farolwebad1

A+ A A-
Andrzej Kumor

Andrzej Kumor

Widziane od końca.

URL strony: http://www.goniec.net/

Postprawdziwa narracja, postprawdziwe czasy

piątek, 13 styczeń 2017 15:23 Opublikowano w Andrzej Kumor

kumorszaryKomedia ludzka staje się coraz ciekawsza. Czy jeszcze jesteśmy w stanie myśleć, czy jesteśmy w stanie rozeznać się, co jest rzeczywiste, a co nie? Odpowiedzieć szczerze? Nie jesteśmy.

        Dlaczego?

        Bo żyjemy w czasach post-factual politics, czy też post-truth politics, gdzie prawda nie ma żadnego znaczenia – jest NIEWAŻNA; liczy się jedynie gra emocji i wytworzenie pożądanego wrażenia. Postprawdziwa polityka to taka, gdzie nie liczą się żadne wyjaśnienia, tłumaczenia, nie liczy się stan faktyczny – powtarzamy natomiast do znudzenia te same tezy, a ich merytoryczne obalanie po prostu ignorujemy.

        Oznacza to, że przestaliśmy się wzajemnie traktować jak zwierzęta myślące i zeszliśmy do poziomu behawioralnego – wpajamy odruchy. Na jedne określenia mamy się ślinić, na inne marszczyć czoło, jeszcze inne mają wywoływać uczucie zadowolenia.

        Prawda? A co to takiego? W dzisiejszych czasach każdy ma własną.  My te „prawdy”  wkładamy ludziom do głowy metodą tresury.

        Okazuje się, że słowa, narracja mogą być użyte „jako broń w wojnie hybrydowej” – od dawna znana jest użyteczność propagandy podczas konfliktu, dzisiaj robi się to o wiele skuteczniej. Trwają prace nad weaponized narrative. Poważnie, tak to się nazywa. Chodzi o to – żeby ludziom zlasować mózg na miękką masę.

        Jak? Na przykład poprzez zakładanie „alternatywnych” środków przekazu i tworzenie fałszywych wiadomości (fake news). Posługujemy się przy tym całą armią internetowych trolli – tych opłacanych i osób podżeganych różnymi metodami do działania – na przykład przy pomocy spreparowanej informacji.

        W czasach gdy rządzą media społecznościowe, można to robić tanio i skutecznie. Dzisiaj nie ma już magnatów prasowych czwartej władzy, jest za to pan Cukierberg i koledzy. Co to oznacza? Nastąpiła śmierć dziennikarstwa śledczego – jednej z najdroższych form dziennikarstwa; nie ma korespondentów wojennych – bo strony konfliktu same twittują co bardziej krwiste kawałki. Ponieważ wyrobiono w ludziach oczekiwanie, że informacje dostają za darmo i nic ich one nie kosztują, zatem informacje, jakie pozostają na rynku, to te „sponsorowane” – przez partie polityczne, państwowych pijarowców, duże korporacje, wraże grupy interesów czy lobbystów. Słowem, zostają „wrzutki”.

        Jeszcze kilkadziesiąt lat temu za informację płacił czytelnik, wrzucając monetę do skrzynki z gazetami. Dzisiaj ta skrzynka stoi otwarta, a w środku nadal są gazety. Jaka jest wartość informacji w nich przekazywanych? Bardzo duża – dla tych, którzy za nie zapłacili – tu patrz wyżej, kto płaci. Jest to proces globalny i nieuchronny.

        Oczywiście każdy powie, że dzisiaj mamy Internet, tam możemy dopytać się prawdy. Opinia taka wywołuje łagodny uśmiech na twarzach „kreatorów narracji”, którzy wstrzykują w cukierbergowe oprogramowanie zamówione narracyjne „streamy”.


