Raport z weryfikacji WSI
← PRZEWODNICZĄCY KOMISJI WERYFIKACYJNEJ Antoni MACIEREWICZ
R A P O R T
o działaniach żołnierzy i pracowników WSI oraz wojskowych jednostek organizacyjnych realizujących zadania w zakresie wywiadu i kontrwywiadu wojskowego przed wejściem w życie ustawy z dnia 9 lipca 2003 r. o Wojskowych Służbach Informacyjnych w zakresie określonym w art. 67. ust. 1 pkt 1 – 10 ustawy z dnia 9 czerwca 2006 r. „Przepisy wprowadzające ustawę o Służbie Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służbie Wywiadu Wojskowego oraz ustawę o służbie funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego oraz Służby Wywiadu Wojskowego” oraz o innych działaniach wykraczających poza sprawy obronności państwa i bezpieczeństwa Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej
czytaj:
caąy raport dopobrania w formacie pdf jest TUTAJ:
W latach 30. ubiegłego wieku Aldous Huxley przedstawił wizję nowego szczęśliwego społeczeństwa – ostatecznej fazy rozwoju cywilizacji.
"Nowy wspaniały świat" opowiadał, jak to prokreacja jest oddzielona od seksu; państwo pobiera jaja od dziewczynek, by następnie w inkubatorach produkować na ludzkich fermach nowe pokolenie. W zależności od potrzeb, ludzi dzieli się tam na alfa, beta, gama itd., według zdolności umysłowych. Najniżsi "delta" mają wycinane pół mózgu, aby mogli być zadowoleni, morderczo tyrając w kopalniach.
Seks jest czynnością rekreacyjną; rodziny nie istnieją, ludzie spółkują ze sobą na zasadzie wszyscy ze wszystkimi, oceniając ciała kobiet pod względem "pneumatyczności", jędrności – dyskryminacja w tych sprawach jest niemile widziana i raczej nie odmawia się prośby o odbycie stosunku, kobiety nie rodzą dzieci, naczelną zasadą jest spokój społeczny i równowaga świata zawiadywanego przez jeden rząd. Normalni ludzie – wyspy oporu – przetrzymywani są w rezerwatach, niczym w dużych ogrodach zoologicznych, dokąd organizuje się wycieczki.
Jeśli mimo powszechnej propagandy szczęśliwości ktoś ma jakieś egzystencjalne szmery, problem załatwia soma, narkotyk powodujący przypływ fali zadowolenia.
Starców nie ma, ponieważ osoby nieprodukcyjne "odchodzą" w miłych okolicznościach, a materiał organiczny, jaki pozostawiają, jest ponownie zagospodarowywany.
"Nowy wspaniały świat" to najciekawsza wizja futurystyczna XX wieku, ponieważ jej wcielone w życie elementy dostrzegamy dookoła.
Mówi się nawet, że nie była to wizja, lecz plan, co może być o tyle bliskie prawdy, że Huxley był masonem wysokiego stopnia.
Plan, nie plan, w naszej kanadyjskiej rzeczywistości bardzo łatwo zauważyć mechanizm, który w krótkim czasie niespełna jednego – dwóch pokoleń pozwolił na dokonanie przebudowy społecznej i zmiany ogólnie uznawanych wartości.
Wytrychem jest orzekanie przez Sąd Najwyższy o konstytucjonalności ustaw. W rezultacie nowelizacji kanadyjskiej ustawy zasadniczej w 1982 roku wprowadzono Kartę praw i swobód, która każdemu gwarantuje prawa polegające m.in. na wolności od dyskryminacji. Na straży tych praw stoi sąd złożony z 9 niewybieranych sędziów, mianowanych przez premiera i pełniących funkcję dożywotnio. To właśnie gremium zafundowało nam wszystkie nowinki – aborcję na żądanie do momentu urodzenia dziecka – jako prawo kobiety; "małżeństwa" i "rodziny" homoseksualne", jako wolność homoseksualistów od dyskryminacji, legalizację prostytucji, jako ochronę praw kobiet, a obecnie eutanazję, jako "prawo do godnej śmierci".
Zmiana istotnych zasad, samej kanwy społeczeństwa odbywa się poza parlamentem, bez żadnych referendów czy odwołania się do demokracji – przeprowadza ją po bolszewicku, narzucając swe poglądy, grupa "niezawisłych sędziów", a w rzeczywistości aktywistów politycznych.
Jednocześnie wszystkim nam tłumaczy się, że jest to jak najbardziej w porządku, bo tak działa świat, i kto przeciwko takiemu urządzeniu spraw się buntuje, jest antypaństwowym warchołem, by nie powiedzieć terrorystą.
Przyglądamy się więc jak cielęta, gdy przed naszymi szeroko otwartymi oczami ktoś stawia na głowie to, co znaliśmy do tej pory. Tłumaczy się że to demokracja, a my czujemy, że coraz mniej od nas zależy; że świat zmienia się jednokierunkowo, niezależnie od tego, czy głosujemy na tych z prawa, czy tych z lewa.
