Logo
Wydrukuj tę stronę

Męczeństwo posła Protasiewicza

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

michalkiewiczAch, jakże długie ramiona może mieć razwiedka!

Oto w momencie, kiedy na Ukrainie ważą się losy Europy, a może i świata, kiedy piękna Julia Tymoszenko wprawdzie nie weszła do rządu narodowego zaufania, bo najwyraźniej rezerwuje sobie start w wyborach prezydenckich, w których pragnie wystartować również bokser Witalij Kliczko, którego w związku z tym płomienni szermierze demokracji do rządu narodowego zaufania w ogóle nie wpuścili, kiedy na Krymie burzą się Rosjanie, a ukraińskie MSW wydaje groźne pomruki, do których nie było zdolne podczas ostatnich trzech miesięcy, kiedy Wiktor Janukowycz z bezpiecznego oddalenia w Moskwie "przerywa milczenie", deklarując, że "nadal uważa się" za prezydenta Ukrainy (mój Boże, psychuszki są pełne pacjentów uważających się za Napoleonów, wynalazców elektryczności, a nawet – za Panów Bogów!), a w Kijowie Witalij Kliczko, który właśnie został wyślizgany przez cwanych nacjonałów z Batkiwszczyzny z rządu, udziela "gwarancji" mieszkańcom Krymu, że autonomia tej prowincji zostanie utrzymana, żeby tam nie wiem co – w Niemczech doszło do męczeństwa pana europosła Jacka Protasiewicza, niedawnego pogromcy Grzegorza Schetyny na gruncie słynnego "układu wrocławskiego".


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Artykuły powiązane