        W Internecie jesteśmy na talerzu. Można popatrzeć, jakie środowiska rozprzestrzeniają jakie informacje, kto na co reaguje, zobaczyć, kiedy kto daje lajka, a kiedy robi share i posyła newsa dalej. W ten sposób  bardzo łatwo ustalić wehikuły informacyjne – wózki, na których położymy interesujący nas przekaz.

        Jak? No, na przykład, puszczamy zdjęcie zabiedzonego kotka bez nogi, którego każda kobieta o czułym sercu pośle dalej, i podpisujemy, że to ofiara kiboli klubu piłkarskiego. W ten sposób składamy do kupy małą torpedę informacyjną – weaponizujemy narrację. Czy to prawda z tym kotkiem? Czy rzeczywiście ktoś kotu nogę odciął kozikiem? A może wpadł pod samochód? A może sprawcą była jakaś zdemoralizowana nastolatka, a może sataniści… Kto to sprawdzi?

        Prawda, że fascynujące? Prawda, że można się tym bawić jak kot myszą?

        Inna rzecz. Mamy tendencję do przekonania, że ludzie są raczej uczciwi i że w sieci mamy raczej do czynienia z żywymi, a nie z botami czy innymi automatami. Tymczasem automaty działają na każdym kroku – np. lajkując pewne wypowiedzi. Specjaliści od narracji militarnej wyjaśniają, że musimy w ten sposób przeciwdziałać sytuacjom, kiedy to państwa ludne wzmacniają przekaz – np. taka Rosja czy Chiny mają ludzi kupę i wystarczy że zareaguje pół procent, aby stworzyć wrażenie masowego charakteru danej opinii, stworzyć przekaz, spod którego  ze względu na ograniczenia „demograficzne” tacy – proszę pana – Łotysze, nie będą mogli nosa wychylić. W sukurs Łotyszom musi więc przyjść oprogramowanie…

        Gdzie w tym wszystkim jest prawda?

        Pan Bóg jeden wie. Mamy przed sobą cały fascynujący kosmos manipulacji, całą sferę kłamstwa, sztuczny świat, któremu służy nowa „dyscyplina sportu” – panowanie nad zbiorowymi odruchami społeczeństwa. Dlatego gdy ktoś mówi o demokracji, wolnym wyborze, to albo nie wie, o czym mówi, albo jest cynicznym funkcjonariuszem.

        Znany nam tu wszystkim Wojciech Wojnarowicz, reagując na mój wpis o polityce „postprawdziwej”, napisał tak:  I experience it every bloody day. NO, not with students, who still value factual references, but with adults, young adults, especially future teachers, whose worldview is formed by today’s academia! Debate? What debate?! Any opposing view is immediately hysterically attacked as bigoted, fascist, racist, misogynist etc. etc.

        Czyli nowa szkoła służy już nowej rzeczywistości postfaktycznej, oduczając młodych ludzi naturalnego dążenia do prawdy i zastępując je wdrukowanymi kliszami. Welcome to the Brave New World. Przyszłość jest teraz. Dzisiaj jeszcze jesteśmy w stanie to zobaczyć, jutro już nie.

Listy z numeru 02/2017

piątek, 13 styczeń 2017 15:04 Opublikowano w Poczta Gońca

Bardzo „katolickie” wpisy w necie po śmierci syna Wałęsy. Ty też się cieszysz? Wpisy poniżej: Niestety, nie wszyscy. Na internetowych forach nie brakuje okropnych wpisów tych, którzy cieszą się ze śmierci Przemysława Wałęsy, a przy okazji w chamski sposób atakują Lecha Wałęsę. – Już miałam nadzieje, że chodzi o Lecha Wałęsę, no nic, bywa; Wielka sprawa naprawdę – w nieznanych okolicznościach umarł syn KAPUSIA Bolka :);  Tego gnoja nie szkoda. Wszyscy z rodu Wałęsów powinni zapić się na śmierć!!!; Bolek śmiał się ze smoleńskiej katastrofy i z ludzi przeżywających żałobę. Karma wróciła;  Bolek 5 lat temu mówił, że jedyne co udało się Lechowi Kaczyńskiemu to śmierć... Co teraz powie???;  K*** a,  kogo to obchodzi, rodzina esbeckiego kapusia; Nie bardzo rozumiem, dlaczego mamy wyrywać się z wyrazami współczucia komuś, kto z premedytacją oszukiwał Polaków przez długie lata. Opluwał Polskę i Polaków za granicą; Zachlał się na śmierć może jeszcze z Arłamowa została gorzoła, co TW Bolek nie wychlał – [pisownia oryginalna].