Eugenika, eutanazja i inne pseudoteorie, które legły u podstaw najbardziej zbrodniczych systemów politycznych, jakie wydała ludzkość, znów stają się popularne, znów wraca ochota, by wykreować "nowego człowieka", lepszego, pozbawionego wad, szczęśliwego na tym świecie, znów pojawia się straszna pokusa budowy raju na ziemi, bo przecież wystarczy pogmerać tylko trochę przy genetyce, wystarczy rozwinąć bionikę, a może będziemy nieśmiertelni, to znaczy wszyscy nie mogą, ale może niektórzy; może "alfa".
Elementem tego "raju" jest więc oswajanie nas z mordowaniem ludzi, najczęściej tych bezbronnych – nienarodzonych, tych niepełnosprawnych, no i tych starych.
Nie tylko tych, którzy mają stąd dwa kroki do wieczności, ale także osoby przygnębione, w depresji, niepełnosprawne.
Wszystko jest na tapecie, ubrane w piękne słowa, o ulżeniu niepotrzebnie cierpiącym, o "aborcji postnatalnej" (uśmiercaniu niepełnosprawnych dzieci już po urodzeniu).
Na razie nie mówi się tego wprost, ale sugeruje, że większość wydatków medycznych pochłaniają osoby w ostatnich dniach życia, i ile można byłoby zrobić, gdyby środki te były dostępne na leczenie, walkę z rakiem etc.
Coraz wyraźniejsza jest presja, by tych, którzy za dużo kosztują, "strącać ze skały", by lekarzy, którzy do tej pory byli obowiązani do ratowania życia, uczynić selekcjonerami życia i śmierci, wybierających, komu dać jeszcze pożyć, "a kto pójdzie do gazu".
Zmiana dokonuje się bez naszego udziału, w zasadzie została już podjęta i obecnie tak się ją przedstawia, by była do przełknięcia, by stworzyć podstawy zinstytucjonalizowania zabijania, podobnie jak to ma miejsce w przypadku nienarodzonych dzieci; gdzie przychodnie aborcyjne działają jako zakłady usługowe, a kobietom w zagrożonej ciąży nikt nie przedstawia alternatywnych rozwiązań, gdzie nie mówi się o strasznych skutkach aborcji, o wpływie na zdrowie psychiczne i fizyczne matki. No bo po co, skoro mamy do czynienia z dochodowym zakładem usługowym zarabiającym na każdym "ciachnięciu" konkretną kwotę?!
Być może eutanazja zostanie za jakiś czas również wyprowadzona poza szpitale – przecież podanie trucizny nie jest znów aż tak bardzo skomplikowane, a można przyjemnie umierać przy miłej muzyce... Problem w tym, że czasami jest to śmierć w mękach, o czym – notabene – można się dowiedzieć z opisów wykonywanych w USA wyroków śmierci.
A więc witaj Czytelniku w Nowym Wspaniałym Świecie, nasze dzieci nie będą już nawet wiedziały, że istnieje jakiś inny.
Chyba, że...
Andrzej Kumor
Sz. P. Redaktorze
P. E. Pietras
Na początek przesyłam jako załącznik mój stary e-mail z 15-11-16 –proszę przeczytać – a szczególnie pewne ważne zdanie. P. Pietras napisała: "pierwsze kilkadziesiąt stron może sprawić wrażenie, że to New Age, więc prawdopodobnie jest to New Age" (nr 5 "Gońca").
Ja napisałem... – "żeby było jasne, nie jest to New Age, ezoteryka ani religia (choć pierwsze kilkadziesiąt stron może sprawić takie wrażenie – tak nie jest)".
Bardzo Pana proszę, by w tej kwestii zrobił Pan komentarz – "Od redakcji'' – dziękuję.
P. Pietras znowu kłamie. Mały drobiazg – D. Icke był piłkarzem (dokładnie bramkarzem), następnie dziennikarzem sportowym i rzecznikiem Green Party (np. Wikipedia) – nigdy bokserem! Może ostatnio Szpilką się Pani zafascynowała?
Mimo wszystko powtórzę po raz drugi – przepraszam za D. Icke'a – to naprawdę niefortunny wybór – i znów – no jest po polsku, a niektóre – podkreślam – niektóre tematy z jego książek mieszczą się w tematyce "Gońca", np. 11 September 2001, New World Order, Fed itd. Proszę mi wybaczyć, ale ja dawno temu po przeczytaniu kilkunastu książek i paruset artykułów/czasopism związanych z tym, o czym media milczą, również myślałem, "że jestem mądrzejszy od radia''. Czas (wiele lat) to zweryfikował. Dziś bardzo bym chciał, byśmy zaczęli podnosić głowy i rozglądali się wokoło – ale są tematy bardzo kontrowersyjne, gdzie wrażliwość ludzka oparta jest na fałszywej edukacji, nauce i mediach. Stąd też poruszanie się w tych dziedzinach nauki i wiedzy napotyka ogromny opór i ludzką ignorancję opartą na szczątkowej wiedzy.
