W 2016 roku zakończyła się rządowy program Feed-in-Tariff (FIT) skierowany do firm produkujących energię ze źródeł odnawialnych. Queen’s Park zobowiązywał się do płacenia pokaźnych sum i stawek znacznie wyższych od rynkowych cen energii. A wszystko po to, by Ontario stało się liderem w dziedzinie „zielonej” energii i w mniejszym stopniu odczuło odejście od energetyki opartej na węglu.
Program okazał się jednak kosztowną porażką. Eksperci już parę lat wcześniej ostrzegali, że kosztowne małe projekty zupełnie nie są potrzebne. Audytor generalny Jim McCarter w 2011 roku szacował, że prowincja zapłaci za nie w ciągu 20 lat 4,4 miliarda dolarów. Dowodem na to, że istotnie miał rację, jest fakt, iż ceny prądu w Ontario w okresie od 2008 do 2016 roku wzrosły o 71 proc. W końcu w 2016 roku minister energetyki Glenn Thibeault zamknął program i przyznał, że projekty były źle lokowane, spotykały się ze sprzeciwem lokalnych społeczności, a ceny elektryczności poszły w górę. Mimo że program się skończył, projekty przypominające podatnikom, że dla swojego rządu są tylko dojnymi krowami, dalej powstają.
Od 2009 roku rząd zatwierdził 4100 przedsięwzięć do realizacji. Niemal w ostatniej chwili przyznał finansowanie 390 projektom. Z 4100 projektów 1300 (32 proc.) wciąż jest nieskończonych. Gdy zostaną oddane do użytku, zgodnie z umowami zawartymi z rządem, będą produkować energię przez 20 lat.
Dla farmerów oznacza to utratę ziemi rolnej, niekiedy nawet gruntów najlepszej kategorii. Producenci rolni z Campbellcroft zorganizowali ostatnio protest przeciwko instalacji solarów planowanej na obecny rok. Port Hope Citizens’ Association podkreśla, że bez wcześniejszych konsultacji rząd zabrał ziemię uprawną, co będzie związane ze spadkiem produkcji żywności. Przypomina, że przez ponad 100 lat w okolicach Port Hope uprawiano na duża skalę ziemniaki. Farmer John Kordas mówi, że od dobrego roku walczy z projektem GreenLife Solar #19, który w tym roku powstanie na dwóch hektarach przy 6330 Ganaraska Rd. sąsiadujących z jego ziemią. Uważa, ze oceny przydatności gruntów uprawnych zostały sfałszowane, by pokazać, że ziemia praktycznie nie nadaje się do uprawy.
Miejscowy poseł liberalny Lou Rinaldi i Anna Milner, sekretarz prasowy ministerstwa energetyki, przekonują, że wspomniany projekt spełnił wszelkie wymagania dotyczące hałasu, wielkości, lokalizacji i wpływu na środowisko. Radna Louise Ferrie-Blecher z Port Hope nalegała na zorganizowanie spotkania z firmą ReneSola realizująca projekt. Przyszło na nie 100 mieszkańców, którzy zastanawiali się, czy ich sprzeciw ma w ogóle jakieś znaczenie. Okazało się, że nie. Ferrie-Blecher zaznacza, że miasto nie odnosi żadnych korzyści finansowych. Prowincja nie ogłosiła publicznie, że projekt będzie finansowany, mając za nic głosy mieszkańców.
Nie wszyscy się jednak sprzeciwiają. John Beatty jest właścicielem działki, na której będzie realizowany GreenLife Solar #19. On i jego żona nie podają, ile ReneSola zapłaciła im za dzierżawę gruntu. Przyznają jednak, że firma nie przeprowadziła żadnych konsultacji z ich sąsiadami. Mówią też, że ich ziemia wcale nie jest taka dobra, jak się wydaje ich sąsiadom.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!