        Odpowiedź redakcji: Poglądy jedno, człowiek drugie – w obliczu tragedii ludzkiego życia można się ugryźć w język.

***

Szanowny panie redaktorze Kumor, tu chodzi o mur!

        Pod koniec ubiegłego roku dobiegły nas z Polski okropne wieści! Otóż jedna czwarta całej spedycji przewożonej ciężarówkami w Europie jest robiona rękami polskich kierowców. Jedna czwarta tego, co jest przewożone w Europie, to jest krwawica polskich kierowców. Dosłownie i w przenośni! W środku Berlina, tuż przed świętami, został zastrzelony polski kierowca! A więc trzeba, by polscy politycy byli bardziej radykalni, jeśli chodzi o zabezpieczenie życia Polaków! Trzeba, żeby zaczęli wzorować się na prezydencie USA Donaldzie Trumpie!

        Następny kandydat na prezydenta Polski (wybory już za trzy lata) powinien być silny jak przysłowiowy król Kazimierz Wielki (ten, co zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną) i powinien zażądać od Niemców wybudowania muru na granicy polsko-niemieckiej (najlepiej po wschodniej stronie Odry i Nysy Łużyckiej). Jeśli Niemcy nie zgodziliby się na wybudowanie muru, to ten nowy prezydent Polski powinien zapowiedzieć, że on ten mur wybuduje, i musi zażądać też od Niemców, żeby Niemcy za budowę tego muru zapłacili! Gotówką! (OK, gotówka może być w euro, będzie mniej do liczenia).  

        Polacy nie mogą być bezbronni wobec zagrożeń, jakie płyną z tego kraju leżącego na zachód od Polski! Polscy kierowcy udający się na ekstremalne wyjazdy na zachód Europy potrzebują czegoś więcej niż opieki św. Krzysztofa. Tak jak Berlin miał mur, tak jak Izrael ma mur, tak jak Chiny mają mur, tak jak USA będą miały mur, tak Polska też powinna mieć swój mur.

        W następnych wyborach prezydenckich będę głosował na tego kandydata na prezydenta, który będzie za budową muru!  

Jan Dąbrowszczak-Prawicowy

        Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, budowanie płotów jest niebezpieczne. Ktoś taki płot może później przeskoczyć, podpływając motorówką, i zaczną się różne kłopoty.

***

Szanowny Panie Redaktorze,

        Chciałbym przedstawić swoje zdanie na temat listu-prośby o pomoc byłemu opozycjoniście otrzymującemu od „sprawiedliwego” państwa emeryturę, która nie wystarcza, by przeżyć.

        Otóż Panie Olewiński, czy to nie przypadkiem rząd, który teraz rządzi Polską, powinien być adresatem w sprawie, o którą zabiega Pan u rodaków w Kanadzie? Pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie, sam wykładając jednocześnie wszystkim Polakom, iż to nie jest żadne widzimisię władzy, jednym zabierać, a drugim rozdawać.

        Podeprę się tutaj tym, co głosi Słowo Boże na ten temat. Chyba Pan słyszał o tym, że nic ze sobą nie weźmiemy z tego świata? Nie weźmiemy, ponieważ nie jesteśmy właścicielami niczego na tym świecie. To nam się tylko wydaje, że jesteśmy.