TO NIE JEST NASZA WINA!
Dla przykładu – proszę spytać neurologa, na ile pracuje ludzki mózg – odpowie 10-15 proc., a genetyk odpowie – ludzkie DNA w ponad osiemdziesięciu procentach uważamy za "pocięte i śmieciowe''. Kto nam to zrobił i dlaczego? – proszę, niech Państwo przemyślą.
Pisze Pani, że Pani wiedza oparta jest na żydowskim pisarzu (po co to podkreślenie? – Tak jak i to, że dziadek był Niemcem?). Zecharii Sitchin.
Znam jego twórczość. Sitchin był znany z ogromnej wiedzy na temat starożytnej cywilizacji Sumeru. W tym także i w temacie Annunaki (i znów nieszczęsny D. Icke – który też o tym pisze). Sitchin zmarł w 2010 – znany był również z twierdzenia, że w 2012 nastąpi koniec świata, gdy planeta Nibiru przejdzie obok Ziemi.
Mamy rok 2016!
Mimo że Sitchin był cenionym znawcą historii Sumeru – nie był jedynym. Dwaj brytyjscy archeolodzy – również znawcy historii Sumeru – mieli pewne wątpliwości – co udowodnili – do niektórych tłumaczeń pisma sumeryjskiego przez Sitchina.
Sitchin odpowiedział: "skoro ja tak przetłumaczyłem – to tak należy to interpretować'' – skąd my to znamy. To taka historia na marginesie – pokazuje coś, co któryś z mądrzejszych naukowców określił jako "spekulacje naukowe".
Nie możemy sobie pozwolić, by brak dostatecznej wiedzy i ignorancja w tych ważnych kwestiach dotyczących rasy ludzkiej były ponad zdrowy rozsądek i logikę wydarzeń – szczególnie na przestrzeni ostatnich stu lat.
Gdyby ktoś pisał bardziej konstruktywną krytykę i znał się na temacie... (przypomnę – Pani nie czytała, ale już wie).
Na tym kończę i pozdrawiam, i dziękuję za cierpliwość.
S. Mazurkiewicz
PS Ostatnio tu i tam mówi się o CERN w Szwajcarii – wygląda na to, że nie jest to projekt naukowy, ale coś, co może być bardzo niebiezpieczne dla Ziemi i dla nas, ludzi. Chiny, Niemcy i Japonia chcę mieć swój własny CERN, po co i dlaczego?
Może trochę światła rzuci na tę sprawę dr Joseph P. Farrell – jeśli ktoś jest ciekawy, jest na YouTube.
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, nauka to piękna rzecz, to co jest naukowe, a co nienaukowe od dawna pozostaje kwestią sporu epistemologicznego, bardzo często różnego rodzaju szarlatani, posługując się parawanem "nauki" i "naukowca", prezentują opinie, które nie spełniają wymogów teorii naukowej w przyjętym obecnie rozumieniu, a czasem nawet zwykłej logiki klasycznej. Jeśli więc rozmawiamy o faktach, to proszę unikać powoływania się na źródła w rodzaju "tu i tam mówi się". Jedna rzecz jest bowiem pewna, że na naukę nigdy nie jest za późno, zaś zagadnienia związane na przykład z badaniami prowadzonymi w CERN są naprawdę fascynujące i warto poznawać je od podstaw, uzupełniając szkolny kurs fizyki i matematyki. ak
•••
Szanowny Panie Redaktorze!
Nie mogę oprzeć się, aby podzielić się swoimi refleksjami na temat występu prof. Wolniewicza w TV Republika.
Profesor został przesłuchany i przepytany przez jakąś PiS-owską dziennikarkę, która uderzała w niego rzekomymi faktami w sprawie 10 kwietnia 2010. Na koniec przesłuchania opuścił studio TV Republika.
Można rzec, że GaPol to taki odpowiednik WybGazu, a TV Rep to drugi TVN 24.
Nie lubię PiS za brednie o zagrożeniu rosyjskim, bazach NATO, na które muszą zgodzić się Niemcy i USA. Projekt Mitteleuropa wyklucza istnienie w strefie buforowej jakiejkolwiek broni ciężkiej, oprócz tego Polska jest po niemieckiej stronie granicy UE, czytaj IV Rzeszy, a dopóki tak jest, to zły Putin to respektuje.
Widzę, że te gwiazdy TV Rep uczą się rzemiosła od pani red. Olejnik. Krew mnie zalewa na dawanie 4 mld złotych dla banderowców ukraińskich, usuwanie z GaPol tak cennych autorów jak ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Na pewno nie pojechałbym na manifestację sponsorowaną przez GazPol.
Pozdrawiam,
Cezary
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, podziały po prawej stronie nadal pozostają, to prawda, że część osób prezentujących poglądy tak z jednej, jak i z drugiej strony nie spełnia standardów uczciwego dziennikarstwa, a czasem nawet zdrowego rozsądku, mimo to miło słyszeć kwik odsuniętych od koryta. PiS Polski nie zbawi, ale może trochę Polaków wyprostuje i nie będzie ich dołował.
