Kanadyjskie stowarzyszenie szefów policji mówi, że nie ma się co łudzić – marne szanse byśmy do 17 października zdążyli przeszkolić 2000 funkcjonariuszy pod kątem wyłapywania kierowców prowadzących pod wpływem marihuany. Rzecznik prasowy stowarzyszenia przekazał, że do maja specjalistyczne szkolenie ukończyło tylko 733 policjantów. W lutym liczba przeszkolonych wynosiła 665, a rok wcześniej – 600. W obecnym tempie wyszkolenie dwóch tysięcy Drug Recognition Experts zajmie ponad pięć lat.
Szkolenia pod kątem wykrywania obecności narkotyków w organizmie na podstawie np. wyglądu oczu, umiejętności utrzymania równowagi i koordynacji ruchowej rozpoczęto w latach 70. w Los Angeles i w dalszym ciągu są prowadzone w tym samym ośrodku. Kanadyjscy policjanci muszą jeździć na kursy do Stanów. Szkolenia są bardzo oblegane, a amerykańscy funkcjonariusze mają pierwszeństwo, podkreślali szefowie policji, gdy zeszłej jesieni zeznawali przed komisją parlamentarną. Lepiej by było, gdybyśmy mieli swój ośrodek szkoleniowy w Kanadzie.
Ustawa, która została zatwierdzona przez parlament w czerwcu, pozwala policjantom dokonującym kontroli drogowych na pobieranie próbek śliny od zatrzymywanych kierowców, problem w tym, że żaden z testów wykrywających obecność narkotyków nie został jeszcze zatwierdzony w Kanadzie.
Minister bezpieczeństwa publicznego Ralph Goodale w niedzielę nie komentował sprawy. Wcześniej urzędnicy z jego ministerstwa podkreślali, że rzą federalny przeznaczył 161 milionów dolarów przez 5 lat na szkolenia i zakup sprzętu policjantów.
Jak się teraz okazuje, pieniądze to nie wszystko.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!