Premier Trudeau przyjechał do Montrealu na sobotnie obchody kojarzonego z prowincyjnym nacjonalizmem Fete Nationale, (dawniej dzień Jana Chrzciciela - patrona prowincji) ale nie przez wszystkich był mile widziany. W pewnym momencie do premiera podszedł brodaty mężczyzna w białej koszulce, który zapytał Trudeau, dlaczego mówi do ludzi po angielsku. Angielskie święto jest za tydzień. Zarzucił premierowi, że przyjechał tu po to, by naprzykrzać się mieszkańcom Montrealu w ich domu. Na to Trudeau odpowiedział, że jest w domu (zdarzenie miało miejsce w okręgu wyborczym premiera) i po chwili dodał, że tu nie mam miejsca na nietolerancję. Ochroniarze premiera szybko usunęli kłopotliwego pana, by Trudeau mógł dalej spokojnie uśmiechać się do zebranych i pozować do zdjęć.
Podczas obchodów Trudeau spotkał się z liderem Parti Quebecios Jean-Francois Lisée. Wcześniej rozpoczął dwudniowy objazd po Quebeku wizytą w sklepie w Drummondville i w zrekonstruowanej XIX-wiecznej wiosce.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!