•••
"Szlachetna paczka" dla dwojga niepełnosprawnych – eksmisja
Chcę się podzielić kilkoma moimi myślami o prawie i sprawiedliwości.
Z małych liter, bo broń Boże nie zamierzam pisać o aktualnej, "zbawczej" partii rządzącej naszym krajem. Oni, podobnie jak cała "opozycja", już wszyscy byli, rządzili i jedynie według pewnego, bliżej nieznanego szarym ludzikom klucza, wymieniają się miejscami i pohukując na siebie, dążą konsekwentnie do swoich wspólnych, niecnych celów. Mają tylko geograficznie różnych (a ideologicznie tych samych) protektorów, którym się zaprzedali. Tak sądzę. I to tyle na tematy polityczne, bo więcej nie warto.
Proponuję zająć się człowiekiem. Człowiekiem skrzywdzonym przez prawo i sprawiedliwość. Skrzywdzoną chorą matką i Jej chorym synem. Małgorzatą Jasińską i Jej synem Ryszardem.
Żyją w Polsce, oboje niepełnosprawni, ze wspólnego zasiłku 671 zł. Nie mogło (!) starczyć na czynsz, opłaty, lekarstwa i na coś, żeby do garnka włożyć. Długo się bronili. Musieli przegrać z bezdusznym prawem i takimi samymi urzędnikami sprawiedliwości. Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia 2015 dostali swoją świąteczną, "szlachetną paczkę" – eksmisję.
Cały scenariusz przygotowania tej egzekucji prawa, szczegóły jej przeprowadzenia i stan "mieszkania", jako miejsca docelowego tej zsyłki, może wskazywać na prawdziwą egzekucję na tych chorych ludziach. Rzec by można nawet – mord rytualny. Ciągle w imię prawa i sprawiedliwości, ale czyjego?
Wszystkich, którzy chcieliby poznać bliżej te fakty, a o których nie będę pisał, bo nie to jest moim celem, odsyłam do strony https://forumdlazycia.wordpress.com/o-mnie/
Dotknę jedynie kilku spraw najboleśniejszych. Wiele wskazuje na to, że eksmisji dokonano z kilkakrotnym naruszeniem prawa. W jej trakcie doszło m.in. do wyłudzenia podpisu syna p. Małgorzaty (cierpiącego na depresję i guza u podstawy mózgu), skutkującego zrzeczeniem się prawa własności starego, rodzinnego pianina, które stanowiło dla Nich sentymentalną i materialną wartość, "mieszkanie", do którego musieli się wprowadzić, okazało się kompletnie zniszczone, bez ogrzewania (rozwalające się piece), ciągle zalana łazienka z jednym kranem tylko z zimną wodą, podobnie jak i w kuchni, i z piecem do gotowania na węgiel, bardzo ograniczony pobór prądu, który przy włączonym grzejniku olejowym na pół mocy, żeby nie zamarznąć, nie pozwala na włączenie grzałki do zagotowania wody, bo system "wywala"... Do dzisiaj żadnej pomocy z MOPS...
Pierwszą czynnością komorniczą była dość brutalna próba zabrania p. Małgorzacie Jej komputera, czego dzięki stanowczej, prawie fizycznej walce z Jej strony, nie udało się dokonać.
I tu swoistego smaczku całej egzekucji dodaje fakt, że p. Małgorzata prowadzi dwie strony internetowe (można i należy na nie wejść ze strony podanej wyżej), które w dzisiejszych rozcieńczonych liberalizmem, modernizmem i judaizmem czasach, bardzo jasno i odważnie przedstawiają stan naszego zniewolonego (tak, tak) kraju i Kościoła posoborowego wyzutego z Tradycji. Komputer w tej sytuacji jest niezbędnym narzędziem i widocznie został uznany za broń, którą należy odebrać.
Łatwo się domyślić, że i ja utożsamiam się z umieszczanymi tam diagnozami, które przecież w dużej części są opiniami ludzi o szerokich horyzontach myślowych, o dużej wiedzy i mocnej wierze.
Niestety taka odważna działalność internetowa przysparza więcej wrogów niż przyjaciół. I to może być drugi, obok finansowego, powód tej nieludzkiej zsyłki.
Do czego zmierzam?
Egzekucja, jakiej dokonano na p. Małgorzacie i Jej synu, jest już faktem, ale pozostaje nadzieja, że ciągle są wśród nas, Polaków, ludzie wielkiej wiary, patriotyzmu i serca.
Na stronie, której adres podałem, są też numery kont, na które można wpłacać jakiekolwiek datki na wsparcie p. Małgorzaty.
