Minister zatrudnienia Patty Hajdu przedstawiła wyniki programu Canada Summer Jobs. W tym roku po raz pierwszy wnioskodawcy musieli podpisywać się pod oświadczeniem o afirmacji praw człowieka w wydaniu liberalnym, czyli z naciskiem na „prawo do aborcji”, „prawa reprodukcyjne” i „prawa transseksualistów”. Efekt jest taki, że znacznie wzrosła liczba odrzuconych wniosków. Z drugiej strony do programu wpłynęło więcej aplikacji niż w roku ubiegłym. Liczba ważnych wniosków była nieco niższa niż przed rokiem. Do rozdania małym przedsiębiorcom, organizacjom non-profit i ośrodkom z sektora publicznego jest kwota 223 milionów dolarów.
W 2017 roku statystyki wyglądały następująco: złożono 41 961 wniosków, z których potem 199 zostało wycofanych przez pracodawców, 126 uznano za nieważne, czyli ważnych aplikacji zostało 41 716.
W tym roku wpłynęły 42 647 wniosków, 55 wycofano, a odrzucono z powodu niespełnienia wymagań formalnych aż 1561. Z tego wynika, że ważnych wniosków było 41 031, o 1,7 proc. mniej niż w roku ubiegłym. Wzrost liczby składanych podań nie jest zaskakujący, taką tendencję obserwowano już podczas wcześniejszych edycji, jako że w 2016 roku rząd zaczął rozszerzać program.
Część grup w ogóle nie złożyła aplikacji z powodu oświadczenia. Wśród nich była diecezja rzymskokatolicka w London, która planowała wnioskować o przyznanie 35 000 dolarów. Grupom, które nie zgadzały się z oświadczeniem, rząd dał dodatkowe 10 dni na ponowne złożenie wniosku – ale z niezmienioną treścią kontrowersyjnego fragmentu. Część odpowiedziała dołączając list z prośbą o uwzględnienie ich przekonań religijnych. Na razie nie otrzymały odpowiedzi. Rząd twierdzi, że nie wycofa się z wymogu składania oświadczenia.
Wnioski, które nie zostały odrzucone, zostaną teraz przekazane posłom – każdy dostanie podania ze swojego okręgu i będzie musiał je ocenić. Posłowie dostaną wnioski ułożone w kolejności według tego, który najlepiej wpisuje się w priorytety rządu.
W poniedziałkowy wieczór w Izbie Gmin odbyło się głosowanie nad wnioskiem złożonym przez partię konserwatywną. Konserwatyści domagali się kwalifikowania do programu wszystkich organizacji, które nie prowadzą działalności politycznej ani nie są grupami aktywistów, niezależnie od tego, czy podpisały oświadczenie, czy nie. Wniosek niestety przepadł. Przeciwko niemu głosowała zdecydowana większość posłów liberalnych i nowych demokratów. Wyłamali się jedynie liberał Scott Simms, David Christopherson z NDP i Elizabeth May z partii Zielonych.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!