Część naukowców sądzi, że żyjemy obecnie w nowej epoce geologicznej zwanej antropocenem, zdominowanej działalnością człowieka, która wywiera dominujący wpływ na procesy zachodzące w skali globalnej. Badacze z uniwersytetów Brock, Carleton i McMaster mają nadzieję, że uda im się określić, kiedy zaczęła się ta nowa epoka, a klucz do rozwiązania zagadki znajduje się na dnie jeziora Crawford niedaleko Milton.
Francine McCarthy, profesor nauk o ziemi z Brock University stojąca na czele grupy, zajmuje się badaniem jeziora od lat 80. Tłumaczy, że jezioro jest doskonałym obiektem do badań, ponieważ ma 22 metry głębokości i na dnie nie ma w ogóle tlenu – czyli nie ma tam życia. To idealne warunki do odkładania się osadów. Latem na dnie odkładają się skały z ruchów wypiętrzenia niagaryjskiego i tworzą jasne warstwy, zimą z kolei na dno opadają martwe organizmy żywe i powstają warstwy ciemne.
W zeszłym tygodniu zespół prof. McCarthy pobrał nowe próbki i będzie szukał roku 1950. To proponowana data początku epoki antropocenu. Zdaniem członków Międzynarodowej Komisji Stratygrafii właśnie wtedy testy nuklearne, używanie paliw kopalnych i nawozów na szeroką skalę poważnie wpłynęły na zjawiska zachodzące na ziemi. Zaczęło się ocieplenie klimatu i podniósł się poziom wód w morzach i oceanach. To powinno być też widoczne w skałach występujących na ziemi. Osady są pobierane za pomocą metalowego pręta wypełnionego suchym lodem i etanolem schłodzonego do temperatury -80 stopni Celsjusza zanurzanego w dnie na środku jeziora. Przez 15 minut osady przylegają do pręta i następnie są wydobywane na powierzchnię.
Póki co przyjmuje się, że od zakończenia ostatniego zlodowacenia żyjemy w epoce holocenu.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!