W moich marzeniach powstała nawet taka myśl, że jeżeli obudzi się w nas prawdziwa ogólnopolska solidarność i nie zostanie przesterowana przez starszych i mądrzejszych, tak jak ta historyczna "Solidarność", to przecież jesteśmy w stanie bardzo łatwo uzbierać taką sumę, która pozwoli tym skrzywdzonym, wycieńczonym i obecnie żyjącym w tak podłych warunkach chorym ludziom, kupić małe, własne mieszkanie i zabezpieczyć Im podstawę godnego życia.
P. Małgorzata Jasińska nie wyciąga ręki po jałmużnę, Ona solidnie na to zapracowała i robi to z miłości do Polski i do Kościoła.
Pomóżmy Jej i sobie nawzajem. Roześlijmy to, gdzie się tylko da. Otwórzmy serca i nawet skromne portfele.
Czołem Wielkiej, Wolnej i Katolickiej Polsce!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!
Roman Dorna
Odpowiedź redakcji: Na wieki wieków. Amen!
•••
5 osób zostało odznaczonych medalem Order of Ontario, Polacy pominięci
20 stycznia br. Elizabeth Dowdeswell, Lieutenant Governor of Ontario i równocześnie sprawująca funkcję Kanclerza Orderu of Ontario, wręczyła medale Order of Ontario 25 osobom, które były nominowane w ubiegłym roku do tego największego w naszej prowincji odznaczenia. Wśród tych 25 osób można wyróżnić na pierwszym miejscu grupę osób związanych z zawodami medycznymi, później są osoby związane z działalnością na łonie kultury i sztuki, następnie byli politycy i działacze społeczni oraz grupę wykładowców akademickich.
Niestety, w tym roku Order of Ontario został przyznany również osobie, która propaguje eutanazję. Tą osobą jest pani Sue Bailey. W opublikowanym oświadczeniu na stronie internetowej gubernatora Ontario o Sue Bailey napisano: Pionier opieki paliatywnej i adwokat ws. prawa do godnego umierania ("Pioneer in palliative care and advocate for the rights of the dying").
Jak się dowiadujemy ze środowiska polskiego, w ubiegłym roku do Order of Ontario nominowana była pani Margaret Maye. Była ona nominowana za działalność na polu szerzenia świadomości o osobach doświadczonych padaczką oraz za działalność na polu artystycznym.
Niestety, rada Order of Ontario orderu jej nie przyznała. Podobnie znany w środowisku polskim i pochodzący z Polski były wieloletni poseł do parlamentu ontaryjskiego oraz były minister wielokulturowości, pan Tony Ruprecht, również był w ubiegłym roku nominowany do Order of Ontario i też tego orderu nie otrzymał. Dodać tu trzeba, że pan Tony Ruprecht był jednym z pomysłodawców ustanowienia Order of Ontario.
Dymitr
Od redakcji: To smutne.
•••
Drogi Panie Andrzeju,
Dziękuję jeszcze raz za opublikowanie mojego listu do Pani Joly, poseł dziedzictwa Kanady (Minister of Canadian Heritage), w sprawie pomnika za ofiar systemu komunistycznego w Ottawie. Także dziękuję za krajobraz miasta Ottawa i za miłe słowa na końcu.
Ponieważ mój list, który też był opublikowany w kanadyjskiej gazecie "Ottawa Citizen" (ale cenzurowany), i dostał trochę negatywnych komentarzy, chciałbym odpowiedzieć i wyjaśnić moją opinię. Dlatego napisałem ten następny list do nich, i też wysyłam do Pana. Mam nadzieję, że podkreśli on, dlaczego my, Polacy, powinniśmy być bardzo wdzięczni Bogu za Jego Opatrzność i dumni z naszych odważnych rodaków, którzy walczyli o wolność z bolszewikami.
Chciałbym dać do zrozumienia czytelnikom, że my, Polacy, zasłużyliśmy na duży wpływ na budowę tego pomnika, który ma powstać w Ottawie.
Z góry bardzo dziękuję.
Z szacunkiem,
Andrzej Caruk
January 25, 2016
Hopefully, the delay in building the Memorial to the Victims of Communism in Ottawa, originally scheduled to be built in a suitably esteemed location, besides the Supreme Court of Canada building, is only due to unforeseen previous plans, and not to any hidden motives, i.e. anti-Christian or ethnic bias. Consider however, that the Memorials’ first and most outspoken opponent, and "the public face of the opposition" (Ottawa Sun, December 29, 2015) was architect Barry Padolsky, who unbelievably revealed in a newspaper story that: "my heroes were people like Karl Marx, Lenin – all the left wing ideologues" (Ottawa Citizen , January 1, 2015).
Unfortunately, those so called "heroes" such as Marx, who co-founded communism with Engels, and the Russian revolutionary Lenin, who wanted to disseminate it like a plague to the rest of the world, have the blood of 100 million victims on their hands!
