Aglomeracja Toronto to pod wieloma względami fascynujące miasto, między innymi dlatego, że jest „wielowarstwowa”, jedną z tych warstw jest zaś obecność mniej lub bardziej „naturalnej” natury. Kilka rzek płynących do jeziora Ontario przez miasto tworzy naturalne korytarze dla ptactwa i zwierząt.
Od kilku tygodni jestem szczęśliwym posiadaczem dmuchanego kajaka.
Nadmuchanie ręczną pompką zajmuje niewiele ponad 10 minut, wypuszczanie powietrza i pakowanie do torby to nieco dłuższy proces (trzeba wylać wodę), ale i tak razem daje to możliwość szybkiego zwodowania się na dowolnym akwenie. Gdzie więc jechać?
Zaliczyliśmy już Credit River w górę rzeki z Port Credit, Humber River od jeziora do mostu na Bloor i Old Mill. Gdzie jeszcze można płynąć?
Szybkie googlowanie przyniosło niespodziewane odkrycie – Rouge River na granicy Scarborough i Pickering.
Niedługa rzeka nazwana czerwoną ponoć jeszcze przez francuskiego podróżnika Louisa Jollieta w 1673 roku, wypływa z moreny Oak Ridges w Richmond Hill i niedługo potem wpada do jeziora Ontario.
Do tej pory rząd kanadyjski nie rejestrował informacji o osobach opuszczających Kanadę. Jednak niebawem sytuacja ta zostanie zmieniona, także ze względów bezpieczeństwa państwa. Nasilenie globalnego terroryzmu jest przyczyną wprowadzania zwiększonej kontroli ruchu granicznego, także w Kanadzie. Inne kraje, takie jak USA i Wielka Brytania, posiadają już system rejestrujący zarówno podróżnych przybywających, jak i opuszczających kraj.
Informacje, jakie będą zbierane od np. wylatujących z Kanady podróżnych to: imię i nazwisko, obywatelstwo, miejsce wydania paszportu i płeć podróżnego. Te same informacje uzyskuje się od osób podróżujących do Kanady, praktycznie są to dane, jakie zawiera strona tytułowa paszportu.
Informacje o osobach opuszczających Kanadę zostana użyte w różnych celach, np. wykrywanie porywanych dzieci, procesy imigracyjne itp.
Osoby, które pozostały w Kanadzie bez ważnego statusu, będą odnotowane, czego nie było do tej pory. Taka informacja może uniemożliwić otrzymanie powrotnej wizy, a nawet, w niektórych przypadkach (w zależności od programu imigracyjnego) być powodem odmowy pobytu stałego. Dlatego ważne jest, by będąc w Kanadzie, utrzymać swój legalny status.
Dane uzyskane na granicy pomogą także w wykrywaniu wszelkiego rodzaju oszustw finansowych, np. osoby pobierające zasiłki, benefity lub rządową emeryturę będą w łatwiejszy sposób wychwytywane przez kanadyjskich urzędników. Niektóre benefity nie należą się osobom pozostającym poza Kanadą. Podobnie, osoby posiadające mieszkania socjalne muszą pozostać w Kanadzie minimum pół roku – wielu emerytów większość czasu spędza poza Kanadą, jednocześnie posiadając w Kanadzie mieszkanie socjalne dofinansowane przez rząd.
Rząd kanadyjski szacuje, że w ten sposób zaoszczędzi około 300 milionów dolarów w pierwszych latach, uniemożliwiając pobieranie zasiłków i innych benefitów rządowych osobom niezamieszkującym w Kanadzie.
Nowy system pozwoli także ustalić, gdzie taka osoba przebywa dłużej, tak by przestrzegać zobowiązań podatkowych kraju rezydencji. Kanadyjczycy podróżujący do USA zimą mogą zostać w USA opodatkowani, ze względu na dłuższy pobyt na terenie sąsiadującego kraju. Nie istniał bowiem wcześniej żaden sposób dokładnego sprawdzania turystów kanadyjskich, podróżujących do USA.
Wielu kanadyjskich obywateli pracowało też nielegalnie w USA, np. opiekując się starszymi osobami, dziećmi itp. Nowy system utrudni, lub nawet w wielu przypadkach uniemożliwi pozostanie nielegalne w USA. Cieszyliśmy się dużą swobodą podróżowania do Ameryki, nikt bowiem nie sprawdzał, jak długo podróżny w USA przebywał i jaki miał status w momencie wyjazdu/wylotu.