        Niektórzy pokrętnie tłumaczą sobie przypowieść Chrystusa, gdy pytał go faryzeusz, czy powinno się płacić podatki. Pan Jezus odpowiedział pytaniem: czyja podobizna jest na monecie? Ten odpowiedział: cesarza. „Oddajcie więc cesarzowi co cesarskie a Bogu co boskie”. Pytanie wobec tego możemy sobie postawić: no dobrze, skoro pieniądze płacimy cesarzowi, to znaczy, że on jest ich właścicielem?

        Niestety, ten kto tak myśli, ten się myli. Cesarz też nie jest właścicielem tego, co mu płacimy. On jak my zejdzie z tego świata, pozostawiając wszystko. Wobec tego skoro cesarz nie jest właścicielem tych pieniędzy, powinien wiedzieć, że po śmierci będzie rozliczony z tego, jak dysponował pieniędzmi, które mu powierzył Bóg. Po tym krótkim wykładzie myślę, że każdy zrozumiał, iż cesarzem w rozumieniu Pisma Świętego jest dzisiaj rząd, czyli ci, którzy decydują, komu przyznać więcej, a komu mniej. Nie chcę już dodawać, by bardziej pogrążyć władze w Polsce, następnego cytatu dotyczącego kary za to, że się gnębi maluczkich.

        Myślę, że gdyby Pan ten tekst przesłał do pani premier, w szybkich obrotach pobiegłaby po rozum do głowy i pomyślała, komu zabrać, a komu oddać, co mu się należy, w tym może i odebrać sobie. Jest sprawą niemoralną, że władza, która mówi o sobie, że jest sprawiedliwa, tak traktuje tych potrzebujących, niepotrafiących pracować łokciami i się rozpychać łącznie ze stopniowym zawłaszczaniem państwa, które należy do społeczeństwa, a nie do nich.

        Pozdrawiam,
SC

        Od redakcji: Rzeczywiście, smutna sprawa, ale może ktoś by zainteresował odpowiednie „czynniki”.

***

Zamieszczamy poniżej wyjaśnienie p. Radka Pyffla związane z naszym wywiadem z posłem Antonim Macierewiczem

        W ostatnich dniach ze sporym zdziwieniem obserwuję medialną burzę wokół działki w Łodzi, na której miał powstać kolejowy terminal, łączący Polskę z Chinami. Jeszcze przed publikacją artykułu w „Gazecie Wyborczej” (który wywołał to ogromne zamieszanie, kontaktował się ze mną dziennikarz łódzkiego dodatku „Gazety” Michał Frąk, którego poznałem kiedyś na wyjeździe organizowanym przez Ministerstwo Gospodarki Indii w Mumbaju), ale odmówiłem komentarza (jako przedstawiciel RP w Azjatyckim Banku Inwestycji Infrastrukturalnych, mam przecież inne zadania).

        W sytuacji jednak, gdy po artykule w GW, Internet zalała fala memów i spekulacji, w których – przyznam szczerze, nie wiedzieć czemu – łączy się mnie ze sprawą terminalu kolejowego w Łodzi, jestem winien małe sprostowanie.

        Piszę oczywiście w imieniu swoim własnym, proszę nie łączyć tej wypowiedzi ze stanowiskiem żadnej innej instytucji (w tym AIIB).

        Przykładem takiego niefortunnego łączenia mnie ze sprawą terminalu w Łodzi, jest opublikowany na portalu Biznes Alert artykuł Wojciecha Jakóbika, który później często „podawany dalej”, zaczął w Internecie żyć swoim życiem.

        Jak pisze Naczelny Biznes Alert:

        „Za zaangażowaniem w Szlak optuje Centrum Studiów Polska-Azja, którego prezes, sinolog i uznany ekspert ds. Państwa Środka, Radosław Pyffel został wicedyrektorem Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) z rekomendacji Warszawy. Bank mógłby posłużyć do współfinansowania inwestycji w Polsce i stanowić nowe, po funduszach europejskich, źródło pieniędzy. Oprócz Polski do »konstytuanty« tego podmiotu weszły Wielka Brytania, Szwajcaria, Dania, Szwecja, Norwegia oraz Islandia”.