Potentially though, the number of victims could have been higher, however thanks to the courage of the Polish nation (resurrected in 1918 after 123 years of official nonexistence) and to Providence (attributed by many to the intercession of the Blessed Virgin Mary, Mother of God) the barbaric Bolsheviks were defeated. This occurred in the Battle of Warsaw of 1920, better known to Poles as the Miracle on the Wisla, during the Polish-Soviet war, where the Poles were outnumbered 5 million to 1 million. Historians consider that epic Battle as one of the top 18 major milestones in world history, a true clash between Christianity and atheism. If Poland had not won, the Communist Revolution would have spread like wildfire throughout Europe and the rest of the world.
Our country of Canada, owes much gratitude and lasting remembrance to all those that perished under communism, or immigrated here escaping its horrors - for the freedoms we take for granted today may easily be forgotten today or lost tomorrow.
Dr. Andrzej Caruk
Past member of: Friends of Solidarity (Poland); and Black Ribbon Day Society (International) Kitchener, Ontario
•••
Kochani Państwo Redaktorzy,
Dziękujemy Wam serdecznie za publikowanie na łamach Waszego czasopisma wielu informacji o Julce Piskorskiej – zmaganiu się z czasem, gdy zbierane były pieniądze na operację, a także za przekazywanie wiadomości o jej zdrowiu po operacji i w czasie wielomiesięcznej rehabilitacji i rekonwalescencji.
Państwo Piskorscy przybyli tu, żeby podziękować Polonii kanadyjskiej za pomoc, jaką otrzymała ich córeczka.
Możemy się wszyscy cieszyć! Nasze starania nie poszły na marne!
Ze łzami szczęścia w oczach widzieliśmy Julkę biegającą i dokazującą. To bardzo wdzięczna, inteligentna i delikatna dziewczynka, z którą zabawa sprawiała nam wiele radości. Rozmowy z rodzicami uzmysłowiły nam w pełni trud walki o jej nóżki.
Odbyły się dwa spotkania z "Pomagaczami"; w kościele św. Maximiliana Kolbego w Mississaudze i kościele św. Antoniego w Oakville.
Rodzice Julki – Dorota i Stanisław Piskorscy, podziękowali przybyłym na spotkania oraz udzielili paru wywiadów ("Gazeta", "Merkuriusz").
Filmowa relacja ze spotkania w Oakville ukaże się prawdopodobnie w programie Polish Studio w najbliższą sobotę.
Tydzień temu pożegnaliśmy Juleczkę z jej rodzicami na lotnisku w Toronto – odlecieli do Polski.
W imieniu naszym – organizatorów pomocy Julce, a także jej i jej Rodziców chcielibyśmy gorąco podziękować wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób pomogli temu dziecku. Serdeczne dzięki i Szczęść Wam Panie Boże za okazane serce!!!
Pozdrawiamy,
Barbara i Mietek Lewiccy
PS Po więcej informacji można dzwonić pod: 905-997-3712.
Juleczka biega, ale jej nóżki wymagają jeszcze wielu miesięcy kosztownej rehabilitacji, żeby wyeliminować błędy w chodzeniu i zginaniu nóżek. Wymaga też wzmocnienia struktury mięśniowej, kości i ścięgien.
Jeśliby jeszcze ktoś chciał pomóc Julce w kosztach rehabilitacji w Polsce, to jest jeszcze ciągle otwarte konto dla Julki w KPK. Można to zrobić, wystawiając czek na: "Fundacja Charytatywna KPK" i wysłać na adres biura Fundacji przy: 3055 Lake Shore Blvd. W. Toronto ON M8V 1K6. Na czeku konieczne jest wpisanie hasła: "Julka Piskorska". Wraz z czekiem, prosimy o podanie swojego imienia i nazwiska, adresu oraz numeru telefonu. Wpłat czekiem oraz pieniężnych można także dokonać we wszystkich oddziałach Polskiej Credit Union na konto Fundacji Charytatywnej KPK # 0024583 ze wskazaniem: "Julka Piskorska".
Prosimy o zgłoszenie do Biura Fundacji Charytatywnej wszystkich wpłat dokonanych bezpośrednio w oddziałach polskiego banku w celu otrzymania "income tax receipt" (minimum 25 dol.). Numer telefonu do biura Fundacji Charytatywnej KPK: 416-532-2876.
•••
Bumerang!
Dopiero po napisaniu tytułu uświadomiłem sobie, że to ustrojstwo też lata.
Dobra, koniec z bumerangiem, bo nie o nim chcę pisać.
Dlaczego tytuł "Bumerang"? Bo sprawa, o której chcę napisać, wraca na łamy prasy za sprawą Pana Antoniego Macierewicza dość często. Zaznaczam, że są to tylko moje przemyślenia i wątpliwości. Nie podejrzewam ani nie oskarżam nikogo o nic.
Gibraltar – Smoleńsk. Co łączy te miejsca tak odległe w czasie i przestrzeni? Dżentelmeni, tak wysokiej klasy dżentelmeni (...).
Pierwszy z tych Panów to Pan Josif (Józef) Rettinger, a drugi to Pan Antoni Macierewicz. Pan Rettinger nie wsiadł do samolotu Pana Generała Sikorskiego, bo ustąpił swojego miejsca córce generała. Ładny gest. Pan Antoni Macierewicz nie wsiadł do samolotu prezydenckiego, bo ustąpił swojego miejsca Pani (proszę wybaczyć, nie pamiętam nazwiska).
