W Vancouverze mamy do czynienia z kryzysem przystępności mieszkań, piszą analitycy RBC. Przyczyniły się do tego takie czynniki jak ponowny przyspieszony wzrost cen nieruchomości i wzrost oprocentowania kredytów, chociaż ten drugi dotyczy w równym stopniu całego obszaru Kanady. Koszt zakupu domu w Vancouverze w pierwszym kwartale bieżącego roku osiągnął rekordowy poziom 88 proc. dochodu przeciętnego gospodarstwa domowego w tym mieście. Dla porównania w przypadku Toronto wskaźnik ten wynosi 74 proc. (poprawił się w ciągu poprzednich dwóch kwartałów), a średnia krajowa to 48 proc. Poniżej średniej uplasowały się Montreal i Calgary (44 proc.).
Przez ostatnie dwa lata urzędy regulacyjne i rząd Kolumbii Brytyjskiej starały się uspokoić tamtejszy rozdmuchany rynek nieruchomości. Domy były nieco bardzie przystępne przez krótki czas na przełomie 2016 i 2017 roku. Teraz jednak sytuacja wraca do normy. Średnia cena domu w Greater Vancouver osiągnęła rekordowy poziom 1 094 000 dol. w maju bieżącego roku. Analitycy nieustannie powtarzają, że podstawowym problemem Toronto i Vancouveru nie są zagraniczni inwestorzy, ale niedostateczna podaż. Domów i mieszkań jest za mało, a liczba ludności rośnie. Teraz w Vancouverze mówimy o kryzysie, ale w przyszłości będzie jeszcze gorzej, jeśli rząd nie dopuści większej podaży i nie wprowadzi środków ułatwiających deweloperom budowanie, nie tylko kondominiów, lecz także budynków pod wynajem.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!