        Autor pisze o mnie w zasadzie całkiem pozytywnie.

        Popełnia jednak w jednym akapicie tyle błędów (zakładam, że niechcący) oraz prezentuje tak wiele nieścisłości i stawia mnie, ze względu na kontekst całej sprawy, w tak niekorzystnym świetle, że niestety jestem winien krótkie dementi.

        Także dlatego, że nawet ten jeden akapit więcej w całej sprawie, moim zdaniem, gmatwa niż wyjaśnia.

        Niniejszym oświadczam, iż:

        1. Nie jestem sinologiem. Studiowałem i pracowałem przez wiele lat w Chinach (i Azji). Mówię po chińsku, ale nigdy nie byłem studentem sinologii (a więc tym bardziej jej absolwentem).

        2. AIIB jest bankiem międzynarodowym, który będzie przede wszystkim finansował inwestycje na terenie Azji. Sugestie, że mógłby on w Polsce zastąpić w przyszłości fundusze europejskie, idzie zbyt daleko i jest nieporozumieniem.

        3. Akces do AIIB zgłosiło 57 krajów, nie tylko wspomniane Wielka Brytania, Szwajcaria, Dania, Szwecja, Norwegia i Islandia, które utworzyły jedną z dwunastu konstytuant banku (właśnie tę, w której znalazła się Polska).

        4. Centrum Studiów Polska-Azja (CSPA) to grupa kilkunastu ekspertów i społeczność kilkudziesięciu autorów, piszących analizy, zajmujących się szeroko pojętym konsultingiem, prowadzących zajęcia i seminaria dotyczące kilkunastu krajów Azji (gdzie często spędzili wiele lat). W CSPA nie istnieje coś takiego jak „optowanie za” jakąś konkretną koncepcją polityczną (np. Jedwabnym Szlakiem itd.), co można łatwo sprawdzić, odwiedzając profil Centrum Studiów Polska-Azja lub stronę polska-azja.pl.

        5. Jeśli już, to takie „optowanie” można przypisać mi, jako jednemu z ekspertów CSPA. Jednak sformułowanie „za zaangażowaniem w Jedwabny Szlak optuje R.P.” w kontekście zamieszania w Łodzi, jest nieprecyzyjne i może być mylące. Każdy przypadek jest inny i powinno o nim decydować studium opłacalności. Konia z rzędem temu, kto znajdzie moją wypowiedź, gdzie namawiałem do budowy terminalu na tej konkretnej działce w Łodzi.

        6. Było nawet na odwrót. Dopóki jako ekspert wypowiadałem się w mediach i publicznie, zwracałem uwagę, że w Łodzi mamy do czynienia z przerostem PR-u nad treścią (o co wiele osób miało do mnie pretensje). Optowałem też i optuję przede wszystkim za planem Morawieckiego i uważałem (i nadal uważam), iż terminale Jedwabnego Szlaku na terenie RP tylko wtedy będą korzystne, kiedy jako Polska przeskoczymy pułapkę średniego dochodu i będziemy w stanie zapakować pociągi do Chin. Dziś eksportujemy tam głównie miedź i coraz więcej artykułów spożywczych (jednak w większości nie opłaca się ich transportować drogą lądową, tylko morską). Cała debata o polskim Jedwabnym Szlaku i emocjonalne reakcje związanych z budową terminalu na tej czy innej działce nie mają chyba sensu, jeśli nie uda nam się przeskoczyć pułapki średniego dochodu i stworzyć atrakcyjnej oferty dla konsumentów z regionu Pacyfiku (w tym oczywiście Chin).

        7. Belt and Road Initiative jest jednym z najważniejszych projektów XXI wieku i jego realizacja może trwać przez kolejnych kilka dekad. To wielkie wyzwanie, przed którym stoimy jako RP. Pamiętajmy jednak, że będzie to długi proces i że każdy przypadek jest inny. Należy zatem kalkulować i dyskutować nie o tym czy, ale o tym jak to zrobić. Ewentualne zaangażowanie musi być jak najkorzystniejsze dla obywateli RP.