Przegląd tygodnia, czwartek 7 czerwca 2016
czwartek, 07 lipiec 2016 19:33 Opublikowano w Wiadomości kanadyjskieKenney chce być premierem Alberty
Calgary Jeden z prominentnych polityków konserwatywnego gabinetu federalnego premiera Harpera, Jason Kenney, oznajmił w środę, że będzie się ubiegał o stanowisko lidera Partii Postępowo-Konserwatywnej w Albercie.
Kenney jest obecnie posłem Partii Konserwatywnej w Ottawie. Transfer do polityki prowincyjnej dla wielu jest zaskoczeniem, gdyż upatrywano w nim kandydata na lidera federalnych konserwatystów. Od miesięcy pojawiały się też spekulacje, że Kenney mógłby spróbować zjednoczyć partie Wildrose i Postępowo-Konserwatywną w Albercie. Tego rodzaju posunięcie, choć trudne, dawałoby szansę na zwycięstwo wyborcze z rządzącymi liberałami. – Obecnie prawicowe głosy są bowiem w Albercie podzielone.
Kenney ma już w tym doświadczenie, był jednym z polityków, kluczowych w jednoczeniu federalnej prawicy, kiedy to w 2003 roku udało się połączyć Canadian Alliance z Partią Postępowo-Konserwatywną i utworzyć Conservative Party of Canada.
Posłanka prowincyjna z Calgary Sandra Jason również rozważa możliwość ubiegania się o pozycję lidera albertańskich konserwatystów. Zapowiedziała, że jeśli Kenney zostanie przywódcą, ona opuści ugrupowanie, jako powód podała brak „postępowych wartości” u Kenneya.
Znowu bez listów w skrzynce
Ottawa Wszystko wskazuje na to, że od poniedziałku będziemy musieli radzić sobie z kolejnym strajkiem/lokautem pocztowców. Do poniedziałku, kiedy to ostatecznie podjęta miała być akcja strajkowa, nie były zaplanowane żadne sesje negocjacyjne. Canada Post zaproponowała oddanie sporu do arbitrażu, ale związki odrzuciły takie rozwiązanie.
Dwa punkty sporne to podwyżka uposażeń dla wiejskich listonoszy, jakiej domagają się związki, a także zmiany w firmowym funduszu emerytalnym, których Canada Post domaga się dla redukcji kosztów. Rzecznik Canada Post Jon Hamilton wyjaśnia, że strony „nie mogą być bardziej odległe w swych stanowiskach”. To właśnie przyszłość funduszu emerytalnego pocztowców stanowi największą kość niezgody, zapowiadającą długi protest.
Spór sprowadza się do tego, że Canada Post chce odejść w przypadku nowo zatrudnianych pracowników od emerytury o zdefiniowanej wysokości świadczenia do emerytur o zdefiniowanej wysokości składki. Obecny plan emerytalny gwarantuje pocztowców emeryturę o stałej wysokości świadczenia niezależnie od zysku, jaki fundusz wypracowuje na swych inwestycjach. Poczta chce, aby związkowcy płacili każdego miesiąca stałą składkę, ale by ich świadczenia nie były z góry ustalone i zależały od tego, jaki zwrot fundusz będzie uzyskiwał ze swych inwestycji. Innymi słowy, obarcza składkowiczów ryzykiem inwestycyjnym.
Ben Dachis z think tanku C.D. Howe tłumaczy, że jeśli plan nadal będzie gwarantował stałe świadczenia, to kto będzie dopłacał w wypadku, gdy inwestycje nie wypalą. Ponieważ poczta jest przedsiębiorstwem państwowym, więc w tym wypadku najprawdopodobniej podatnicy. Dlatego też rozwiązanie tego konfliktu będzie miało charakter precedensowy, wyznaczając sposób załatwienia tego sporu w przypadku wszystkich innych pracowników sektora publicznego.
Związki zawodowe protestują przeciwko próbie utworzenia dwufilarowego funduszu emerytalnego, w którym jedna grupa robotników miałaby przywileje stałych świadczeń emerytalnych, a druga nie.
Dla emerytów, jak Marion Pollack, który po 37 latach w Canada Post żyje z wygodnej emerytury o ustalonej z góry wysokości, sprawa jest jasna.
– Chcę powiedzieć tym wszystkim młodym pracownikom Canada Post, że ich emerytura warta jest tego, by o nią walczyć.