Co to ma wspólnego ze sobą?
Ma bardzo dużo, a co, to proszę bardzo. Oba te samoloty bardzo głupio lądowały. Pierwszy z nich miękko lądował, bo do wody, a drugi bardzo niefortunnie i twardo na ziemi.
Od czasu katastrofy smoleńskiej zadaję sobie pytanie – co te dwa zdarzenia łączy lub może łączyć? Nie wiem. Natomiast jestem przekonany, że oba przypadki (czy wypadki?) nie będą nigdy publicznie wyjaśnione.
Sprawa Gibraltaru – akta utajnione do 2050 czy do 2150 r.?
Smoleńsk – czy wyjaśnienie do końca i upublicznienie tego zdarzenia nie byłoby bombą atomową większą niż ta zrzucona na Hiroszimę? Nie wiem.
Dalej, Smoleńsk, nie wierzę, że Pan Prezydent Putin gania z procą i strzela do samolotów.
Ryszard
(nazwisko do wiadomości redakcji)
Mississauga, 1 II 2016
Od redakcji: Proszę Pana, rzeczywiście, można próbować łączyć wszystko ze wszystkim, ale chyba nie do końca znamy fakty i te należałoby najpierw ustalić, by snuć jakiekolwiek domniemania. Działając na podstawie zasady, cytowanej często przez Stanisława Michalkiewicza, że nie ma przypadków, a są tylko znaki, można uznać ocalenie p. Macierewicza za znak, a być może nawet palec Boży.
•••
Drogi Panie Andrzeju,
Niedawno napisałem list do posła federalnego Pani Melanie Joly, w gabinecie liberalnego rządu federalnego do spraw dziedzictwa Kanady, w sprawie pomnika Ofiar Komunizmu, który ma być wybudowany w Ottawie.
List jest teraz przetłumaczony na język polski (dołączony w załączniku), i proszę o publikację, jeżeli to by było możliwe. Mam nadzieję, że jest to sprawa ciekawa dla większości czytelników polskiego pochodzenia.
Także bym chciał powiadomić i poprosić czytelników, którzy chcą mieć wpływ na wynik tego ważnego pomnika, bo jeszcze nie jest wszystko ustalone, żeby wypełnić sondaż (survey), który Pani Poseł Melanie Joly podała parę dni temu na stronie internetowej, tj. "On-line Questionnaire on Design Consideration for the Memorial to the Victims of Communism – Canada a Land of Refuge". Będzie ten sondaż otwarty od 2 lutego do 16 lutego 2016 roku, który każdy z nas będzie miał okazję wypełnić i wysłać przez Internet.
Dziękuję za pomoc.
dr Andrzej Caruk
•••
Minister of Canadian Heritage
15 stycznia 2016
The Honourable, Ms. Melanie Joly M.P.
Hill Office
House of Commons
Ottawa, Ontario K1A 0A6
Droga Pani Melanie Joly – Minister Dziedzictwa Kanady:
W sprawie: Pomnika upamiętniającego ofiary komunizmu w Ottawie oraz ostatnie groźby Korei Północnej.
Biorąc pod uwagę niesprawiedliwą wysoką karę dożywocia ("unduly harsh") w komunistycznej Korei Północnej dla kanadyjskiego pastora Hyeon Soo Lim, z 16 grudnia 2015 r. za jego pracę na rzecz chrześcijaństwa, oraz ostatnią, z 6 stycznia 2016 r., prowokacyjną groźną informację o udanej próbie bomby wodorowej, określanej przez Ministra Spraw Zagranicznych Stephane Dion jako "zagrożenie pokoju i bezpieczeństwa dla całego świata" ("grave threat to international peace and security"), jest to wystarczającym sygnałem do znalezienia miejsca, określenia wielkości i wyglądu oraz do zakończenia politycznej gry dla wszystkich przeciwników budowy pomnika Ofiar Komunizmu w Ottawie.
Jako polsko-kanadyjski emigrant, jestem dobrze zorientowany, jaką ogromną groźbę, zagrożenie dla społeczeństwa oraz brutalne konsekwencje przynosi komunizm. Mam nadzieję, że przedłużanie budowy pomnika, który początkowo miał stanąć obok budynku Supreme Court of Canada, jest tylko przedłużeniem poprzedniego planu budowy, a nie jakimiś ukrytymi ideami, np. antychrześcijańskimi lub antyetycznymi. Interesującym faktem jest, że pierwszym oficjalnym przeciwnikiem budowy pomnika był architekt Barry Padolsky, który wypowiedział się, jak podała gazeta "Ottawa Citizen" (z 1 stycznia, 2015), że jego bohaterami byli Karl Marx, Lenin – wszyscy lewicowi ideolodzy ("my heroes were people like Karl Marx, Lenin – all the left wing ideologues").