        W jaki sposób to zrobić, to już sprawa naszych rządzących.

        Ze swojej strony, odpowiadam tylko za mały wycinek, jakim jest obecność Polski w AIIB. Obiecuję ciężką pracę i zaangażowanie.

        8. Stawianie moich poglądów w jednym artykule, niejako w kontrze do szefa MON, jest nieporozumieniem.

        9. Tak samo jak łączenie wyrwanej z kontekstu wypowiedzi (w zasadzie wycięcie 90-sekundowego fragmentu z 46-minutowej rozmowy) Antoniego Macierewicza dla polonijnych mediów z zamieszaniem wokół budowy terminalu w Łodzi.

        Rozmowa ta miała miejsce 3 października 2015 roku (czyli kilkanaście miesięcy temu, kiedy Antoni Macierewicz nie był jeszcze szefem MON-u).

        Fragment rozmowy:
https://www.youtube.com/watch?v=7gqX57MDcuY

        Cała rozmowa:
https://www.youtube.com/watch?v=11eFWo04mNw

        10. O tym, czy Antoni Macierewicz jest przeciw Jedwabnemu Szlakowi, proponuję rozstrzygnąć po tym, jak wyda w tej sprawie jakieś oficjalne oświadczenie. Z całym szacunkiem, ale jeden artykuł w „Gazecie Wyborczej”, w którym cytuje się wypowiedz z YouTube sprzed kilkunastu miesięcy, a także „nieoficjalne źródła Biznes Alert” to dla mnie zdecydowanie za mało. Nawet w tej YouTubowej i wyrwanej z kontekstu wypowiedzi szef MON-u mówi o tym, że to jego prywatna opinia (a nie partii) i że nie ma nic przeciwko, gdyby prowadziło to do „jakichś korzyści ekonomicznych”.

        Cała teza o zablokowaniu Jedwabnego Szlaku jest więc albo nieprawdziwa, albo w najlepszym wypadku słabo udokumentowana.

        11. Poza tym sprzeciw w tej konkretnej sprawie, konkretnej działki w Łodzi, to nie to samo, co „wypisanie Polski z Jedwabnego Szlaku”.

        12. Z tego względu, kompletnie nie rozumiem też alarmującego tonu komentarzy w sprawie Łodzi: „Chińczycy wycofują się z Polski” „Polska wypisana z Jedwabnego Szlaku”. Pociągi do Chin jeżdżą z Małaszewicz, z Kutna i kilku innych miejsc w Polsce. Terminal można zbudować na innej działce w Łodzi lub poza nią. Rezygnacja z prac na terenie Agencji Mienia Wojskowego w Łodzi to nie to samo co zamknięcie się Polski na Jedwabny Szlak jako taki.

        Zalecam w całej sprawie mniej emocji i więcej spokoju. Jestem przekonany, że właśnie zachowanie spokoju, to największa korzyść dla interesu Rzeczpospolitej.

        Kłaniam się i pozdrawiam
Radosław Pyffel

        PS Niniejszym także oświadczam, iż ze względu na liczne zadania i obowiązki nie będę brał udziału w dyskusjach ani udzielał komentarzy w tej sprawie, poprzestając na moim dementi.

Numer 2/2017 (13-19 stycznia 2017)

czwartek, 12 styczeń 2017 22:36 Opublikowano w Okładki

Czytaj pierwszy!

Goniec na tablet w formacie pdf

przesyłany przez e-mail w każdy piątek rano

tylko 50 CAD rocznie plus 13% HST 
razem $56.50

Płatność przez paypal, 
Visa, MasterCard lub czek

Kontakt  r e d a k c j a @ g o n i e c . n e t  

(bez przerw między literami)

lub telefon: 905-629-9738

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.