacji bazowej, która jest obliczana z pominięciem elementów narażonych na szybkie zmiany (np. ceny paliwa). Ogólna inflacja może wynosić 3 proc., ale po okrojeniu okazuje się, że inflacja podstawowa idealnie wpasowuje się w plany banku. Pojawia się jednak szereg wątpliwości co do dokładności modeli obliczeniowych. Sam Poloz przyznał, że coraz częściej bazujemy na przybliżeniach.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!