W momencie kiedy istnieje poważne zagrożenie dla naszego świata ze strony Korei Północnej, bardzo ważne jest, abyśmy pamiętali i byli świadomi, co przyniosła i może nam znów przynieść ideologia komunizmu, której twórcami byli niemieccy filozofowie Karl Marx i Friedrich Engels i ich późniejszy naśladowca, twórca rosyjskiej rewolucji Lenin – "bohater" w oczach niektórych ludzi. Ideologia zwana Komunizmem w statystyce ma około 100 milionów ofiar na całym świecie: Mao Wielki Głód w Chinach – 45 milionów ofiar; Głód na Ukrainie (Hołodomor) – 2,5-7,7 miliona; Pola Śmierci w Kambodży – 2-3 miliony ofiar, Ofiary Wielkiej Czystki albo Wielkiego Terroru Stalina (681.692 egzekucje licznych grup etnicznych w Rosji), wysłanie 18 milionów Europejczyków do sowieckich obozów przymusowej pracy, NKWD (Sowiecka Tajna Policja) Rozkaz Nr. 00485 (111.091 zamordowanych Polaków) oraz tysiące Europejczyków zabitych w ramach kolejnych prześladowań ze strony reżimu komunistycznego (np. 20.000 żołnierzy Polskiej Armii Krajowej skazanych i więzionych w komunistycznych więzieniach – głównym przykładem jest bohater z niemieckiego obozu zagłady w Oświęcimiu – Witold Pilecki).
Niestety, wiele ofiar komunizmu nie ma swoich grobów, nie wiemy, gdzie spoczywają ich ciała.
Jako Polak, mogę tu przytoczyć przykład z roku 1940, kiedy to dwa miliony naszych niewinnych Polaków zginęło z rąk komunistów, którzy na rozkaz dyktatora Józefa Stalina, wyciągnięci siłą z ich domów, zostali wywiezieni w bydlęcych wagonach do syberyjskich obozów pracy. Większość z tych ludzi później zmarła tam z głodu, zimna lub chorób. W 1939 r. na rozkaz Stalina uwięziono 21.857 najbardziej wykształconych patriotów i wpływowych obywateli, głównie polskich oficerów. Około 4400 zostało później zamordowanych w 1940 r. w lesie katyńskim przez NKWD strzałem w tył głowy, ciała ich pochowano w zbiorowych mogiłach. Winę za tę zbrodnię Rosjanie próbowali zrzucić na hitlerowskich Niemców. Pozostała część ofiar tej zbrodni nigdy nie została odnaleziona, a ich ciała prawdopodobnie spoczywają jeszcze w nieodnalezionych zbiorowych grobach.
Kanada jest wielokulturowym społeczeństwem, gdzie około 8 milionów ludzi może odszukać swoje korzenie w różnych krajach komunistycznych. Dlatego nie powinniśmy się bać nazwać tych zbrodniarzy po imieniu. Jest to nasz moralny obowiązek, aby o tym mówić i przypominać. Jeżeli pamiętamy o ofiarach, które zginęły z rąk nazistowskich Niemiec, i budujemy im muzea, czy nie powinniśmy również pamiętać o tych 100 milionach ludzi, którzy zginęli z rąk komunistycznych tyranów? Czy ofiarom komunistycznego systemu nie należy się też jakiś podobny, wspaniały pomnik upamiętniający ich cierpienia?
Ten wspaniały pomnik na kanadyjskiej ziemi, postawiony w widocznym miejscu, byłby odpowiednią odpowiedzią, symbolem naszej odwagi i pamięci, wyzwaniem do opamiętania się dla krajów takich jak Korea Północna. Ponadto, pomnik poświęcony ofiarom komunizmu byłby cennym darem dla wszystkich minionych, obecnych i przyszłych pokoleń. Kanadyjczycy są dumni z naszej wielokulturowości, wolności słowa i odpowiedzialności za błędy przeszłości. Jeśli jednak nie uda nam się zachować szacunku i nie wyciągniemy żadnych wniosków z historii, to czy cały nasz kraj oraz cały świat nie utraci swojego sumienia?
Okrutny wkład komunizmu do historii świata jest przykładem: ludobójstwa, likwidacja całych narodów, i dodatkowo niebezpieczny impas miedzy USA i ZSRS (tj. rakietowy kryzys kubański – 1962), kiedy to cudem uniknęliśmy ogólnoświatowego kataklizmu – wojny nuklearnej, gdzie zginęłyby potencjalnie nie miliony, tylko miliardy ludzi!
Nie pozwólmy, aby tego typu historia się powtórzyła. Jeżeli zapomnimy i przestaniemy mówić o przeszłości, wtedy zło powstanie i znów się powtórzy.
Z poważaniem,
dr Andrzej Caruk
Były członek organizacji: "Przyjaciele Solidarności" oraz międzynarodowej organizacji "Dzień Czarnej Wstążki" – " Black Ribbon Day Society".
Kitchener, Ontario